WCh S.A. 8: Chaos i Szaleństwo - Okładka książki

WCh S.A. 8: Chaos i Szaleństwo

F. R. Black

Rozdział 4

Sir Rinus Czarujący

BRAMA TRZECIA, STACJA NOVA, 150 LAT TEMU

Gwiazdy dziś jasno świecą, oświetlają wysokie budynki. Hałas miasta mi nie przeszkadza. Muszę się skupić, bo mogę nie dostać drugiej szansy. Zastawiłem pułapkę i teraz muszę cierpliwie czekać.

Ziemia drży.

Wielkie pegazy ciągną eleganckie powozy. Ulice są pełne ludzi, wszędzie ruch i hałas. Jestem w dzielnicy Nova i czasem zapominam, jak tu jest chaotycznie. Sprzedawcy jedzenia wykrzykują swoje ceny. Obok mnie kilku facetów próbuje sprzedać podróbki produktów Czarujących.

Zegarki, krawaty, spinki do mankietów, cygara, perfumy…

Uśmiecham się. Gdyby tylko wiedzieli, kto siedzi obok nich. Jestem tym Rinusem Czarującym, chodząca legenda. Nie jestem skromny, nigdy nie byłem. Jestem właścicielem Akademii Księcia Czarującego, najbardziej pożądanej firmy modowej we wszystkich Siedmiu Bramach. Jest wiele innych firm modowych próbujących z nami konkurować, ale nigdy im się nie uda nas pokonać.

Zasłużyłem na prawo do dumy, jestem władcą świata mody, jestem Rinus. Mógłbym przyjąć owacje na stojąco i robiłem to wiele razy. Uśmiecham się szeroko, podoba mi się brzmienie tych słów. Nie ma nic złego w żądaniu szacunku i dążenia do perfekcyjności.

W końcu jestem Czarujący.

Nova to miejsce, gdzie młodzi projektanci zaczynają i zdobywają rozgłos. To tętniące życiem miasto cieszy się jedną z najbardziej zaciekłych konkurencji w drodze do sławy i to niezwykle ekscytujące. Rozglądam się wokół. Dobrze tu być po tak długim czasie. Jeśli nie możesz odnieść sukcesu w Novie i stać się najlepszym z najlepszych, równie dobrze możesz się poddać i zająć czymś innym, iść gdziekolwiek indziej. Nova to miejsce, gdzie kreatywni ludzie albo zostają zniszczeni, albo odnoszą sukces.

Piję kawę w mojej ulubionej od lat kawiarni, czytam gazetę, jakbym nie miał żadnych zmartwień. Ale mam dziś wiele zmartwień, a przede wszystkim jedno ogromne. Ukrywam twarz pod kapeluszem, by nie zostać natychmiastowo rozpoznanym, a okulary przeciwsłoneczne kryją moje jasne niebieskie oczy charakterystyczne dla Czarujących. To cecha rodzinna, którą znają wszyscy w Siedmiu Bramach. Jako najlepszy projektant o doskonałym guście, mogę to powiedzieć: kolor oczu Czarujących to najczystszy błękit, jaki ktokolwiek mógłby kiedykolwiek zobaczyć. Jesteśmy magicznymi istotami z dawnych czasów i to nasza wyjątkowa cecha fizyczna. Ten odcień błękitu należy tylko do nas.

Kolor nazywa się Czarujący Błękit, bo może oczarować każdego, kto go zobaczy.

To chwytliwe.

Czarujące błękitne oczy.

„Rinus, cholera jasna. Czemu kazałeś mi tu przyjść? Viveera Vega zaraz tu będzie! A my po prostu pijemy kawę?! Przez kilka miesięcy przekonywaliśmy ich do przyjazdu! Powinniśmy prosić o spotkanie, pokazać im nasze nowe projekty. My, Czarujący, rozwiążemy ten problem, a nie będziemy tu siedzieć pijąc kawę! Nie pozwolę, by kwestionowano nasze nazwisko”, mój wuj mówi ze złością, jakby nie mógł znieść pomysłu siedzenia tu ze zwykłymi ludźmi. Problem? Tak, nasza firma ma poważne trudności, które chcę naprawić – sprawdzam zegarek, serce mi przyspiesza. To bardzo niepokojące.

I jestem na to gotowy.

„Niedługo przyjdzie”, mówię i biorę kolejny spokojny łyk kawy, bawi mnie zdenerwowanie wuja. „Jeśli mam rację, nie oprze się możliwości zobaczenia i dotknięcia Vegi. Usiądź i uzbrój się w cierpliwość”.

