O morzu i cieniach - Okładka książki

O morzu i cieniach

Riley Marino

Rozdział 2: Więzień

Zostawili ją samą, co było nierozsądne. Czyżby nie uważali jej za niebezpieczną? To było lepsze niż bycie związaną, ale najwyraźniej nie traktowali jej jak zagrożenia. Musiało być coś w tym pomieszczeniu, czego mogłaby użyć, by sobie pomóc.

Isla podeszła do dużych okien z tyłu. Bez trudu mogłaby otworzyć jedno, ale już wypłynęli z portu. Jej miasto malało w oddali, gdy statek oddalał się od brzegu. Byli już na pełnym morzu, wśród wysokich fal. Wiedziała, że nie dałaby rady przepłynąć tak daleko. To byłby marny sposób na śmierć.

Ale nie zamierzała się poddawać bez walki. Nie miała zamiaru siedzieć cicho.

Kajuta kapitana była przestronna. Gruby dywan pokrywał większość podłogi. Stał tam solidny stół przymocowany do podłogi, otoczony sześcioma dużymi, wygodnymi krzesłami. Na stole rozłożone były dwie duże, szczegółowe mapy. Przytrzymywały je przyrząd nawigacyjny, klepsydra i miska z owocami.

Wzięła jabłko i srebrny nóż, chowając ostrze w rękawie. Nie był tak ostry jak ten, który musiała wcześniej upuścić, ale lepszy rydz niż nic.

W szafce znajdowały się talerze, kubki i kilka książek. Między lampami na ścianie wisiały dwa miecze, ale nie była wystarczająco silna, by dobrze ich użyć. Zostawiła je tam; nóż był dla niej lepszym wyborem.

Złote lustro wisiało nad skrzynią, którą próbowała otworzyć. Ale była zamknięta, więc tylko zmarszczyła brwi na widok swojego odbicia. Druga, większa skrzynia stała na podłodze, również zamknięta. Żałowała, bo prawdopodobnie zawierały klejnoty i pieniądze, których nigdy nie mogłaby ukraść.

W małym pomieszczeniu z dwoma niewielkimi oknami, przy ścianie stało duże łóżko ze skrzynią u jego stóp. Ta skrzynia nie była zamknięta, ale zawierała tylko ubrania. Miska, dzban i kubek stały obok umywalki, podczas gdy nocnik i puste wiadro znajdowały się na podłodze poniżej.

I to było wszystko. Ładne więzienie wciąż pozostawało więzieniem.

Isla wyciągnęła jedno z ciężkich krzeseł i usiadła z westchnieniem. Nie było nic, czego mogłaby użyć, poza nożem, który zabrała, a nawet to wymagałoby szczęścia. Ale co potem? Nawet gdyby udało jej się dźgnąć jednego mężczyznę, była na dużym statku z dwustoma marynarzami.

Kazał jej czekać dwie godziny, prawdopodobnie żeby wyobrażała sobie najgorsze rzeczy, które mogły się wydarzyć. Ale odmówiła bycia przestraszoną.

W końcu drzwi się otworzyły i wszedł Henrik. Miał nieco ponad metr osiemdziesiąt wzrostu, z szerokimi ramionami pod długim, ozdobnym płaszczem noszonym na kamizelce i koszuli. Jego czarna broda była zapleciona w dwa warkocze, z złotymi pierścieniami na nich, a czarne włosy swobodnie opadały mu na ramiona.

Isla uważnie go obserwowała, gdy zdejmował kurtkę, wieszając ją na haku za drzwiami. Jego koszula nie miała rękawów, odsłaniała tatuaż wokół prawego ramienia, który wyglądał jak mieszanka ośmiornicy i węża. Isla zmarszczyła brwi. Coś w nim sprawiło, że włosy na jej karku stanęły dęba.

Przeszedł przez pokój, skrzyżował ramiona, gdy przyglądał się jej przez dłuższą chwilę, oceniając jej długą, luźną koszulę, spodnie i buty. Jego usta drgnęły. Spojrzała na niego gniewnie.

„Kim jesteś?” zapytał swoim wytwornym głosem, który był gładki i głęboki. Prawdopodobnie był mniej ważnym synem z bogatej rodziny, który próbował zdobyć dobrą pracę po kupieniu stanowiska. Nie mogła określić, skąd pochodził jego akcent.

Zacisnęła usta.

Uniósł brew. „Twoje imię, dziewczyno. Nie kłóćmy się o wszystko”.

„Isla”.

Skinął głową, ale nie podał jej swojego imienia. „Gdzie jest torba, którą ukradłaś?”

