Marie Hudson
DANIELLE
– Witam, panie Tucker. Jak ma się pańska rodzina? – pyta lekarz.
– Wszyscy mamy się dobrze, Chris. Jak się miewa twoja? – odpowiada Cory.
– Dobrze, jak zwykle. Więc kim jest ta ładna pani, którą przyprowadził pan ze sobą? – pyta, patrząc na Bailey.
– Mam na imię Bailey, proszę pana – odpowiada zdenerwowanym głosem.
– Według twoich danych, które otrzymałem, wygląda na to, że masz pierwsze stadium białaczki i łagodny guz, który musi zostać usunięty? – pyta, przerzucając papiery.
Przytakuje.
– Zróbmy szybko kilka testów, aby poznać twój obecny stan, a także upewnić się, że nie nastąpił rozwój choroby.
– Mam kilka najnowszych leków, które mogę ci podać, w zależności od tego, co powiedzą te testy.
Odchodzą, żeby zrobić test, a ja krzyżuję ramiona, patrząc twardo na Cory'ego.
– Nie łam jej serca. Jest młoda i bardzo niedoświadczona.
– Nie planuję. To wspaniała osoba, w dodatku bardzo ją lubię – wpatruje się we mnie.
– Oby, bo inaczej sprawię, że twoje życie będzie żywym piekłem przez następny rok, podczas gdy ja utknę z twoim snobistycznym bratem – szczerzę się na niego.
Śmieje się, a potem prostuje się na swoim krześle do pełnego wzrostu. Jest wysoki, umięśniony i bardzo sprawny jak na kogoś tak młodego.
– Nie groź lwu, kochanie. Wiesz, jak potężni jesteśmy i mogę sprawić, że twoje życie będzie po prostu straszne, jeśli tylko zechcę.
– Nie obchodzi mnie, że twoja jedyna rola to zapewnienie mi siostrzenicy lub bratanka. Moje ugryzienie może być tak samo bolesne, jak twoje – ostrzega.
– Wiem, że możesz, z pstryknięciem palca. Słyszałam plotki wraz ze wszystkimi historiami w gazetach i czasopismach, które znajduję na śmietniku.
– Ona jest moją siostrą, więc zrobię wszystko, co w mojej mocy, by ją chronić. Umarłabym za nią, gdybym musiała – odszczekuję mu.
– Jestem pewien, że tak. Jeśli widziałaś i czytałaś czasopisma, to wiesz, że dostajemy to, czego chcemy, kiedy chcemy. Nie jesteśmy kimś, kogo chciałabyś rozdrażnić – odpyskowuje.
Właśnie wtedy drzwi otwierają się i Bailey oraz lekarz wchodzą z powrotem.
– Wygląda na to, że nadal nadaje się do łagodniejszego leczenia. Zamiast promieniowania, przez kilka miesięcy będzie dostawała tabletki. To powinno zabić wszystkie komórki rakowe.
– Kiedy już się ich pozbędziemy, będziemy operować, aby usunąć guz, zanim się powiększy i uszkodzi jej organy – mówi lekarz, pisząc w swoim bloczku.
– Powiedział, że to zupełnie nowy lek, który dopiero co wyszedł. Wystarczy wziąć dwie tabletki dziennie z jedzeniem, a będzie działać idealnie – dorzuca Bailey radosnym głosem.
– Brzmi dobrze, Chris – mówi Cory, wstając. – Wypisz receptę, a następnie odbierzemy je w drodze do domu. To samo miejsce, z którego zawsze korzystamy.
Lekarz przytakuje, po czym wychodzi z pokoju. Bailey owija ramiona wokół Cory'ego, podczas gdy on odzwajemnia uścisk.
Patrzę na nich nieufnym wzrokiem, gdy idziemy odebrać lekarstwa. Przypadkowo spoglądam na paragon, czując nagłą suchość w gardle, gdy widzę, ile kosztuje jednomiesięczny zapas.
Pięćdziesiąt tysięcy za sześćdziesiąt tabletek. Ja pierdolę.
– Jest dobrze; nasze ubezpieczenie to pokryje. Płacą za wszystkie nasze leki – uśmiecha się do Bailey słodko.
– Tak, ale to strasznie dużo – piszczę wysokim głosem.
– Obiecaliśmy ci to, co najlepsze, więc to właśnie dostajesz. W ciągu czterech miesięcy, jeśli nie wcześniej, Bailey będzie jak nowo narodzona – mówi, patrząc na nią kochającymi oczami.
