Annie Whipple
ACE
Serce przestało mi na chwilę bić. Ta nienawiść w jej oczach, gdy na mnie patrzyła, ten gniew w jej głosie.
Czy Doe mnie nienawidziła?
Susan poruszyła się niespokojnie na krześle. „Nie, Doe, to nie takie proste. Kochanie, musisz zrozumieć, Mitchell też był… No cóż, on…”
Joe przyszedł żonie z pomocą: „Mitchell był bardzo skupiony na tobie i twojej matce. Po tym, jak Susan poprosiła go o rozwód, nie dawał jej spokoju”.
„Przychodził do naszego domu o różnych porach, często w środku nocy, walił w drzwi i okna, żądając rozmowy”.
„Chodził za nią po mieście i pojawiał się w twojej szkole i piekarni twojej matki. Nie chciał podpisać papierów rozwodowych, a nawet przyszedł do mojej pracy, żeby mi grozić”.
„Często był agresywny i zachowywał się coraz bardziej chaotycznie. Praktycznie stał się naszym prześladowcą”.
„Nigdy nie chciałam pozbawić cię ojca” powiedziała Susan. „Mitchell nie był idealnym mężem ani ojcem, i już go nie kochałam tak jak kiedyś”.
„Ale nie chciałam, żeby zupełnie zniknął z naszego życia. Zależało mi, żebyś miała z nim kontakt”.
„Zaproponowałam nawet, żeby przeprowadził się gdzieś w pobliże, żebyś mogła go nadal widywać, a kiedy nie zechciał mieszkać w mieście pełnym wilkołaków, zaoferowałam, że będę opłacać twoje loty, żebyś mogła go odwiedzać w Massachusetts”.
Z trudem powstrzymałem warknięcie dezaprobaty.
Mój wilk i ja nigdy nie byliśmy zachwyceni tym pomysłem. Za nic w świecie nie pozwoliłbym mojej partnerce lecieć przez pół kraju, żeby spędzać czas z facetem, który mnie nienawidził. Chyba że mógłbym być przy niej przez cały ten czas.
„Ale Mitchell uparł się, że znowu będziemy rodziną” wyjaśniała dalej Susan.
„Myślał, że jeśli dostanie nad tobą pełną opiekę, będę musiała do niego wrócić i znowu się w nim zakocham. Wiedział, że nigdy bym cię nie oddała, nawet gdyby sąd mnie do tego zmusił”.
„Ale przegrał walkę o opiekę” powiedział Joe, wyraźnie spięty.
Musiało mu być trudno mówić o innym facecie próbującym odebrać mu partnerkę.
„I podjęliśmy bardzo trudną decyzję, żeby ograniczyć twój czas z Mitchellem. Nie wolno mu było już pojawiać się na terenie stada”.
Susan ścisnęła dłoń Doe. „Dla twojego dobra. Mitchell nie miał się najlepiej. Nie przejmował się, czy będzie ci źle podczas naszych kłótni, byle tylko mógł cię zatrzymać. Nas”.
„Nie mógł znieść, że tak łatwo przystosowałam się do życia wilkołaków i postanowił, że chce, żebyś pozostała człowiekiem, tak jak on. To było samolubne i niewłaściwe”.
„Ale ja nie jestem do końca człowiekiem… prawda? Jestem… jestem…” Doe zmarszczyła brwi. „Omegą. Tak. Słyszałam, jak ludzie mnie tak nazywali. Od lat, tak mi się wydaje”.
Wyglądała, jakby bardzo się starała przypomnieć sobie wszystkie przypadki, kiedy nazywano ją omegą.
Widziałem, że nie było jej łatwo. Wyglądała na sfrustrowaną i wydała z siebie zirytowane westchnienie. Blokada, którą Gullius nałożył na jej umysł, wciąż działała, choć zaczynała słabnąć.
„Tak” odpowiedziałem cicho. Przysunąłem się na brzeg krzesła, chcąc być jak najbliżej niej. „Jesteś omegą”.
„A to znaczy, że będę mieć potężne dzieci, tak?”
Byłem zaskoczony. Nie miałem pojęcia, kto mógł jej to powiedzieć.
To była prawda. Omegi słynęły z rodzenia bardzo silnych dzieci, gdy łączyły się w pary z wilkołakami.
