Mason (Polish) - Okładka książki

Mason (Polish)

Zainab Sambo

Rozdział 14

Nie rozumiałam, dlaczego Mason chciał się ze mną ożenić, skoro zamierzał po prostu ukryć mnie przed wszystkimi. Dał wskazówki, bym weszła do Cambell Industry bez niczyjej wiedzy.

Były ku temu dwa powody.

Albo nie chciał, żeby wiedzieli, że żeni się ze mną, z kimś, kto jest nikim albo nie chciał, żeby media się na nas uwzięły, skoro nie było to jeszcze oficjalne.

A ja nie chciałam tam być, kiedy to się stanie.

Jego ochroniarz, który, jak się później dowiedziałam, miał na imię Coop, był tym, który eskortował mnie przez tajne, ukryte wejście do Campbell Industry.

Nikt nie domyśliłby się, gdzie to jest.

To było naprawdę genialne ze strony Masona.

Przez cały czas, kiedy zmierzaliśmy w stronę sali posiedzeń zarządu, gdzie miałam się spotkać z jego prawnikiem, skandowałam mantrę, która dodawała mi odwagi na tyle, że mogłam poruszać nogami.

Jestem odważna.

Jestem odważna.

Jestem odważna.

Naprawdę zamierzałam to zrobić, pożegnać się z moim życiem na jeden rok.

Myślenie o tym było naprawdę przerażające. Nie dość, że wyszłabym za mąż za potężnego człowieka, to jeszcze media miałyby na mnie oko.

Myśl o tym, że nie będę mieć prywatności i że moje życie będzie nieustannie na afiszu, była naprawdę przerażająca. Nie wiedziałam, jak sobie z tym poradzę.

Pot wystąpił mi na czoło, kiedy stanęłam tuż przed salą konferencyjną.

Policzyłam do dziesięciu, zanim Coop otworzył drzwi i cofnął się, pozwalając mi wejść samej.

Od razu go zauważyłam.

Stał przed oknem, witały mnie jego szerokie plecy. Kiedy usłyszał dźwięk zamykanych drzwi, odwrócił się i uśmiechnął do mnie.

-Witam, panno Hart - przywitał się, przechodząc do mnie i wyciągając rękę.

-Miło mi wreszcie panią poznać. Jestem Max Wynward.

Potrząsnęłam jego dłonią, po czym opuściłam ręce..

-Witam, proszę mówić do mnie Lauren. Musi pan być prawnikiem pana Campbella.

-Myślę, że byłoby mądrze nazywać go po imieniu, ponieważ pobieracie się, a chyba nie chcesz zaliczyć przed nikim wpadki.

Znaczy każdym, kto nie wiedział o jego oszustwie.

Czyli wszyscy oprócz jego prawnika, ale miał rację.

Powinnam przyzwyczaić się do nazywania Masona po imieniu.

Zarumieniłam się i usiadłam na fotelu.

-Przejrzymy umowę? - przytaknęłam, gdy podał mi czarny folder.

-Spójrz na nią i zobacz, czy jest coś, co trzeba zmienić.

Przeczytałem umowę pięć razy, a pan Wynward był na tyle cierpliwy, że pozwolił mi przeczytać ją jeszcze raz i jeszcze.

Wszystko wydawało się być w idealnym porządku i dobrze napisane.

W kontrakcie było napisane, że małżeństwo będzie trwało tylko rok i po upływie tego czasu otrzymam dużą sumę pieniędzy,na widok zer moje oczy niemal wyskoczyły z głowy..

-Wszystko w porządku?

Spojrzałam w górę tak szybko, że niemal skręciłam sobie kark

Mason siedział naprzeciwko mnie, obok pana Wynwarda w swoim doskonale skrojonym garniturze.

Skąd się wziął ten człowiek?

Czy byłam tak pochłonięta uważnym czytaniem każdego zdania, żeby nie przeoczyć żadnego błędu, że nie zauważyłam, kiedy wszedł i usiadł?

Wdzięczna, że nie straciłam zimnej krwi przy nich obu, oczyściłam moje nagle wyschnięte gardło.

-Tak, wszystko wydaje się być w porządku do tej pory - odpowiedziałam, łącząc swoje spojrzenie z jego.

Serce już mi waliło, a chęć wydostania się stąd okazała się niemal przytłaczająca.

-A twoje warunki, czy je określiłaś? - zapytał pan Wynward.

