Dzika miłość - Okładka książki

Dzika miłość

Kristen Mullings

Klub na wysokości 🌶️🌶️

Sage

– Osiągnęliśmy wysokość przelotową. Możecie swobodnie poruszać się po kabinie – powiedział kapitan przez głośnik.

Usłyszałam jak Roman za mną odpina pas bezpieczeństwa. Kiedy spojrzałam na niego, skinął głową do przodu. – Patrz przed siebie kätzchen. Za chwilę cię oprowadzę.

Pewnie coś zrobi z czarną walizką.

Ciekawość mnie zabijała. Użyłam mojego kompaktowego lusterka do makijażu, by spojrzeć za siebie i obserwować go. Tak jak myślałam. Podszedł do czarnej walizki i przykucnął. Usłyszałam jak ją rozpina. Wyjął coś, włożył do kieszeni, zamknął ją, zapiął, po czym wrócił do mnie.

– Chodź, oprowadzę cię – powiedział.

Ale nie obchodziła mnie żadna wycieczka. Wszystko, co mnie obchodziło, to cokolwiek ukrywał w tej swojej kieszeni.

Odpięłam pasy, zerkając raz jeszcze na czarną walizkę, gdy Roman odprowadził mnie do zamkniętych drzwi kokpitu. Wskazał na złotą mapę.

– To jest mapa świata wykonana z dwudziestoczterokaratowego złota, inkrustowana w drewnie.

– Wow – powiedziałam, czując się jak idiotka.

Czy Roman próbował zrobić na mnie wrażenie? Dlaczego? Z pewnością wiedział, że nie musi. A może po prostu przygotowywał mnie na ten nowy świat, w który mieliśmy wkroczyć?

– To – powiedział, wskazując – to jest garderoba, w której są stroje na każdą okazję. W obu naszych rozmiarach, oczywiście.

– Co?!

Okej, teraz mówi w moim języku! Nie mogłam się powstrzymać. Szybko włożyłam płaszcz Jil Sander. ~Doskonale dopasowany.~

– Jasna cholera, skąd znasz mój rozmiar? – zapytałam.

– Pasuje na ciebie – powiedział z uśmiechem. – Jak już ci mówiłem, kätzchen, zwracam baczną uwagę na moje inwestycje.

Nagle zrobiło mi się za gorąco na ten płaszcz. Zdjęłam go i odłożyłam do szafy. Moje oczy były przyklejone do jego kieszeni, gdzie coś się wybrzuszało.

Boże, ta ciekawość miała być moją śmiercią!

Następnie skinął na duży fotel, który wyglądał jak dla króla.

– A to mój osobisty faworyt, siedzenie VIP.

Otworzył podłokietnik, odsłaniając pasek z wszelkiego rodzaju kontrolkami, w tym temperaturą. Nagle zdałam sobie sprawę, że to nie był płaszcz. W kabinie panował upał.

– Więc to ty podkręciłeś tu ogrzewanie – powiedziałam, zwężając oczy.

– Szybko się orientujesz.

Zauważył moje oczy zerkające do czarnej walizki po przeciwnej stronie kabiny i potrząsnął głową z niedowierzaniem. – Pokazuję ci najwspanialszy prywatny odrzutowiec, ale wszystko, o czym możesz myśleć to mały czarny bagaż.

– Co? – powiedziałam, zaskoczona. Czy byłam aż tak oczywista? – Nie, to wszystko jest niesamowite. Naprawdę...

– Jak już ci mówiłem, nie jesteś dobrym kłamcą, kätzchen. Siadaj.

Delikatnie popchnął mnie, a ja opadłam z powrotem na jego fotel dla VIP– ów. Gdy Roman górował nade mną, dreszcz oczekiwania przebiegł mi po kręgosłupie.

Sięgnął do kieszeni – kieszeni, na której byłam zafiksowana – i wyciągnął dwie klamerki. Heh, pomyślałam. ~To jest to? Klamerki? O co chodzi?~

– Rozepnij swoją koszulę – powiedział.

Uniosłam brew, ale zrobiłam, co mi kazał. Następnie Roman sięgnął do kieszeni i wyciągnął przerażająco wyglądający nóż z ostrzem, które było zakrzywione jak pazur dinozaura.

Kurwa.

Dobra. To było trochę bardziej intensywne niż klamerki do bielizny.

Moje bicie serca przyspieszyło. Moje podniecenie było teraz zabarwione strachem. Co on planuje? Jeśli okazałby się psychopatą, byłam załatwiona.

– To jest karambit. Indonezyjskie ostrze do walki. Ufasz mi, kätzchen?

Co.

Do.

Kurwy.

Wyciągasz narzędzie zbrodni, a potem pytasz czy ci ufam?

– Tak – powiedziałam, głównie dlatego, że myślałam, że to jedyna odpowiedź, która go usatysfakcjonuje.

