Jade Castle
MEDA
„Świat hokeja jest dziś w szoku, bo po raz pierwszy w historii kobieta podpisała kontrakt z NHL. Ludzie zastanawiają się, kim jest kobieta, która ma odwagę grać przeciwko znacznie większym od siebie mężczyznom” oznajmił reporter.
Meda przecisnęła się przez tłum fanów, zatrzymała się i spojrzała na faceta z mikrofonem. Jej tata i jej brat bliźniak wyglądali, jakby chcieli go rozszarpać, ale powstrzymała ich uśmiechem i skinieniem głowy. Podeszła do reportera i upewniła się, że na nią patrzy.
„A może by tak zapytać samą zainteresowaną?” powiedziała uprzejmie. Wyciągnęła rękę i szeroko się uśmiechnęła. „Jestem Andromeda Dakiedes”.
Tłum się ożywił. Reporter przez chwilę stał jak wryty, po czym uścisnął jej dłoń.
„Wygląda na to, że czeka nas dziś wyjątkowy wywiad!” Zanim zdążył powiedzieć coś więcej, Meda położyła mu palec na ustach.
„Pytałeś, jaka kobieta chciałaby grać w zawodowym hokeju”. Jej uśmiech stał się figlarny, co wyraźnie zbiło reportera z tropu.
„Jestem kobietą, która zna swoją wartość. Pochodzę z rodziny świetnych hokeistów. Gram w hokeja od małego”.
„Jestem kobietą, która pomogła swojej licealnej drużynie zdobyć dwa mistrzostwa stanowe z rzędu, kobietą, która osiągnęła w NCHL rekord punktowy”.
„Jestem kobietą, która ciężko pracowała, żeby znaleźć się tu, gdzie jest dzisiaj. Jestem tu nie ze względu na urodę, ale dzięki ciężkiej pracy i umiejętnościom. Jestem kobietą, która chce pokazać dziewczynom na całym świecie, że mogą osiągnąć wszystko, o czym marzą, bez względu na to, co mówią chłopcy”.
„Mogę tylko powiedzieć wow” odparł reporter. „Przekonamy się, czy jesteś tak dobra, jak mówisz”.
Meda znów się uśmiechnęła i pomachała do kamery.
„Na pewno się przekonamy”.
Błysnęły flesze. Ktoś z tłumu zagwizdał. Meda odwróciła się do taty i brata, którzy pękali z dumy. Damon objął ją ramieniem i cmoknął w czoło.
„Moja dziewczyna” powiedział.
Przecisnęli się przez tłum podekscytowanych fanów i wsiedli do czekającej na nich limuzyny, którą przysłał po nich wujek Dom.
***
Młodszy brat Damona, Dominic Dakiedes, którego wszyscy wołali „wujkiem Domem”, był właścicielem kilku popularnych knajp i paru ekskluzywnych klubów w Detroit. Dzisiejsza impreza odbywała się w jednym z jego klubów, Persephone’s.
Bliźniaczki wujka Doma, Stella i Alexa, z radością pomogły Medzie ogarnąć się na imprezę. Meda wiedziała, jak połączyć swoje ulubione dżinsy z ładną bluzką, ale nie przejmowała się modą tak jak jej kuzynki, które były wysokimi, pięknymi greckimi boginiami. Meda zawsze czuła się przy nich trochę jak szara myszka.
Bliźniaczki odwaliły kawał dobrej roboty. Stella dokładnie wiedziała, jak ułożyć jej włosy. Alexa znalazła dla niej idealną kieckę.
Jej zwykle rozczochrane ciemne blond loki zostały ułożone w delikatne fale okalające jej twarz. Makijaż był prosty, podkreślał oczy i usta, pomalowane na czerwono. Czerwona sukienka idealnie opinała jej ciało. Miała długie rękawy w kształcie litery V.
Meda musiała przyznać, że czuła się jak bogini. Wchodząc do Persephone’s z tatą i bratem, nie mogła przestać się szczerzyć.
Gdy otworzyła drzwi, zobaczyła swoją najlepszą przyjaciółkę, Tessandrę Pritchard, z uśmiechem od ucha do ucha. Natychmiast przytuliła Medę.
„MEDA, JESTEM Z CIEBIE TAKA DUMNA!” prawie krzyknęła. „Nie mogę w to uwierzyć!
„Wyluzuj, Tess!” zaśmiała się Meda. „Ja też nie mogę w to uwierzyć”.
Tess też była hokeistką. Najpierw grała w żeńskich drużynach w ich liceum, a później na UMich. Ich ojcowie kiedyś byli kolegami z drużyny.
Tess przestała ją ściskać i spojrzała na jej czerwoną sukienkę. „Wyglądasz obłędnie, Meda!”
