Andromeda, jedyna córka w rodzinie siedmiorga dzieci, przechodzi do historii jako pierwsza kobieta wybrana do NHL, dołączając do Sounders. Zacięta i zdeterminowana, jest gotowa udowodnić swoją wartość na lodzie. Ale kiedy spotyka Blake'a, najlepszego obrońcę ligi, iskry lecą zarówno na lodowisku, jak i poza nim. Blake jest zafascynowany umiejętnościami i siłą Medy, zdając sobie sprawę, że to jedyna kobieta, która mogłaby na zawsze odmienić jego życie. W świecie zdominowanym przez mężczyzn, Meda musi poradzić sobie ze swoją przełomową karierą i intensywną więzią, jaką dzieli z Blake'iem. Czy uda jej się mieć wszystko?
MEDA
. . . . . . . .
RETROSPEKCJA: MEDA, LAT SZESNAŚCIE
To był ostatni moment Mistrzostw Szkół Średnich stanu Michigan w Hokeju, a oni przegrywali jedną bramką.
Meda, która drugi rok z rzędu była kapitanem drużyny, czuła ciężar odpowiedzialności. Mecz był wyczerpujący, obie drużyny ledwo trzymały się na nogach. Niektórzy zawodnicy zaczynali popełniać głupie błędy, a Meda nie mogła na to pozwolić. Za wszelką cenę chciała pomóc swoim Wildcat zdobyć kolejne mistrzostwo stanu.
Drużyny spotkały się na środku lodowiska do wznowienia. Meda spojrzała na swojego ojca w tłumie, a ten skinął głową. Potem na swojego brata bliźniaka, Apollo, który zrobił to samo. Uśmiechnęła się zalotnie do potężnego zawodnika, którego miała przed sobą. Czas na ostrą grę.
Sędzia upuścił krążek, a Wildcats błyskawicznie go przejęli, przemieszczając się po lodzie jak burza. Meda manewrowała zwinnie, omijając przeciwników i uważając na brutalnych graczy i swojego brata.
Ich przeciwnicy, Quinn Lakes Beavers, grali nieczysto. Za każdym razem, gdy blokowała strzał, obrywała. Za każdym razem, gdy przejmowała krążek, była atakowana.
Przez cały mecz dostawała w kość, głównie od jednego zawodnika – Blake’a Reinholdta. Szczerze go nie znosiła. Od dziecka był dla niej podły. Ciągle narzekał, że musi grać z „małą dziewczynką”.
Była twarda jak skała, a on chciał ją złamać. Nie wiedział, z kim zadarł.
Apollo krzyknął i podał jej krążek, a ona błyskawicznie posłała go przez lodowisko do Ethana Graya, środkowego Wildcats. Ethan huknął krążkiem do bramki, aż syrena zawyła.
Rozległy się brawa, po czym drużyny ustawiły się ponownie. Zostało mało czasu, a następny gol miał rozstrzygnąć o zwycięstwie.
Tym razem Beavers przejęli krążek i cofnęli się na swoją połowę. Wildcats musieli się napocić, żeby go odzyskać. Wildcats mieli dobrą obronę i trudno było przejąć krążek. Beavers grali nieczysto, ale Wildcats trzymali się mocno.
Gra zrobiła się teraz naprawdę ostra. Zawodnicy blokowali się, przejmowali krążek i zderzali się z hukiem. Bliźniaki dawały się przeciwnej drużynie we znaki. Tuż przed końcem meczu zapaliło się światło w bramce Wildcats.
GOL!
Wildcats znowu wygrali!
Członkowie jej drużyny poklepywali się po plecach i wiwatowali, a Meda pękała z dumy.
Beavers ustawili się w szeregu i podali im ręce, ale miny mieli kwaśne.
„Nie ma tu dla ciebie miejsca, blondyneczko” warknął Blake, ledwo hamując wściekłość.
Meda uśmiechnęła się i mrugnęła.
– Powinieneś się już nauczyć, po tych wszystkich latach, Blakey.
Blake spojrzał na nią z nienawiścią. „Za kilka lat, gdy będę grał w najlepszych ligach, ty będziesz czyimś workiem na spermę i będziesz tylko rodzić dzieci”.
Twarz Medy oblała się rumieńcem wstydu, ale tylko się do niego uśmiechnęła.
„Do zobaczenia, Blakey. Nie mogę się doczekać, żeby znowu ci dokopać”.
Odszukała swojego brata, złapała go pod ramię i ruszyła do autobusu drużyny, starając się wyrzucić z głowy Blake’a Reinholdta.
