Galatea logo
Galatea logobyInkitt logo
Uzyskaj nieograniczony dostęp
Kategorie
Zaloguj się
  • Strona główna
  • Kategorie
  • Listy
  • Zaloguj się
  • Uzyskaj nieograniczony dostęp
  • Pomoc
Galatea Logo
ListyPomoc
Wilkołaki
Mafia
Miliarderzy
Romans z dręczycielem
Slow Burn
Od wrogów do kochanków
Paranormalne i fantastyczne
Ostre
Sports
College
Druga szansa
Zobacz wszystkie kategorie
Ocena 4,6 w App Store
Warunki korzystania z usługiPrywatnośćImprint
/images/icons/facebook.svg/images/icons/instagram.svg/images/icons/tiktok.svg
Cover image for Jego kociak

Jego kociak

ROZDZIAŁ 4: Vincent

VINCENT

Szedłem z powrotem do swojego biura, uśmiechając się. Nieczęsto mi się to zdarzało, ale ta słodka, mała dziewczynka wywołała uśmiech na mojej twarzy. Była taka młoda, taka niewinna i taka idealna.

Jedyną rzeczą, która zdjęła uśmiech z mojej twarzy była myśl o tym, że ten plugawy drań ją dotyka.

Gdybym nie widział go na kamerach, bóg wie, co by zrobił. Sprawiło mi to wiele przyjemności – zakończyć jego życie. Wolałbym, żeby to było powoli, ale inni musieli wiedzieć, że to niedopuszczalne.

Miała być tylko zakładniczką, małą dźwignią. A potem dowiedziałem się, kim była, i wszystko zaczęło nabierać sensu.

Otworzyłem drzwi do biura, wszedłem do środka, zamknąłem je i zaryglowałem.

Zalogowałem się do komputera, wysłałem szybko e-maila, a następnie przełączyłem na widok z kamer.

Po kilku naciśnięciach klawiszy pojawił się przekaz z ukrytej kamery w mojej łazience.

Spojrzałem na ekran. Zaczynała się rozbierać. Mogłem powiedzieć, kiedy wnosiłem ją po schodach, jak doskonałe było to małe ciało.

Mogłem to zobaczyć na własne oczy. Idealne z wyjątkiem czerwonego śladu na jej udzie.

Mój biedny, mały kociak. Patrzyłem, jak wchodzi do wanny, mrużąc oczy, gdy usiadła.

Wtedy zadzwonił mój telefon. Musiałem się uśmiechnąć. Doskonale wiedziałem, kto to jest.

Przyjąłem połączenie.

– Gdzie ona jest, ty draniu? Co jej zrobiłeś? Jeśli dotknąłeś choćby włosa na jej głowie, to przysięgam...

– Daniel, bracie mój, co za miła niespodzianka. – Uśmiechnąłem się. – Masz już w takim razie zdjęcie?

Spojrzałem na fotografię Rosie, związanej z kneblem w ustach. Jedna została wysłana do Daniela, a druga miała być przekazana jej ojcu.

– Jeśli dotkniesz choćby włosa na jej głowie, przysięgam, że cię zabiję, Vincent. Ona jest moja.

Chichotałem. – Wiesz, bracie, naprawdę powinieneś trochę lepiej dbać o swoje zabawki. Tak łatwo było włamać się do twojego komputera i oprogramowania śledzącego.

Usłyszałem, jak westchnął przez telefon.

– Vincent, chcę ją z powrotem – jęknął.

Przewróciłem oczami. – Jestem pewien, że tak jest, ale powinieneś był o tym pomyśleć, zanim wystawiłeś swojego głupiego przyjaciela. Co ty sobie myślałeś, Daniel? Zabić dwie pieczenie jednym kamieniem? Pozbyć się jej ojca i twojego brata.

– Naprawdę myślałeś, że tak łatwo będzie mnie załatwić?

– Podjąłeś decyzję, kiedy opuściłeś rodzinę, Daniel. Jedynym powodem, dla którego żyjesz, jest to, że przekonałem Papę, aby cię nie zabijał. Nie każ mi tego żałować – warknąłem.

– Nie chcesz jej, Vincent. Ona jest dla ciebie niczym. Robisz to tylko po to, żeby się na mnie odegrać – wysyczał Daniel.

Uśmiechnąłem się. Pewnie wiedział, że sprawia mi to przyjemność.

– Właśnie w tym miejscu się mylisz, Danielu. Przyznam ci jedno. Jest ładną, małą rzeczą. Jest teraz naga i leży w wannie. W mojej łazience.

Zerknąłem na ekran. Leżała w wannie z zamkniętymi oczami.

