Linzvonc
JENNA
Nieważne, jak bardzo się wyszykuję i wypacykuję; nadal wyglądam na czterdzieści trzy lata.
Moje bladoniebieskie oczy patrzą na mnie spod ciemnego eye-linera, którym je obrysowałam, a miękkie blond włosy opadają mi na kark w lokach.
Wolę włosy średniej długości, mogę je upiąć lub rozpuścić, w zależności od nastroju.
Marynarka w kratę i spodnie ze sznurkiem uzupełniają moją krągłą sylwetkę, a niski dekolt sprawia, że moje piersi są widoczne.
Nie mam nic przeciwko mniejszym piersiom, ale czasami chciałabym, żeby moje były bliżej mojego nosa niż palców u stóp.
Wzdychając, pochyliłam się do przodu, by nałożyć błyszczyk na usta, podziwiając przy tym swoje odbicie.
Johnny wciąż nie oddzwonił.
Wysłałam Jodie SMS-a, a ona wysłała mi zdjęcie Johnny'ego leżącego na kanapie, twierdząc, że zasnął podczas oglądania trzeciego odcinka Gilmore Girls.
Uśmiech pojawia się na moich ustach, a ja chwytam torebkę i wkładam stopy w jedyne szpilki, jakie mam.
Czy wyglądam jak mama?
Tak.
Powinnam być z tego dumna.
Rozpylam wokół siebie perfumy i po raz ostatni spoglądam na swoje odbicie.
– Bądź sobą – szepczę, zmuszając się do szerszego uśmiechu.
Chciałabym być na tyle pewna siebie, żeby częściej zadawać się z supermodelkami.
Zjazd windą jest spokojny, a kiedy wchodzę do holu, wita mnie delikatna muzyka jazzowa z baru po mojej lewej stronie.
Wieczorem lobby jest jeszcze piękniejsze, oświetlone subtelnymi lampionami i świecami, które prowadzą do restauracji, baru lub wyjścia.
Już mam się zdecydować na restaurację, gdy słyszę głos wołający moje imię.
– Jenna!
To Grace, która wygląda niesamowicie w marynarskiej sukni bez ramiączek.
– Łał – gwiżdżę, gdy do niej podchodzę, całując w powietrzu. – Wyglądasz świetnie!
– Hej, jestem po rozstaniu i gotowa na przygodę – mówi Grace, mrugając do mnie okiem. – Wyglądasz cudownie; uwielbiam ten styl.
Wydaje się zaskakująco trzeźwa, zważywszy na zapach alkoholu, który spływa po niej falami.
– Bethany ma migrenę, więc dziś nie przyjdzie – mówi Grace, unosząc brwi. – A wszyscy inni są spóźnieni. Napijmy się, co ty na to?
– Jasne – wzdycham z ulgą, ciesząc się, że jestem wcześniej, a nie ostatnia tutaj. W barze jest całkiem pusto, z wyjątkiem grupy mężczyzn po drugiej stronie sali, którzy wydają się zwracać na nas uwagę.
– Wspaniale wyglądający faceci, co? Szkoda, że gram w tej drugiej drużynie – Grace przewraca oczami, a ja zamawiam drinka.
– Poproszę wódkę, limonkę i wodę sodową?
Barman przytakuje i podaje elegancką szklankę, a ja patrzę jak zahipnotyzowana.
– Jesteś dziewczyną od wódki! – Grace śmieje się, opierając się plecami o bar i spoglądając przez okno.
– Tak, ale jeśli mam być szczera? Bardziej lubię kawę.
– Tak? A ja piję wódkę zamiast kawy. Czasem tak łatwiej mi przetrwać dni.
Otwieram usta, żeby coś odpowiedzieć, ale nie mam pojęcia, jak to zrobić. Czy ona mówi poważnie?
– Zajmijmy jakieś miejsce. Blisko naszych przyjaciół czy dalej? – Grace przechyla głowę w kierunku chłopców.
– Tu jest w porządku – mówię szybko, gdy mężczyzna zwany Edwardem zatrzymuje na mnie wzrok.
Pewnie rozpoznaje cię z windy, głuptasie. Wcale cię nie obcina wzrokiem.
Może przypominasz mu jego matkę.
Parskam śmiechem, gdy Grace się uśmiecha.
– Idą!
Podążam za jej spojrzeniem i widzę dziewczyny, które wchodzą razem, całe w diamentach i obcisłych sukienkach.
Nie wyglądają jednak tandetnie. Wyglądają dobrze.
