Uprowadzona przez partnera: Alfa i Doe 2 - Okładka książki

Uprowadzona przez partnera: Alfa i Doe 2

Annie Whipple

Rozdział 2

DOE

Żołądek skręcał mi się z niepokoju.

„Gdzie jest Ace?” zapytałam. Lęk przeszywał mi wnętrzności.

Spojrzałam na drzwi. Przypomniałam sobie, jak mama mówiła ojczymowi, żeby go tu przyprowadził.

Nie, nie, nie.

Nie chciałam, żeby Ace był blisko mnie. Bałam się, co mógłby zrobić teraz, gdy znałam jego tajemnicę. Czy mógłby mnie skrzywdzić? Albo moją mamę?

Mama ścisnęła mnie za dłoń.

„Ace już tu idzie. Nie martw się. Poprosiłam go tylko, żeby wziął prysznic. Nie chciał cię opuścić nawet na chwilę przez kilka ostatnich dni”.

„Ale oczywiście zdecydowałaś się obudzić zaraz po tym, jak wyszedł. Twoje ciało chyba wyczuło jego nieobecność”.

„Nie, mamo, to nie to… Ace… Ace jest…”

Nie wiedziałam, jak jej to wszystko wyjaśnić. Kto przy zdrowych zmysłach by uwierzył, że widziałam, jak mój chłopak zmienia się w wilka i rozrywa człowiekowi tętnicę szyjną?

Usłyszałam kroki na korytarzu i strach ścisnął mi serce, bo wiedziałam, kto nadchodzi.

Było za późno.

Ace wszedł do sali, a ja poczułam, jak ogarnia mnie przerażenie.

Wyglądał… okropnie. Nigdy nie widziałam go w takim stanie, przez całe dwanaście lat naszej znajomości.

Jego ciemne włosy były w nieładzie, woda kapała z nich na białą koszulkę i lekko wilgotne spodnie dresowe. Miał dłuższą niż zwykle brodę i ciemne sińce pod oczami.

Schudł. Miał zapadnięte policzki. Wyglądał na chorego.

Nagle ogarnęła mnie chęć zaopiekowania się nim. Jak długo nie spał i nie jadł porządnych posiłków? Czy nikt się nim nie zajmował? Wyglądał, jakby miał zaraz zemdleć.

Bez namysłu usiadłam prosto, chciałam mu powiedzieć, żeby się położył obok mnie i odpoczął. Może mogłabym poprosić rodziców, żeby przynieśli mu coś do jedzenia…

Powstrzymałam te myśli, zaskoczona, że w ogóle przyszło mi to do głowy. Co się ze mną działo? Dlaczego miałam zamiar zapomnieć o tym, co zrobił, tylko dlatego, że wyglądał na zbolałego?

Zmusiłam się, by poczuć strach zamiast troski, co przyszło mi łatwo, gdy zauważyłam kolor jego oczu. Były czarne jak węgiel, nie ciemnoniebieskie jak zawsze.

To nie był pierwszy raz, kiedy widziałam oczy Ace’a w innym kolorze, ale po raz pierwszy rozumiałam, co to oznacza.

W tych źrenicach czaiła się jego zwierzęca natura, obserwując mnie bacznie i próbując przejąć kontrolę nad Ace’em.

Przypomniałam sobie, jak widziałam Ace’a po raz ostatni, jak jego wilk rozerwał szyję porywacza Eliasa. Miał krew na ustach, gdy szedł w moją stronę.

Przypomniałam sobie, jak jego kości się łamały i zmieniały, gdy na moich oczach przemieniał się z wilka z powrotem w człowieka.

Nie zdawałam sobie sprawy, że odsuwam się od Ace’a, dopóki prawie nie spadłam ze szpitalnego łóżka. Udało mi się odzyskać równowagę, ale ten ruch wywołał ostry ból w nodze. Krzyknęłam z bólu.

Ace szybko ruszył do przodu z wyciągniętymi ramionami, chcąc mi pomóc.

