J.M. Felic
Serena
Siedziałam sztywno na swoim miejscu, patrząc z góry na uroczystość przede mną. Każdy z gości śmiał się, był ożywiony i naprawdę cieszył się chwilą. Zazdrościłam im tego.
Dokładnie tak wyobrażałam sobie moje przyjęcie weselne, ale niestety wyszłam za niewłaściwego mężczyznę.
Ten wspomniany wcześniej niewłaściwy mężczyzna siedział obok mnie na swoim tronie, który wyglądał bardzo efektownie.
Była to dosłownie ogromna głowa zwierzęcia – najprawdopodobniej wilka – z paszczą wypełnioną zębami i otwartą szeroko, aby pomieścić królewski tyłek mojego męża.
Od momentu zakończenia ceremonii ślubne miał on raczej nieczytelny wyraz twarzy. Nie był to grymas ani mina, tylko pusta twarz.
W razie potrzeby uśmiechał się, ale wiedziałam, że udawał, tak jak ja.
Wyraźnie pamiętałam wszystko, co wydarzyło się podczas tej ceremonii. Pamiętam jasne światło w postaci łańcuchów i to, jak pozostawiło dziwny ślad na naszych nadgarstkach.
Pamiętam, że nagle ogarnął mnie niepokój, czułam się zdezorientowana i niezrozumiana.
Sekundę później wypełniło mnie poczucie kompletności i przez niewyjaśnioną chwilę wydawało mi się, że stojąc z królem, czuję się dobrze.
To wspaniałe euforyczne uczucie zniknęło w mgnieniu oka. Znowu zastąpił je strach, a wraz z nim widocznie zatrzęsły mi się ręce. Nie byłam pewna, co oznaczają znaki na naszych nadgarstkach.
Z tyłu głowy miałam nadzieję, że to nie jest coś poważnego.
Król Aero zauważył mój dyskomfort i tak, jak się spodziewałam, zachował się jak przyszły kochający mąż, zapewniając mnie, że wszystko jest w porządku. Pewnie myślał, że wycofam się z naszej umowy.
Musiałam tylko przetrwać ten dzień, a zniknęłabym w tym królestwie na zawsze. Nieważne, co oznaczał mój znak.
Ale “przetrwanie tego dnia” niestety obejmowało pocałowanie tego cholernego człowieka. Wiedziałam, że nie mogę od tego uciec z tymi wszystkimi parami oczu skierowanymi na nas, więc zrobiłam jedyną rzecz, jaką mogłam zrobić w tej chwili, a było to przeklinanie.
– Gówno.
W momencie gdy jego usta spotkały się z moimi, chciałam się zakrztusić. To był najzimniejszy pocałunek, jaki kiedykolwiek otrzymałam w życiu. Całowałam się wcześniej z ex w liceum, na studiach, i ostatnio w miejscu, w którym pracowałam. Chociaż tamci faceci nie wyglądali tak bosko, jak ten człowiek, powinnam powiedzieć, że całują lepiej niż on.
Jednak podczas tego procesu zauważyłam, że lekko rozchylam wargi, a niewytłumaczalna chęć zanurzenia języka w jego ustach wypełniła mnie. Cieszyłam się, że potrafię nad tym zapanować, ale przychodziło mi to z trudem.
Przez chwilę wydawało mi się, że jestem bezpieczna, ale chyba się myliłam.
Ku mojemu zaskoczeniu odwzajemnił gest, a nawet posunął się do pogłębienia naszego ślubnego pocałunku, wsuwając swój język w miękkie ścianki moich ust i gwałcąc mnie w każdym możliwym calu.
Moje serce pompowało nieregularnie, wypełniając całe ciało dużą dawką nadpobudliwej krwi. W tym momencie nie mogłam myśleć jasno. Słyszałam krzyki i wrzaski publiczności. Słyszałam głośne klaskanie i rozbrzmiewające wokół nas trąbki. Nie obchodziło mnie to wszystko. Liczyło się tylko to, że jego usta mnie pożerały, a ja mu na to pozwoliłam. Właściwie mu pozwoliłam.
Nawet na jego gorące pocałunki odpowiedziałam głodną porcją własnych.
Wkrótce zaczęliśmy to robić jak prawdziwa para nowożeńców, a ja odkryłam, że pożeram swoje słowa. Król Aero rzeczywiście był cholernie dobrym całuśnikiem. On był lepszy – o wiele lepszy...
To, co przerwało naszą intensywną sesję, to głośne fajerwerki na nocnym niebie.
Myślałam, że to królestwo nie ma takich, ale niespodzianka, rzeczywiście mieli pokazy świetlne, które mogą konkurować z tymi na Burj Khalifa.
Wyciągnął się pierwszy, skutecznie przerywając nasz pocałunek. Spojrzał na mnie z szerokimi oczami i sportową parą czerwonych ust. Moja czerwona szminka rozmazała je w tym procesie. Wyglądało to śmiesznie i seksownie jednocześnie.
