Natalie Roche
JAMIE
Po czterdziestopięciominutowym lunchu z Ethanem, na którym nadrobiliśmy zaległości, szłam zimną ulicą w stronę Knight & Son.
Grudzień był absolutnie mroźny, tak bardzo, że zakryłam się od stóp do głów.
Trzymałam telefon przy uchu, rozmawiając z mamą. Robiła to, co zwykle: próbowała umówić mnie na randkę.
Naprawdę nienawidziłam, kiedy to robiła, ale ta kobieta miała misję, żeby mnie wydać za mąż, zanim skończę trzydzieści lat.
– Nie wiem... Nie podoba mi się pomysł wyjścia z mężczyzną, którego nigdy wcześniej nie widziałam, mamo. A co jeśli nie spodoba mi się jego wygląd?
Nie chcę, żeby to zabrzmiało płytko, ale będę potrzebowała jakiejś zachęty, jeśli ona chce, żebym to zrobiła.
Mama cmoknęła językiem.
– Ryan jest bardzo przystojny i myślę, że byś go polubiła. Wygląda na to, że bardzo chce cię poznać, Jamie.
Złapałam przebłysk Masona Knighta, gdy zbliżyłam się do drzwi biura. Jego ramiona były owinięte wokół innej blondynki, a jego ręce ściskały jej tyłek przez obcisłą czarną mini.
Ona szeptała mu do ucha, a po wyrazie jego twarzy widać było, że jest to coś raczej nieprzyzwoitego.
On jest taką dziwką!
Mason zerknął w moją stronę, gdy otworzyłam drzwi budynku, zanim skupił swoją uwagę z powrotem na blondynce.
Nie martwił się, że wygląda nieodpowiednio przed personelem - myślę, że dlaczego miałby, kiedy przeleciał już połowę z dziewczyn.
– Jamie? Jamie, jesteś tam?
– Przepraszam, mamo, byłam… rozproszona. Co mówiłaś?
Nacisnęłam przycisk przywołania windy, aby wjechać do biura. W recepcji było cicho. Miła odmiana od zwykłego pośpiechu.
– Pytałam tylko, czy dałabyś Ryanowi szansę? Jedną randkę? Mogę wysłać ci jego zdjęcie, żebyś sama mogła się przekonać.
Oh, poddaj się, Jamie. Wiesz, że ona tego nie zrobi.
Westchnęłam i ponownie nacisnęłam przycisk windy.
– W porządku. Pójdę na randkę. Ale przysięgam, mamo, jeśli ten facet jest dziwakiem, to ja odpadam.
Usłyszałam chichot obok mnie i obejrzałam się.
Cholera.
Muskularna rama Masona Knighta stała tuż obok mnie, patrząc na drzwi windy z ogromnym uśmiechem na twarzy. Założyłam, że podsłuchał moją rozmowę.
– Muszę iść, mamo. Oddzwonię do ciebie.
Odłożyłam słuchawkę, podczas gdy ona nadal mówiła. Włożyłam telefon z powrotem do torby i spojrzałam w stronę drzwi windy, chcąc, żeby się otworzyły, żebym nie musiała stać obok niego w niezręcznej ciszy.
– Więc twoja mama umawia cię na randkę. To trochę dziwne. Nie możesz sama znaleźć kogoś dla siebie?
Pan Knight odwrócił głowę w moim kierunku, czekając na odpowiedź.
Ugryzłam się w język. Chciałam mu powiedzieć, żeby zachował swoje opinie i niegrzeczne komentarze dla siebie.
– To jest randka w ciemno. Mam zamiar ją po prostu zadowolić. Warto to zrobić, aby trzymać ją z dala od mojego randkowego życia.
– Lub jego braku – zachichotał.
– Zgaduję, że nie umawiasz się zbyt często na randki. Mała rada: załóż coś nieco odkrywającego i postaraj się nie mówić zbyt wiele. Mężczyznę interesuje tylko wygląd, mimo wszystko.
Oczywiście, że by tak powiedział. Nie obchodzi go, czy kobieta jest wrażliwa i słodka, byle tylko była wystarczająco gorąca, żeby ją przelecieć.
Drzwi windy otworzyły się. Nikogo nie było w środku, nikt nie czekał, żeby wsiąść, tylko my.
Tylko ja i pan Knight mieliśmy jechać czterdzieści osiem pięter samotnie.
Co za pech!
– Idziesz czy nie? – Pan Knight trzymał drzwi otwarte. – Radziłbym, żebyś weszła. Chyba, że chcesz znowu zostać do późna.
– Tak. Dziękuję.