„Nie!” krzyknęłam, zanim zdążył do mnie dotrzeć. „Nie waż się” powiedziałam ze ściśniętym gardłem.

Ace zatrzymał się, wyglądał na zrozpaczonego i zmartwionego. Podniósł ręce, pokazując, że nie zrobi mi krzywdy.

„Doe, kochanie, wszystko w porządku”. Mówił błagalnym tonem. „Nie podejdę, jeśli tego nie chcesz. Nie musisz się mnie bać. Proszę”.

Potrząsnęłam głową. „Byłeś… Zmieniłeś się w… w-w…”

„W wilka” dokończył. „Widziałaś, jak przemieniam się z mojej wilczej postaci. Jestem…”

Wziął głęboki oddech.

„Jestem wilkołakiem. Ale nie musisz się mnie bać. To niczego nie zmienia. Wciąż jestem sobą. Wciąż jesteśmy razem”.

Cofnęłam się, gdy zrobił kolejny krok w moją stronę. Prawie znowu spadłam z łóżka, więc chwyciłam się poręczy.

Gdyby nie moja ranna noga, byłabym już po drugiej stronie pokoju, próbując wymyślić, jak wydostać stąd siebie i moich rodziców bez konfrontacji z Ace’em.

Ace znowu się zatrzymał. „Mogę trzymać się z dala od ciebie. Nie podejdę, jeśli tego nie chcesz”. Widać było, że sprawia mu to ból.

Spojrzał na moją matkę, która wciąż stała obok mnie.

„Czy mogłabyś stanąć za nią, proszę?” zapytał ją uprzejmie. „Nie chcę, żeby spadła z łóżka i zrobiła sobie krzywdę”.

Mama zrobiła to, o co prosił, i poczułam się nieco bezpieczniej. Chciałam być między nią a tym potworem na wypadek, gdyby coś zrobił.

Zobaczyłam, że mój ojczym stoi za Ace’em i obserwuje nas, gotowy pomóc w razie potrzeby.

Chciałam, żeby stanął za mną, tak jak mama. Moi rodzice nie wiedzieli, że znajdowali się w niebezpieczeństwie. To ja wpakowałam ich w to niebezpieczeństwo.

„Nie skrzywdzę cię” powiedział Ace. „Nigdy bym cię nie skrzywdził. Wiesz o tym”.

Tak naprawdę tego nie wiedziałam. Nie wiedziałam, do czego był zdolny.

Mocno ścisnęłam dłoń matki. Mogłam sobie wyobrazić, że była zdezorientowana. Mój tata też. Prawdopodobnie usłyszeli słowo wilkołak i pomyśleli, że Ace i ja zwariowaliśmy.

„Skrzywdziłeś Eliasa” powiedziałam. „Ty… zabiłeś go. Widziałam to”.

Ace napiął szczękę.

„Celował do ciebie z broni, Doe. Zastrzelił Mitchella. Chroniłem cię”.

„Zabijając kogoś?!” wykrzyknęłam. „Nie chcę takiej ochrony!”

Może ogarniała mnie histeria, ale byłam teraz przekonana, że istniał inny sposób poradzenia sobie z Eliasem, bez konieczności zabijania go.

Elias był w głębi duszy dobry. Nie chciał nikogo skrzywdzić. Po prostu się bał. To, co zrobił Mitchellowi, nie było w porządku, ale zabicie go też nie było właściwe.

Nikt nie powinien był umierać. Zabijanie nigdy nie powinno być rozwiązaniem.

„Nawet się nie zawahałeś, zanim rozerwałeś mu gardło”. Głos mi drżał, gdy mówiłam dalej, „Jesteś… jesteś potworem”.

Ace wydał z siebie zbolały dźwięk. Moje słowa naprawdę go zraniły.

„Wiem, że tak myślisz. I może masz rację, ale będę się bardzo starał, żeby pokazać ci, że to nieprawda”.

„Nie. Nie pozwolę ci”.

„Co masz na myśli?”