„Cześć, piękna” powiedział Apollo, podchodząc bliżej. Miał na sobie elegancki czarny garnitur i białą koszulę bez krawata.
„Cześć, Pollo” powiedziała Tess. Brzmiała, jakby brakowało jej tchu.
Meda przewróciła oczami. Apollo i Tess flirtowali ze sobą od lat, ale żadne z nich nic z tym nie zrobiło.
Apollo miał metr dziewięćdziesiąt pięć wzrostu i przyciągał uwagę wszędzie, gdzie się pojawił. Był wysoki, ciemnowłosy i bardzo przystojny, zupełnie jak jego ojciec i bracia. Sądząc po uśmiechu, którym obdarzył Tess, nie zauważał innych kobiet w Persephone’s, które się w niego wpatrywały.
Wujek Dom dołączył do nich i zaprowadził ich na górne piętro, gdzie było trochę jaśniej. Trener Lubeck i starsi gracze Sounders relaksowali się przy barze, czekając na kolację.
Meda i Apollo nie poznali jeszcze swoich kolegów z drużyny, ale od razu rozpoznali Maxima Sidorova. Zauważył ich, gdy podchodzili do baru. Odwrócił się do bliźniaków, wyciągnął rękę i ciepło się uśmiechnął.
„Max Sidorov, kapitan. Nie mogę się doczekać, żeby zobaczyć, co potraficie robić na lodzie. Będzie ciekawie przekonać się, czy jesteście tak dobrzy, jak wszyscy mówią. Gratuluję przy okazji bycia pierwszą kobietą w NHL”.
Meda poczuła, że się rumieni. Szare oczy i gładki rosyjski akcent kapitana zrobiły na niej wrażenie. Mrugnęła i lekko się uśmiechnęła.
„Gdybym nie była tak dobra, jak wszyscy mówią, nie byłoby mnie tutaj”.
Max uśmiechnął się do niej ciepło. Spojrzał na jej ciało, po czym skierował wzrok na jej usta.
„Muszę przyznać, Andromedo, że jesteś zbyt ładna, żeby uprawiać tak brutalny sport”.
A niech to. Max, ty przystojny głupcze, musiałeś palnąć taką głupotę.
Odsunęła się i upiła łyk szampana. Spojrzała mu prosto w oczy i słodko się uśmiechnęła.
Apollo jęknął w duchu. Wiedział, co nadchodzi. Tess próbowała się nie roześmiać i skończyło się na parsknięciu.
„Cóż mogę powiedzieć? Mam hokej we krwi. A co do tego, że jestem zbyt ładną, żeby interesować się tak brutalnym sportem, ocenimy to, gdy skopię ci tyłek na lodzie”.
Przechyliła głowę na bok i odrzuciła włosy, po czym zamrugała długimi rzęsami. „Czy to będzie dla ciebie wystarczająco dziewczęce, wielkoludzie?”
Max odrzucił głowę do tyłu i głośno się roześmiał.
„Witaj w drużynie, Andromedo. Czuję, że sprawisz, że będzie bardzo ciekawie”.
„Proszę, mów mi Meda. Ojciec nazywa mnie Andromedą tylko wtedy, gdy jest na mnie wkurzony… co zdarza się często”.
***
Meda została posadzona obok Blake’a Reinholdta na czas kolacji, co jej się nie spodobało. On jednak wydawał się zadowolony, że może ją ignorować. Ledwo skinął głową, gdy Meda i Apollo przedstawiali się reszcie drużyny.
Wydawał się ponury i markotny. Nic nie mówił, ale było jasne, że nie zapomniał o jej istnieniu. Meda co chwilę zerkała na niego ukradkiem.
Jej kuzynki i Tess siedziały z innymi zawodnikami. Sądząc po wyrazie ich twarzy, były bardzo zadowolone.
Kolacja, oczywiście, obfitowała w ulubione greckie potrawy rodziny. Na każdym stole stał talerz z chlebem, oliwkami i butelką oliwy z oliwek. Potem podano tradycyjną grecką sałatkę z oliwkami kalamata i świeżym serem feta, a także ulubione greckie danie Medy, spanakopitę.
„O mój Boże” jęknął Brandon. „Co to za niesamowity smak?” Właśnie ugryzł kawałek spanakopity.
Apollo odpowiedział ze śmiechem: „To spanakopita. Ciasto nadziewane szpinakiem i serem feta. To ulubione danie Medy, zwłaszcza jeśli zrobiła je Yia Yia”.
Widząc zdezorientowaną twarz bramkarza, Meda wyjaśniła: „Yia Yia to po grecku babcia”.
„To jest tak dobre, że mógłbym to jeść wiecznie i umrzeć szczęśliwy” powiedział Brandon z pełnymi ustami.