-Mniej więcej - zwilżyłam suche wargi przed rozpoczęciem.

-Chcę, aby pozwolono mi chodzić tam, gdzie chcę, i nie chcę, abyście mnie zmuszali do pójścia gdziekolwiek, gdzie nie mam ochoty.

-Nie możemy się nawzajem do niczego zmuszać.

-Zgoda - odpowiedział Mason.

-Mój tata - powiedziałam, starając się nie okazywać żadnych emocji.

-Będzie pod dobrą opieką, prawda?

-Bez wątpienia.

Byłam tak zszokowana szybkością i łatwością, z jaką zaakceptował mój drugi warunek i prawie odmalowało się to na mojej twarzy, ale mimo to postępowałam ostrożnie.

-A jeśli chodzi o spanie - przerwałam, przesuwając się na siedzeniu, gdy jego spojrzenie zwęziło się na mnie.

-Śpimy w różnych pokojach.

-Zgoda - powiedział.

-Coś jeszcze?

-Chcę pracować. Nie mogę być uwięziona w domu przez cały rok nic nie robiąc. Jestem niezależną kobietą i chciałabym nadal nią być.

Pomyślał o tym jednym przez sekundę zanim odpowiedział w suchy sposób. – Zobaczę, co mogę z tym zrobić. Chociaż praca tutaj zdecydowanie nie wchodzi w rachubę.

Cóż, nie spodziewałam się, że utrzymam tu pracę.

Przełknęłam ślinę, żeby utrzymać mój głos na stałym poziomie.

-Nie będziemy dzielić żadnych fizycznych relacji.

To jedno,co zresztą mnie nie zaskoczyło, spowodowało długa pauzę.

Zauważyłam, jak bardzo starał się, by jego lewe oko nie drgało. - Nigdy nie będziesz musiała się o to martwić, panno Hart.

-Oczywiście - odpowiedziałam.

Nagły obraz jego dużej, twardej dłoni, przesuwającej powoli palec wzdłuż linii mojej szczęki, w dół mojego gardła, a następnie wzdłuż dekoltu od ramienia do ramienia, wkradł się mojego umysłu.

Skąd, do diabła, to się wzięło?

Na pewno z przebywania w obecności Beth i jej głupich słów, które wpadły mi do głowy. Strząsnęłam tę myśl, lub jakąkolwiek inną niestosowną myśl na temat Masona z mojej głowy.

- Ja, umm... - przerwałam, zamykając usta.

-Mów teraz, panno Hart, albo na zawsze zachowaj milczenie.

Naprawdę trudno było mi utrzymać powietrze w płucach i je z nich wypuszczać.

-Wiem, że to umowa małżeńska, ale jeśli byś mnie szanował i nie zdradzał mnie aż do końca roku, to będzie wspaniale.

Jego oczy zwęziły się w ponurej determinacji.

-Najwyraźniej przegapiłaś część, w której powiedziałem, że nie mam w moich planach kobiet - odparł.

-Co więcej, nie jestem typem człowieka, który oszukuje.

-Kiedy kocham kobietę, moje serce będzie na zawsze związane z nią.

Wow.

Zadrżałam, bo słowa żadnego mężczyzny nigdy nie brzmiały tak szczerze, jak jego.

Moja głowa wirowała.

Kobieta, która skończy jako kochana przez Masona Campbella, była prawdziwą zwyciężczynią.

On kochałby ją mocno, bezwarunkowo.

Ok, Dr. Love, skąd możesz to wiedzieć? Ponieważ najtwardsi mężczyźni zawsze kończyli, zakochując się zbyt mocno i głęboko w jakiejś kobiecie.

Pan Wynward odchrząknął, wyglądając raczej na zakłopotanego słowami Masona.

Nie jesteś jedyny, chciałam krzyknąć.

-Czy to wszystko? Nie masz nic więcej do dodania?

Potrząsnęłam głową. - Nie, to wszystko.

Przenikliwe spojrzenie Masona utrzymywało się na mojej twarzy, a mój żołądek skręcił się i rozpłynął w wielką ciepłą kałużę.

Przyłożyłam dłoń do twarzy, próbując zablokować mdłości.

Jeśli czułam do niego choć trochę przyciągania, to był to wielki czerwony znak, który mówił, że muszę się pozbierać i to szybko, żeby przestać mieć takie myśli.

Nic dobrego nie wyniknie z pragnienia mężczyzny, który nigdy nie będzie cię chciał..