Viveera Vega.

Słabość Czarujących.

Jesteśmy pełni magii i urodzeni po to, by tworzyć piękne rzeczy. Nasze umysły i wewnętrzna moc najlepiej działają przy tworzeniu iluzji i projektów. Mamy to w krwi, by pragnąć najczystszych form piękna, to nasze uzależnienie, którego nie możemy rzucić.

Pragniemy piękna jak potwór pragnie krwi.

Pracowałem nad sobą latami, by móc przebywać w pobliżu Vegi bez tracenia nad sobą kontroli. Vega, ludzka forma Jednorożca, jest niebezpieczna na wielu poziomach. Mógłbym mówić cały dzień o tym, jak coś tak pięknego może być tak destrukcyjne . Uzależniający zapach, dotyk i smak ich gatunku mógłby zniszczyć kogoś takiego jak ja.

Mistyczny jednorożec nie żartuje.

Ich piękno jest też śmiertelnym wirusem, ciemnością, która mogłaby zniszczyć psychicznie kogoś takiego jak ja. Żyjemy dla piękna – i jesteśmy dla nich łatwymi celami. Jesteśmy przy nich całkowicie bezradni. Małe dziecko miałoby więcej samokontroli, by odmówić zabawce, niż my mamy z tą obsesją. Gdybym spróbował jednego przedstawiciela ich rasy, lub, Boże uchowaj, pieprzył się z nim, ta obsesja by mnie zniszczyła. Straciłbym rozum przez to seksualne uzależnienie i wpadłbym w szpony tych okrutnych, pięknych stworzeń. To ich taktyka obronna – ich atrakcyjność jest bardzo toksyczna.

Ani razu – PRZENIGDY.

Muszę to sobie powtarzać, by uniknąć czegoś, co wiem, że mogłoby zniszczyć mi umysł.

Wiem, że we Wszechświecie jest wiele piękna i nie jestem na tyle głupi, by twierdzić, że możemy je zmierzyć, bo piękno jest różne dla każdego. Ale jest coś w rasie Vega, co sprawia, że krew Czarujących płonie, coś, co rzuca nas na kolana. My, Czarujący, jesteśmy jak małe pieprzone robaczki, które lecą w stronę jasnego światła bez myślenia o niebezpieczeństwie.

Mogą nas omamić.

Jesteśmy łatwymi celami dla takich stworzeń i musimy zachować ostrożność. Nauczono mnie tego i wytrenowano mnie, bym miał mentalną kontrolę i obronę – trenowałem latami. Nikt nie chciałby widzieć, jak porywam kobietę rasy Vega, a potem wrzucają mnie do Stacji Alfa, by skazać mnie na śmierć.

Teraz rasa Vega jest pod ochroną w Siódmej Bramie – Dworze Niebiańskim.

To bardzo poważne wykroczenie.

Należą do rodziny królewskiej, przeżyło ich niewiele po zniszczeniu ich planety, więc bardzo rzadko można zobaczyć przedstawiciela tego gatunku.

Więc dlaczego tu dziś siedzę?

Dlaczego jest jakiś problem?

Cóż, okazuje się, że pojawił się młody projektant, który robi się sławny. Ta osoba jest owiana tajemnicą i wieści o jej wielkim talencie i doskonałych projektach szybko się rozeszły. Tak szybko, że ta tajemnicza osoba zwróciła uwagę szóstej i siódmej bramy, co jest niezwykłe.

Główna siedziba mojej firmy mieści się w Dogmie, najbogatszym mieście w szóstej bramie, a wieści rozeszły się jak pożar. Jeden z moich najlepszych klientów odwołał spotkanie – to nigdy wcześniej się nie zdarzyło i bardzo mnie to zdenerwowało. Straciliśmy w tym roku dużo pieniędzy, wszystko przez tę jedną tajemniczą osobę.

Chcą Maniakalnego Maddoxa.

Kim, do kurwy nędzy, jest Maniakalny Maddox?! Co to za zwariowane imię? Nie jest ani wyszukane, ani wyjątkowe. Zadawałem to pytanie tysiąc razy, próbując dowiedzieć się, kim jest człowiek z tym pseudonimem. Jakie to buntownicze. Potem doszedłem do zaskakującego wniosku po zatrudnieniu wielu śledczych.

