Kenzo - Okładka książki

Kenzo

Ivy White

Rozdział 5: Rhi

REBECCA

Rebecca spóźnia się do jadalni, a dwudziestu ośmiu mężczyzn, w tym Kenzo, zapełnia siedzenia wokół stołu.

Przechodzi szybko przez pokój, trzymając głowę w dole, i wchodzi do kuchni, oddychając głęboko, bo wszyscy mężczyźni się na nią gapili.

Nie spodziewała się, że wszyscy pojawią się wcześniej. Przebiega na bok, podnosi cztery talerze i ponownie wchodzi do jadalni z dwoma w rękach, a pozostałymi dwoma na ramionach.

Po umieszczeniu talerzy w dół na stole, Rebecca wchodzi do kuchni ponownie i robi to samo w kółko, aż stół jest zastawiony.

Wchodzi do kuchni po dzbanek z sokiem pomarańczowym, wychodzi, a Kenzo pstryka palcami, patrząc na nią w górę i w dół.

Jest zdenerwowana, gdy na palcach przechodzi do niego przez pokój.

Zatrzymuje się tuż obok, stawia dzbanek z sokiem na stole i pociera niezręcznie wierzch ramion, nie mówiąc ani słowa.

Nie wie, co powiedzieć ani jak do niego podejść. Powiedział, że pokaże jej, co ma robić, więc może dlatego chciał zwrócić na siebie jej uwagę.

Rozglądając się po pokoju, stwierdza, że wszyscy mężczyźni patrzą na nią, jedząc. Wszyscy siedzą dokładnie tak samo w swoich czarnych garniturach.

Niektórzy z mężczyzn mają na sobie białe koszule z metalowymi krawatami, podczas gdy inni są w czarnych koszulach i czarnych krawatach.

Rebecca nie wie dlaczego, ale podejrzewa, że ma to coś wspólnego z ich rolami zawodowymi.

– Zajmij to miejsce obok mnie, Rebecco. – Kenzo wyciąga rękę, wskazując na czarny skórzany fotel obok niego, a ona kiwa głową, siadając.

Bawiąc się palcami, czuje, że napięcie w pokoju rośnie. Wciąż staje się ono silniejsze.

Jakie to niezręczne! Rebecca przygryza wnętrze policzków, siadając prosto, a Kenzo odwraca głowę w bok, patrząc na nią z diabelskim grymasem. Nie wie, czego on chce.

Czy chce, żeby siedziała tam, podczas gdy on je, czy żeby odstawiła wszystkie talerze na stół?

Powiedział ci, żebyś tu usiadła, Bec, więc dlaczego miałby oczekiwać, że odłożysz wszystkie talerze, gdy będziesz siedziała?

To, co ją bardziej zdezorientowało, to fakt, że kuchnia była pusta, gdy weszła. Nie widziała żadnego kucharza.

Oczy Kenzo przesuwają się w dół jej sukienki, przez co czuje się bardziej nieswojo, do tego stopnia, że lekko przesuwa się na swoim miejscu.

Kenzo nalewa szklankę soku pomarańczowego, przesuwa palcem po brzegu szklanki, a ona obserwuje, jak zasycha jej w ustach, mając uczucie ziarnistego piasku w tylnej części gardła.

– Powiedz mi, Rebecco. Czy ja cię onieśmielam? – Kenzo odchyla się w swoim fotelu, dotykając palcami swojej twarzy. Rebecca wzrusza ramionami i wpycha kosmyk włosów za ucho.

Zawsze to robi, gdy czuje się wyjątkowo niespokojna i znajduje się pod presją. Wzruszając ramionami, patrzy w jego szare oczy, gdy on kiwa głową w zamyśleniu.

Wzdychając, Kenzo podnosi kolejną szklankę i nalewa do niej trochę soku pomarańczowego, po czym pstryka palcami.

– Grim. Idź i przynieś mi wódkę – mówi do człowieka z grubym, włoskim akcentem.

Rebecca patrzy, jak ten przechodzi za jej siedzeniem, otwiera szafkę po prawej stronie i przekazuje Kenzo nieotwartą butelkę wódki.

Grim zamyka szafkę i ponownie zajmuje swoje miejsce, gdy Kenzo otwiera butelkę. Nalewa potrójną porcję do każdej z dwóch szklanek, stawia jedną z nich przed nią.

– Wypij to. Poczuję się urażony, jeśli odmówisz. – Rebecca kiwa głową i podnosi szklankę w tym samym czasie co Kenzo.

Przykładając ją do ust, nie spuszcza wzroku z Kenzo, gdy on robi to samo. Różnica polega na tym, że ona czuje się nieswojo, podczas gdy Kenzo wydaje się być w swoim żywiole.

