Królowa w ukryciu - Okładka książki

Królowa w ukryciu

Myranda Rae

Rozdział 4

– Wilkołaki są cenionymi dziećmi księżyca.

– Pierwszy z nas, pierwszy alfa, był człowiekiem, który tak kochał księżyc, że księżycowa bogini dała mu dar nieśmiertelności, pozwalając mu zmieniać się w wilka.

– W przeciwieństwie do innych zwierząt, które chłoną chwałę słońca, wilk wyje na cześć księżyca.

– Zmieniła pierwszego alfę i jego żonę w wilki, aby umożliwić im taniec w jej świetle w obu formach.

– Przez wieki nasza populacja rozrosła się do czterech plemion, a każde plemię do dwunastu watah. Król alfa rządzi nimi wszystkimi.

– Księżycowa bogini wybiera, kto urodzi się do roli alfy. Przeszukuje nasze dusze w poszukiwaniu najgodniejszych spośród nas i obdarza darami władzy, przywództwa, lojalności i mądrości.

Gdy mój wujek mówi, obserwuję Alexa, jego szczęka drży, gdy słyszy o alfach. Zastanawiam się, czy będzie alfą jak jego ojciec. To, że jego ojciec nim jest nie oznacza, że on też nim będzie.

Nagle uderza mnie fala uświadomienia, a wraz z nią fala mdłości.

Nie czuję aury alfy od Alexa. Coś tam jest, ale nie jest to wyraźne, jak w przypadku jego ojca. Albo nie jest alfą, jest człowiekiem, albo jeszcze się nie przemienił.

Ręka drży mi nerwowo, nie potrafię tego wyjaśnić, ale wyczuwam jego wilka. Jego papiery nie zostały zmienione. Jutro są jego dwudzieste urodziny, jego prawdziwe urodziny. Jeszcze się nie przemienił.

O ile nasza grupa oporu nie prowadzi też jakiegoś innego rodzaju szkolenia na srebro, które różni się od mojego, on będzie na nie reagował.

Wpatruję się w niego, z przerażeniem na twarzy. W ogóle nie słucham wuja, słyszę jak mówi, ale jego słowa są zniekształcone przez walenie pulsu w moich uszach. W milczeniu modlę się do księżyca.

Proszę, pozwól mi się mylić. Niech on będzie człowiekiem.

Spoglądam na zegar na ścianie. Strażnik przychodzi o ósmej. Jest już po siódmej. Rozglądam się po pomieszczeniu, zastanawiając się, czy wszyscy słyszą moje serce walące w piersi.

Po raz pierwszy od przyjazdu Alex nawiązuje ze mną kontakt wzrokowy. Jego twarz jest poważna, zimna, ale oczy go zdradzają.

Jest zdenerwowany, wie, że jest wilkiem, wie co go czeka. Wpatrujemy się w siebie, nie odzywając się ani nie ruszając. Nie musimy nic mówić, jest między nami zrozumienie.

Lekko kiwa głową, z jakiegoś powodu czuję się pocieszona tym gestem.

Zastanawiam się, czy wie o moich sfałszowanych papierach, o moim szkoleniu? Poczucie winy zalewa mój umysł.

Nie wiem, jak ciotka wybiera wilki, które dostają taką szansę, ale jestem pewna, że w moim szczęściu brał udział jakiś nepotyzm.

Nie jestem szczególnie godna uwagi, nie jestem wyjątkowo inteligentna, silna czy szybka. Nie byłoby żadnego powodu, dla którego ktokolwiek miałby mnie do tego wybrać.

– Alex Killion i Noelle Seneca, zgłoście się teraz do placówki ochrony. Alex Killion i Noelle Seneca, zgłoście się, teraz.

Głos wydobywający się z głośnika na zewnątrz mrozi mi krew w żyłach.

– Chodźmy, nie każcie im czekać. – Wujek James wstaje, delikatnie chwytając mnie za ramię. Ciotka przyciąga mnie w ciasny uścisk, po czym wręcza mi małe zawiniątko, mój żółty mundur.

– Daj go strażnikom.

Bez słowa lub jakiegokolwiek widocznego wahania, Alex rusza w kierunku drzwi i zatrzymuje się, patrząc na mnie, cicho sprawdzając, czy jestem gotowa, zanim otworzy drzwi.

Wychodząc na chłodne nocne powietrze widzę wszędzie ludzi, wyglądających z okien i przez drzwi, stojących na ulicy.

Alex kroczy ochronnie przed mną, gdy torujemy sobie drogę do małej budki, w której czeka strażnik.

Po wejściu do ciasnej przestrzeni pobierane są od nas odciski palców w celu potwierdzenia tożsamości. Zauważam, że przed budkę podjeżdża duży czarny van.

Z cichym skinieniem głowy mój wujek odsuwa się, pozwalając strażnikom zakuć nasze ręce w kajdany i przymocować je do łańcucha przykręconego do podłogi furgonetki.

Czuję się oszołomiona, gdy furgonetka przemierza ulice, kierując się pod górę w stronę kompleksu zamkowego.

– Wszystko będzie dobrze, będzie dobrze – mówi Alex, uświadamiając mi, że oddycham nieregularnie. Jego głos jest inny niż się spodziewałam. Głęboki i chropowaty, ale także miękki. Zdecydowanie jest alfą.

Furgonetka zatrzymuje się w punkcie kontroli bezpieczeństwa. Zostajemy wyciągnięci z pojazdu i przeszukani przez strażnika i detektory metalu.

Wampir strażnik, który mnie obszukuje, jest szorstki, szarpie mnie.

– Są czyści – mówi, popychając mnie do przodu w kierunku bramy. – Idź!

Potykam się lekko, a Alex łapie mnie za ramię.

– Wszystko w porządku, dam radę – mówię mu szybko, starając się zachować spokój.

Przechodzimy przez ogromny kamienny dziedziniec, w cieniu zamku jest ciemno, nie zawracam sobie głowy rozglądaniem się.

Wilki mają doskonały wzrok, ale widzenie w nocy jest możliwe tylko w wilczej formie. Podchodzimy do drzwi w ścianie, które prowadzą do ciemnego, wąskiego korytarza.

Krzyczę, gdy czuję coś zimnego na szyi. Opadam na ścianę, zaczynając panikować.

– Uspokój się, Noelle.

Zanim zostaję wepchnięta do pokoju, słyszę jak Alex krzyczy. W tym pomieszczeniu światła są przyciemnione, ale jestem w stanie zobaczyć metalowy pręt wiszący z pętli wokół mojej szyi. To jest samołapka, fantastycznie.

Biorąc uspokajający oddech, zdaję sobie sprawę, że pętla na mojej szyi sprawia, że moja skóra lekko mrowi, jest srebrna.

To jest test.

Następny rozdział
Ocena 4.4 na 5 w App Store
82.5K Ratings
Galatea logo

Nielimitowane książki, wciągające doświadczenia.

Facebook GalateaInstagram GalateaTikTok Galatea