– Postanowiłem zatrzymać ją dla siebie, jako moją własną gattinę.

– Ty draniu – warknął Daniel. – Odzyskam ją, przysięgam. Nawet jeśli to będzie ostatnia rzecz, jaką zrobię.

Chichotałem. – Powodzenia z tym, bracie.

Nacisnąłem przycisk kończący połączenie i rzuciłem telefon na biurko.

A potem spojrzałem na obraz z kamery. Wpadłem w lekką panikę. Mój głupi kotek zasnął w wannie.

– Nie utop się, gattina. Jeszcze z tobą nie skończyłem. – Uśmiechnąłem się.

Wyłączyłem ekran i wstałem, kierując się z powrotem do mojej łazienki, aby odzyskać mojego małego kociaka.

Kiedy próbowałem otworzyć drzwi do łazienki, a one nie chciały się otworzyć, przewróciłem oczami. Oczywiście, że je zamknęła.

Wyciągnąłem z kieszeni spodni pęk kluczy. Znalazłem klucz główny i odblokowałem drzwi łazienki.

Nie mogłem się nie uśmiechnąć, widząc ją leżącą w wannie i szybko zasypiającą.

Podszedłem tam i zanurzyłem palce w wodzie. Była jeszcze dość ciepła. Przynajmniej się nie przeziębi. Jednak i tak ją zbesztam. Mogłaby się łatwo utopić, zasypiając w wannie.

Chwyciłem za ręcznik i delikatnie ją wyniosłem. Jęknęła. Ten dźwięk był jak muzyka dla moich uszu. Zawinąłem ją szybko w ręcznik.

Nie obudziła się, gdy zaniosłem ją z powrotem do sypialni. Była tak maleńką istotą. Nie mogła mieć więcej niż 152 cm wzrostu i była lekka jak piórko.

Usiadłem z nią na łóżku na kolanach i zacząłem ją delikatnie osuszać.

Tarcie ręcznika o jej skórę musiało ją obudzić. Jej oczy się otworzyły i pisnęła, a potem próbowała się ode mnie odepchnąć.

Trzymałem ją mocno, aż się zatrzymała i wydała z siebie skomlenie.

– Ciii, gattina, zasnęłaś w kąpieli. Ostatnią rzeczą, jakiej chcę, jest to, żebyś się utopiła.

Zatrzymała się lekko i wpatrywała się we mnie tymi wielkimi, niebieskimi oczami. Wyglądała na tak przerażoną.

– Czy ja cię przerażam, gattina? – zapytałem, trzymając moje spojrzenie na niej.

Odwróciła wzrok i przytaknęła, przygryzając dolną wargę.

Przejechałem po niej kciukiem. – Nie powinnaś się bać, gattina, chyba że chcesz, żebym... przestraszył cię jeszcze bardziej. – Uśmiechnąłem się.

Jej twarz się zarumieniła. Być może nie była jednak aż tak niewinna. Do czasu, gdy z nią skończę, nie będzie.

– A teraz – zacząłem, gdy przeniosłem ją z moich kolan na łóżko. – Ubierzemy cię, dobrze?

Wstałem i odzyskałem ubrania z łazienki.

Kiedy wszedłem z powrotem do sypialni jej ręce były skrzyżowane ciasno nad jej klatką piersiową, trzymając mocno ręcznik.

Parsknąłem. – To nie tak, że nie widziałem cię wcześniej nago, prawda, gattina?

Jej twarz zarumieniła się na czerwono. Miała zamiar zagryźć dolną wargę, ale potem przemyślała chyba sprawę.

I dobrze – sposób, w jaki na mnie patrzyła, gdy robiła to wcześniej, za bardzo mnie podniecał. Czy to dlatego Daniel tak bardzo ją lubił?

– Co to znaczy? Gattina? – wyszeptała, zerkając na mnie, po czym spuściła szybko wzrok.

Usiadłem na łóżku obok niej. Delikatnie umieściłem palec pod jej brodą, przechylając ją tak, że musiała na mnie patrzeć.

– To tylko takie pieszczotliwe przezwisko. – Uśmiechnąłem się, myśląc o Danielu. Wiedziałem, że zawsze nazywał ją kotkiem; teraz była moja kolej, tyle że nie wiedziała, że nazywam ją dokładnie tak samo.

– Podoba ci się? – zapytałem, po czym się uśmiechnąłem. – Czy może wolisz… kociaka?

Znieruchomiała i otworzyła lekko usta. Mogłem zobaczyć, jak jej mały umysł pracuje w nadgodzinach. Nie zajmie jej to długo, aby dodać dwa i dwa razem i prawdopodobnie uzyskać pięć.