– Hej, laski! – Zara woła, pochylając się, by pocałować mnie w policzek. – Przyniosę więcej drinków!
Nie minęło wiele czasu, gdy chłopcy dołączyli do naszych przyjaciółek przy barze, ale ja pozostaję na swoim miejscu, ignorując śmiechy i wygłupy.
– Jestem mężatką, ale raju, widziałaś tego w szarym garniturze?
Odwracam się ze zdziwieniem i widzę, że jedna z kobiet, chyba Tamara, wpatruje się w Edwarda. – On ma w sobie coś z Charlie’go Hunnama, nie sądzisz?
Wciągam wódkę jednym chaustem, podczas gdy wzrok Edwarda spotyka się z moim co zdaje się trwać wieki, dopóki Tamara nie odzywa się ponownie.
– Ty szczęściaro. Znasz go?!
– Co? – wykrztuszam, kręcąc głową. – Nie, ja tylko...
On tu idzie.
Nie, nie idzie; on tu, kurwa, kroczy jak bóg po wodzie.
– Jenna.
Tamara robi za mną ostry wdech, a jej oczy są szersze niż spodki, gdy przerzuca włosy przez ramię.
– Hej, jestem Tamara.
Spojrzenie Edwarda przelatuje na nią przelotnie, zanim uprzejmie skinął głową.
– Mogę postawić ci drinka?
Kieruje te słowa do mnie, ale ja potrząsam głową.
Jestem mężatką.
Dlaczego proponuje, że postawi mi drinka?
Może jest gejem, a ja jestem tu najmniej atrakcyjną kobietą, więc chce się ze mną zaprzyjaźnić.
Na tę myśl żołądek trochę mi się uspokaja i uśmiecham się.
– Nie, dziękuję. Mam już jednego.
Jego oczy wędrują na moją pustą szklankę, a ja śmieję się bez przekonania.
– Wódka, tak? – nie czeka na odpowiedź, podnosi moją pustą szklankę i podchodzi do baru.
Przykuwa uwagę i widzę, jak Zara wachluje się, przyglądając mu się.
Zara jest singielką i na pewno bardziej w jego typie.
Niech Zara się nim zajmie.
Tamara oznajmia: – Podobasz mu się – odwracając się do mnie z uśmiechem. – Boże, czego ja bym nie dała za noc z nim w łóżku.
Uśmiecham się słabo, gdy on żartuje z barmanem, zupełnie ignorując zaloty Zary.
Edward odwraca się, podchodząc do mnie z uśmiechem na ustach, który jest tak nikły, że prawie go nie dostrzegam.
– Wódka, limonka i woda sodowa.
Jestem oszołomiona.
– Dziękuję, ale nie musiałeś – mówię, gdy Grace przesuwa się, żeby mógł usiąść obok mnie.
Patrzę na nią z przerażeniem, a ona mruga do mnie i idzie w stronę baru.
Tamara, ta suka, idzie za nią, zostawiając mnie z tym... mężczyzną.
– Przepraszam – mówię, przesuwając się tak, by być jeszcze dalej od niego. – Jestem mężatką.
Edward kiwa głową, wzruszając ramionami.
– Nie pytałem.
Śmieję się półgębkiem, podnosząc drinka do ust.
Co do diabła?
– Mój mąż nie chciałby się dowiedzieć, że pozwalam przypadkowym mężczyznom kupować mi drinki – uśmiecham się mocno, a on chichocze.
– Gdzie on jest?
Sposób, w jaki o to pyta, jest niemal zaborczy.
– Z naszą córką – odpowiadam, stawiając go na swoim miejscu. – Bo wiesz, mam rodzinę.
Edward uśmiecha się, odchylając się do tyłu i patrząc na mnie.
– A ja nie. Jestem egoistą, lubię mieć czas tylko dla siebie.
– Tak, cóż, nie ma się go zbyt wiele, gdy jest się matką.
Cholera, co ja mówię?
– Ale warto – dodaję pośpiesznie.
Edward kiwa powoli głową, jakby mnie słyszał, ale nic nie rozumiał.
– Jeszcze jednego drinka?
Spoglądam w dół na pustą szklankę w mojej dłoni.
Już ją skończyłam.
– Nie – mocno potrząsam głową, a on unosi brew. – Muszę coś zjeść.
Zara przygląda się nam uważnie z baru, a ja desperacko wołam ją do siebie.
Ten facet próbuje mnie upić, a ja nie mam najmniejszego zamiaru tego robić.
– Wyglądacie tak przyjemnie – mówi Zara z pytającym wyrazem twarzy. – Czy znacie się?