Spojrzała na niego bez wyrazu, dostrzegając jego blade niebieskie oczy i to, jak wydawał się coraz bardziej rozbawiony jej milczeniem. Odwróciła wzrok i prychnęła.

„Żadnej odpowiedzi?”

Nie, nie zamierzała dać mu przyjemności kolejnej odpowiedzi. Poza tym, „idź się pieprzyć” nie było mądrą rzeczą do powiedzenia w jej sytuacji.

„Dobrze. Wychłoszczę z ciebie odpowiedź”.

Isla spojrzała na niego, próbowała ocenić, czy kłamie. Nie poruszył się, a jego twarz nie zdradzała myśli. Wyglądał, jakby był zdolny do tego, co powiedział.

„Schowałam ją”, powiedziała.

„Tak zrobiłaś, prawda?” Uśmiechnął się, jakby uważał ją za zabawną. „Zechcesz mi powiedzieć gdzie?”

„Nie znajdziesz jej. Jeśli mnie wypuścisz, powiem ci, gdzie jest”. Warto było spróbować.

„Wypuścić cię? Henrik zaśmiał się. Potem rozłożył szeroko ramiona, jakby wskazywał na morze wokół nich za pokojem. „Możesz odejść, kiedy chcesz. Czy tak dobrze pływasz?”

„Moja wolność i mała łódź, a powiem ci, gdzie jest ukryty twój klejnot”.

Henrik zachichotał, jakby coś go bawiło. Prawdopodobnie ona. „Mój klejnot, powiadasz?”

Zrobił krok w jej stronę, prawie zbyt blisko, i spojrzał na nią z góry. „Nie wiesz, co ukradłaś, prawda?” Jego głos był miękki, prawie szept. „Jesteś tylko złodziejką, która zobaczyła okazję, zgadza się? Na Bogów, jak w ogóle wiedziałaś, że tam był?”

Isla nie była zwykłą złodziejką, była najlepszą cholerną złodziejką. Jego pytanie było dziwne i dziewczyna spojrzała na niego z niechęcią. „Wisiał przy twoim pasie. Trudno było go przeoczyć”.

„Mogłaś go zobaczyć?” zapytał, brzmiał na zaskoczonego.

„Oczywiście, że mogłam go zobaczyć”. Co to było za pytanie?

Patrzył na nią długo, z wyrazem twarzy, którego nie mogła zrozumieć. Czy był ciekawy? Zainteresowany? Nie potrafiła powiedzieć. Ale jego oczy były intensywne i to ona pierwsza odwróciła wzrok.

Potem lekko potrząsnął głową, jakby zapominając o tym momencie, zanim zapytał: „Czy wiesz, co robimy z ludźmi, którzy wkradają się na Czarnego Węża?”

Isla uniosła podbródek. „Nie jestem intruzem. Twoi ludzie wnieśli mnie na ten statek”. Porwaliście mnie”.

Uśmiechnął się szeroko. „Czy wiesz, co robimy z intruzami i tymi, których porywamy?

Nie było nic, co mogłaby powiedzieć, więc, milczała i tylko zacisnęła szczękę.

Jego uśmiech poszerzył się, jakby nawet jej milczenie go bawiło. „Przywiązujemy ich nago do masztu, wymierzamy dwanaście batów, każemy im czyścić pokłady przez resztę podróży i sprzedajemy w następnym porcie”.

Nie odważyłby się! Ale nie mogła pozbyć się zimnego strachu w żołądku. Isla próbowała zachować spokojną twarz, ale wiedziała, że jej się nie udało.

„Jestem kobietą, sir. Czy nie masz żadnych manier?”

„Nie jestem dżentelmenem, a kobieta taka jak ty sprzedałaby się za dobrą cenę jako niewolnica”.

Nie było żadnej łagodności w jego twarzy, a Isla przełknęła nerwowo ślinę. „Nie złamałbyś prawa, sir. Chcę być oddana policji, żeby opowiedzieć swoją wersję wydarzeń”.

Łamanie prawa?” Jego śmiech był ostry i okrutny. „Jesteś na ~moim~ statku. Tu jest tylko jedno prawo”.

„Prawo morskie obowiązuje na tym statku jak na każdym innym, kapitanie Henriku. Żądam…”

„Dlaczego myślisz, że obchodzi mnie prawo morskie, dziewczyno?” Jego ręka wystrzeliła, chwycił ją za gardło, zanim zdążyła zareagować. „Nie możesz niczego żądać”.

