C. Wright
EMMA
Kupuję czerwoną, żółtą i czarną sukienkę wraz z niezbędnymi dodatkami. Czarna sukienka jest przeznaczona na powrót po dziewięciotygodniowej nieobecności.
Wiem, że jest to, jak dla mnie, bardzo odważna sukienka, ale po powrocie chcę go zwalić z nóg.
Żółta sukienka ma dekolt w szpic i doskonale eksponuje mój dekolt. Z przodu kończy się w połowie uda, a z tyłu jest nieco dłuższa. Założę do niej złote szpilki.
Czarna sukienka jest bez ramiączek, jej przednia część uwypukla mój obfity biust, a rozcięcie podkreśla dekolt.
Z boku sukienka ma dwa rozcięcia, oba kończą się tuż poniżej mojej talii. Z przodu i z tyłu sukienka kończy się tuż pod moim tyłkiem. Ta sukienka z pewnością przyciągnie wiele uwagi.
Carly kupiła czarną sukienkę na moje przyjęcie pożegnalne. Nie pozostawia ona wiele do życzenia, ale muszę przyznać, że wygląda w niej olśniewająco. Przylega do jej figury, podkreślając jej jędrny, okrągły tyłek.
Po zakupach podrzucam Carly do Travisa i jadę do kliniki, żeby zapytać o środki antykoncepcyjne.
Nie chcę tak młodo zajść w ciążę, zwłaszcza wiedząc, że to nic innego, jak tylko umowa biznesowa.
Umowa, która zapewni mi stabilność finansową w przyszłości, a także kontakty biznesowe, które będę nawiązywać. Chcę robić karierę i realizować swoje marzenia. Muszę to zrobić, aby odnieść sukces.
Parkuję BMW Carly przed kliniką i wysiadam.
Pielęgniarka, która mi pomaga, spisuje wszystkie moje dane i prowadzi mnie do pokoju konsultacyjnego. Mówię jej, że chcę czegoś, co będzie skuteczne natychmiast.
Wiem, że to brzmi absurdalnie, ale nie znoszę łykać tabletek i zaczynają działać dopiero po siedmiu dniach.
Decyduję się na wkładkę wewnątrzmaciczną. Ponieważ zabieg musi być przeprowadzony pod wpływem łagodnego środka uspokajającego, muszę go zaplanować.
Po długiej dyskusji przekonuję ją, żeby zarezerwowała mi termin na następny dzień, czwartek – być może dlatego, że wyglądam na zdesperowaną.
Wyjaśnia, że zabieg można wykonać w klinice bez środka uspokajającego, ale będzie bolało jak cholera. Odmawiam. Nie chcę bólu.
Zastanawiam się, w co ja się wpakowałam. Co ważniejsze, dlaczego zadaję sobie tyle trudu dla człowieka, którego dopiero co poznałam?
Wracam do domu, a wszyscy chłopcy, z Carly i Travisem, są na miejscu. Zamawiamy pizzę, pijemy piwo i oglądamy film. Rick siada obok mnie i w końcu kładzie mi głowę na kolanach, jak za dawnych czasów.
Odwracam się i widzę, że Travis na mnie patrzy, gdy Carly siedzi mu na kolanach. Wzruszam ramionami i kontynuuję oglądanie filmu. Mój telefon zaczyna brzęczeć i widzę, że to SMS od Diablo.
Otwieram go i widzę zdjęcie siebie z głową Ricka na kolanach. Podnoszę wzrok i spoglądam na Travisa. On patrzy na mnie, jakby chciał powiedzieć: "Należysz do mojego szefa".
Diablo nie odpowiada. Wydaje mi się, że wygrałam tę rundę, ale wtedy dzwoni telefon Travisa. To musi być Diablo.
Travis odbiera telefon, cały czas patrząc na mnie. Słucham końca rozmowy, gdy w końcu kończy ją słowami: – Tak, szefie.
Ostrożnie przenosi Carly ze swoich kolan i wstaje. Podnoszę rękę, żeby go odepchnąć i zatrzymać.
Budzę Ricka i mówię mu, że muszę iść do toalety.
Jestem wściekła, mówię Travisowi, żeby usiadł, i że zadzwonię do jego szefa.
Idę do swojego pokoju, zamykam drzwi i wybieram numer Diablo. Nie odbiera. Co jest, do cholery!!!? Wybieram numer jeszcze raz i jeszcze raz, nic.
Postanawiam napisać do niego SMS-a.
Nie odpowiada, więc postanawiam nie naciskać, ale zastanawiam się, dlaczego nie odbiera moich telefonów, a teraz przestał odpowiadać na moje SMS-y.
Kiedy wychodzę, chłopcy się żegnają. Travis zostaje z Carly i idą do jej sypialni. Odwraca się i rzuca mi spojrzenie "przepraszam".
Spoglądam na niego zabójczym wzrokiem.
Czwartek nadchodzi zbyt szybko. Zabieg przebiega sprawnie i bardzo szybko, ale cieszę się, że zdecydowałam się na środek uspokajający, bo jest trochę bolesny.
Postanawiam zapłacić za niego kartą Diablo. On chce, żebym stosowała antykoncepcję, więc czemu nie?
Reszta dnia mija jak po maśle. Jestem zbyt niespokojna o jutro, żeby zarejestrować to, co dzieje się wokół mnie.