-Czy słyszysz, Lauren? - pan Wynward zapytał mnie, podnosząc brwi w pytaniu.

-To jej zwyczaj, aby nie słuchać i wyłączać się podczas spotkania.

-Tak, oczywiście. Słucham - z trudem zapanowałam nad kolorem moich policzków, ignorując drobny komentarz Masona.

-Przepraszam, proszę kontynuować.

-A także jej zwyczaj przepraszania, gdy nie jest to potrzebne.

- Masonie - ostrzegł pan Wynward.

-Dobrze byś zrobił pamiętając, że to Lauren pomaga tobie, a nie na odwrót. Powinieneś podjąć wysiłek, aby być miłym.

Byłam naprawdę zdumiona, jak odważny był pan Wynward. Podziwiałam jego odwagę, że powiedział to Masonowi prosto w twarz. Miałam całkowity szacunek dla tego człowieka. Mason przewrócił oczami, ale nie wyglądał na złego.

-Czy masz jakiś warunek, Masonie?

-Wiem, jak wy, kobiety, lubicie dużo mówić.

Parsknęłam na jego słowa, chcąc zapytać go, co miał przeciwko kobietom. - Nie powinno wymknąć ci się, że nasze małżeństwo jest kontraktem.

-Ani teraz, ani po zakończeniu roku.

-Moja najlepsza przyjaciółka wie - przyznałam.

-Powiedziałaś swojej przyjaciółce? - błysk gniewu płonął w jego stalowych oczach.

-Umowa jest zerwana.

Zrobił ruch, aby wstać, ale pan Wynward przytrzymał go.

-Nie rób czegoś, czego będziesz żałował.

-Przykro mi, ale ona jest moją najlepszą przyjaciółką. Nie mam przed nią tajemnic. Ona nikomu nie powie, przysięgam!

Jego rysy były wyryte w szyderczej naganie.

-I mamy wierzyć ci na słowo, bo?

-Bo nie kłamię! - warknęłam. Moje oczy rzucały my wyzwanie.

- A i owszem - powiedział pan Wynward z lekkim uśmiechem, zerkając na swojego klienta.

-Czy masz coś jeszcze do dodania? - jedno potrząśnięcie głową było odpowiedzią Masona.

-Lauren?

-Nie - powiedziałam, pocieszając się faktem, że przynajmniej zgodzili się na moje warunki i to złagodziło odrobinę moje zmartwienie.

Spojrzałam w górę i znów zobaczyłam utkwione we mnie spojrzenie szarych oczu.

-Czy już skończyliśmy? - zapytał niemal z warknięciem. Było jasne, że chce być gdziekolwiek indziej niż tutaj, ze mną.

-Czy dostałaś to, czego chciałaś? - jego oczy pociemniały.

-Oboje dostaliśmy to, czego chcieliśmy - poprawiłam, nie tracąc szansy, by przypomnieć mu, że nie byłem jedynym, który postawił warunki.

-W takim razie pieczętujemy umowę.

Po tym, jak pan Wynward przedstawił warunki, podał mi pióro i wskazał miejsce, w którym miałam złożyć podpis. Moje ręce się trzęsły, podpisałam w dwóch miejscach.

Ofiara została złożona.

Ktoś wtargnął przez drzwi nieproszony i wszyscy odwróciliśmy głowy w jego stronę. To był Aaron.

Był zszokowany, gdy mnie zobaczył, ale szybko oderwał ode mnie wzrok i skupił go na swoim pracodawcy.

-Sir - powiedział bez tchu.

-Nie wiemy, kto ich tu wezwał, ale są tam.

-Oni? - pan Campbell zapytał z podniesioną brwią.

-Tam panuje totalny chaos. Wezwaliśmy ochronę, ale oni nie chcą odejść, sir.

-Nie chcą odejść? O kim pan mówi?

-Prasa, sir - odpowiedział Aaron, przełykając ze strachu.

-Dotarła do nich wiadomość, że się żenisz?

Nie tylko ja, nawet Mason zareagował. Jego nozdrza rozchyliły się i gwałtownie wstał z krzesła, wściekły. A ja z kolei zaczęłam panikować.

Jego wściekłe spojrzenie wylądowało na mnie, a w zimnych oczach pojawił się mrok.

Kiedy był wściekły, wyglądał absolutnie potężnie. Jego klatka piersiowa unosiła się i opadała, wściekłość była ewidentnie wyraźna.