Złapała jego nadgarstek, ale miała tyle samo szans na odepchnięcie go, co na przepłynięcie z powrotem na ląd. „Jesteś oficerem marynarki, sir”, wydyszała. „Czy nie masz żadnego honoru?”

Jego uśmiech był zimny. „Nigdy tego nie powiedziałem”.

Jej oczy rozszerzyły się, gdy zrozumiała. „Jesteś… jesteś piratem?” ~O cholera~.

Opuściła drugą rękę, nóż wysunął się z rękawa do jej dłoni.

Ale on to zauważył. Spojrzał na niego, potem uniósł brew. „Chciałabyś do tego trochę masła?”

Mocno ścisnęła rękojeść noża. Nie uważał go za niebezpieczny; pokaże mu, jak bardzo się myli.

„Puść mnie”. Trudno było mówić, jego uchwyt zmuszał ją do uniesienia podbródka i utrudniał oddychanie.

Ręka Henrika zacisnęła się mocniej, ścisnął, aż ledwo mogła oddychać. „Zamierzasz mnie dźgnąć?”

„Nie żartuję”, wydusiła z siebie. „Puść mnie, natychmiast”.

„Och, ale my się tylko bawimy”. Jego oczy błyszczały, gdy obserwował ją jak kot mysz. A ona nienawidziła być myszą.

Może myślał, że zaatakuje jego twarz, ale to byłoby zbyt łatwe do zablokowania. Zamiast tego wymierzyła nóż w jego krocze, bardziej żeby go rozproszyć niż zranić. Rozproszyć go, a potem wbić ostrze w ważniejsze miejsce.

Isla wiedziała, że jest szybka, ale nie sądziła, że on będzie szybszy.

Obrócił się, przyjmując cios na nogę. Ostrze nie było wystarczająco ostre, by wbić się głęboko, ale przebiło jego skórzane spodnie i wbiło się w nogę, a siła uderzenia szarpnęła nożem w jej dłoni.

Potem chwycił jej nadgarstek i ścisnął, zmuszając ją, po raz drugi tego dnia, do upuszczenia jedynej broni. Spadła na podłogę.

Jego oczy były zimne. „Za to będzie dwadzieścia cztery uderzenia biczem”.

„Nie”, wydyszała, patrząc na niego ze łzami w oczach. Dwadzieścia cztery uderzenia biczem zdarłyby skórę z jej pleców. Zraniłoby ją poważnie, może nawet zabiło. Mężczyzna mógłby przeżyć dwadzieścia cztery, ale wiedziała, że ona nigdy nie byłaby w stanie.

Nie miała broni, nie miała pomocy, całkowicie zdana na jego łaskę.

I właśnie go dźgnęła.

„Proszę”. Słowo wyrwało się z jej ust bez jej woli.

„Nago”, powiedział, jego oczy nie pokazywały żadnego miłosierdzia „przy maszcie”. Dwadzieścia cztery uderzenia biczem i sprzedana w następnym porcie.

„Proszę, nie”, wydusiła z siebie, jego uchwyt był tak mocny, że trudno było złapać potrzebne powietrze.

„Czy w końcu zrozumiesz, że mogę zrobić to, co mówię?”

Próbowała skinąć głową, ale on zmuszał ją do uniesienia podbródka. „T-tak”.

„Że jesteś moim więźniem?”

„Tak”.

„Mój statek, moje zasady”. Uśmiechnął się. „Moje prawo”.

„Tak, cholera, tak!”

Puścił ją tak nagle, że prawie upadła do przodu, zaczerpnęła głęboki oddech, gdy pocierała obolałe gardło.

„Odbiorę to”, powiedział, ściągając jej koszulę jedną ręką, podczas gdy druga sięgnęła do środka.

Wciąż próbowała złapać oddech, zszokowana jego traktowaniem i tym, jak śmiały był. Zajęło jej chwilę, zanim zareagowała. Dopiero wtedy chwyciła za koszulę, drugą ręką próbując go powstrzymać. Ale łatwo odepchnął jej rękę.

Jego dłoń przesunęła się po paskach podtrzymujących jej piersi, jego palce przebiegły prosto między jej piersiami, lekko dotykając skóry. Potem chwycił woreczek i wyciągnął go.

„Ty… Jak?” Gapiła się na niego. Wiedział, że tam go miała.

Przez cały czas wiedział.

Następny rozdział
Ocena 4.4 na 5 w App Store
82.5K Ratings
Galatea logo

Nielimitowane książki, wciągające doświadczenia.

Facebook GalateaInstagram GalateaTikTok Galatea