– Jak być może wiesz, jestem zamożnym człowiekiem, Rebecco. Rozumiem, że ty i ja jesteśmy z dwóch różnych światów.

– To, czego nie mogę rozgryźć, to dlaczego się mnie boisz, i byłbym wdzięczny, gdybyś mogła mi powiedzieć, co myślisz, że wiesz.

Rebecca przestaje pić swój napój i trzyma go przy ustach, patrząc na Kenzo.

– Hmm. Strzelasz do ludzi. – Rebecca kontynuuje picie swojego drinka i patrzy na szklankę w dłoni Kenzo, gdy ten przechyla ją na bok.

– Rozumiem. Boisz się, że ciebie też zastrzelę. – Rebecca kiwa głową.

Boi się jego imienia, jego grupy, złego grymasu, sposobu, w jaki się prezentuje i tego, co może zrobić, gdy każe swoim ludziom coś wykonać.

Słyszała o sposobie, w jaki dostaje to, czego chce, a teraz widzi, że jego oczy są skierowane na nią. Ma tylko nadzieję, że nie będzie chciał jej zatrzymać, ale ma przeczucie, że tak będzie.

Czytała książki i oglądała filmy o mężczyznach takich jak Kenzo. Wybierają niewinne dziewczyny, a ona wie, że jest jedną z nich.

Nie potrafi nawet sklecić prostego zdania, nie mówiąc już o byciu silną kobietą w czerni, która utrzyma karabin maszynowy. Ta wersja jest znacznie powyżej tego, kim jest teraz.

– Nie jestem człowiekiem, który przeprasza. Tym razem zrobię mały wyjątek. Widzisz, Rebecco, człowiek, którego zastrzeliłem ostatniej nocy, był człowiekiem, który celowo wszedł mi w drogę.

– Paparazzi zbierają wiele historii. Wiele z nich zawiera błędne szczegóły, ale nie zamierzam zaprzeczać twojemu zarzutowi, ponieważ ten nagłówek był prawdziwy.

– Mogłem zlecić uprzątnięcie jego ciała, ale postanowiłem tego nie robić. Miałem swoje powody, by tak postąpić. Jakie są twoje przemyślenia na temat niewiernych?

– Nie wiem. – Rebecca wzrusza ramionami, gdy Kenzo opróżnia swoją szklankę i podnosi ponownie szklankę wódki.

Szanuje go za szczerość, ale jednocześnie potwierdził, że jest mordercą.

Siedzę w pokoju obok mordercy – myśli sobie, starając się zachować spokój.

– Ty i ja możemy nie widzieć się na oczy. Mam władzę, ale mogę dać każdemu wszystko, co zechce. To nie o to chodzi. Mamy prawo, które zapewnia bezpieczeństwo kobietom takim jak ty. Jak już mówiłem...

Drzwi do jadalni otwierają się i wchodzi Rex z kobietą. Ma soczyste, truskawkowo-blond włosy, które pasują do pięknych, zielonych oczu i krągłego ciała.

Czarna skórzana sukienka leży idealnie na jej krągłym ciele, a Rebecca wpatruje się w nią, nie mogąc znaleźć słów, które by jej się przydały.

Mimo to, kobieta, która stoi przed nią jest silna i niezależna. Odzwierciedla to, kim Rebecca chce być.

– Kenzo – mówi spokojnie Rex, a ten zerka przez ramię na kobietę, po czym podnosi butelkę wódki i nalewa ją do szklanki Rebecci, uzupełniając ją.

– Ahh. Ty musisz być Rhi. – Stukając w stół po swojej lewej stronie, Kenzo czeka, aż Rhi usiądzie i odwraca się, by stanąć twarzą w twarz ze swoimi ludźmi.

– Rebecca. Możesz kontynuować. Wypij to i wyluzuj, jesteś zbyt spięta. – Rebecca kiwa głową, a Kenzo wstaje.

Podchodząc do szafki, wyjmuje książkę z papierami i upuszcza je na stół.

– Więc, Rhi, to jest kontrakt. – Rebecca odchyla się w fotelu, podnosi swoją szklankę i trzyma ją przy ustach. Teraz to ją zainteresowało. Kontrakt.

Hmm, no cóż, po co to może być? – pyta samą siebie, obserwując, jak Kenzo przewraca pierwszą stronę.

Czy to jest lepsza wersja? Dajcie znać, jeśli już to czytaliście wcześniej. Chętnie poznam Waszą opinię.

Następny rozdział
Ocena 4.4 na 5 w App Store
82.5K Ratings
Galatea logo

Nielimitowane książki, wciągające doświadczenia.

Facebook GalateaInstagram GalateaTikTok Galatea