„Naprawdę myślisz, że ten Maddox tu przyjdzie? Czemu jesteś tak pewny, że Vega przyciągnie tego tajemniczego dzieciaka?” Wuj macha ręką, odprawiając kelnerkę zanim ta zdąży się odezwać, i sprawiając, że robi się cała czerwona.

Wzdycham i patrzę na mojego zdezorientowanego wuja, zauważam drobne zmarszczki wokół jego oczu i siwe włosy, ale wciąż jest przystojny, jak zawsze. My, mężczyźni Czarujący, wszyscy rodzimy się z czarnymi włosami i jasnoniebieskimi oczami. Czarujące błękitne oczy. Pamiętacie.

„Cóż”, mówię przebiegle, „nie może się powstrzymać, bo jest Czarujący. Ten dzieciak nie będzie miał szans, jeśli w pobliżu pojawi się Vega”, mówię ostrożnie, obserwując szok na twarzy Luthera. Nie powiedziałem mu wcześniej o moim przypuszczeniu, że ten Maniakalny Maddox jest Czarujący.

„C-co powiedziałeś?” Mruży oczy, filiżanka z kawą zawisa w powietrzu.

„On jest Czarujący”.

„On jest Czarujący”, powtarza powoli, jakby jego mózg miał problem ze zrozumieniem.

Uśmiecham się i biorę kolejny łyk kawy, rozkoszuję się nią i zapachem świeżego chleba w powietrzu. Podnoszę rękę, by zwrócić uwagę kelnerki.

Luther rozgląda się, jakby ktoś miał zaraz skądś wyskoczyć i zacząć się śmiać z tego głupiego pomysłu. W końcu się uśmiecha, ale nie ukrywa tym irytacji. „Nie mamy czasu na żarty, Rinus”, mówi ze złością i znowu mruży oczy, jakby to miało mu pomóc zobaczyć moje plany. „Co naprawdę zamierzasz? Vega będzie tu za chwilę. Powiedz mi, po co tu naprawdę jesteś?”

„Mówię poważnie”.

Już ma coś powiedzieć, ale się powstrzymuje, potem próbuje znowu, twarz mu czerwienieje, uderza kawą o stół. „Wytłumacz się. Natychmiast! Nie mam na to czasu!”

Ludzie patrzą na nas z zaciekawieniem.

Luther ostatnio tak łatwo się denerwuje – może potrzebuje seksu albo coś zjeść. Niski poziom cukru we krwi może wpływać niekorzystnie na nastrój. „Cóż, to z pewnością nieślubne dziecko Larsa”.

Mojego zmarłego brata.

„Ty… jak… niemożliwe!”

„Czy aby na pewno?” Pytam, patrzę na niego, jakby żył w zaprzeczeniu, opieram się o łokciami stół. „Thunderwigowie zabili go za zakazany romans, którego nie akceptowali ludzie z Ocurn. Znasz smutną historię pięknej Winnie…”

„Wiem o Winnie! Była w tarapatach, jak tylko ją zobaczyłem!” Patrzy na zbliżającą się kelnerkę. „Szkocką! Podwójną!”

Ignoruję szepty i zszokowane spojrzenia. Uśmiecham się do niej, bez słów przepraszam za niezdolność Luthera do kontrolowania emocji, jak małe dziecko. „Poproszę ten świeży chleb, który właśnie wyjęłaś z pieca…”

„Idź sobie! Przynieś mu szkocką!” Macha ręką. „Odejdź, no już!”

Staram się nie uśmiechać, gdy obserwuję, jak ładna kelnerka szybko odchodzi.

Kolejny przykład Czarującego, który został przyciągnięty przez piękno, co doprowadziło do jego śmierci. Winnie była oszałamiającą kobietą o wyglądzie bogini i skórze koloru brzoskwini muśniętej słońcem. Ach, tak. Lars przepadł w momencie, gdy ją zobaczył. Nie miał szans w siedmiu bramach. Znał ryzyko i nie dbał o to – pragnienie było zbyt silne.

Planeta Ocurn jest domem jednych z najpotężniejszych manipulatorów materii, Thunderwigów. Kręcę głową na samą myśl o nich. NIE mieszają się z innymi rasami. Są jedną z niewielu planet, które wiedzą o Zakonie Siedmiu Bram i Niebiańskim Sądzie.

Lars został nakryty i brutalnie zabity. Cholerna szkoda.

Ale kto wie, czy piękna Winnie nie ukryła ciąży i nie została zmuszona do oddania dziecka?