Jego ciało było przykurczone i gotowe do skoku.

-Nadal uważasz, że powinniśmy jej zaufać, Max? - rzucił oskarżycielskie spojrzenie w moją stronę.

-Co? - zapytałam, oszołomiona. - Myślisz, że mam z tym coś wspólnego?

Warknął. - Nie byłbym zaskoczony.

Zacisnęłam zęby i furia przejęła nade mną kontrolę.

-Byłam tu z tobą. Kiedy widziałeś mnie dzwoniącą do cholernych mediów? Chcesz tylko kogoś, na kogo można zwalić winę.

-Mogłaś zadzwonić do nich w drodze tutaj.

Wpatrywałam się w niego z niedowierzaniem.

-Dobra, wystarczy. Wszyscy wiedzieliśmy, że to się stanie prędzej czy później - odezwał się pan Wynward, po czym spojrzał w stronę Aarona.

-Ty zajmij się mediami, zanim tam dotrzemy.

Aaron skinął głową, zanim rzucił mi ostatnie ciekawskie spojrzenie i wyszedł.

-Musimy teraz zająć się mediami, Mason. Będziesz musiał przedstawić światu swoją narzeczoną.

Moje serce biło mi w piersi.

Nie byłam jeszcze gotowa.

Jak mogłam zachowywać się tak, jakbym go kochała, przed całym krajem?

Napięcie przetoczyło się przez mnie, poczułam, jak uginają się pode mną kolana..

Mason wymamrotał kilka przekleństw i przejechał palcami po włosach. Patrząc na mnie, powiedział zimno,

-Idziemy?

Ręce mi się trzęsły, a serce biło szybko, ale nie dało się tego zauważyć.. Rozpaczliwie starałam się przypomnieć sobie dokładnie to, co Beth powiedziała mi, gdybym kiedykolwiek stanęła twarzą w twarz ze światem.

-Zostaniesz żoną Masona Campbella, więc musisz pokazać światu, że jesteś silną kobietą. Zawsze miej głowę wysoko podniesioną i maskuj swoje emocje.

-Nie pokazuj im, że jesteś zdenerwowana lub przestraszona.

Ok, nie okazuj emocji.

Głowa wysoko w górze.

Ogarniam to.

Gdy dotarliśmy do recepcji, wszystkie oczy były skierowane na nas. Zauważyłam Athenę i Aarona, którzy prowadzili przyciszoną rozmowę, a w momencie, gdy spojrzeli w moją stronę, odwróciłam wzrok, nie mogąc spojrzeć im w oczy.

Podwójne drzwi zostały otwarte i wyszliśmy na zewnątrz, błyski fleszy natychmiast oślepiły moje oczy.

Reporterzy robili non stop zdjęcia, to było dla mnie zbyt wiele..

Nienawidziłam być w centrum uwagi. Miałam ogromną ochotę wyrwać się na ulicę i biec z całych sił.

Ale ramię Masona ujęło moje, a uścisk na moim łokciu zacisnął się jakby ostrzegawczo. Uznałam niemal z goryczą, że nie miał problemów z odgadnięciem mojego zamiaru.

-Panie Campbell, czy to prawda, że żeni się pan tak nagle?

-Panie Campbell, co może nam pan powiedzieć o swoim małżeństwie?

-Panie Campbell.

-Panie Campbell, co ma pan do powiedzenia?

-Kiedy jest ślub?

-Kim jest panna młoda? Czy to Chloe West? Kobieta, z którą podobno się pan umawiał?

Pytania były rzucane na nas z każdej strony. Ale tylko ja wydawałam się być skrępowana.

-Panowie, proszę.

Nagle zrobiło się cicho od autorytatywnego głosu Masona, ale flesze aparatów nie ustawały.Wydawało mi się, że za chwile oślepnę..

-Dziękuję. Z przyjemnością pokazuję moją narzeczoną – odwrócił się, by spojrzeć na mnie z uśmiechem, który był bardziej oślepiający niż błyski kamery.

-Lauren Hart.

Kamery zostały zwrócone na mnie, wszyscy zaczęli robić zdjęcia, gdy stałam tak z przyczepionym do twarzy, najbardziej fałszywym uśmiechem w swoim życiu mając nadzieję, że dadzą się nabrać.

-Panno Hart, tutaj! Czy macie ustaloną datę ślubu? - zapytał mnie reporter.