Wyciągnął nóż w kierunku mojej klatki piersiowej. Wstrzymałam oddech i wzdrygnęłam się gdy CIACH! rozciął mój biustonosz jednym ruchem. ~Phi.~

Odłożył nóż, poświęcając chwilę na podziwianie moich piersi, które lśniły od lekkiego potu, a potem powoli, delikatnie zdjął moje kolczyki z sutków.

Jego skręcające i ściskające ruchy sprawiły, że zmoczyłam swoje stringi. Usiadłam i podciągnęłam spódnicę, aby uchronić ją przed żenującą plamą.

– Oddychaj – powiedział, podnosząc klamerkę. Nie zdawałam sobie sprawy, że wstrzymywałam oddech. Potem, zanim zdążyłam się zorientować, co się dzieje, zacisnął klamerkę na moim prawym sutku.

Czułam się jakbym oślepła na sekundę, bo ból był tak silny. Krzyknęłam.

– Oddychaj, kätzchen – przypomniał mi. – Jeśli kiedykolwiek będzie to zbyt wiele, pamiętaj. Powiedz po prostu pantofle.

Nie ma mowy. Nie byłam aż tak słaba. Zaczęłam oddychać przez ból, wyobrażając sobie, że zanurzam się w tęczowym tunelu. Zaczęło się od bolesnego czerwonego światła. W miarę jak przechodziłam do pomarańczowego światła, ból ustępował.

Ale kiedy już przyzwyczaiłam się do jednej klamerki, Roman umieścił kolejną na moim lewym sutku.

Wydusiłam z siebie szok.

– To tylko przedsmak tego, co ma nadejść – powiedział Roman. – Oddychaj.

Bolesne czerwone światło ponownie przejęło kontrolę, ale przepchnęłam je, znajdując się teraz w pomarańczowym i żółtym kolorze.

Roman przykucnął, chwycił obie klamerki na moich piersiach i delikatnie pociągnął. Odetchnęłam na zielono. Wysunął język i lizał w kółko wokół mojej otoczki, spiralnie do wewnątrz i lizał mój sutek, a następnie odciągnął milimetr lub dwa i dmuchał na niego, powodując gęsią skórkę.

– Twoje ciało jest w ogniu, kätzchen. Tak jak powinno być. Nadszedł czas, aby wprowadzić jeszcze jeden element.

Kolejny?! Nie wiedziałam, czy wytrzymam jeszcze wiele. Ale przytaknęłam posłusznie, gdy Roman podszedł do swojej czarnej walizki i zaczął w niej grzebać.

Chwilę później wrócił z długim na stopę łańcuchem. Moje oczy rozszerzyły się.

– Jeśli w trakcie naszej sesji będziesz chciała dojść – powiedział Roman – musisz najpierw poprosić o pozwolenie.

Nie podobało mi się to, ale może właśnie o to chodziło.

– Otwórz usta – rozkazał.

Otworzyłam je, zastanawiając się, co on zamierza zrobić z tym łańcuszkiem. Wsadzić mi go do gardła? Ale zamiast tego, położył go na moim języku i kazał mi go przytrzymać zębami. – Ugryź.

Następnie, połączył każdy koniec łańcuszka z klamerkami. Mrowienie przeszło do mojego rdzenia, wysyłając strumień mojego własnego płynu w dół mojego wewnętrznego uda. To bolało, ale uczucie było bardziej tępego niż ostrego bólu.

– W górę.

Gdy podniosłam głowę, łańcuch w moich ustach pociągnął klamerki do góry, tak że moje sutki zwróciły się w stronę sufitu. Uczucie to zalało moją cipkę falami. Palce Romana wsunęły się między moje rozwarte nogi, chwyciły w garść moje wargi, ścisnęły i lekko pociągnęły moją łechtaczkę.

– UCHHH! – krzyknęłam, metalowy łańcuch szarpnął między moimi zębami.

Zostałam wepchnięta w niebieską część tęczowego tunelu. Najbardziej intensywną jak dotąd. Moje biodra wygięły się do tyłu, rozciągając i stymulując jeszcze bardziej moją perełkę.

Palce Romana wykonywały drobne agitacje, poruszając moją żołędzią w maleńkich kółkach wewnątrz teraz dobrze nasmarowanego ciała mojej cipki.

– W górę.

Wsunął we mnie palec, aż do drugiego knykcia, i potarł mój punkt G. Pioruny prądu przepłynęły przez moją miednicę, zmuszając ją do spazmów.

Byłam wygłodniałą maniaczką i szybko traciłam kontrolę. Musiałam poczuć obwód jego kutasa wewnątrz mnie. Kiedy tak rozmyślałam, spojrzałam w dół i ku mojemu szokowi, przypadkowo złapałam Romana za krocze przez spodnie.

Szybko puściłam.

– Roman – powiedziałem z zapartym tchem. – Jestem tak blisko. Proszę...

– Nie. Jeszcze nie – czułam się, jakby dywan został wyciągnięty spod mnie. Widziałam przed sobą purpurę. Chciałam być skąpana w tej purpurze, ale wycofałam się całkowicie z tunelu. Roman wyprostował się na swój pełny wzrost i spojrzał na mnie z góry.

