Galatea logo
Galatea logobyInkitt logo
Uzyskaj nieograniczony dostęp
Kategorie
Zaloguj się
  • Strona główna
  • Kategorie
  • Listy
  • Zaloguj się
  • Uzyskaj nieograniczony dostęp
  • Pomoc
Galatea Logo
ListyPomoc
Wilkołaki
Mafia
Miliarderzy
Romans z dręczycielem
Slow Burn
Od wrogów do kochanków
Paranormalne i fantastyczne
Ostre
Sports
College
Druga szansa
Zobacz wszystkie kategorie
Ocena 4,6 w App Store
Warunki korzystania z usługiPrywatnośćImprint
/images/icons/facebook.svg/images/icons/instagram.svg/images/icons/tiktok.svg
Cover image for Podarunek Artemisa

Podarunek Artemisa

Rozdział 4

SIRIUS

Obudziłem się rano po bardzo erotycznym śnie z tym ludzkim robakiem. Moje majtki były zabrudzone moją spermą, a ja doskonale pamiętałem, jak ją czułem. Cholera.
To wystarczyło, żeby znowu mi stanął. Warknąłem i poszedłem prosto do łazienki, żeby się umyć. Nie będę już o niej myślał – przyrzekłem sobie.
Mój wilk warknął na mnie. Nie pozwoliłby mi o niej zapomnieć. O nie. To była dla mnie pierwsza walka z nim. Zawsze byliśmy jednością, ale nie tym razem. Cholera.

To nie był czas, by się z nim kłócić. Nie, gdy mamy problem z wampirami.

Kiedy odświeżyłem się po szybkim prysznicu, wyszedłem z pokoju. Od razu przywitał mnie przyjemny zapach.

Syrop klonowy i jagody. Hmm. Czy o tej porze nadal robiono śniadanie? Jeśli tak, to będę miał szczęście.

Podążyłem za zapachem, ale zamiast do kuchni dotarłem do pralni. Co do ...

Była tam, ruszając tyłkiem w rytm muzyki, którą słyszałem z pokoju. Śpiewała i tańczyła i cholera, musiałem przyznać, że była gorąca.

Martwiłem się, że poparzy się żelazkiem, ale ona umiejętnie wykonywała obie te czynności.

Mój kutas od razu stwardniał, gdy zobaczyłem jej kołyszące się biodra. Chciałem przyciągnąć te biodra do siebie i poczuć je na sobie... Pomyślałem o moim śnie i potrząsnąłem głową, żeby odgonić myśli.

Kurwa.

Mój wilk również namawiał mnie do dotknięcia jej. Oblizywał swój pysk bardzo sugestywnie.

– Nie!
– Wyobraź sobie, co ona może zrobić, poruszając biodrami w ten sposób przeciwko mnie...
– Kurwa, przestań! – warknąłem na niego.

Usłyszałem za sobą chichot, gdy Alfa Richard podchodził do mnie. Odwróciłem głowę w jego stronę, rzucając mu spojrzenie. Uśmiechał się, niespeszony, wpatrując się w swoją ludzką córkę.

– To dobre dziecko. Zawsze włącza muzykę, gdy jest na służbie. Mówi mi, kto jest piosenkarką, ale ja ciągle mylę ją z panią Spears, Swift i koreańską Black czy jakoś tak.

– Wilki ją uwielbiają, wiesz?

– To tylko człowiek – powiedziałem mrukliwie.

Znów się roześmiał, a uśmiech, który miał na twarzy, był taki słodki. Naprawdę kochał ją jak córkę. To było niezaprzeczalne.

Zastanawiałem się, jak taki dobry alfa może kochać ludzką dziewczynę jak własne szczenię, a potem pomyślałem tylko, że ona go oszukała.

Tak. To było to. To był jedyny powód.

– Ona jest czymś znacznie więcej – kontynuował, przerywając moje spekulacje.

– Wszystkie obrazy, które znajdziesz w domach tej watahy i w moim domu, są jej dziełem. Została obdarzona czymś więcej niż tylko zdolnościami, które posiada w naszym gatunku. Jest doskonałą artystką.

– Miałem nadzieję, że zostanie partnerką jednego z moich wilków, dzięki czemu będę mógł zatrzymać ją tu z nami na zawsze. Miałem nawet nadzieję, że zostanie połączona z Jacobem, ale... niestety nie.

– Więc wierzysz w legendy o dzieciach pobłogosławionych przez Łowczynię? Że są one przeznaczone do większych rzeczy? – zapytałem.

Odwrócił się, by spojrzeć na mnie poważnie, a ja domyśliłem się, co chciał powiedzieć. Wiedziałem, co chciał powiedzieć.

– Myślałem, że uwierzysz w nie bardziej niż ktokolwiek inny, biorąc pod uwagę twoją przeszłość i to, że jesteś Lykanem, mój królu.

Wiedziałem, o czym mówi.