Moje serce waliło.

-Tak, kochanie, czy chcesz pełnić honory i podzielić się wiadomościami?

Wpatrywałam się w grupę reporterów, którzy czekali na moją odpowiedź i zastanawiałam się, czy Beth umiera teraz ze śmiechu.

-To za dwa tygodnie - pisnęłam, błyskając uśmiechem do kamer.

Nie byłam pewna, czy to naprawdę była ta data. Mason ciągle powtarzał, że ślub jest za dwa tygodnie, więc założyłam, że dotrzymuje słowa. Chyba, że zmienił datę.

-Panno Hart, zostanie żoną jednego z najbardziej pożądanych kawalerów musi być fantastyczne i dość przerażające, biorąc pod uwagę jego pozycję i władzę, jak się pani czuje jako pani Masonowa Campbell?

-Czy podoła pani temu zadaniu?

Jego pytanie było irytująco podobne do tego, które kiedyś zadała mi Beth.

Roześmiałam się nerwowo do reportera, rzucając szybkie spojrzenie na Masona, którego oczy mrugały przebiegle.

-Myślę, że to spełnienie marzeń - odpowiedziałam, mój uśmiech stał się szerszy.

-Móc poślubić miłość swojego życia, a Mason nią jest.

-Więc myślę, że nie muszę się martwić tym, że zostanę jego żoną.

Umiałam słodko przemawiać, ale prawdopodobnie byłam okropną aktorką?

Mason wybrał ten czas, aby pochylić swoją twarz blisko mojego ucha i przesunął ustami po moim zarumienionym policzku.

Najpierw przez mój mózg przebiegła kaskada dreszczy, a uwodzicielsko rozkoszne mrowienie przeszyło każdy centymetr mojego ciała. Wycofał się i uśmiechnął się do mnie.

Moje usta prawie się otworzyły w szoku, a palce niemal sięgnęły miejsca, które pocałował, by powstrzymać mrowienie. Prawie się zdradziłam.

Prawdę powiedziawszy, zamierzałam zignorować powab jego niesamowitego ciała, aurę jego mocy kipiącą pod wspaniałymi rysami, intensywność jego głosu i te jego srebrne oczy.

Nie przyniosłoby mi to nic dobrego, gdybym ciągle miała obsesję na jego punkcie.

-Dziękuję bardzo za przybycie, ale musimy już iść. Przygotowania do ślubu czekają.. Możemy, kochanie?

Odwróciliśmy się od kamer, aby wrócić do wnętrza firmy. Zamykając oczy, wzięłam głęboki, oczyszczający oddech chłodnego, wilgotnego powietrza i kolejny, dopóki nie znaleźliśmy się bezpiecznie w środku.

Skorzystałem z wymówki, żeby pójść poszukać Atheny i Aarona. Wszyscy kierowali swoje spojrzenia na mnie gdzie tylko się pojawiałam i nie były to miłe spojrzenia.

Myślę, że bardziej przyjazne były te, które otrzymywałam pierwszego dnia.

Wiedziałam, co oni wszyscy myślą i mówią.

Byłam poszukiwaczką złota, która chciała zdobyć pieniądze Masona.

Szantażowałam go, żeby się ze mną ożenił.

Byłam w ciąży.

Wszystkie te myśli i wiele innych przychodziły im do głowy.

Wiedziałam, jak działają plotki i ludzkie umysły, jeśli nie potrafią niczego wymyślić. Zrobiliby wszystko, żeby zszargać twoje imię, nawet jeśli prawda patrzyłaby im prosto w twarz.

Chcieli tylko mieć na kogo zrzucić winę.

Ktoś zagrodził mi drogę i okazało się, że to Jade. Wyglądała na absolutnie wściekłą, widziałam żyły pulsują na jej czole.

-Wychodzisz za mąż za pana Campbella?!

Westchnęłam. - Tak.

Jej oczy wybałuszyły się, usta poruszały, ale żaden dźwięk nie wyszedł. - Przykro mi - przeprosiłam. - Wiem, jak bardzo go lubisz.

Wyprostowała się ze zduszonym okrzykiem.

-Jak taki nikt jak ty może wyjść za niego za mąż?

Naprawdę rozumiem, przez co ona przechodziła. Była zraniona i wyładowywała się na mnie. To było całkowicie zrozumiałe i czułam się z tym źle.

