Jego kociak - Okładka książki

Jego kociak

Michelle Torlot

ROZDZIAŁ 6: Niektóre odpowiedzi

ROSIE

Jęknęłam. Bolała mnie głowa.

– Ahh, budzimy się.

Otworzyłam oczy i je zmrużyłam.

Byłam z powrotem w sypialni i leżałam na łóżku. Na krawędzi siedział młody mężczyzna o blond włosach. Był najwyraźniej Amerykaninem, sądząc po jego akcencie.

– Kim jesteś? – jęknęłam.

Uśmiechnął się. – Mam na imię Andrew. Jestem lekarzem.

Spojrzałam w stronę podnóża łóżka. Vincent stał tam ze złożonymi rękami.

– Boli mnie głowa – poskarżyłam się.

Andrew przytaknął. – To częste, gdy mocno uderzysz się w głowę.

– On chciał mnie zastrzelić! – wyszeptałam.

Andrew spojrzał na Vincenta, który potrząsnął głową i przewrócił oczami. Pochylił się w moją stronę. – Gdyby Vincent chciał cię zastrzelić, to już by to zrobił. – Uśmiechnął się.

Zwęziłam oczy. – On mnie porwał! – wyszeptałam. Lekko przerażona tym, że siedział tam inny Amerykanin, wiedząc dokładnie kim był Vincent i co zrobił.

Andrew chichotał. – Nie wątpię w to.

Wstał i podszedł do miejsca, gdzie stał Vincent.

– Może mieć lekki wstrząs mózgu. Przez jakiś czas będzie ją bolała głowa. Upewnij się, że odpoczywa i pije dużo płynów. Jest trochę odwodniona.

Patrzyłam jak wręczył Vincentowi małą buteleczkę z tabletkami.

– Środki przeciwbólowe, jeśli będzie ich potrzebowała.

Andrew zerknął na mnie i uśmiechnął się.

– Proszę spróbować odpocząć, panno Ryan. Wrócę za kilka dni, żeby zobaczyć jak się pani czuje.

Następnie zwrócił się do Vincenta po włosku. – Le pillole la renderanno assonnata. Lo guarderei. Ti tradirà alla prima occasione. [Pigułki sprawią, że będzie senna. Ja bym na nią uważał. Zdradzi cię przy pierwszej lepszej okazji.]

Vincent się roześmiał. – Non preoccuparti amico mio, non ne avrà l'opportunità. [Nie martw się, przyjacielu, nie będzie miała okazji.]

Westchnęłam i zamknęłam oczy. Usłyszałam, jak zamykają się drzwi sypialni, ale wiedziałam, że on nadal jest w pokoju. Vincent, to znaczy.

Skąd miałam wiedzieć, że mnie nie zastrzeli? Przecież to nie miało nic wspólnego ze mną. Chodziło o mojego tatę i wujka Daniela. Jeśli tak bardzo ich nienawidził, to dlaczego trzymał mnie przy życiu?

Co naprawdę bolało, to fakt, że rodak z Ameryki nie uważał za złe, że zostałam wyrwana z domu i rodziny.

Poczułam, że łóżko się zanurza, więc odwróciłam głowę.

Poczułam, jak jego dłoń spoczywa na moim udzie. Wzdrygnęłam się, ale zignorował to, gdy jego kciuk delikatnie pocierał w górę i w dół po mojej skórze.

Odwróciłam głowę, aby na niego spojrzeć. W moich oczach gromadziły się łzy. – Powiedziałeś, że mnie nie skrzywdzisz? – szepnęłam. Mój głos drżał.

Jego kciuk pasł się po moim policzku, wycierając zabłąkaną łzę.

– Nie... Upadłaś – stwierdził.

Zmarszczyłam się. – Ty... Wycelowałeś we mnie broń. W moją głowę. Myślałam, że zamierzasz mnie zastrzelić – mój głos stawał się coraz bardziej wysoki.

– Ale tego nie zrobiłem, prawda? – odpowiedział. Jego głos wciąż był idealnie spokojny. A nawet łagodny.

Zamknęłam oczy i westchnęłam.

Jeśli spodziewałam się przeprosin, to srodze się zawiodłam.

Moje oczy otworzyły się gdy usłyszałam pukanie do drzwi.

– Chodź – odpowiedział ostro.

Kiedy drzwi się otworzyły stanęła w nich młoda dziewczyna, ubrana podobnie do dziewczyn w kuchni. Niosła tacę, którą postawiła na małym stoliku.

Ukłoniła się i wyszła z pokoju.

– Dlaczego wszyscy ci się kłaniają? – zapytałam, marszcząc brwi.

Uśmiechnął się. – To oznaka szacunku, z którym najwyraźniej walczysz. A teraz usiądź. Musisz coś zjeść.

Jęknęłam. – Nie mogę dostać jednej z nich? – Wskazałam na butelkę z tabletkami w jego dłoni, gdy z trudem usiadłam. Lekki ruch spowodował, że moja głowa zaczęła pulsować.

– Kiedy już coś zjesz, dam ci jedną z nich. – Potrząsnął butelką, aby zaznaczyć swoją obecność.

Podniosłam ręce do głowy. – Będziesz mnie trzymał w bólu, chyba że zrobię to, co chcesz.

Vincent chichotał. – Nie, to się stanie tylko wtedy, gdy będę musiał cię ukarać. Na butelce wyraźnie napisano, że należy je przyjmować z jedzeniem.

