Sapir Englard
Sienna
Winston's był jak zwykle zapełniony. Mimo, że nikt nie mrugnął okiem, gdy weszłam, to i tak miałam wrażenie, że wszyscy mnie obserwują.
Na początku nie mogłam pojąć, skąd dziewczyny wiedziały o mojej randce, ale właściwie było to oczywiste.
Nie można było iść do centrum miasta z Alfą i nie zwrócić niczyjej uwagi. Byłam bardzo zakłopotana, odtwarzając w głowie wydarzenia ostatniej nocy.
Na pewno było kilku członków personelu, którzy widzieli, jak wsuwał mój palec do ust i wiedziałam, że nie byliśmy dyskretni w naszej ucieczce na zaplecze.
Drżałam na myśl o tym, co usłyszała moja matka. Na szczęście była jeszcze w pracy i nie wróci aż do późnego wieczora.
Dziewczyny tłoczyły się wokół naszego ulubionego stolika, na którym spoczywały stosy magazynów ślubnych i laptop Mii.
Ceremonie godowe były jak ludzkie śluby, ale jeszcze ważniejsze, bo wilki kojarzyły się na całe życie.
Rodzina Mii była ogromna, więc miała wiele styczności z ceremoniami godowymi, co moim zdaniem ułatwiało jej zaplanowanie własnej.
Wyglądało jednak na to, że była zagubiona w otchłani planowania.
Na czasopismach widniały plamy keczupu i musztardy, a niektóre strony były podarte i rozrzucone jak próbki farby.
Michelle i Erica wisiały na telefonach, wyszukując aranżacje i nakrycia stołu, błyskając swoimi znaleziskami do Mii, która tylko zerkała na ich telefony i kiwała głową.
Jej karmelowe włosy były nieułożone i zaczesane do tyłu w leniwy kucyk.
Mia zawsze bardzo dbała o swoje włosy, więc ich rozczochrany stan był jasnym wskaźnikiem tego, jak bardzo była zestresowana.
- A oto i nasza wstydliwa lisiczka - pisnęła Michelle z przebiegłym uśmiechem. - Erica, posuń się.
- Tak się cieszę, że tu jesteś - powiedziała Mia, chwytając się za głowę. - Jestem całkowicie przytłoczona. Potrzebujemy kogoś, kto wie, co robi.
Gust Mii był, jak by to ładnie ująć, trochę po krzykliwej stronie.
Spojrzałam na schematy kolorystyczne, które wyszukała na swoim komputerze i zrobiłam co w mojej mocy, aby wskazać jej właściwy kierunek.
Początkowo patrzyła na ciepłe kolory, które moim zdaniem byłyby nie na miejscu podczas zimowej ceremonii godowej, więc po wielu namowach przekonałam ją do liliowego, niebieskofioletowego i morskiego.
Michelle protestowała, bo nie sądziła, że będzie dobrze wyglądać dobrze w tych kolorach, ale przypomniałam jej, że to nie jej decyzja i że wyglądała dobrze w każdym kolorze, który nosiła, a Erica i Mia poparły mnie, więc w końcu wszyscy byli zadowoleni.
Pomaganie Mii sprawiło, że zaczęłam myśleć o mojej własnej ceremonii i rozważać,jak długo jeszcze będę szukać mojego partnera. Nie każdy miał tyle szczęścia, co Mia i Harry.
Fantazjowałam, że znajdę swojego partnera podczas spaceru w jakimś muzeum lub gdzieś w parku.
Właściwie tak właśnie poznałam Aidena, ale po jego zachowaniu ostatniej nocy wolałabym o nim zapomnieć. Myśl o nim w tej chwili sprawiała, że chciało mi się wymiotować.
- Szczerze mówiąc, Si, nie sądzę, żebyśmy cokolwiek osiągnęły, gdybyś się nie pojawiła - powiedziała Mia, wyczerpana psychicznie i obżerająca się frytkami ze stresu.
- Kto by przypuszczał, że ceremonie godowe to tyle pracy?
- Przynajmniej masz jakąś do zaplanowania - żaliła się Erica. - Dlaczego jeden z moich przyjaciół nie może nagle się we mnie zakochać?
- Nigdy tak naprawdę nie miałam męskich przyjaciół. Zastanawiam się, dlaczego ... myślała na głos Mia.