Mimo, że nigdy nie lubiłam Jade z oczywistych powodów, nigdy nie chciałabym ć, żeby została zraniona - fizycznie lub emocjonalnie.

-Jade, obniż nieco głos. Wszyscy słuchają.

Powiedziałam to delikatnie, starając się ją, aby przestała krzyczeć. Mogła zostać z tego powodu zwolniona, a całą winę zrzuciła by na mnie e. To było tak, jakby zapomniała, gdzie jest.

Jej twarz była czerwona.

-Nie będę milczeć! Myślisz, że jesteś lepsza ode mnie - wybuchła, łzy wściekłości pokazały się w jej oczach.

-Jade! - Athena pstryknęła, zmuszając ją do cofnięcia się. Jej własna twarz również przybrała odcień czerwieni.

-To jest narzeczona pana Campbella, oszalałaś?

-Tak, jestem wściekła! - krzyknęła, potrząsając włosami.

-Jak ona może go poślubić? Ona jest niczym, pochodzi z nikąd! Jest zwykłą kobietą, która jest poza jego ligą! Ona...

PLASK!

Moje ręce poleciały do ust z okrzykiem. - Athena!

-Panno Walker! - ryknął ktoś za nami

Odwróciłyśmy się, by zobaczyć Masona i złość, która odbijała się w jego oczach.

O mój Boże.

Dlaczego on musiał się teraz pojawić?

O Boże.

-Panno Walker - powtórzył, spoglądając na Athenę, która patrzyła w podłogę.

Jego głos wysłał dreszcze w górę mojego kręgosłupa.

-Złamałaś jedną z zasad Campbell Industry, która mówiła, że żadna fizyczna walka nigdy nie powinna mieć miejsca w budynku. Czy jesteś świadoma tego, co zrobiłaś?

Napięłam się.

Twarz Atheny była pozbawiona emocji, gdy odpowiedziała: -Tak, panie Campbell, jestem świadoma zasad.

-A panna Willow, czy ma pani coś do powiedzenia w swojej obronie? - jego ton wskazywał, że słyszał każde słowo, które powiedziała na mój temat.

Mięśnie Jade napięły się.

-N..nie, sir.

-Obie dostajecie ostrzeżenie. Macie już tylko jedną szansę.

Moje ciało rozluźniło się i mogłam wreszcie dobrze oddychać. Mięśnie Jade zdawały się rozluźniać na te słowa.

Mason skierował na nią spojrzenie o tak czarnej barwie, że aż zadrżałam.

-To, kogo poślubię, nie jest pani sprawą i nie jest pani zadaniem wyrażanie swojej opinii, panno Willow.

-Lauren będzie moją żoną, a jeśli nie potrafi jej pani szanować tak jak mnie, zostanie zwolniona z pracy. Mam nadzieję, że to pani rozumie. A teraz wracajcie do pracy.

Jade skinęła głową i pognała posłusznie do biurka.

Mason przez dłuższą chwilę wpatrywał się w Athenę, podczas gdy ona niepewnie wiła się pod jego spojrzeniem.

-Ty i ja będziemy mieli długą rozmowę na temat twojego zachowania, Atheno - powiedział, brzmiąc na rozczarowanego.

Uśmiechnęła się. - Co? Nie ma cioci?

Zdusiłam śmiech, obserwując jak się na nią gapi.

Pan Wynward podszedł do Masona, klepnął go w ramię i skinął głową w kierunku biura, tuż poniżej.

- Słowo z tobą w cztery oczy, jeśli można.

- Panie wybaczą - powiedział przed odwróceniem się. Obserwowałam dwóch mężczyzn, którzy odchodzili ze zmartwionymi spojrzeniami, zanim zwróciłam wzork na Athenę.

-Muszę z tobą porozmawiać.

Spodziewałam się, że odejdzie w gniewie, ale zaskoczyła mnie, ściskając mnie mocno.

-Mam mnóstwo pracy w tej chwili. Ale zadzwonię do ciebie później i spotkamy się gdzieś.

-Jasne, nie ma problemu - przytuliła mnie jeszcze raz, a potem oderwała się, odchodząc w innym kierunku.

Westchnęłam i poszłam w stronę windy, naciskając przycisk pierwszego piętra.

Miałam dość na dziś.

Następny rozdział
Ocena 4.4 na 5 w App Store
82.5K Ratings
Galatea logo

Nielimitowane książki, wciągające doświadczenia.

Facebook GalateaInstagram GalateaTikTok Galatea