„Okłamywałeś mnie. Przez cały czas, odkąd się znamy – przez całe dwanaście lat – nie było dnia, żebyś był ze mną szczery”.

„Jak możesz myśleć, że będę chciała być z tobą, że kiedykolwiek znowu ci zaufam, teraz, gdy o tym wiem? Jak możesz myśleć, że kiedykolwiek poczuję się przy tobie bezpiecznie, teraz, gdy wiem, do czego jesteś zdolny?”

Myślałam, że oczy Ace’a osiągnęły już limit ciemności, ale wtedy stały się jeszcze czarniejsze. Czerń zaczęła rozprzestrzeniać się na białka jego oczu.

Wydłużyły mu się kły, wbijając się w dolną wargę, mięśnie napięły mu się pod skórą.

Wydał z siebie gniewny pomruk, mocno zamknął oczy i zacisnął pięści u boków. Na jego ramionach pojawiły się grube czarne włosy.

Mój ojciec podszedł do Ace’a.

Na ten widok serce prawie mi stanęło. Tata nie wiedział, co się dzieje. Nie rozumiał, że Ace był o krok od przemiany we wściekłego wilka i mógł nas wszystkich zabić.

„Tato! Nie!” zawołałam, próbując go ostrzec.

Nie byłam wystarczająco szybka. Kiedy mój ojciec położył rękę na ramieniu Ace’a, ten odwrócił się i wyszczerzył na niego zęby, wydając głośny, gniewny warkot.

Mój ojciec jakimś cudem zachował spokój, patrzył na Ace’a bez cienia strachu.

„Uspokój swojego wilka” powiedział stanowczo. „Dorothy nie powinna teraz widzieć, jak się przemieniasz”.

Ace oddychał ciężko i wydawał z siebie gniewne warknięcia. Potrząsnął głową, jakby próbował odzyskać kontrolę.

„Ace” mój ojciec powtórzył „wiem, że to, co powiedziała Dorothy, rozgniewało twojego wilka, ale musisz go kontrolować”.

Położył obie ręce na ramionach Ace’a i ścisnął. „Straszysz swoją partnerkę, Alfa. Spójrz na nią, jest przerażona. Potrzebuje teraz twojej ludzkiej strony”.

To zwróciło uwagę Ace’a. Odwrócił się błyskawicznie, by na mnie spojrzeć.

Oczy mu złagodniały. Rozluźnił się. Jego kły wróciły do normalności, a oczy znów stały się niebieskie.

„Przepraszam” powiedział cicho. „Mój wilk jest teraz silniejszy ode mnie. Przysięgam, że chce cię tylko pocieszyć i zaopiekować się tobą. Po prostu okazuje to w dziwny sposób”.

Zgadzam się.

„Przepraszam, że cię przestraszyłem” Ace powiedział ponownie. Widziałam, że naprawdę było mu przykro. Wyglądał na bardzo skruszonego.

Położyłam się z powrotem na łóżku, ale nie spuszczałam z niego wzroku. Bardzo bolała mnie głowa. Czułam, jakby mój mózg był zbyt duży dla czaszki.

Powoli odwróciłam się do ojca, gdy dotarło do mnie, co powiedział.

On wiedział.

Tata spojrzał na mnie i zauważyłam na jego twarzy winę i zawstydzenie.

„Wiedziałeś?” szepnęłam. „Wiedziałeś, że Ace jest wilkołakiem?”

Tata zerknął na mamę, jakby nie wiedział, co powiedzieć. Spojrzałam na nią.

Oboje wiedzieliście?” powiedziałam słabym głosem.

Ich cisza była dla mnie potwierdzeniem.

O nie, czułam, że zaraz zwymiotuję.

„Czy wszyscy wiedzieli oprócz mnie?”

„Może usiądziemy?” powiedział tata. „Myślę, że czas na rozmowę”.

Następny rozdział
Ocena 4.4 na 5 w App Store
82.5K Ratings
Galatea logo

Nielimitowane książki, wciągające doświadczenia.

Facebook GalateaInstagram GalateaTikTok Galatea