Nadzieja umiera ostatnia - Okładka książki

Nadzieja umiera ostatnia

Karrie

Moonlight

Lake

Był czwartek rano, a ja nie miałam, żeby iść z Landonem i Riley. Kocham ich obydwoje, ale ostatnio zrobili się zbyt przesłodzeni.

Pomimo mojego zgorzkniałego nastawienia, każdego dnia czułam się trochę bardziej sobą. Tego jednego, szczególnego poranka stałam się bardziej pewna siebie.

Mój strój to para ciemno spranych, podartych dżinsów z moją ulubioną parą converse'ów, podchodzącymi pod kostki. Miałam na sobie czarny kardigan, a pod nim bordowy tank top. Włosy rozpuściłam i część związałam w warkocz. Może i pomogła mi w tym moja mama, ale wciąż się liczy.

Wybrałam ulubioną trasę do szkoły. Przez las i dookoła gór. W końcu wyszłabym za budynek.

Martwe liście na szlaku zaszeleściły pod moimi stopami, a wiatr delikatnie musnął mnie po głowie. Pragnęłam pochłonąć każdy leśny zapach. Woń sosny i odgłosy strumienia, płynącego tuż przed nami, uspokoiły niespokojne serce.

Znamię na mojej szyi pokryło się strupami i zaczęło się goić. Skóra wokół niego nie była już tak podrażniona ani zaczerwieniona jak wcześniej. Zagoiło się na biało, tak jak zapowiedział lekarz.

Przez cały tydzień słyszałam o moim byłym partnerze i Delilah. Jak bardzo są szczęśliwi i podekscytowani, że przejmą stado, kiedy my wszyscy skończymy szkołę. Aż mnie ciarki przeszły na myśl o tym, że Delilah będzie naszą nową Luną.

To był dla mnie bardzo długi tydzień i byłam już ogromnie podekscytowana weekendem. Ojciec zgodził się w końcu zabrać mnie na moje pierwsze polowanie z Lynne w sobotę.

Nowy zapach uderzył mnie w nos, gdy obróciłam głowę. Nieznajomy wilk stał za strumieniem, przez który właśnie przeszłam. Jego nos skierowany był wprost na mnie,a czerwone oczy rozluźniły się. Czarne futro wilka sprawiło, że czerwone oczy zrobiły się jeszcze bardziej wyraziste. Był większy niż Lynne kiedykolwiek mogłaby być.

Nawiązuję kontakt wzrokowy ze zwierzęciem, wiedząc, że jest tam człowiek, który na mnie patrzy. Wilk szczeknął i wybiegł w kierunku szkoły.

- Lake? - Riley machnęła mi przed twarzą. - Czy mnie słuchasz?

- Oh, uhm, tak - spróbowałam zebrać myśli. Nie mogę otrząsnąć się po widoku wilka z dzisiejszego poranka i tego, jak znajomo wyglądał. I te czerwone oczy...

- Nie, nie słuchasz! - krzyknęła. Na szczęście siedzimy na zewnątrz i jej wysoki głos nikogo nie przestraszył.

- Przykro mi, Riley - wzruszyłam ramionami. - Mam dużo na głowie dzisiaj.

- Ktoś ci już coś powiedział? - Landon włączył się do rozmowy. - Jeśli tak, to tylko powiedz, a-

- Kochanie, kocham cię, ale jestem pewna, że już by nam powiedziała, gdyby ktoś to zrobił. - Riley położyła rękę na jego klatce piersiowej. - Ale poważnie, Lake, co się dzieje?

Wspomnienie poranka przeleciało mi przez głowę. Sposób, w jaki wilk spojrzał na mnie, poruszył Lynne.I to nie w zły sposób.

- Po prostu wszystko ostatnio - skłamałam. - Po prostu znowu do mnie dociera.

- Myślałam, że nie miałaś drgawek w nocy tak często w tym tygodniu. - Landon powiedział zanim wgryzł się w swoją kanapkę z indykiem. - Od poniedziałku, prawda?