Czułam, jak moja twarz się rumieni, lekko zakłopotana i zmartwiona, że mogłam mu podsunąć jakiś pomysł.

– Otwórz – zażądał.

Spojrzałam w górę. Trzymał w ręku łyżkę. Wyglądała jak łyżka do jajek.

– Mogę nakarmić się sama – sprzeciwiłam się.

Przewrócił oczami. – Nie wykonałaś zbyt dobrej pracy na tym polu dziś rano, gattina!

Westchnęłam i otworzyłam usta. Wiedziałam, że nie ustąpi, a ja naprawdę potrzebowałam tego środka przeciwbólowego.

Przystąpił do karmienia mnie resztą jajecznicy. Była zaskakująco dobra, ale po trzech dniach niejedzenia wszystko byłoby dobre.

Vincent otworzył butelkę z tabletkami, po czym złapał mnie za rękę. Stukał w butelkę, aż jedna tabletka wypadła mi na dłoń i podał mi szklankę z wodą. Wsunęłam tabletkę do ust i wzięłam łyk wody.

Vincent chichotał. – Nie martwisz się, że cię otruję?

Wpatrywałam się w niego z przerażeniem na twarzy. Czy on by to zrobił?

Roześmiał się ponownie. – Nie martw się, gattina, nie marnowałbym na ciebie dobrego jedzenia, gdybym miał zamiar cię zabić.

Wziął z mojej ręki szklankę. – A teraz się połóż.

Nie kłóciłam się. Ból w głowie zaczynał już słabnąć, ale wciąż czułam się lekko oszołomiona.

Zmarszczyłam się. – Dlaczego tak bardzo ich nienawidzisz? Mojego taty i wujka Daniela?

Jego twarz pociemniała. Znowu powiedziałam coś niewłaściwego. Ostatnim razem wycelował we mnie broń.

– Równie dobrze możesz porzucić wujka. Oboje wiemy, że i tak nie jest twoim prawdziwym wujkiem. Co do twojego ojca... Cóż, ma luźny język, który trzeba uciszyć.

Zadygotałam, gdy serce waliło mi głośno w piersi. Zrozumiałam teraz, że FBI, moje porwanie, on… One wszystkie były ze sobą powiązane.

– Pracował dla ciebie, prawda? To dlatego został aresztowany. Dlatego mnie porwałeś. Żeby mieć pewność, że nie będzie mówił?

Vincent wstał. – Musisz odpocząć – stwierdził odchodząc od łóżka.

Podparłam się i usiadłam. – Co zrobisz, jeśli będzie mówił? Zabijesz mnie? – zapytałam. Mój głos drżał.

Odwrócił się i poszedł w stronę łóżka.

Skuliłam się z powrotem. Przełknęłam z powrotem żółć, która groziła wzniesieniem się w moim gardle.

Usiadł na krawędzi łóżka; jego dłoń delikatnie dotknęła mojej twarzy. – Nie, gattina, nie zabiję cię. Wystarczy, że twój ojciec myśli, że to zrobię. Poza tym – Podniósł moją rękę do swoich ust i delikatnie ją pocałował – w pewnym sensie lubię mieć cię w pobliżu.

Poczułam, że moje policzki się rozgrzewają.

– A teraz się połóż i odpocznij – rozkazał.

Szybko położyłam się z powrotem. Tym razem nie wstał, tylko siedział wpatrując się we mnie.

Miałam tyle pytań. Co robił mój ojciec, pracując dla mafii? Jak wujek Daniel… znaczy Daniel, był w to zamieszany? Ci ludzie pewnością by mnie szukali, prawda? Czy mój tata nie powiedziałby im, że zostałam porwana?

Vincent położył mi rękę na głowie i pogłaskał kciukiem moje czoło.

Zamknęłam oczy. I tak czułam się już senna, ale jego delikatne dłonie sprawiały, że czułam się jeszcze bardziej spokojna. Było mi nawet dobrze. Dlaczego tak było?

Wtedy usłyszałam, że coś mówi. Nie rozumiałam, co powiedział, ale zawsze, gdy mówił w ten sposób, dostawałam węzła w żołądku, a moja twarz stawała się ciepła.

– Sei un gattino così innocente. Dormi bene. [Jesteś takim niewinnym kotkiem. Śpij dobrze.]

Poczułam jego oddech wachlujący moją twarz, gdy jego usta musnęły moje.

Otworzyłam oczy i przytknęłam palce do ust.

Spojrzał na mnie i się uśmiechnął. – Nie wyglądaj na tak zaskoczoną, gattina. Te usta aż prosiły się o pocałunek.

Wpatrywałam się w niego, ale nie odpowiedziałam. Oblizałam swoje wargi.

Vincent chichotał. – Czy skradłem twój pierwszy pocałunek, piccolo?

Przytaknęłam. Pomimo tego, że w szkole gonili mnie chłopcy, to nigdy tak naprawdę nie chciałam mieć z nimi nic wspólnego. Poza szkołą nigdy nie spotkałam żadnego chłopaka. Zawsze byłam z moim tatą.

Vincent oblizał wargi i się uśmiechnął. – Zamknij teraz oczy i odpocznij.

Zrobiłam to, mając nadzieję, że znów mnie pocałuje, ale tego nie zrobił. Odpłynęłam więc w sen trochę rozczarowana.

Następny rozdział
Ocena 4.4 na 5 w App Store
82.5K Ratings
Galatea logo

Nielimitowane książki, wciągające doświadczenia.

Facebook GalateaInstagram GalateaTikTok Galatea