DAMON
Damon Dakiedes nie posiadał się z radości. Właśnie skończył rozmowę ze swoimi prawnikami, a wieści przerosły jego najśmielsze oczekiwania. NHL dało zielone światło i mieli już gotową ofertę. Nie mógł się doczekać, by podzielić się tą informacją ze swoją córką, Andromedą. Będzie wniebowzięta. Od małego marzyła o grze w hokeja.
I była w tym naprawdę dobra. Doprowadziła swoją drużynę licealną do dwukrotnego mistrzostwa stanu Michigan. Była też kapitanem, razem ze swoim bratem bliźniakiem Apollo, drużyny Wolverines Uniwersytetu Michigan. Była szybka i silna, zwłaszcza gdy miała w dłoni kij hokejowy.
Damon uśmiechnął się i przeczesał palcami swoje czarne włosy. „Udało się” szepnął do siebie. Jego córka będzie grać w zawodowej drużynie hokeja!
„Hej, tato, wszystko gra? Słyszałam, jak krzyczałeś” powiedziała Andromeda, stając w drzwiach jego gabinetu. Damon podniósł wzrok i uśmiechnął się do córki.
„Meda, kochanie, udało się” powiedział łagodnie.
„Nie nabijaj się ze mnie, tato” odparła, wchodząc do środka. Ale widząc radość na twarzy ojca, wstrzymała oddech. „Czy oni… powiedzieli tak?”
Damon podszedł do niej i mocno ją przytulił.
„Udało się, Meda! Będziesz grać w zawodowej drużynie! Nie tylko się zgodzili, ale złożyli już ofertę. Moi prawnicy właśnie ją analizują”.
Odsunął się, a ona ujęła jego twarz w dłonie.
„O mój Boże!”
Damon uśmiechnął się jeszcze szerzej i znów ją przytulił.
„Twoja mama byłaby z ciebie taka dumna. Ja jestem”.
Meda nie mogła wydobyć z siebie słowa. Nie sądziła, że liga pozwoli kobiecie grać w sporcie zdominowanym przez mężczyzn. Nigdy nie przypuszczała, że będzie pierwsza. Ale była córką Damona i nigdy się nie poddawała. Damon zawsze powtarzał jej, żeby dawała z siebie wszystko.
Rozpłakała się ze szczęścia, gdy w pełni dotarło do niej znaczenie tej wiadomości.
„Nie mogę w to uwierzyć! BĘDĘ GRAĆ W PROFESJONALNEJ DRUŻYNIE HOKEJA!”
„Hej, tato! Dlaczego tak krzyczycie…”
Apollo urwał, gdy wszedł do pokoju. Zobaczył płaczącą siostrę i natychmiast ją przytulił.
„Przykro mi, siostrzyczko. Ci głupi ludzie nie widzą, jaka jesteś świetna tylko dlatego, że nie jesteś facetem. Są tacy tępi…” Westchnął, przygnębiony.
Bliźniaki grały razem w hokeja od czwartego roku życia. Gdy byli nastolatkami, nazywano ich „Demolition Derby”, bo tak dobrze współpracowali na lodzie. Grali tak, jakby czytali sobie w myślach, co czyniło ich niezwykle trudnymi do pokonania. Nigdy wcześniej nie grali osobno. Apollo nie wiedział, jak będzie mógł grać bez niej.
Meda wiedziała, o czym myśli jej brat. Odsunęła się i szturchnęła go w ramię. Był zaskoczony, gdy zobaczył jej szeroki uśmiech.
„Powiedzieli tak, Pollo! POWIEDZIELI TAK!”
Apollo spojrzał na siostrę, kompletnie osłupiały.
„Tato! Mówicie poważnie?! Powiedzieli tak?!”
Szeroki uśmiech Damona był wystarczającą odpowiedzią.
Apollo cmoknął ją niedbale w czoło, a potem podniósł i okręcił dookoła pokoju.
„CHOLERA JASNA!” krzyknął. „Nie mogę w to uwierzyć! Jestem z ciebie taki dumny, siostrzyczko. Będziemy rządzić!”
Meda tylko się zaśmiała i mocno przytuliła brata.
„Możesz być tego pewien!”
„Nie zapytacie mnie, w jakiej drużynie będziecie grać?” spytał Damon z dumą.
„Przepraszam, tato”. Zaśmiała się. „W jakiej drużynie będziemy grać?”
„W Sounders” powiedział, uśmiechając się tajemniczo.