Wielu z najpotężniejszych i najważniejszych samców alfa i lun na świecie urodziło się z omeg.
Ale był to też bardzo uproszczony i nieco problematyczny sposób opisania omegi. Wielu ludzi uważało, że to ich jedyny cel. Mój ojciec tak sądził.
Nie chcę, żeby Doe tak o sobie myślała i martwiło mnie, że właśnie tak zdecydowała się teraz opisać.
„Tak, między innymi. Ale… gdzie o tym słyszałaś?”
Spojrzałem oskarżycielsko na Joego, ale on wzruszył ramionami i pokręcił głową.
„Waylen, ten… alfa, któremu Robert próbował mnie sprzedać, mi powiedział. Mówił, że chce mnie w swoim… ee…” szukała odpowiedniego słowa „…w swoim stadzie, bo przyniosłoby mu to siłę”.
„Chciał, żebym połączyła się w parę z kimś z jego stada, żebym miała z nim silne dzieci”. Spuściła wzrok na swoje kolana i mruknęła: „Jakbym była dobra tylko do rodzenia dzieci”.
Moje mięśnie mimowolnie się napięły, a dłonie zacisnęły w pięści.
Przedtem byłem wdzięczny Waylenowi Marshallowi – znanemu alfie jednego z większych stad w Montanie – za pomoc w odnalezieniu mojej zaginionej partnerki.
Chociaż byłem w stanie użyć połączenia umysłowego, by mniej więcej zlokalizować Doe, to Waylen podał mi dokładny adres, gdzie ją przetrzymywano.
„Mam nadzieję, że będziesz pamiętał, że ci pomogłem, gdy będziesz decydował, kogo obwinić za krzywdę wyrządzoną twojej partnerce” powiedział mi Waylen przez telefon.
„Nigdy celowo nie skrzywdzilibyśmy omegi. Chciałbym, aby znalazła się bezpiecznie w swoim domu”.
Nie pytałem, skąd wiedział, gdzie jest Doe, bo myślałem, że mógł ją wyczuć. Jego stado przebywało blisko tamtego miejsca. Ale teraz wiedziałem, że współpracował z łowcami, którzy próbowali mi ją odebrać.
Co więcej, wydawało się, że wyjaśnił jej, co to znaczy być omegą, mimo że wiedział, iż to ja powinienem był to zrobić jako jej partner.
A co gorsza, sprawił, że wyglądało to tak, jakby jedynym powodem, dla którego wilk chciałby połączyć się w parę z omegą, była ich zdolność do rodzenia silnych szczeniąt.
Mój wilk już rozważał wszystkie sposoby, w jakie mógłby zabić Waylena.
Rozszarpanie gardła było jego ulubionym i najskuteczniejszym sposobem, ale może tym razem wybrałby bardziej kreatywny sposób morderstwa.
Rozerwać mu brzuch i patrzeć, jak wylewają się z niego wnętrzności, albo…
„Waylen wyrządził tobie i wszystkim innym omegom krzywdę, opisując was w ten sposób” powiedział gniewnie Joe, przyciągając moją uwagę z powrotem od morderczych myśli mojej wewnętrznej bestii.
Byłem mu wdzięczny za odpowiedź Doe, podczas gdy ja po raz kolejny próbowałem opanować swojego wilka. Jako partner omegi, również osobiście poczuł się urażony sugestią, że omegi są dobre tylko do rodzenia dzieci.
„Posiadanie potężnych dzieci nie jest jedynym powodem, dla którego omegi są tak ważne dla społeczności wilkołaków”.
„Są też urodzonymi opiekunami i rozjemcami. Są znane jako matki stada, nawet jeśli nie zostaną połączone w parę z alfą”.
„Przynoszą równowagę i pomagają uspokajać otaczające je wilki – stworzenia, które z natury są bardziej rządzone instynktami niż logiką”.
Czułem, jak emocje Doe rosną przez naszą więź, aż znowu była bliska płaczu. Przytłaczaliśmy ją. Potrzebowała czasu, żeby to wszystko przetrawić.
„Może powinniśmy zrobić przerwę…” zacząłem mówić.