Miałam czuć się winna, ale nie przyszło mi to do głowy. Byłam zbyt zajęta swoim oszołomionym “ja”.
Co się właśnie stało? – wołał mój mózg.
Sądząc po zszokowanym wyrazie jego twarzy on też nie wiedział, co się między nami wydarzyło.
– Właź do powozu– wysapał, a jego twarz się napięła.
Rozejrzałam się dookoła i z zadowoleniem stwierdziłam, że nikt nie zauważył naszego małego dramatu. Byli zbyt zajęci oglądaniem wspaniałych kolorowych świateł przed nami.
Kiedy nie ruszyłam się z miejsca, złapał mnie za łokieć i pociągnął za sobą na schody, które znajdowały się na wprost miejsca, w którym staliśmy.
Zachowywałam się, jakbym była podekscytowana, pokazując promienny uśmiech, podczas gdy widzowie wzdłuż ścieżki spuszczali głowy.
Kiedy dotarliśmy do powozu zaparkowanego na końcu ścieżki, otworzył przede mną drzwi i bystrym wzrokiem nakazał mi wejść do środka. Zrobiłam to, bo chciałam już zrzucić z siebie to aktorstwo.
Król Aero też się wdrapał do środka i wkrótce powóz ruszył z nami do jego wnętrza otoczonego niezręcznością i dużą ilością napiętej ciszy.
– Co oznaczają te znaki na naszych nadgarstkach? – spytałam po kilku minutach, chcąc skończyć napięcie między nami.
Był zwrócony w stronę okna pojazdu, jego wyraz twarzy był ukryty przed moim wzrokiem, ale z łatwością mogłam sobie wyobrazić, że w tym momencie na jego twarzy pojawił się grymas.
Kiedy zerknęłam na jego odbicie w szybie, zrozumiałam, że się myliłam. Jego wyrazu nie dało się odczytać. Był głęboko zamyślony, patrzył w dal pustym wzrokiem.
Odpowiedział dopiero po kilku minutach, kiedy powiedział wprost: – Moi ludzie zbadają te ślady. Nie przejmuj się tym.
Zaskoczyło mnie to. Szczerze mówiąc, myślałam, że ma jakiś pomysł. – To znaczy, że nie wiesz.
– Jeszcze nie, ale będę wiedział wkrótce – przerwał, wyglądając na wzburzonego.
Moje brwi się zmarszczyły, a ja mentalnie mruknęłam. Wyglądało na to, że po raz kolejny wrócił do swojego niegrzecznego nastawienia.
– To bardzo pocieszające – stwierdziłam, krzyżując ręce na piersi.
– Nasza umowa jest nadal wiążąca, kobieto, jeśli to jest to, o co się martwisz. Sprowadzę cię z powrotem do twojego królestwa w najbliższym możliwym czasie, ale na razie rób to, czego od ciebie oczekuję. Zachowuj się jak moja żona i królowa.
– Dokładnie odnotowane. – Wpatrywałam się w krajobraz za oknem z głębszą zmarszczką na twarzy. Jego żona i jego królowa, co? – zadrwiłam. Co za totalna bzdura.
Ale tak dalece, jak nienawidziłam tego przyznawać, miał rację. To był powód, dla którego w ogóle wzięliśmy ten fałszywy ślub, więc musiałam wyprostować kręgosłup i użyć najlepszych umiejętności aktorskich, jakie posiadam.
Nasza podróż do zamku trwała tylko kilka minut, ale w tym krótkim czasie zostałam zbombardowana przez wspomnienie pocałunku ślubnego, który dzieliliśmy – jego miękkie usta na moich, które mnie pożądały i sprawiały, że czułam się jak najbardziej atrakcyjna kobieta w jego królestwie.
Wbrew sobie przygryzłam dolną wargę i ciężko przełknęłam ślinę. Kurwa, nie powinnam dać się łatwo zwieść takiej obietnicy.
Cokolwiek się wtedy z nami stało, myślę, że było to spowodowane presją otoczenia. Z całą pewnością jest to tak oczywiste. Nic więcej nie trzeba dodawać.
Kiedy dotarliśmy do zamku, oboje zostaliśmy zaprowadzeni do sali tronowej, gdzie jego poddani oddali mi cześć jako swojej królowej.
Nie dano mi korony. Wyglądało na to, że jej nie używali, jeśli brak korony u króla miałby o tym świadczyć.
Okazali jednak ogromny szacunek dla nas obojga; entuzjazm i podniecenie wypełniły ich oczy, mimo że nie miałam korony. Przypomniałam sobie mój sen, w którym król miał koronę.
To chyba była tylko jakaś forma reprezentacji, co?
Wracając do teraźniejszości, spojrzałam na mojego królewskiego męża na jego tronie z nowo napełnionym kielichem w ręku. Noc stawała się coraz dłuższa, a ja czułam się coraz bardziej zaniepokojona.
Następną przeszkodą do pokonania było przetrwanie nocy w jednym pokoju z królem.