Edward nic nie mówi, a ja się śmieję.
– Nie. Spotkaliśmy się w windzie, to wszystko. Czy będziemy niedługo jeść?
Zara jest zbyt zajęta obserwowaniem Edwarda, by zwracać na mnie uwagę.
– Robią tu hamburgery – mówi Edward, podając mi menu baru.
– Nie jesteśmy bardzo głodne. Nie masz nic przeciwko temu, żebyśmy pominęły obiad? Jak mówi Edward, w barze są przekąski – Zara patrzy na mnie błagalnie, jej oczy wracają do baru i do Edwarda.
W tym momencie dzwoni mój telefon, a ja jestem wdzięczna za tę przerwę.
– Przepraszam – mówię, podnosząc się na nogi, gdy słyszę za sobą Zarę.
– Czy to Johnny? Powiedz mu, że go pozdrawiam.
– Hej – mówię do telefonu bez tchu, gdy Johnny ziewa.
– Cześć, kochanie. Wszystko w porządku? Przepraszam, nie odebrałem wcześniej telefonu; "Gilmore Girls" zanudziły mnie do snu.
Na dźwięk głosu męża kulka niepokoju w moim żołądku zelżała.
– Wszystko w porządku. Właśnie piję drugą wódkę tego wieczoru – mówię, zerkając za siebie, by zobaczyć rozmawiających Zarę i Edwarda.
Dobrze.
Tylko że on wciąż na mnie patrzy, a jego wzrok przesuwa się po moim ciele tak subtelnie, że mam wrażenie, iż to sobie wyobrażam.
– Tak? A ja jestem w łóżku. Ale ty idź na całość, kochanie. Tęsknię za tobą, ale muszę się przespać. Jutro ćwiczymy grę na skrzypcach.
Zachichotałam do telefonu, opierając się o ścianę.
– Ja też za tobą tęsknię.
– Dobrze, że masz odskocznię. Ciesz się nią; kocham cię – Johnny znów ziewa i żegnamy się, a mój niepokój powraca, gdy ruszam w stronę baru.
Nie ma mowy, żebym siedziała z Zarą i Edwardem.
– Siema – Grace mruczy z barowego stołka, popychając w moją stronę orzeszki. – Jesteś głodna?
Kiwam głową z wdzięcznością, chwytając garść orzeszków.
– Czy ktoś zamawia jakieś jedzenie?
Grace robi do mnie minę.
– Supermodelki? Jedzące? Nie.
Zara nie jest supermodelką, ale zawsze jest na jakiejś diecie.
– Och.
Przesuwając się na siedzenie obok niej, zamawiam u barmana kolejnego drinka.
Wódka pomoże, a ja muszę się zrelaksować.
Faceci zawsze rozmawiają z dziewczynami w barach; on był po prostu uprzejmy.
Tylko że...
Czuję na sobie jego wzrok i robi mi się gorąco.
Tam na dole.
Zaciskam uda i przeklinam samą siebie, nienawidząc faktu, że pożądam jakiegoś młodego chłopaka w barze. To naprawdę żałosne. On okazuje mi choć odrobinę uwagi, a ja jestem jak puma.
Ugh.
Godzinę później nadal jestem w barze, ale tym razem nie rozmawiam tylko z Grace.
Rozmawiam z Thomasem i Fredem, którzy opowiadają mi o swoich interesach.
– Więc jesteście bogaci – mówię, w końcu czując się zrelaksowana.
Tom śmieje się, zerkając na Zarę, która do nas dołączyła.
– Mam szefa. Fred ma szefa.
Jestem zdezorientowana.
– Więc... nie jesteś bogaty?
Thomas uśmiecha się.
– To zależy, co uważasz za bogactwo. Mnie jest wygodnie.
– A co z Edwardem? – pyta Zara, kiwając głową w stronę stołu. – Niewiele zdradza.
W jej głosie słychać rozczarowanie, a ona unika mojego spojrzenia.
– Tak, pracuje z nami – Thomas macha do Edwarda, a ja zwracam uwagę barmana.
– Przepraszam. Czy mogę prosić o hamburgera i frytki?
Grace chichocze obok mnie, a Claire i Tamara wymieniają zdegustowane spojrzenia. Hannah jest zbyt zajęta rozmową z Fredem, żeby przejmować się tym, co robię, ale ja już się tym nie przejmuję.
– Z majonezem – dodaję, gdy barman się uśmiecha.
– Z krążkami cebuli też?
Wzdycham, a on się śmieje.
– Już podaję.