Galatea logo
Galatea logobyInkitt logo
Uzyskaj nieograniczony dostęp
Kategorie
Zaloguj się
  • Strona główna
  • Kategorie
  • Listy
  • Zaloguj się
  • Uzyskaj nieograniczony dostęp
  • Pomoc
Galatea Logo
ListyPomoc
Wilkołaki
Mafia
Miliarderzy
Romans z dręczycielem
Slow Burn
Od wrogów do kochanków
Paranormalne i fantastyczne
Ostre
Sports
College
Druga szansa
Zobacz wszystkie kategorie
Ocena 4,6 w App Store
Warunki korzystania z usługiPrywatnośćImprint
/images/icons/facebook.svg/images/icons/instagram.svg/images/icons/tiktok.svg
Cover image for Tak, panie Knight

Tak, panie Knight

Frustracja po liftingu

JAMIE

Po czterdziestopięciominutowym lunchu z Ethanem, na którym nadrobiliśmy zaległości, szłam zimną ulicą w stronę Knight & Son.

Grudzień był absolutnie mroźny, tak bardzo, że zakryłam się od stóp do głów.

Trzymałam telefon przy uchu, rozmawiając z mamą. Robiła to, co zwykle: próbowała umówić mnie na randkę.

Naprawdę nienawidziłam, kiedy to robiła, ale ta kobieta miała misję, żeby mnie wydać za mąż, zanim skończę trzydzieści lat.

– Nie wiem... Nie podoba mi się pomysł wyjścia z mężczyzną, którego nigdy wcześniej nie widziałam, mamo. A co jeśli nie spodoba mi się jego wygląd?

Nie chcę, żeby to zabrzmiało płytko, ale będę potrzebowała jakiejś zachęty, jeśli ona chce, żebym to zrobiła.

Mama cmoknęła językiem.

– Ryan jest bardzo przystojny i myślę, że byś go polubiła. Wygląda na to, że bardzo chce cię poznać, Jamie.

Złapałam przebłysk Masona Knighta, gdy zbliżyłam się do drzwi biura. Jego ramiona były owinięte wokół innej blondynki, a jego ręce ściskały jej tyłek przez obcisłą czarną mini.

Ona szeptała mu do ucha, a po wyrazie jego twarzy widać było, że jest to coś raczej nieprzyzwoitego.

On jest taką dziwką!

Mason zerknął w moją stronę, gdy otworzyłam drzwi budynku, zanim skupił swoją uwagę z powrotem na blondynce.

Nie martwił się, że wygląda nieodpowiednio przed personelem - myślę, że dlaczego miałby, kiedy przeleciał już połowę z dziewczyn.

– Jamie? Jamie, jesteś tam?

– Przepraszam, mamo, byłam… rozproszona. Co mówiłaś?

Nacisnęłam przycisk przywołania windy, aby wjechać do biura. W recepcji było cicho. Miła odmiana od zwykłego pośpiechu.

– Pytałam tylko, czy dałabyś Ryanowi szansę? Jedną randkę? Mogę wysłać ci jego zdjęcie, żebyś sama mogła się przekonać.

Oh, poddaj się, Jamie. Wiesz, że ona tego nie zrobi.

Westchnęłam i ponownie nacisnęłam przycisk windy.

– W porządku. Pójdę na randkę. Ale przysięgam, mamo, jeśli ten facet jest dziwakiem, to ja odpadam.

Usłyszałam chichot obok mnie i obejrzałam się.

Cholera.

Muskularna rama Masona Knighta stała tuż obok mnie, patrząc na drzwi windy z ogromnym uśmiechem na twarzy. Założyłam, że podsłuchał moją rozmowę.

– Muszę iść, mamo. Oddzwonię do ciebie.

Odłożyłam słuchawkę, podczas gdy ona nadal mówiła. Włożyłam telefon z powrotem do torby i spojrzałam w stronę drzwi windy, chcąc, żeby się otworzyły, żebym nie musiała stać obok niego w niezręcznej ciszy.

– Więc twoja mama umawia cię na randkę. To trochę dziwne. Nie możesz sama znaleźć kogoś dla siebie?

Pan Knight odwrócił głowę w moim kierunku, czekając na odpowiedź.

Ugryzłam się w język. Chciałam mu powiedzieć, żeby zachował swoje opinie i niegrzeczne komentarze dla siebie.

– To jest randka w ciemno. Mam zamiar ją po prostu zadowolić. Warto to zrobić, aby trzymać ją z dala od mojego randkowego życia.

– Lub jego braku – zachichotał.

– Zgaduję, że nie umawiasz się zbyt często na randki. Mała rada: załóż coś nieco odkrywającego i postaraj się nie mówić zbyt wiele. Mężczyznę interesuje tylko wygląd, mimo wszystko.

Oczywiście, że by tak powiedział. Nie obchodzi go, czy kobieta jest wrażliwa i słodka, byle tylko była wystarczająco gorąca, żeby ją przelecieć.

