Nie tylko ty - Okładka książki

Nie tylko ty

Delta Winters

Kutasy nigdy się nie zmieniają. Samolubne kutasy.

Jace Parker

FORMULARZ WNIOSKU O PRZENIESIENIE DO INNEJ KLASY

Wpatruję się w niego tak, jakbym miał nadzieję na to, że po prostu zniknie. Musiała go tu zostawić zanim wróciłem do klasy, w czasie, gdy szedłem do toalety.

Musiała specjalnie czekać na moment, kiedy mnie nie będzie, a potem przyszła po to, żeby znowu móc mi uciec.

Maya. Moja Maya.

Nadal jest tak piękna, jak ją pamiętam, choć po zaledwie dwóch latach wydaje się zupełnie inna.

Oczywiście, wtedy była młodsza i mnie uwielbiała, ale teraz wydaje się po prostu... dojrzała.

Nie mogę sobie nawet wyobrazić bycia studentką i zachowania takiego spokoju, gdy mój były pojawia się nagle znienacka i podaje się za mojego profesora.

Ale te wielkie, brązowe oczy, którymi mnie obdarzyła i których nigdy nie zapomnę, były takie same, jak u mojej Mai.

Wydaje się, że już się nie maluje i nie robi fryzury, chociaż kiedyś była jedną z tych dziewczyn, które spędzały godzinę szykując się rano. Nie zmienia to jednak jej uroku.

Kilka razy zdarzyło się, że obserwowałem ją kiedy misternie układała włosy i robiła makijaż, choć nie było go zbyt dużo, ale i tak spędzała nad nim całe wieki. Lubiłem jednak na nią patrzeć.

Teraz nie nosi makijażu i wygląda tak, jakby w ogóle nie spała, ma cienie pod oczami i nosi workowate swetry z dżinsami zamiast dopasowanych szortów lub spódnic i topów.

Uwielbiała eksponować swoją wspaniałą figurę, dlatego też zwróciła moją uwagę. Nie była puszczalska, nie, nigdy nie była puszczalska. I nigdy nie była zdesperowana. Po prostu patrzyła na mnie tak, jakbym był jakimś cudownym bogiem.

A ja na to nie zasłużyłem. Rzuciłem ją przez SMS-a, jak tchórzliwy dupek, którym byłem i nadal jestem. Nie mogę powiedzieć, żebym się za bardzo zmienił, chociaż zły stan zdrowia mojej mamy sprawił, że moje życie nabrało nowego wymiaru.

Ponowne spotkanie z Mayą przypomniało mi o poczuciu winy. Zakopałem je głęboko w sobie, ale zdawałem sobie sprawę z tego, co zrobiłem. Nie chciałem żeby czuła się tak, jakby się dla mnie nie liczyła i jakby to, co nas łączyło, nie miało znaczenia.

Bo miało. Mimo tego, że była ode mnie cztery lata młodsza, to była jedyną dziewczyną, której poświęciłem się w pełni.

Wiem, że to czyni mnie złym facetem, graczem i typowym chłopcem z bractwa, który nie mógł się powstrzymać od zdradzania dziewczyn, które rzekomo lubił, ale nigdy nie robiłem tego z Mayą. Maya i ja byliśmy prawdziwi.

Ale cztery lata to dużo. Zwłaszcza że byliśmy tak młodzi i wciąż jesteśmy młodzi.

A w związku ze zmianami w moim życiu, ukończeniem studiów w ciągu roku, ślubem taty z inną kobietą i nowym przyrodnim bratem pomyślałem, że muszę zakończyć ten związek z Mayą.

Sposób w jaki to zrobiłem był najbardziej tchórzliwy, jaki tylko można sobie wyobrazić. Spodziewałem się, że jeśli jeszcze kiedyś zobaczę Mayę, to będzie na mnie krzyczeć tak, jakbym był prawdziwym diabłem.

Ale jednak tego nie zrobiła. Po prostu ze mną... rozmawiała.

A teraz siedzę tu z jej formularzem wniosku o przeniesienie. Chce, żebym go podpisał. Widziałem w jej oczach błaganie i to, że naprawdę gardzi byciem ze mną w jednej klasie.

I wtedy ją pocałowałem, mając nadzieję na to, że to wszystko zniknie, że wszystko inne nie będzie miało znaczenia, że nigdy jej nie skrzywdziłem i że będziemy mogli po prostu, choćby i przez tę minutę, być razem.

Chciałem, żeby to trwało dłużej, żeby ją dłużej trzymać. Jej pulchne, różowe usta na moich, dokładnie takie, jakie zapamiętałem.

Obserwowałem ją przez całą lekcję, a potem dyskretnie przez resztę dnia. Ona ma rację. Moja obecność tutaj rozprasza jej uwagę, a mnie rozprasza ona.

Ona też ma na mnie wpływ, większy niż sama może sobie wyobrazić. Może to po części poczucie winy za to, że zostawiłem ją z tym wszystkim samą, ale po części też moja miłość do niej. Nigdy nie kłamałem kiedy mówiłem jej, że ją kocham.

Nigdy jej nie okłamywałem. Po prostu myślałem, że nam się nie uda, i chciałem ruszyć dalej. Po studiach chciałem się wyprowadzić od ojca i jego nowej rodziny. A Maya była częścią tego starego życia.

Powinienem był zapytać Mayę o jej życie i jej rodzinę. Po śmierci mamy jej tata był bardzo zdystansowany, cały czas pracował i był bardzo surowy.

A ponieważ ze mną imprezowała i wiele razy zostawała u mnie na noc to dochodziło między nimi do ostrych kłótni. Zastanawiam się nad tym, czy teraz jest im lepiej.