Kiedyś myślałem, że byłoby dla nas dobrze, gdybym połączył się z jedną z Łowczyń Artemidy, ale ona mnie zostawiła, gdy chciałem nawiązać bardziej intymny związek.

Gdyby tak się stało, musiałaby opuścić dla mnie Polowanie, a ona wolała swoje miejsce u boku Artemidy niż zostać ze mną na wieczność. Niewdzięczna suka.

Mogłem zaoferować jej wszystko, ale ona chciała zostać ze swoją boginią.

Wtedy właśnie po raz pierwszy dowiedziałem się o ludziach i znaku Łowczyni, a nie było to miłe wspomnienie.

Odwróciłem wzrok w jej stronę, a ona wciąż tańczyła i śpiewała, prasując ubrania. Poczułem, że na moją twarz wkrada się uśmiech. W niczym nie przypominała Evy.

Jej kasztanowe włosy związane w koński ogon podskakiwały w rytm tańca, a ona sama wyglądała, jakby przeżywała najlepszą zabawę w swoim życiu.

Mój wilk wył z uznaniem. Nawet ja nie mogłem temu zaprzeczyć, że jak na człowieka była świetna.

– Nie mogę zaprzeczyć.

Nie wiem, czy to przez mój ton, czy wyraz twarzy, ale Alfa Richard od razu zrozumiał, o co chodzi. Cholera. Zbierz się do kupy.

– Ona jest twoją partnerką? Och, nie mógłbym być szczęśliwszy, Wasza Wysokość! Będzie wspaniałą królową. W końcu po to się urodziła. Czy już jej powiedziałeś? – zapytał z entuzjazmem.

Twarz mi stwardniała i spojrzałem na niego. O nie. To się nigdy nie stanie. Nigdy nie pozwoliłbym jej poznać władzy, jaką ma nade mną.

Bycie partnerką czyniło ją panią mojej duszy. To była zbyt wielka władza dla człowieka.

– Nikt nie może się dowiedzieć, Alfo Richardzie. Nawet ona – warknąłem cicho.

– Dlaczego? Byłaby taka szczęśliwa. Marzyła o tym, odkąd powiedziałem obu moim szczeniętom o kojarzeniu. Jej brat mawiał, że on będzie jej, jeśli nikogo nie znajdzie.

Mimowolnie warknąłem. Widziałem wczoraj, jak bardzo się do siebie zbliżyli i nie podobało mi się to, ale...

– Ona jest człowiekiem. Nigdy nie będzie się nadawać do życia wśród nas i rządzenia nami. Po moim trupie – skrzywiłem się.

– Wiesz, że to nieprawda, Wasza Wysokość – Alfa zmarszczył brwi.

Warknąłem ponownie, po czym oderwałem od niej wzrok, gdy młody samiec w jej wieku przyniósł więcej ubrań. To sprawiło, że z moich ust wydobył się jeszcze niższy pomruk. Musiałem się stąd wydostać, zanim będzie jeszcze gorzej.

Odszedłem w stronę biura Richarda, zanim mój wilk zdążył zadziałać i ją tam zabrać. Richard użyczył mi biura na czas naszej pracy nad wampirami.

Usiedliśmy przy biurku, a ja powiedziałem: – Ostatniej nocy to wampir zaatakował twoją córkę. Z każdą minutą stają się coraz bardziej przebiegłe.

– Biedna Penelopa. Cieszę się, że Jacob zajął się nią wczoraj wieczorem. Musiała być wstrząśnięta.

Przypomniałem sobie moje spotkanie z nią i uśmiechnąłem się. Wydawała się na to zbyt gwałtowna.

– O nie, nie dała się sprowokować. Nawet się do mnie odezwała – powiedziałem z uśmiechem.

– Heh. To moja dziewczyna. Jest nieustraszona – powiedział, a jego oczy błyszczały z dumy. – Hmm... Wampir tak blisko... To nie jest dobre. Słyszałeś, jak coś mówił?

– Nie bardzo. Człowiek powinien być w stanie powiedzieć ci więcej na ten temat – powiedziałem.

– Zapytam ją, ale może ty powinieneś, mój królu – powiedział, patrząc na mnie sugestywnie.

– Nie chcę jej blisko siebie – warknąłem.

– Racja – westchnął.

Nie wierzył mi ani przez chwilę. Westchnąłem i spojrzałem z powrotem na raporty przed nami. Wampiry były ważniejsze niż ta ludzka dziewczyna, a przynajmniej tak sobie wmawiałem.

Musiałem skupić się na pracy, jeśli chciałem się stąd wyrwać. Nie mogłem zostać z nią tak blisko. Nie ma mowy.

Continue to the next chapter of Podarunek Artemisa

Odkryj Galateę

Droga do staliOgień przeznaczeniaPonowne spotkanie z porywaczemMężczyzna z lasuWilcze wojny

Najnowsze publikacje

Mason Spin-off: ImpulsTrzy. Liczba idealna: Złoto i bielDuchy ŚwiątW łóżku z wampiremCukierek albo psikus