Myślę, że wolałabym raczej być z nim zamknięta w windzie przez kilka minut, niż ponownie zostać do późna.
Weszłam do środka i stanęłam obok niego. Mason nacisnął przycisk czterdziesty ósmy i pojechaliśmy w górę.
– Będę potrzebował, żebyś umówiła to spotkanie z panem Hendersonem na jakiś dzień w tym tygodniu.
Lekko stukał w ekran.
– Upewnij się, że to będzie w Bradford. I upewnij się, że nie będzie zbyt późno.
– Tak, panie Knight. – Starałam się jak mogłam, aby brzmieć profesjonalnie i uprzejmie.
Nagle winda zadrżała i zatrzymała się, powodując, że serce podskoczyło mi do gardła.
Drzwi się nie otworzyły. Było całkiem jasne, że nie zatrzymuje się po prostu na innym piętrze.
Nie ma kurwa mowy.
– Do kurwy nędzy – wydyszał pan Knight, naciskając raz po raz przyciski. – Nie mogę uwierzyć, że to się dzieje.
Westchnęłam. – Utknęliśmy.
On przewrócił oczami. – No nie mów. Ze wszystkich wind w budynku, do których można się dostać, dostaliśmy się do tej. Mam spotkanie w sali konferencyjnej o drugiej.
Zerknął w dół na swój drogi zegarek i wydał z siebie westchnienie frustracji.
Jeśli nie wyjdziemy stąd w ciągu ośmiu minut - a mam nadzieję, że tak się stanie - nie zdąży na to spotkanie.
Myśl o byciu razem z tym dupkiem przez kilka minut wjazdu windą była wystarczająco zła. Teraz wydawało się, że będzie to trwało o wiele dłużej.
Właśnie wtedy interkom alarmowy ożywił się.
– Cześć, rozmawiasz z Adamem z ochrony. Zostaliśmy powiadomieni, że jest usterka w windzie, w której się znajdujecie. Jeśli moglibyście się nie ruszać, pomoc jest w drodze.
Mason nacisnął przycisk głośnika.
– O jak długim oczekiwaniu mówimy? – zapytał surowym tonem.
– Spodziewamy się około czterdziestu pięciu minut do godziny oczekiwania, ale mamy nadzieję, że uda nam się załatwić to dużo wcześniej. Po prostu siedźcie cicho i postarajcie się zachować spokój.
Zachowaj spokój.
Łatwo to powiedzieć Adamowi, kiedy nie tkwił tu z Masonem Knightem.
Pan Knight odwrócił się, wzburzony.
– Wygląda na to, że utknęliśmy, Jamie.
Miałam ochotę przewrócić oczami na niego, tak jak on na mnie. Ale oczywiście nie mogłam.
– Chyba tak.
Mam nadzieję, że winda wkrótce ruszy. Dosłownie wolałabym być tu z kimkolwiek innym.
***
Czterdzieści pięć minut później nadal tkwiliśmy w ciasnej przestrzeni, w windzie z piekła rodem.
Czułam gorąco: ubrania zostały zdjęte, oczywiście tylko zewnętrzne warstwy.
Starałam się wytrzymać tak długo, jak tylko mogłam z moimi dodatkowymi warstwami - aż do momentu, w którym nie mogłam już dłużej wytrzymać tego gorąca.
Nie chciałam się pocić na jego oczach!
Oparłam się o ścianę, obrócona na bok, tak że nie byłam zwrócona do niego twarzą.
Nie chciałam być niegrzeczna. Po prostu uznałam, że byłoby niezręcznie, gdybyśmy stali naprzeciwko siebie w milczeniu.
– Nigdy wcześniej nie widziałem, żebyś je nosiła.
Pan Knight wskazał na parę okularów, które miałam na sobie - czarne oprawki, które noszę, gdy czytam, co obecnie robiłam, aby czas upłynął szybciej.
– Staram się ich nie nosić. Są tylko do czytania.
Spojrzałam z powrotem w dół na mój romans, nawet nie czytając, tylko udając.
– Nie lubisz ich? – przysunął się bliżej, wchodzą w moją przestrzeń tak, że mogłam poczuć jego zapach.
Tak bardzo, jak nie lubię tego człowieka, on pachnie raczej dobrze... bardzo dobrze.
Spojrzałam w górę ponownie i wzruszyłam ramionami.
– Cóż, nie są one raczej atrakcyjne.
Nie wierze, że on próbuje ze mna rozmawiać.
– Jaką książkę czytasz?
Zamiast czekać na odpowiedź, wyrwał mi książkę z rąk i odwrócił ją, by spojrzeć na okładkę.