„Czy dlatego mnie chciałeś?” zwróciła się do mnie Doe. „Czy dlatego trzymałeś mnie przy sobie tak długo, nie mówiąc mi, że coś do mnie czujesz? Żebym miała twoje dzieci, ale żebyś miał czas do ostatniej chwili, byle tylko się nie zaangażować?”
To pytanie prawie zwaliło mnie z nóg. „Nie! Nie, oczywiście, że nie. Nawet tak nie myśl. Kocham cię, Doe. Bardziej niż cokolwiek na świecie”.
„Nie dlatego, że jesteś omegą. Nawet nie dlatego, że jesteś moją partnerką; chociaż jestem niezmiernie wdzięczny, że połączyła nas więź partnerska”.
„Kocham cię, bo jesteś sobą. Jesteś moją słodką, troskliwą, piękną Doe”.
Wyciągnąłem rękę, żeby dotknąć jej nogi, ale odsunęła się, zanim mogłem jej dosięgnąć. Natychmiast się cofnąłem, z sercem w gardle. Kurwa, to było trudne.
„Więc dlaczego czekałeś tak długo, żeby mi powiedzieć, że jesteś wilkołakiem?” Jej dolna warga drżała, gdy mówiła dalej. „Kogo obchodzi, co uważał Mitchell? Miałam prawo wiedzieć”.
Nie rozumiała. Powiedziałem jej. Był czas, kiedy wiedziała o wszystkim.
Ale nawet gdy próbowaliśmy jej to teraz wyjaśnić, blokada na jej umyśle myliła ją, uniemożliwiając pełne zrozumienie informacji.
„Ace nie miał wyboru, Doe” powiedziała jej mama, brzmiała równie zdesperowanie jak ja, by poprawić samopoczucie Doe. „Żadne z nas nie miało wyboru”.
„Kiedy miałaś siedem lat” wyjaśnił Joe, „Mitchell zabrał cię do czarownika bez naszej wiedzy…”
„Chwila. Czarownika?” przerwała Doe. „Co… jakiego ~czarownika~? Żartujesz, prawda?”
„Nie, nie żartuję” powiedział Joe. „Twój biologiczny ojciec zabrał cię do czarownika – mężczyzny z magicznymi zdolnościami, który potrafi rzucać zaklęcia i warzyć eliksiry”.
„To wbrew naszym prawom, by czarownicy używali swoich mocy na ludziach – nie wspominając o tym, jak jest to niebezpieczne – ale Mitchell znalazł takiego, który był skłonny to zrobić. Nałożył tak zwaną ‘blokadę’ na twój umysł”.
Doe skinęła głową i usiadła trochę prościej. Słyszała już to słowo wcześniej.
„Blokada zamknęła twoje wszelkie wspomnienia związane z wilkołakami” mówił dalej Joe. „Powstrzymuje cię też przed zapamiętywaniem nowych informacji o wilkach”.
„Więc, jeśli ktokolwiek próbował z tobą rozmawiać, albo jeśli usłyszałaś lub zobaczyłaś coś związanego z wilkami, po prostu zapominałaś o wszystkim w ciągu kilku minut. Albo nie rozumiałaś, co się dzieje”.
„Więc…” zaczęła Doe, wyglądała na zdezorientowaną, gdy o tym myślała, „dlatego już nie wiem o wilkołakach? Zapomniałam o wszystkim z powodu… blokady?”
„Tak” powiedziałem. „To nie zależało od nas. Chcieliśmy, żebyś wiedziała o wszystkim. Ja chciałem, żebyś wiedziała o wszystkim. Musisz to zrozumieć”.
Oczy Doe przesuwały się po mojej twarzy, jakby próbowała dostrzec, czy mówię prawdę. Czy jestem szczery.
„Chciałeś mi powiedzieć?” zapytała drżącym głosem. „Nie próbowałeś ukryć przede mną swojego wilka?”
Dobijało mnie, że musiała w ogóle zadawać to pytanie.
„Oczywiście, że nie. Jesteś miłością mojego życia, Doe. Chcę, żebyś wiedziała o mnie wszystko. Chciałem, żebyś wiedziała od momentu, w którym cię poznałem. Bolało mnie ukrywanie przed tobą tak dużej części mojego życia”.