– Mam taką nadzieję – odpowiada, zerkając spod rzęs.
Jedziemy dalej drogą i robimy skręt w lewo. Wyglądam przez okno, zdezorientowana, dlaczego nie kierujemy się z powrotem do domu.
– Eeh, gdzie jedziemy? – pytam.
– Mamy jeden ostatni przystanek do zrobienia, zanim pojedziemy do domu. Masz spotkanie – Cory się uśmiecha.
– Co ja mam zrobić? Jestem zdrowa i nie choruję – wykrzykuję.
On gestykuluje w moją stronę. – Chce się upewnić, że wszystko jest nienaruszone, jak to się mówi.
– Chcesz powiedzieć, że on myśli, że kłamię? Że nie jestem dziewicą? – mówię, mrugając szybko na tę uwagę.
– To tylko środki ostrożności. Nie daj się zwariować. Za dwa dni wychodzisz za mąż. To wtedy połowa twoich pieniędzy zostanie przelana na konto, które dla ciebie założył.
– Chce tylko przekonać się, że jesteś zdrowa, dać ci zastrzyk na ten tydzień i sprawdzić również twoją niewinność – mówi z diabelskim grymasem.
– Cóż, mogę powiedzieć na pewno, że nigdy wcześniej nie była z mężczyzną – broni mnie Bailey. – Wiedziałabym, gdyby była, ale pracuje o wiele za dużo, żeby mieć czas na chłopaka.
– Czekaj, co? Czy nigdy wcześniej nie byłaś całowana? – Cory pyta podniesionym, wysokim głosem.
– Błagam o piątą poprawkę na to pytanie – krzyżuję ramiona, jednocześnie zerkając na Bailey ostro za to, że tyle gada.
Cory zgina się, śmiejąc się mocno. – Cholera! Trafił mu się diament w surowym stanie. Będzie tym bardzo zaskoczony.
– Nie waż się – mówię, uderzając go w ramię. – I tak będzie wiedział, jak niedoświadczona jestem, kiedy pierwszy raz mnie pocałuje.
– Wy, mężczyźni, macie za sobą mnóstwo jednonocnych przygód. Ja nie zostałam tak wychowana. Chciałam się oszczędzać dla tego, kogo poślubię, żeby wszystko było dla mnie nowością.
– Nie wszyscy z nas mają jednonocne przygody – warczy. – Może on miał w przeszłości, ale nie ja. Ja mam misję, aby znaleźć właściwą dziewczynę, ustatkować się, aby założyć własną rodzinę.
– Nie, nie jestem prawiczkiem, ale nie zostawiłem też za sobą mnóstwa złamanych serc.
– Naprawdę? – Bailey patrzy na niego i uśmiecha się. – Brzmi to tak, jakbyś miał głowę na karku, w takim razie.
– Może jestem najmłodszy z grupy, ale nie jestem najbardziej nieokrzesany – Przejeżdża palcem wzdłuż jej szczęki.
– Moje życie było dość spokojne, z moimi rodzicami wwiercającymi mi do głowy rzeczy, których moi bracia nie wzięli sobie do serca.
– Jestem jedynym z trójki, który nigdy nie imprezował niekontrolowanie i nie zaciągał kobiet do łóżka przez cały czas. W dodatku dorastając zachowywałem się tak, jakbym miał mózg.
– Cóż, dobrze wiedzieć – mówię, ponownie krzyżując ramiona.
Samochód zatrzymuje się, a my wysiadamy i wchodzimy do frontowej poczekalni. Drzwi natychmiast zostają dla nas ponownie otwarte.
Od razu kierujemy się do pomieszczenia, gdzie siedzi lekarz i czeka na nas. Kręcę głową, bo trudno się do tego przyzwyczaić.
Mówię im, żeby wyszli, ponieważ muszę się rozebrać. Zdecydowanie nie chcę, żeby Cory był ze mną w pokoju, kiedy to robię, ponieważ nigdy nie pozwoliłam mężczyźnie zobaczyć mnie nago.
Siadają na kilku krzesłach tuż za drzwiami.
Lekarz pomaga mi umieścić się na stole, ustawiając mnie w pozycji do badania.
Wzdrygam się, ponieważ jestem zdenerwowana jak diabli, nigdy nie miałam męskich rąk na sobie w ten sposób. Moje myśli są gdzie indziej, więc nie szaleję ze strachu podczas gdy mnie bada.