Drzwi windy otworzyły się. Nikogo nie było w środku, nikt nie czekał, żeby wsiąść, tylko my.

Tylko ja i pan Knight mieliśmy jechać czterdzieści osiem pięter samotnie.

Co za pech!

– Idziesz czy nie? – Pan Knight trzymał drzwi otwarte. – Radziłbym, żebyś weszła. Chyba, że chcesz znowu zostać do późna.

– Tak. Dziękuję.

Myślę, że wolałabym raczej być z nim zamknięta w windzie przez kilka minut, niż ponownie zostać do późna.

Weszłam do środka i stanęłam obok niego. Mason nacisnął przycisk czterdziesty ósmy i pojechaliśmy w górę.

– Będę potrzebował, żebyś umówiła to spotkanie z panem Hendersonem na jakiś dzień w tym tygodniu.

Lekko stukał w ekran.

– Upewnij się, że to będzie w Bradford. I upewnij się, że nie będzie zbyt późno.

– Tak, panie Knight. – Starałam się jak mogłam, aby brzmieć profesjonalnie i uprzejmie.

Nagle winda zadrżała i zatrzymała się, powodując, że serce podskoczyło mi do gardła.

Drzwi się nie otworzyły. Było całkiem jasne, że nie zatrzymuje się po prostu na innym piętrze.

Nie ma kurwa mowy.

– Do kurwy nędzy – wydyszał pan Knight, naciskając raz po raz przyciski. – Nie mogę uwierzyć, że to się dzieje.

Westchnęłam. – Utknęliśmy.

On przewrócił oczami. – No nie mów. Ze wszystkich wind w budynku, do których można się dostać, dostaliśmy się do tej. Mam spotkanie w sali konferencyjnej o drugiej.

Zerknął w dół na swój drogi zegarek i wydał z siebie westchnienie frustracji.

Jeśli nie wyjdziemy stąd w ciągu ośmiu minut - a mam nadzieję, że tak się stanie - nie zdąży na to spotkanie.

Myśl o byciu razem z tym dupkiem przez kilka minut wjazdu windą była wystarczająco zła. Teraz wydawało się, że będzie to trwało o wiele dłużej.

Właśnie wtedy interkom alarmowy ożywił się.

– Cześć, rozmawiasz z Adamem z ochrony. Zostaliśmy powiadomieni, że jest usterka w windzie, w której się znajdujecie. Jeśli moglibyście się nie ruszać, pomoc jest w drodze.

Mason nacisnął przycisk głośnika.

– O jak długim oczekiwaniu mówimy? – zapytał surowym tonem.

– Spodziewamy się około czterdziestu pięciu minut do godziny oczekiwania, ale mamy nadzieję, że uda nam się załatwić to dużo wcześniej. Po prostu siedźcie cicho i postarajcie się zachować spokój.

Zachowaj spokój.

Łatwo to powiedzieć Adamowi, kiedy nie tkwił tu z Masonem Knightem.

Pan Knight odwrócił się, wzburzony.

– Wygląda na to, że utknęliśmy, Jamie.

Miałam ochotę przewrócić oczami na niego, tak jak on na mnie. Ale oczywiście nie mogłam.

– Chyba tak.

Mam nadzieję, że winda wkrótce ruszy. Dosłownie wolałabym być tu z kimkolwiek innym.
***

Czterdzieści pięć minut później nadal tkwiliśmy w ciasnej przestrzeni, w windzie z piekła rodem.

Czułam gorąco: ubrania zostały zdjęte, oczywiście tylko zewnętrzne warstwy.

Starałam się wytrzymać tak długo, jak tylko mogłam z moimi dodatkowymi warstwami - aż do momentu, w którym nie mogłam już dłużej wytrzymać tego gorąca.

Nie chciałam się pocić na jego oczach!

Oparłam się o ścianę, obrócona na bok, tak że nie byłam zwrócona do niego twarzą.

Nie chciałam być niegrzeczna. Po prostu uznałam, że byłoby niezręcznie, gdybyśmy stali naprzeciwko siebie w milczeniu.

– Nigdy wcześniej nie widziałem, żebyś je nosiła.

Pan Knight wskazał na parę okularów, które miałam na sobie - czarne oprawki, które noszę, gdy czytam, co obecnie robiłam, aby czas upłynął szybciej.

– Staram się ich nie nosić. Są tylko do czytania.

Spojrzałam z powrotem w dół na mój romans, nawet nie czytając, tylko udając.

– Nie lubisz ich? – przysunął się bliżej, wchodzą w moją przestrzeń tak, że mogłam poczuć jego zapach.

Tak bardzo, jak nie lubię tego człowieka, on pachnie raczej dobrze... bardzo dobrze.

Spojrzałam w górę ponownie i wzruszyłam ramionami.

– Cóż, nie są one raczej atrakcyjne.

Nie wierze, że on próbuje ze mna rozmawiać.

– Jaką książkę czytasz?

Zamiast czekać na odpowiedź, wyrwał mi książkę z rąk i odwrócił ją, by spojrzeć na okładkę.