Daniem głównym było tradycyjne souvlaki jagnięce z pieczonymi ziemniakami, a rozmowa przy stole była lekka i swobodna. Bliźniaczki wyjaśniały podawane potrawy potrawy i śmiały się z entuzjastycznej reakcji Brandona na jedzenie.
Nikolai Volkov, który chciał, żeby nazywać go Niko, powiedział: „Byłem w Grecji wiele razy. Z której części Grecji pochodzi wasza rodzina?”
„Rodzina naszej mamy pochodzi z Imathii w Centralnej Macedonii. Lubimy mówić, że możemy prześledzić losy naszej rodziny aż do Aleksandra Wielkiego, ale wiesz, jak to jest z rodzinnymi historiami” odpowiedział Apollo.
Spojrzał przez ramię. Jego wzrok zatrzymał się na Tess przy sąsiednim stole.
„Interesujące” powiedział Niko.
Apollo mruknął, ledwo zwracając uwagę na rozmowę. Nigdy wcześniej nie zauważył, jak oczy Tess błyszczą, gdy się śmieje, ani jak ładne wydają się jej usta, gdy się uśmiecha. Gdy piła wino, złapał się na tym, że chciałby być tym kieliszkiem.
Meda dokończyła historię za brata. „To dobre wyjaśnienie na to, dlaczego tak wielu z nas ma blond włosy i niebieskie oczy. Wszystkie opisy dawnych Macedończyków, w tym Aleksandra, odzwierciedlały te cechy”.
„Rodzina naszego taty pochodzi z Krety. Dlatego nazwał swoją jedyną córkę imieniem księżniczki, która miała zostać poświęcona Krakenowi. Jeśli kiedykolwiek odwiedzisz Kretę, prawdopodobnie spotkasz kogoś z rodziny Dakiedes. Wyspa jest ich pełna”.
Spojrzała na Apollo, który zamilkł.
„Pollo, ti tréchei? Co jest?” zapytała Meda.
„Nic” mruknął Apollo.
Podążyła za jego spojrzeniem. Gdy zobaczyła Tess, zachichotała. „Den peirázei”. Nie przejmuj się. Nie potrzebowała już wyjaśnienia.
„To cholernie seksowne, gdy mówisz po grecku”. Z jej lewej strony dobiegł cichy szept. To był Blake. Patrzyły na nią jego zielone oczy. „Nie wiem, jak skupimy się na grze, gdy będziesz w pobliżu. Wyrosłaś… i to we wszystkich odpowiednich miejscach”.
Meda poczuła, jak krew się w niej gotuje. Blake wcale się nie zmienił.
„To nie będzie problem. Będziesz zbyt zmęczony próbując za mną nadążyć, żeby martwić się czymkolwiek innym” odparła, patrząc mu prosto w oczy. „Nie lekceważ mnie, Reinholdt. Będziesz miał przed sobą metr i osiemdziesiąt osiem centymetrów twardej kobiety z kijem hokejowym w ręku. Ty ze wszystkich ludzi powinieneś wiedzieć, co to znaczy”.
Wstała i poszła do damskiej toalety. Czuła na sobie jego wzrok, gdy odchodziła.
APOLLO
„Czemu ona musi być taka śliczna?” westchnął Brandon. „Nie mam nic przeciwko dziewczynie w drużynie, ale nie spodziewałem się, że będzie aż tak urodziwa”.
Reszta chłopaków tylko pokiwała głowami, najwyraźniej podzielając jego zdanie.
„Myślałem, że będzie bardziej chłopięca”.
„Słuchajcie no, panowie” odezwał się Apollo. Należy doo Dakiedes i jest naszą jedyną siostrą. Jeśli coś jej się przytrafi, bo ktoś z was nie wie, jak grać z „bardzo ładną kobietą”, nie ręczę za siebie i moich braci”.
Przy stole zapadła cisza jak makiem zasiał.
„Ale tak naprawdę to nie musicie się nas obawiać. Moja siostra potrafi o siebie zadbać. Pokona was, zanim my w ogóle zdążymy zareagować”.
„Ale to przecież tylko baba” zaśmiał się Blake. „Nie ma szans, żeby dobrze radziła sobie w grze przeciwko facetom. To nie jest podstawówka”.
Apollo roześmiał się głośno i dopił wino.
„Wciąż się nie nauczyliście, co?”
Przewrócił oczami i rozparł się na krześle. Spojrzał na graczy przy stole.
„Poczekajcie, aż was przyciśnie do bandy. Ma 84 kilo samych mięśni i jest szybka jak błyskawica. Sami ocenicie, czy jest wystarczająco dobra, kiedy będziecie leżeć na lodzie i łapać oddech.