– Romans. Hm. Dlaczego nie jestem zaskoczony.
Zmarszczyłam brwi.
– Ponieważ czytam romanse. Myślę, że wielu ludzi tak robi.
Cholera, chciałabym móc mu powiedzieć, żeby pilnował swoich spraw i wsadził swoje opinie w swój szowinistyczny tyłek.
Pan Knight się zaśmiał.
– Kiedy się obudzisz i zdasz sobie sprawę, że życie to nie bajka?
Wręczył mi moją książkę.
– Nie ma czegoś takiego, jak “żyli długo i szczęśliwie”, Jamie.
Patrzyłam w górę na niego, widząc, jak ciemne były jego oczy teraz, gdy był tak blisko. Stał bliżej niż kiedykolwiek wcześniej.
– To jest twoja opinia, jak sądzę. Wolno mi mieć własne zdanie, tak jak tobie.
Winda gwałtownie wstrząsnęła, a potem ruszyła, wspinając się na piętra budynku i przybliżając nas coraz bardziej do czterdziestego ósmego.
Bliżej i bliżej wolności.
– Powinniśmy zebrać nasze rzeczy – powiedziałam, a on odsunął się z mojej drogi.
Oboje chwyciliśmy nasze kurtki i stanęliśmy przy drzwiach, czekając aż się otworzą.
Utknąć w windzie z człowiekiem, który mnie nienawidzi. To mogło przydarzyć się tylko mi.
Carmen będzie się śmiać wniebogłosy, kiedy jej o tym powiem.
Jak tylko dotarliśmy na nasze piętro, pan Knight odwrócił głowę w moim kierunku.
– Mylisz się co do okularów. Nie są nieatrakcyjne.
Drzwi się otworzyły, a on wyszedł, zostawiając mnie w zakłopotaniu.
***
Po pełnym wrażeń poranku z utknięciem w widzie z wielkim, złym szefem, spędziłam resztę dnia zanurzona w mojej pracy.
Było po 6 zanim odwróciłam moje oczy od ekranu i zdałam sobie sprawę, że ludzie już zaczęli wychodzić.
Ja też powinnam się zbierać.
Pakowałam swoje rzeczy i porządkowałam biurko, kiedy słabo podsłuchałam rozmowę z biura pana Knighta.
Między nim a Jen.
– Daj spokój, Mason, wiesz, że mogę dać ci wszystko, co chcesz jeszcze raz.
– Jeden raz i tylko jeden raz. Pamiętasz, co ci powiedziałem? – jego słowa brzmiały ostro. – I powiedziałaś mi, że ci to pasuje.
– Po prostu myślałam…
– Wiem, co myślałaś. Myślałaś, że możesz mnie zmienić. Każda tak myśli. Cóż, jestem, kim jestem i nie można mnie zmienić!
– Dobrze, w takim razie. Ale wiesz, gdzie jestem, jeśli zmienisz zdanie.
Drzwi otworzyły się i Jen wyszła z grymasem na twarzy. Byłam pewna, że nie pokazała tego grymasu jemu.
Było mi jej żal, trochę. Ale musiała wiedzieć, w co się pakuje.
Potrząsnęłam głową.
Mój telefon zawibrował na biurku. Podniosłam go i zobaczyłam, że to sms od mamy.
Kiedy otworzyłam wiadomość, ucieszyłam się, widząc na ekranie zdjęcie bardzo przystojnego mężczyzny.
Ta kobieta działa szybko!
Mama miała rację. Ryan miał w sobie coś surowego, dokładnie to, co lubiłam w mężczyznach.
– To nie jest ten facet, z którym idziesz na randkę, prawda? – głos pana Knighta dobiegł zza moich pleców.
Odwróciłam się i zobaczyłam, że zagląda mi przez ramię.
– Dlaczego pytasz?
Wykrzywił swoją twarz. – Po prostu... nie jest to typ faceta, z którym sobie ciebie wyobrażałem.
– Cóż, a ja mogę sobie to wyobrazić. – Wrzuciłam ostatnie rzeczy do torby w pośpiechu. – Potrzebujesz czegoś jeszcze? Czy mogę już wyjść?
– Możesz iść. Zobaczymy się jutro.
Włożył ręce do kieszeni spodni i poszedł w stronę swojego biura na kolejną długą noc.
Co jest z nim nie tak?
W zeszłym tygodniu wpadł w absolutny szał i groził mi utratą pracy.
Ale od czasu tego, jak utknęliśmy w windzie, wydawało mu się, że może wydawać opinie na temat mojego życia.
Pieprzyć tego dupka.