„To prawda” powiedziała Susan. „Ace walczył o to, żebyś poznała prawdę od samego początku. Nie chciał cię okłamywać przez te wszystkie lata. Nikt z nas tego nie chciał”.
Doe wyglądała na zdezorientowaną. „Ale w takim razie… jeśli blokada zaciera wszystkie wspomnienia związane z wilkołakami, dlaczego jestem w stanie zrozumieć to wszystko teraz?”
Otworzyła szeroko oczy. „Czy już o tym wcześniej rozmawialiśmy? Czy zapomnę o tym wszystkim za kilka minut?”
„Nie” powiedziałem. „Nie, nie zapomnisz o tym. Twoja pamięć poprawiła się przez ostatnie kilka miesięcy. Jestem pewien, że to zauważyłaś”.
Doe oparła się na łóżku, skrzyżowała ramiona na piersi. „Zauważyłam, jak bardzo byłam zdezorientowana” powiedziała gniewnie. „Zauważyłam, że wszyscy mieli przede mną tajemnice”.
„To dlatego, że zaczynasz sobie przypominać. Zatrzymujesz elementy układanki”.
Przysunąłem się na brzeg krzesła, chciałem być bliżej niej. „Blokada słabnie. A gdy skończysz osiemnaście lat, przestanie działać całkowicie”.
„Osiemnaście lat…” powiedziała cicho Doe. „Dlatego powiedziałeś, że nie możesz mi wyjawić prawdy, dopóki nie skończę osiemnastu lat. Bo nie byłabym w stanie zapamiętać aż do moich urodzin”.
„Tak” powiedziałem i poczułem, że ogromny ciężar zniknął z moich ramion. „Chciałem spróbować wcześniej, ale mimo że pamiętałaś coraz więcej, to blokada wciąż przeszkadzała”.
„Byłaś tak zdezorientowana i zdenerwowana i… nie chciałem tego pogorszyć”.
Doe zamknęła oczy i uniosła drżącą dłoń do głowy, skrzywiła się z bólu. Kurwa, musiało ją strasznie boleć. Przez naszą więź partnerską czułem jej ostry ból jak swój własny.
„To kolejna rzecz, której chciałem uniknąć” powiedziałem ze zmartwieniem. „Nie chciałem, żebyś odczuwała ból. Tak jak teraz. Chcesz zrobić sobie przerwę?”
„Myślę, że to może być dobry pomysł” zgodziła się Susan.
Doe odsunęła rękę od głowy i poruszyła się na łóżku. „Nie. Wszystko jest w porządku. To tylko jeden z moich bólów głowy. Jest wyjątkowo silny z powodu tego wstrząśnienia mózgu, ale dam radę”.
„Chcę rozmawiać dalej. Nie chcę dłużej czekać, żeby poznać prawdę”.
Joe westchnął i przesunął dłonią po twarzy. „Cóż, w takim razie chyba czas, żebyś dowiedziała się, że twoje bóle głowy nie są zwykłymi bólami głowy”.
Doe wyglądała na zdezorientowaną. „Co masz na myśli?”
„To blokada” wyjaśniłem delikatnie. „Ból, który teraz odczuwasz, to w rzeczywistości blokada usuwająca twoje wspomnienia”.
To sprawiło, że Doe zastygła i widziałem, że miała trudności ze zrozumieniem.
„Zaraz, więc każdy silny ból głowy, który miałam przez ostatnie kilka lat – cały ten ból, godziny spędzone w ciemności, wszystkie leki, które brałam – to było dlatego, że ktoś rozmawiał o wilkołakach w mojej obecności?”
Nerwowo spojrzałem na jej rodziców. „Tak właśnie było. Przykro mi, Doe. Wiem, że trudno to zrozumieć…”
Doe przerwała mi, wyraźnie nie chciała mojego współczucia. „Ale zaczęłam mieć bóle głowy dopiero, gdy skończyłam piętnaście lat. Dopiero po wypadku samochodowym”.
Spojrzała na mnie podejrzliwie. „Ale zaczynam myśleć, że tak naprawdę nie było żadnego wypadku samochodowego. Prawda?”
„Nie. Nie było”, odpowiedziałem.
„Więc co się naprawdę stało?”
Wypuściłem drżący oddech. To była część, której najbardziej się obawiałem. „To wszystko moja wina”.