„Wiesz, że musiała być w ciąży”, zauważam. „Na pewno. Myślałem o tym już dawno temu, a wszyscy to zignorowali, jeśli dobrze pamiętasz”.

Wpatruje się we mnie i widzę, jak pracują mu trybiki w mózgu.

„Gdyby tak nie było, dlaczego zabiliby go w taki sposób? To naprawdę ma sens – wydarzyło się to dwadzieścia lat temu”. Patrzę na niego znacząco. „Czas się zgadza i teraz pojawia się ten tajemniczy młody projektant, który dokonuje wielkich zmian, jakich tylko Czarujący mógłby dokonać. Bądźmy szczerzy”.

Podano nam whisky i obaj szybko ją pijemy. „Jest tylko jeden sposób, żeby się upewnić”, ledwo mówię, bo szkocka pali mnie w gardło.

Luther nie wygląda na przekonanego, ale kiwa głową. Patrzy na mnie, głęboko się zastanawiając. „Od razu to zobaczę”.

„Ja też”.

Patrzy na zegarek. „Vega powinna już tu być”.

Tak, ich wielki powóz powinien podjechać dokładnie naprzeciwko nas. Nasza Fundacja Księcia organizuje zbiórkę pieniędzy na zaawansowaną technologię i edukację dla naszej młodzieży w Bramach. Szczerze mówiąc, nie znam szczegółów, bo moja sekretarka wszystko zorganizowała. Vega są bardzo zaangażowani w sprawy młodzieży, więc udało mi się przekonać ich do przyjazdu i okazania wsparcia w Novie.

Obaj cicho obserwujemy ruchliwe ulice.

Ten Maddox musi być blisko.

Musi być.

„Trish rozpowszechniła wieści o przyjeździe Vegi do Novy”, mówię, bo już dostrzegam dziennikarzy ustawiających się przy wejściu do drogiego hotelu. Powoli wstaję, by przyjrzeć się tłumowi, który powoli rośnie.

Patrzę na każdą twarz.

Serce mi wali, wiem, że nie mogę go przegapić. „Miej oczy szeroko otwarte, Luther”, mówię cicho i rzucam pieniądze na stół. Wstaje wraz ze mną, gdy więcej ludzi przychodzi zobaczyć, co się dzieje, ze świadomością, że przyjeżdża ktoś ważny.

„Nadjeżdża Vega”, Luther kiwa głową, gdy duży powóz przejeżdża ulicą z ich dużą grupą. „Gdzie jest ten chłopak?”

Przełykam ślinę, jestem pewien, że nie mogę się mylić co do Maniakalnego Maddoxa. Jeśli jest Czarujący, i nie przeszedł odpowiedniego szkolenia, nie będzie mógł się oprzeć.

Niemożliwe.

„Zrobi coś głupiego, jeśli go nie znajdziemy”, mówię, „rozdzielmy się”.

„Rozdzielić się?! Zwariowałeś? Musimy trzymać się razem, żeby z nim porozmawiać!”

Już odchodzę. Szybko skanuję wzrokiem każdą nowo przybyłą osobę, gdy kilka nowych grup dziennikarzy tłoczy się przy hotelu. Patrzę w lewo, potem w prawo, nie widzę śladu tego nieuchwytnego Czarującego. Patrzę na zegarek, potem z powrotem na nowo przybywający tłum. Po lewej głośno szczeka pies, a ktoś wpada na mnie, gdy ludzie spieszą obok. Przeklinam, przecieram twarz dłonią.

Masywny czarno-niebieski powóz zatrzymuje się, błyskają flesze, ludzie zdają się pojawiać znikąd. Odwracam się i zauważam, że w ciągu ostatnich sekund ulice zapełniły się od ciekawskich gapiów i fanów.

Widzę spanikowaną twarz Luthera ponad tłumem i wiem, że zaraz stracę swoją szansę. Zwalniam oddech i próbuję wyczuć otoczenie. Czarujący może wyczuć innego Czarującego. Nie jestem pewien, jak to zadziała z tym dzieciakiem, ale jestem bratem Larsa. Powinienem być w stanie wyczuć mojego bratanka. Właśnie gdy mam zamiar stracić nadzieję, widzę coś, co przemyka mi przed oczami. To było szybkie, ale zwróciło moją uwagę.