- Bo pieprzyłaś wszystkich swoich męskich przyjaciół - odpowiedziała Erica.
- Nieprawda - zaprotestowała Mia.
- Prawda - odpowiedziałyśmy wszystkie chórem.
- Szybkie życie jest już za mną - powiedziała Mia, podnosząc nos w parodii wyrafinowania. - Jestem teraz spełnioną kobietą.
Roześmiałyśmy się wszystkie, ponieważ nawet zanim zaczęłyśmy odczuwać Zamglenie, Mia chadzała na imprezy ze starszymi facetami, szukając mężczyzn, z którymi mogłaby zrobić dużo “słodkich dzieciaczków”.
- Si, chodź z nami dziś wieczorem - błagała Michelle. - Świętujemy zbliżające się partnerstwo Mii. Brat Eriki powiedział, że może nas wprowadzić do tego modnego nowego klubu. Nazywa się Lupine. Będziemy tam tylko my, dziewczyny.
Lockdown został odwołany, jasne. Ale wciąż byłam wykończona po poprzednim dniu i nie miałam ochoty być wśród ludzi, ani tłoczyć się w ciemnym, cuchnącym potem pomieszczeniu z muzyką tak głośną, że nie słychać własnych myśli.
Potrzebowałam pobyć sama i pomalować. Doceniłam ten gest i wiedziałam, że Michelle chciała dobrze, ale nie czułam się najlepiej.
- Może innym razem - powiedziałam.
- Dlaczego nie chcesz przyjść? Czy masz kolejną randkę z panem Alfa ?
- Nie, jestem po prostu zmęczona.
- Zmęczona po długiej nocy pieprzenia się na tyłach restauracji? - odparowała Michelle.
Poznałam po spojrzeniu, które mi rzuciła, że przestała się już ze mną drażnić dla zabawy i teraz zaczyna się naprawdę denerwować.
- Michelle, nie uprawialiśmy seksu. Ile razy mam ci to powtórzyć?
- Więc o co chodzi, Sienna? Dlaczego nie chcesz przyjść?
- Nie możesz tego zostawić?
- Jesteśmy twoimi przyjaciółkami, a już prawie cię nie widujemy. Spotykasz się z najgorętszym wilkiem na świecie i nic nam o tym nie mówisz. Czy wstydzisz się nas, bo nie jesteśmy tak fajne jak wszyscy przyjaciele Aidena z Siedziby Stada?
- To w ogóle nie tak, Michelle - odpowiedziałam, starając się powstrzymać ją od robienia sceny, czego wiedziała, że nie znoszę. - Ja po prostu nie mam na to siły.
Słowa ledwo opuściły moje usta, gdy mój telefon zabrzęczał na stole.
Podniosłam go i skrzywiłam się. Nie chciałam udowadniać, że Michelle ma rację, ale jednocześnie chciałam wiedzieć, co się, do cholery, dzieje.
- Czy to on? - zapytała Michelle.
- Tak, czy masz coś przeciwko, jeśli ja...
- Odbierz - powiedziała, zimno międląc łyżką swojego szejka.
Wstałam i podeszłam do lady, gdzie był pusty stołek, po czym otworzyłam telefon.
Nie mogłam uwierzyć, że kiedykolwiek uważałam go za atrakcyjnego.
To znaczy, jasne, miał najpyszniejsze ciało, na jakie kiedykolwiek spojrzałam, ale gdyby nie to irytujące Zamglenie, byłabym zbyt odstręczona jego zachowaniem, żeby kiedykolwiek jeszcze chcieć go na sobie.
Wciąż drżałam na myśl, co by się stało, gdyby Josh się nie pojawił. Prawdopodobnie byłam w większym niebezpieczeństwie wtedy z Aidenem, niż po tym, jak odeszłam.
Zdecydowanie nie zamierzałam powiedzieć mu nic o znikającej kobiecie nawet teraz. On był dupkiem, a ja potrzebowałam trochę odreagować.
Nawet jeśli mnie naznaczył, nie byłam jego własnością. Dziś wieczorem zamierzałam odzyskać wszystko, co próbował mi odebrać.
- Michelle - zawołałam - chodźmy zaliczyć trochę akcji.