Chciałbym jej powiedzieć i zapytać o tak wiele, ale mam wrażenie, że nie powinienem już pytać o jej życie osobiste.

Po naszej rozmowie dała mi jasno do zrozumienia, że chce utrzymywać jedynie relację pod tytułem profesor-studentka.

Kiedy ją dzisiaj obserwowałem to zauważyłem, że z nikim nie rozmawiała. Nie jest taką duszą towarzystwa, jaką była wcześniej. W starej szkole miała mnóstwo przyjaciół.

Teraz obserwuję jak ludzie próbują z nią rozmawiać, a ona ignoruje ich całkowicie. Po prostu czyta, w swoim małym kąciku na ławce na zewnątrz. Tak spokojnie. Tak pięknie.

Byłem jej prześladowcą przez ten dzień i prawdopodobnie przez następne tygodnie.

Niektórzy faceci nawet z nią flirtowali, ale ona to całkowicie ignorowała. Albo ma teraz problemy z orientacją społeczną, albo po prostu nie zależy jej już na facetach, randkach i miłości.

A może nadal się na mnie uwzięła. Mam cichą nadzieję na to, że tak jest, mimo że jest moją uczennicą.

Ale powinienem to podpisać. Ona chce właśnie tego. Zawsze jednak byłem samolubny. Chcę jej. Na sam jej widok wszystko wraca, wszystko, co nas łączyło, i wszystko, co przy niej czułem.

Jasne, od czasu Mai byłem z innymi dziewczynami, ale nigdy nie czułem się tak, jak przy niej.

Myślę, że chodziło o to, jak bardzo była otwarta. Wymykała się z domu, żeby ze mną imprezować, i uwielbiała tańczyć na stołach. Uwielbiała robić mi striptiz, uwielbiała się kąpać, uwielbiała się bawić.

Dorosła, jak sądzę, o wiele bardziej niż ja. Ja chcę się z nią bawić, a ona nie chce mieć już ze mną nic wspólnego.

Nazwijcie mnie kutasem albo kawałkiem gówna, ale brakuje mi dziewczyny jaką była. Brakuje mi tej ekscytacji, którą mi dawała. Myślałem, że zapomnę o tym na studiach, ale to były najlepsze lata mojego życia.

I chcę, żeby znów mogła cieszyć się życiem.

Więc podpisać czy nie? Tak naprawdę nie mam wyboru, prawda? Przecież i tak mi go nie przyznają. Rzadko to robią, chyba że jest jakiś ważny powód. A ona nie zamierza nikomu tego powodu zdradzić.

Nie zrobiłaby tego, nie wobec mnie. I nie odejdzie, bo do ukończenia szkoły został jej tylko rok.

– Panie Parker – oznajmia kobiecy głos, wyrywając mnie z oszołomienia. Nawet nie słyszałem tego, jak weszła do klasy, a jednak jest tutaj, opierając się o biurko naprzeciwko mnie z zalotnym uśmiechem.

Jakże bym chciał, żeby to była Maya. Ale ja jestem panem Parkerem, profesorem, dorosłym, a ta pani profesor jest gorąca.

– Cześć, miło mi cię poznać. Nie widziałam cię zbyt często przez cały dzień, a wszyscy inni profesorowie już cię witali. Jestem Bridget, PannaWexler.

Przesadza z "panną", żeby dać mi do zrozumienia to, że jest niezamężna i najprawdopodobniej samotna.

– Jace – witam się z jednym z moich charakterystycznych uśmieszków.

Jej uśmiech się poszerza, a ona dopasowuje swobodnie koszulę, tak, aby pokazać mi więcej dekoltu. Jej blond włosy są zaczesane za siebie, a oczy ma orzechowe.

– Może chcesz się ze mną napić? Pierwsze dni bywają najtrudniejsze, zwłaszcza w collegu – mówi.

– Z przyjemnością – odpowiadam.

Ja też tego potrzebuję. Maya już mnie nie chce. Może i naprawdę nadal jest pod moim wpływem, ale mi nie wybaczy. Widzę to w jej oczach. Jest... inna i nie ma ochoty na zabawę, a ja potrzebuję czegoś, kogoś… Teraz.

Wychodzę za Bridget i podążam za nią do naszych samochodów. Nie zamierzam za dużo pić, tylko... wrócić do jej mieszkania, przelecieć ją, a potem odejść. To moje motto od czasów Mayi.

Nie mam zamiaru wiązać się z nikim emocjonalnie.

I wystarczył jeden drink, żeby zaprosiła mnie do siebie.

– Oh... kurwa, Jace... ah… – jęczy ujeżdżając mnie i szarpiąc biodrami w każdą stronę. Moje ręce podnoszą jej biodra w górę i w dół, bezlitośnie, w... furii.

Podpisałem się pod tym. Podpisałem to, co chciała, żeby było podpisane. Jestem wściekły, że jest dla mnie taka zimna, że nie chce mieć ze mną nic wspólnego po tym wszystkim, co razem przeżyliśmy.

Każde pchnięcie w cipkę Bridget to kolejna porcja mojej irytacji na Mayę. Każda część naszej dzisiejszej rozmowy mnie rozpalała i właśnie w ten sposób daję temu upust.

Nie jest to najmądrzejsze, ponieważ Bridget jest profesorką w szkole, w której pracuję, i będę ją widywał codziennie. Codziennie będę też widywał Mayę.

Ja pierdolę.

Następny rozdział
Ocena 4.4 na 5 w App Store
82.5K Ratings
Galatea logo

Nielimitowane książki, wciągające doświadczenia.

Facebook GalateaInstagram GalateaTikTok Galatea