Napinam się i podążam za tym uczuciem. Serce mi podskakuje, gdy w końcu go dostrzegam. Patrzę w najjaśniejsze niebieskie oczy, jakie tylko Czarujący może mieć. „Mój Boże”, mówię cicho, ale natychmiast znika. Zauważam wiele rzeczy naraz. Ma na sobie maskę i czarny cylinder, i chociaż widziałem go tylko przez kilka sekund, zauważyłem, że zmieniał otaczającą go materię.

Winnie.

Talent jego matki.

Oczywiście.

Porusza się tak szybko i zmienia swój wygląd, że nie mógłbym za nim nadążyć, gdybym nie wiedział, dokąd zmierza. Idzie prosto do powozu.

Zaczynam biec z nadzieją, że dotrę tam przed nim.

Jest młody i nie jest gotowy na piękno Vegi. Jeśli ten dzieciak przed nią stanie, zostanie aresztowany. Panikuję, gdy widzę, jak zmienia się tuż przede mną, zaledwie kilka kroków od powozu.

„Stój!” krzyczę, mam kilka własnych sztuczek.

Akademia Księcia Czarującego dostarcza też Stacji Alfa najlepsze gadżety dla agentów. Nie jesteśmy tylko firmą odzieżową, tworzymy rzeczy dla sił specjalnych. To bardzo tajna informacja i tylko wewnętrzny krąg ma do niej dostęp.

Oczywiście.

Zawsze jestem uzbrojony.

Dotykam zegarka na nadgarstku i natychmiast wystrzeliwuje strzałkę, która ledwo mija chłopaka, gdy szybko odwraca się w moją stronę. Zatrzyma go, ale nie zrani. Zaskoczone spojrzenie, które mi rzuca, znika, gdy chowa się za grupą ludzi.

Rozpoznał mnie.

Wie, kim jestem – albo wie o mnie.

„Cholera”, mówię cicho, gdy szybko go poszukuję. Ruszam, kiedy dostrzegam, jak szybko okrąża powóz do wysiadającej kobiety Vegi. „Kurwa”, mamroczę i gonię go, widzę, że teraz wygląda jak służący, ale wciąż ma na sobie tę samą maskę i cylinder. Wali mi serce, gdy docieram do niego właśnie wtedy, gdy staje przed Vegą, a zaskoczone spojrzenia jej ochroniarzy sprawiają, że zamieram.

Jestem za późno.

Tak jak sobie wyobrażałem, jest piękna: ma długie perłowe włosy i jasne oczy. Ma na sobie bladą suknię, którą natychmiast rozpoznaję. To jeden z moich projektów. Patrzę na chłopaka i widzę zachwyt w jego oczach, ale nie tę niekontrolowaną reakcję, której się obawiałem.

Jakby czas się zatrzymał.

Widzę, jak strażnicy sięgają po broń, ale dzieje się najdziwniejsza rzecz. Wpatruje się w nią, a jego flirciarski uśmiech zdaje się ją fascynować.

„Zatrzymaj się!”

„Ręce do góry!” krzyczą.

Vega szybko podnosi rękę, by uciszyć uzbrojonych mężczyzn, nie spuszcza wzroku z mojego siostrzeńca. Widzę kamery rejestrujące całą tę scenę, kochają takie wydarzenia. Czuję serce w gardle, gdy obserwuję ten napięty moment, zastanawiając się, co on próbuje zrobić. Nie śmiem się ruszyć, nie chcąc przestraszyć mężczyzn celujących w nas bronią.

Maddox zdejmuje cylinder i kłania się z figlarnym uśmiechem, jak przebiegły złoczyńca, co sprawiając, że szybko mruga w odpowiedzi. Otwieram szeroko oczy, gdy obserwuję, jak ten młody mężczyzna oczarowuje Vegę swoim pociągiem seksualnym – omamia ją jak płomień ćmę.

A ja myślałem, że będzie odwrotnie.

Ma złote włosy, jakby zrobione z kolorów słońca. Zwykle geny Czarujących są silniejsze niż cokolwiek innego – ale najwyraźniej nie w przypadku genów Winnie. To dlatego Thunderwigowie nigdy nie mieszają się z innymi rasami, dopóki mój idiota brat tego nie zrobił. Blond włosy pokazują, że geny Winnie są potężne i nie przegrały z naszym rodem. Niewiarygodne.

Co oni, do diabła, stworzyli?

Ten dzieciak ma kontrolę, co mnie zaskakuje, aż do oszołomionego milczenia. Zajęło mi lata, by móc kontrolować przyciąganie Vegi i innych pięknych przedmiotów. Jest wyższy ode mnie, ponad metr osiemdziesiąt, i podchodzi do Vegi jak wielki zły wilk, patrząc na nią z góry.