Bliźniaki spojrzały na siebie, kompletnie zaskoczone. Będą grać w drużynie, której ich ojciec pomógł sześciokrotnie zdobyć Puchar Stanleya. W drużynie, która rozsławiła rodzinę Dakiedes w świecie hokeja. Wszyscy jej bracia dla nich kiedyś grali.
Michigan Sounders było częścią rodziny Dakiedes. Dobrze, że to właśnie w tej drużynie rozpoczną swoją karierę.
„KURDE BELA!” krzyknęli równocześnie.
MEDA
Meda i jej brat bliźniak Apollo siedzieli wśród innych zawodników, trzymając się za ręce. Starała się zachować spokój i oddychać miarowo, nie zwracając uwagi na nieprzychylne lub zaciekawione spojrzenia innych graczy. Była strasznie zdenerwowana!
Wywoływano kolejno zawodników, żeby podpisali swoje kontrakty. Meda czuła motyle w brzuchu, gdy czekała, aż usłyszy swoje nazwisko. Wiedziała, że jest obserwowana. Reporterzy na sali chcieli zobaczyć kobietę, która miała zostać pierwszą zawodniczką hokeja w lidze.
Jej ojciec stał za trenerami, szczerząc się od ucha do ucha. Damon grał dla tej drużyny i doprowadził Sounders na szczyt. Ludzie nazywali go „Niszczycielem”; to on sprawił, że drużyna stała się świetna.
Apollo ścisnął dłoń Medy i posłał jej uśmiech.
„Wyluzuj, siostrzyczko. Damy radę!” szepnął.
Zanim Meda zdążyła odpowiedzieć, główny trener Michigan Sounders, Richard „Bogie” Lubeck, wywołał imię Apolla. Meda mocno go uściskała i z dumą patrzyła, jak idzie do przodu.
Apollo już wcześniej podpisał swój właściwy kontrakt, tego samego dnia co Meda. Mimo to szeroko się uśmiechnął, składając teraz kolejny podpis. Kamery pstrykały mu zdjęcia.
Apollo był przeszczęśliwy, że będzie grał dla Sounders. Chciał dorównać ojcu i też odnieść sukces. Cieszył się, że będzie grał z siostrą.
„Andromeda Dakiedes”.
Meda zamarła na dźwięk swojego imienia. Powoli wstała i podeszła do przodu. Trener Lubeck posłał jej szeroki uśmiech.
„Wiem, że już podpisałaś umowę, Meda, więc teraz po prostu uśmiechnij się do kamer”.
Mrugnął do niej i przesunął kontrakt przez stół.
„Witaj w drużynie, Meda”.
Meda złożyła podpis, stając się pierwszą kobietą-zawodniczką w National Hockey League.
Grała dla dawnej drużyny ojca, ze swoim bratem! Ze szczęścia potrząsnęła ręką trenera i wykrzyknęła: „Cholera, tak!”
Nastąpiło wiele przybić piątek i uścisków, po czym Meda stanęła obok Apolla. Kamery zrobiły im mnóstwo zdjęć. Teraz należała do Sounder.
„Andromedo, jakie to uczucie tworzyć historię?” zapytał reporter z tłumu.
„Trudno to opisać. Jestem w siódmym niebie” odpowiedziała.
„Jak myślisz, jak twoi koledzy z drużyny zareagują na to, że dołączyłaś do zespołu?”
„Mam nadzieję, że będą z tego zadowoleni. Od lat podziwiam wielu z nich. To niesamowite, że mogę z nimi grać. Wiem, że na początku będzie pod górkę, ale planuję zasłużyć na ich szacunek jak każdy nowy zawodnik”.
„Czego możemy się po tobie spodziewać w nadchodzącym sezonie?”
„Cholernie dobrego hokeja!” Uśmiechnęła się, a reporterzy parsknęli śmiechem.
Pierwszy krok został zrobiony: była w drużynie Sounder. Teraz nadchodziła trudna część: zdobycie sympatii kolegów z drużyny.
Z tyłu, razem z innymi doświadczonymi graczami Sounders, stał Blake Reinholdt. Skrzyżował na swojej potężnej piersi ramiona i uważnie przyglądał się młodej kobiecie, z którą wkrótce miał grać. Obserwował każdy jej ruch.
Kiedy Andromeda Dakiedes w końcu go zauważyła, spojrzał na nią z lekkim uśmiechem. Uniosła brwi i odwzajemniła uśmiech.
O tak pomyślał. Zamierzał utrudniać jej życie i z przyjemnością patrzeć, jak się poddaje.