B. D. Vyne
Brooke
Carter był na tyle łaskawy, aby zaprowadzić nas do naszego pokoju. Początkowo pokój naprzeciwko mojego miał być dla chłopców.
Jednak zanim zdążył otworzyć drzwi, rzucił mi pytające spojrzenie.
Nie było co do tego wątpliwości, chciałam ich mieć przy sobie. Byliby dla mnie takim samym pocieszeniem, jak ja dla nich.
Pokój, który nam otworzył, był duży, na szczęście po mojej lewej stronie znajdowało się łóżko king size.
W ścianie naprzeciwko łóżka znajdował się kominek, a po obu jego stronach były okna nadające pokojowi wspaniałą symetrię.
Na prawo od wejścia znajdowały się drzwi, które jak mi szybko powiedziano prowadziły do wspólnej łazienki, a za tymi drzwiami zarówno po lewej jak i po prawej stronie znajdowało się dwoje drzwi, które prowadziły na balkon.
Był on pięknie ozdobiony srebrnymi i niebieskimi bibelotami, a srebrne zasłony delikatnie ocierały się o pudrowo niebieską ścianę.
Kiedy Hayden spojrzał zawiedziony, że nie ma telewizora, Carter wziął pilota z boku łóżka i nacisnął guzik.
Ekran gładko zsunął się z sufitu, po czym z wnęki nad łóżkiem ożywił się projektor.
Choć Aaron był emocjonalnie wyczerpany i zaspany, udało mu się wyglądać na zachwyconego ukrytą technologią.
Kiedy Carter był już gotowy do wyjścia, zadzwonił do niego telefon. Odbierając go, odwrócił się do mnie z zatroskanym wyrazem twarzy.
Obserwując go uważnie, widziałam jak jego wyraz twarzy zmienił się z zatroskanego na pełen ulgi, gdy pojawił się mały uśmiech.
- Mark jest stabilny - powiedział.
Całe moje ciało chciało się rozsypać na tę wiadomość.
Nogi pode mną nie mogły już utrzymać mojego ciężaru, bo się załamały. Osunęłam się na łóżko.
- Dzięki Bogu - wyszeptałam, kładąc dłonie na sercu.
Carter obdarzył mnie małym uśmiechem i zostawił mnie i dzieci, abyśmy odpoczęli.
- Aaron - zawołałam do niego delikatnie - Chodź tu, kochanie.
Aaron przysunął się bliżej mnie, tak że mogłam go podnieść i położyć na łóżku.
Pomogłam mu zdjąć spodnie i skarpetki przed zawinięciem kołdry wokół niego.
Hayden był bardziej zadowolony leżąc na sofie w części wypoczynkowej przed kominkiem, oglądając jak duży ekran ożywa i pozwoliłam mu na to.
Nie miałam więcej energii, żeby próbować przekonać Haydena do leżenia w łóżku z nami, wymagałoby to jej więcej niż byłam w stanie wydać.
Chociaż nie chciałam niczego więcej niż tylko zatopić się w tym wygodnie wyglądającym łóżku, czułam na sobie brud, który towarzyszy podróży.
Dłużej niż powinnam, zastanawiałam się, czego bardziej pragnę: zamknąć oczy czy zmyć brud.
Kiedy zdjęłam koszulkę, decyzja została podjęta za mnie.
Choć zapach nie był okropny, nie był też dobry.
Przesuwając się po drewnianej podłodze od łóżka do toalety, zaczęłam się rozbierać.
Zamykając oba zestawy drzwi w łazience, włączyłam prysznic na tyle gorący, na ile pozwalało mi ciało, bez poparzenia się i weszłam do środka.
Ogrzana woda buchnęła z wielu dysz naraz, a moje mięśnie zaczęły uwalniać napięcie, które towarzyszyło im od wielu godzin.
Nie śpieszyłam się, aby zakończyć mój prysznic, i pozwoliłam sobie po prostu stać tam ciesząc się strumieniem.
Kręcąc ciałem w tę i we w tę, pozwalałam, by całe moje jestestwo odczuwało skutki parującej dobroci.
Na razie Mark był stabilny. Dostaliśmy więcej czasu, ale nie byłam pewna, jakim kosztem.
Ból, z którym żył, nie był czymś, czego życzyłbym najgorszemu wrogowi.
Dzieliliśmy jego cierpienie, ale na różnych poziomach.
On cierpiał z powodu bólu, który targał jego ciałem, a ja i dzieci z powodu bezradności, która temu towarzyszyła.
Używając płynu do mycia ciała, naniosłam go na całą siebie. Zapach był znajomy... nawet kojący.
Przejechałem gąbką po klatce piersiowej i szyi, głęboko się zaciągnęłam, pozwalając, by zapach dotarł do tylnej ściany mojego gardła.
Z rozpoznaniem przyszła tożsamość. Wyszeptałem imię w ciasnym wnętrzu prysznica.
- Slate.
Gąbka wspięła się na moje ramiona i owinęła wokół szyi, a ja kontynuowałam wdychanie zapachu.
Wzdychając do luksusowego zapachu przypraw, usłyszałam, jak coś przesuwa się o drzwi, które łączyły łazienkę z drugą sypialnią.
Prysznic wciąż uderzał o mnie, a ja nie potrafiłam określić, co to było. Ręka, która zaczęła pukać, ale zawahała się?
Cokolwiek było powodem tego hałasu, najwyraźniej ktoś chciał wejść. Mój prysznic się skończył.
Robiąc powolny obrót, spłukałam pozostałą pianę z mojego lekko zabarwionego na czerwono ciała.
Kiedy już wszystko spłynęło do odpływu, chwyciłam ręcznik, osuszyłam się i założyłam bieliznę i koszulkę, które miałam na sobie tego dnia.
Może nie była to najbardziej higieniczna rzecz, ale przynajmniej większość brudu tego dnia została zmyta.
Zanim wyszłam z pokoju, przekręciłam zamek w drzwiach do sąsiedniego pokoju, aby osoba w drugim pokoju miała dostęp do łazienki, i odwróciłam się.
Kiedy zamykałam drzwi do łazienki, które prowadziły do mojego pokoju, ujrzałem te niesamowite, srebrne oczy, które bez wątpienia nawiedzały moje sny.
Patrzyły w moje, a ja czułam się dziwnie bezpiecznie, zamykając drzwi.