– Stań prosto.

Bez wahania, i mimo że moje nogi były teraz słabe, stanęłam, ręce po bokach, stopy razem.

– Możesz dotknąć mojego kutasa, kiedy powiem, że możesz dotknąć mojego kutasa.

Mój rdzeń czuł się jak pięciofuntowy worek trzymający dziesięć funtów moich soków.

– Przepraszam, Roman.

Błagam dokończ to.

Ale zamiast tego Roman szybko odczepił klamerki od moich sutków. To bolało o wiele bardziej niż wtedy, gdy je na mnie zakładał. Przymknęłam oczy i zacisnęłam pięści, by pomóc znieść zmienne doznania bólu i tęsknoty.

Potem z lekceważącym skinieniem głowy, odwrócił się na bok. – Idź do łazienki i umyj się.

***

Na szczęście zacisze eleganckiej łazienki pozwoliło mi wyciszyć umysł i usłyszeć samą siebie. O co do cholery chodziło Romanowi?

Poprzedniej nocy chciał swojego kutasa w moich ustach. Teraz karał mnie za to, że go dotknęłam?

To nie mogło być to. Karał mnie za niewykonywanie rozkazów, ale nadal uważałem, że to niesprawiedliwe. Nie zrobiłam tego specjalnie.

Zatraciłam się w przyjemności chwili. To miał być problem.

Tęczowy tunel. Przyjemność. Ból. Frustracja. Moje zmysły były oszołomione. Wszystko wirowało wokół mnie jak tornado.

Musiałam się ustabilizować. Wróciłam do głębokiego oddychania i pozostałam przy nim, dopóki nie odzyskałam kontroli. Wtedy właśnie usłyszałam szept samej siebie.

– Dokończ sama.

Szukałam ukrytych kamer i nie widziałam żadnych.

Nie dowie się.

Zsunęłam rękę w dół torsu i położyłam ją na moim jądrze. Przejechałam palcem po śliskich wargach zewnętrznych, wsunęłam go do środka i głęboko wpatrywałam się we własne oczy w lustrze.

Witalne soki zamknięte za moją zaporą zaczęły wylewać się na zewnątrz. Dotykałam siebie, jakbym pracowała nad szkicem ołówkiem.

Mój palec kołysał się w tę i z powrotem w środku. Skubałam kapturek i gałkę mojej łechtaczki. Przepływałam przez wszystkie doznania, które właśnie przeżyłam, kropelki mojego nektaru ściekały małymi strużkami.

Ale tak dobrze, jak czułam się, dając sobie uwolnienie, którego Roman mi odmówił, wiedziałam, w głębi duszy, że to nic w porównaniu z tym, co mogłoby być, gdyby te palce należały do Romana.

Lub jeśli te palce były jego członkiem.

Odepchnęłam tę myśl na bok, potrzebując orgazmu bardziej niż jakiejkolwiek zbłąkanej myśli, jakkolwiek prawdziwej, właśnie teraz.

Naciskałam, krążyłam i pocierałam, aż w końcu moje biodra pchnęły się w górę jak most i zapłonęły emocjonalnym płomieniem. Eksplodowałam.

W jednej chwili byłam przemoczona. Moje ciało poczuło dym jak świeżo zdmuchnięta świeca. Mój wzrok stawał się coraz bardziej nieostry. W końcu się odprężyłam. Mogłam znowu oddychać. Skończyła się moja seksualna frustracja. Wzniosłam się ponad nią.

Na razie...

***

– Witamy w Monako – mruknął Roman.

Drzwi samolotu otworzyły się, a świeże powietrze uderzyło w moje płuca. Roman i ja stanęliśmy na szczycie schodów i rozejrzeliśmy się dookoła. Niebo zmieniło się z granatowego w czysty niebieski. Jeszcze bardziej niebieskie były oczy Romana, skrzące się złotym światłem słońca.

Nasze twarze pocałowała bryza napływająca znad Morza Śródziemnego, a on wziął mnie za rękę i poprowadził w dół schodów.

Kiedy podniósł moją dłoń w kierunku swoich ust, z przerażeniem zdałam sobie sprawę, że zapomniałam umyć ręce.

KURWA.

Roman zbliżył moją dłoń do swoich ust, ale powstrzymał się przed pocałowaniem jej. Wtedy jego oczy stały się lodowato zimne...

– Sprawiłaś sobie przyjemność... bez mojego pozwolenia – powiedział Roman.

Przez chwilę nie byłam pewna, co chce zrobić. Czy to było naprawdę tak wielkie sprawy?

– Zła dziewczyna – warknął Roman. – I wiesz, co się dzieje ze złymi dziewczynami?

Przełknęłam. Właśnie myślałam, że zaraz wstąpię do nieba.

Ale teraz zastanawiałam się, czy to będzie piekło...

Następny rozdział
Ocena 4.4 na 5 w App Store
82.5K Ratings
Galatea logo

Nielimitowane książki, wciągające doświadczenia.

Facebook GalateaInstagram GalateaTikTok Galatea