Dobry Boże, ona nie ma szans. To ona jest ofiarą, nie on.

Rzuca swoim cylindrem, a ten znika w powietrzu, co sprawia, że ludzie wstrzymują oddech. Sięga do niej i chwyta jej nisko zawieszony naszyjnik, który spoczywa na górnej części jej piersi, i macha lekko nadgarstkiem.

Mrugam.

Wszędzie cisza.

Jej suknia jest teraz w bogatym różowym kolorze zamiast bladozielonego – oszałamiający odcień, myślę mimowolnie. Potem porusza rękami wokół niej tak szybko, że ochroniarze nie są pewni, czy powinni go powstrzymać, czy po prostu patrzeć, co się dzieje. Wydaje się, że wszyscy tylko patrzą, i nie winię ich za to.

Serce mi wali, gdy zdaję sobie sprawę, że właśnie całkowicie zmienił jej suknię – mój cholerny projekt!

Jej niegdyś powiewna suknia jest teraz seksownym jedwabiem, który przylega śmiało do jej eleganckiego ciała. Mrugam, przyjmując do wiadomości to, co właśnie zrobił na oczach nas wszystkich. Głęboki dekolt w kształcie litery V, długie jedwabne rękawy – to dzieło sztuki. Suknia jest obcisła aż do jej kształtnych ud, a potem rozszerza się w dół ognistoczerwonym, przezroczystym materiałem.

Nie chcę tego przyznawać, ale cholera, wygląda w tym niesamowicie. Nigdy nie widziałem Vegi w odważnych kolorach, bo wolą jasne odcienie. Każde dziecko o tym wie. Dlatego nigdy nie przygotowujemy dla nich niczego innego. Dajemy im to, czego chcą, i zawsze byli zadowoleni.

Ale to…

Jakby łamał zasady.

Wyzywający!

Zbuntowany!

Ale genialny.

Odważne kolory są na niej niezwykłe. Patrzy po sobie, potem z powrotem na przebiegły uśmiech Maddoxa i rumieni się, całkowicie zdumiona.

Ona się rumieni.

Szaleństwo.

Kompletne szaleństwo.

Maniakalny Maddox właśnie zyskał sławę w największy możliwy sposób. Kamery zaczynają błyskać, a reporterzy zaczynają mówić naraz, tworząc totalny chaos. W sekundę zdaję sobie sprawę, że jeśli nie przyznam się do tego chłopaka, jestem zniszczony. Ma moc Thunderwigów, jest w stanie zmieniać materię. Chociaż, jak się domyślam, trenował przez długi czas, by zrobić coś takiego. Wiele rzeczy mogłoby pójść nie po jego myśli. Z tego co pamiętam o Winnie, potrzeba dużo energii, by zrobić coś takiego. To bardzo ryzykowne. Ten Maniakalny Maddox będzie następnym wielkim wydarzeniem, które sprawi, że Imperium Czarujących będzie wyglądać na stare i nudne.

Nie pozwolę, by mnie zniszczono.

Kładę rękę na ramieniu Maddoxa i patrzę w najbliższą kamerę. „To mój bratanek!” Zdejmuję kapelusz i okulary przeciwsłoneczne, by wszyscy mogli mnie rozpoznać, i wybucha więcej szalonych reakcji.

Ten moment zostanie zapisany w historii.

Maddox rzuca mi zdziwione spojrzenie, jego pewna mina zmienia się w czysty szok. Więc o tym nie wiedział? Nasze oczy się spotykają i wiem, że widzi, że mamy te same niebieskie oczy. Nie może zaprzeczyć czemuś tak oczywistemu. Jest Czarujący, musi to wyczuwać i wiedzieć, że mam rację.

Pochylam się blisko niego ponad całym tym chaosem. „Twój ojciec był moim bratem, chłopcze. Miło cię w końcu poznać”.

Chce coś powiedzieć, ale zamyka usta i otwiera szeroko oczy. Maddox wygląda, jakby zbladł o trzy odcienie.

„Chodź ze mną”, mówię mu do ucha i łapię go za kark. „Mamy sobie wiele do powiedzenia, bratanku”.

Następny rozdział
Ocena 4.4 na 5 w App Store
82.5K Ratings
Galatea logo

Nielimitowane książki, wciągające doświadczenia.

Facebook GalateaInstagram GalateaTikTok Galatea