– Romans. Hm. Dlaczego nie jestem zaskoczony.

Zmarszczyłam brwi.

– Ponieważ czytam romanse. Myślę, że wielu ludzi tak robi.

Cholera, chciałabym móc mu powiedzieć, żeby pilnował swoich spraw i wsadził swoje opinie w swój szowinistyczny tyłek.

Pan Knight się zaśmiał.

– Kiedy się obudzisz i zdasz sobie sprawę, że życie to nie bajka?

Wręczył mi moją książkę.

– Nie ma czegoś takiego, jak “żyli długo i szczęśliwie”, Jamie.

Patrzyłam w górę na niego, widząc, jak ciemne były jego oczy teraz, gdy był tak blisko. Stał bliżej niż kiedykolwiek wcześniej.

– To jest twoja opinia, jak sądzę. Wolno mi mieć własne zdanie, tak jak tobie.

Winda gwałtownie wstrząsnęła, a potem ruszyła, wspinając się na piętra budynku i przybliżając nas coraz bardziej do czterdziestego ósmego.

Bliżej i bliżej wolności.

– Powinniśmy zebrać nasze rzeczy – powiedziałam, a on odsunął się z mojej drogi.

Oboje chwyciliśmy nasze kurtki i stanęliśmy przy drzwiach, czekając aż się otworzą.

Utknąć w windzie z człowiekiem, który mnie nienawidzi. To mogło przydarzyć się tylko mi.

Carmen będzie się śmiać wniebogłosy, kiedy jej o tym powiem.

Jak tylko dotarliśmy na nasze piętro, pan Knight odwrócił głowę w moim kierunku.

– Mylisz się co do okularów. Nie są nieatrakcyjne.

Drzwi się otworzyły, a on wyszedł, zostawiając mnie w zakłopotaniu.

***

Po pełnym wrażeń poranku z utknięciem w widzie z wielkim, złym szefem, spędziłam resztę dnia zanurzona w mojej pracy.

Było po 6 zanim odwróciłam moje oczy od ekranu i zdałam sobie sprawę, że ludzie już zaczęli wychodzić.

Ja też powinnam się zbierać.

Pakowałam swoje rzeczy i porządkowałam biurko, kiedy słabo podsłuchałam rozmowę z biura pana Knighta.

Między nim a Jen.

– Daj spokój, Mason, wiesz, że mogę dać ci wszystko, co chcesz jeszcze raz.

– Jeden raz i tylko jeden raz. Pamiętasz, co ci powiedziałem? – jego słowa brzmiały ostro. – I powiedziałaś mi, że ci to pasuje.

– Po prostu myślałam…

– Wiem, co myślałaś. Myślałaś, że możesz mnie zmienić. Każda tak myśli. Cóż, jestem, kim jestem i nie można mnie zmienić!

– Dobrze, w takim razie. Ale wiesz, gdzie jestem, jeśli zmienisz zdanie.

Drzwi otworzyły się i Jen wyszła z grymasem na twarzy. Byłam pewna, że nie pokazała tego grymasu jemu.

Było mi jej żal, trochę. Ale musiała wiedzieć, w co się pakuje.

Potrząsnęłam głową.

Mój telefon zawibrował na biurku. Podniosłam go i zobaczyłam, że to sms od mamy.

Kiedy otworzyłam wiadomość, ucieszyłam się, widząc na ekranie zdjęcie bardzo przystojnego mężczyzny.

Ta kobieta działa szybko!

Mama miała rację. Ryan miał w sobie coś surowego, dokładnie to, co lubiłam w mężczyznach.

– To nie jest ten facet, z którym idziesz na randkę, prawda? – głos pana Knighta dobiegł zza moich pleców.

Odwróciłam się i zobaczyłam, że zagląda mi przez ramię.

– Dlaczego pytasz?

Wykrzywił swoją twarz. – Po prostu... nie jest to typ faceta, z którym sobie ciebie wyobrażałem.

– Cóż, a ja mogę sobie to wyobrazić. – Wrzuciłam ostatnie rzeczy do torby w pośpiechu. – Potrzebujesz czegoś jeszcze? Czy mogę już wyjść?

– Możesz iść. Zobaczymy się jutro.

Włożył ręce do kieszeni spodni i poszedł w stronę swojego biura na kolejną długą noc.

Co jest z nim nie tak?

W zeszłym tygodniu wpadł w absolutny szał i groził mi utratą pracy.

Ale od czasu tego, jak utknęliśmy w windzie, wydawało mu się, że może wydawać opinie na temat mojego życia.

Pieprzyć tego dupka.
Continue to the next chapter of Tak, panie Knight

Odkryj Galateę

Dotyk krukaPoczątki Akademii Pierce'a CzarującegoMafijne rozgrywkiGra do skutkuUciekając od złych chłopców

Najnowsze publikacje

Mason Spin-off: ImpulsTrzy. Liczba idealna: Złoto i bielDuchy ŚwiątW łóżku z wampiremCukierek albo psikus