- Prawda - wzruszyłam ramionami. - Ale wciąż mnie to niepokoi, nie?.

- On jest taki cudowny! - Dobiegły nas dźwięki rozmowy młodszej klasy. - Jak taki przystojniak może nie być w T.V.?

- Ugh! Wiem, a on jest seniorem! To takie niesprawiedliwe!

- Jesteście gotowi zabrać swoje rzeczy do środka? - Riley spojrzała na Landona pochłoniętego w myślach. Mój bliźniak zerknął na nią, a potem na mnie. Riley przewróciła oczami i też spojrzała na mnie.

- Jestem gotowa - zaśmiałam się i wstałam.

- Jestem taka podekscytowana tym weekendem - Riley i ja weszłyśmy przez drzwi stołówki. - Landon mówił o tym, że ty i twój tata jedziecie na polowanie, to prawda?

Wyrzuciłam śmieci do kosza i kiwnęłam głową. - Po osiemnastu latach mój tata w końcu pozwala mi iść z nim i Landonem.

Tuż przed wyjściem na zewnątrz, zastygłam. Ujmujący zapach wypełnił mój nos, a ja wyczułam za sobą wysoką postać. Czyjś oddech połaskotał bok mojej szyi.

Na początku uznałam, że to mój były partner prowadzi jakąś chorą, pokręconą grę, ale potem, doszło do mnie, że ten zapach był inny. Pachniał mokrą sosną. Mój ulubiony zapach. Bardziej niż las.

- Lake? - Landon przeszedł przez drzwi za Riley. Ledwo go usłyszałam skupiona na oddechu. Wszystkie moje zmysły skupiły się na osobie za mną.

- Lake... - Postać powtórzyła za moim bliźniakiem - Jakie piękne imię. - Jego głos był głęboki, co wprowadziło mój umysł w szał. Lynne praktycznie błagała, żebym się odwróciła i spojrzała mu w oczy. Coś sprawia, że nawet zamierzałam tak zrobić.

- Za kogo ty się do cholery uważasz? - Landon przyciągnął mnie do siebie, a potem za siebie. - Nie zbliżasz się do niej bez pozwolenia, Mutt.

Lynne jęknęła. Chciała być blisko tego, kto stał za mną. Jej niepokój sprawił, że moje ciało zaczęło się trząść. Riley chwyciła mnie za ramię uspokajająco.

- Uważaj - nieznajomy powiedział. - Nic nie wiesz o tej sytuacji, więc proponuję, żebyś pokazał mi tę, po którą tu przyszedłem.

- Ty mały... - Położyłam dłoń na plecach Landona dając mu znak, żeby się odsunął. Nie zrobił nic poza warczeniem, dopóki Riley nie kazała mu zrobić tego, co chcę.

Wzięłam głęboki oddech i spojrzałam w górę na mężczyznę, który stał za mną. W tym czasie wszyscy nasi koledzy z watahy mieli już oczy wlepione w sytuację. Gdy tylko moje oczy spotkały się z jego, nie widziałam już nikogo innego.

Jego szare oczy i jasnobrązowe włosy urzekły mnie. Jego zarost na całej twarzy był niechlujny, ale pasował mu. Gdy mój oddech przyspieszył, on delikatnie się uśmiechnął.

Miał na sobie jasne, sprane dżinsy i biały t-shirt. Na nogach miał trampki pasujące do moich. Jego jasnoszara kurtka ładnie uzupełniła jego oczy.

On jest nowym uczniem z przeniesienia?

To nie może się dziać...

- Hej, Moonlight - powiedział Jake. Rzucił mi oczko. - Dawno się nie widzieliśmy.

Następny rozdział
Ocena 4.4 na 5 w App Store
82.5K Ratings
Galatea logo

Nielimitowane książki, wciągające doświadczenia.

Facebook GalateaInstagram GalateaTikTok Galatea