Podniosłem z łóżka jej koszulę. – Włóż to.

Wpatrywała się we mnie biorąc koszulę w jedną rękę, a drugą przyciskając ręcznik do piersi.

Zwęziłem oczy. – Nie lubię się powtarzać – zbeształem ją, zerkając na nią.

– Mógł… Mógłbyś się odwrócić? – wyszeptała. – Proszę.

Prosiła tak ładnie, ale nie byłem w nastroju do kompromisów.

– Nie… Po prostu to załóż – warknąłem.

Jej twarz się zarumieniła; nie mogła się bardziej zaczerwienić. Była teraz moja. Musi się przyzwyczaić do tego, że widzę jej ciało.

Odwróciła się ode mnie lekko i pozwoliła, by ręcznik okalał jej talię, gdy zakładała moją koszulę. To było na niej ogromne, ale mi się podobało.

– Chodź tu, gattina – ponagliłem.

Odwróciła się do mnie. Jej twarz wciąż była czerwona jak burak. Pochyliłem się bliżej niej i zapiąłem guziki koszuli, pozostawiając dwa górne rozpięte.

– A teraz połóż się na brzuchu – zażądałem.

Jej ręce chwyciły ręcznik, który zgromadził się wokół jej talii. Wpatrywała się we mnie z przerażonym wyrazem twarzy.

– Teraz, gattina. Musisz zacząć robić to, co ci każe. Będziesz tu przez dłuższy czas, więc mnie nie denerwuj! – warknąłem.

Mogłem zobaczyć łzy zbierające się w jej oczach, ale musiała nauczyć się mi ufać.

Puściła ręcznik i położyła się na łóżku na brzuchu. Koszulka zakrywała na razie jej pupę.

– Zostań tam i nie ruszaj się – rozkazałem, wstając z łóżka i kierując się z powrotem do łazienki.

Chwyciłem trochę żelu aloesowego z szafki łazienkowej i wszedłem z powrotem do sypialni.

Nadal leżała na brzuchu. Nie było łez, za co byłem wdzięczny.

– Dobra dziewczynka, teraz tylko się zrelaksuj – uspokajałem.

Czułem, że się napięła, gdy tylko podniosłem koszulę z jej pupy. Spojrzałem na czerwony ślad na górnej części jej uda. Naprawdę mocno ją uderzył. Ten drań.

Rozsmarowałem trochę żelu na dłoni i zacząłem wcierać go delikatnie w jej udo.

Na początku sapała, ale potem zauważyłem, że zaczęła się rozluźniać.

– To powinno trochę ukoić ból – uspokoiłem.

Kontynuowałem wcieranie żelu, ciesząc się uczuciem jej miękkiej skóry na moich palcach. Zajmowało mi to dużo więcej czasu, niż prawdopodobnie potrzebowałem.

– Jest trochę lepiej, gattina? – szepnąłem.

Przytaknęła. – Tak, dziękuję...

Zawahała się, a ja zachichotałem głęboko. Nie wiedziała o mnie nic. Nie znała nawet mojego imienia, tylko to, co wyrzeźbiła jej wyobraźnia.

– Możesz mówić mi Vincent, gattina – powiedziałem.

Podniosłem wciąż leżące na łóżku bokserki i rzuciłem je przed nią. – A teraz je załóż.

Podszedłem do toaletki i zobaczyłem jak kombinowała, by założyć bokserki tak, bym niczego nie widział. Kiedy się odwróciłem stała obok łóżka, trzymając obszycie koszuli. Wyglądała na absolutnie przerażoną.

Usiadłem na łóżku ze ściągniętymi nogami. Poklepałem przestrzeń między nimi. – Usiądź tutaj – ponagliłem.

Znów się zawahała. To zaczynało być irytujące.

– Albo tu usiądziesz, albo użyję tej szczotki do włosów na twojej dupie! – syczałem.

Szybko zrobiła to, o co prosiłem. Oparłem jedną rękę na jej ramieniu. Mogłem poczuć jej drżenie, gdy zacząłem czesać jej długie, czekoladowo-brązowe włosy.

– Jak zwykle czeszesz swoje włosy, gattina? – zapytałem, gdy skończyłem szczotkować jej miękkie włosy, które sięgały środka jej pleców.

– W ten sposób – wyszeptała.

Uśmiechnąłem się i przesunąłem jej włosy tak, że przeciągnęły się przez jedno ramię, pozostawiając drugą stronę jej szyi gołą.

– Dobrze – szepnąłem. – Lubię to w ten sposób.

Delikatnie przycisnąłem moje usta do boku jej szyi. Czułem, jak drżała, gdy małe westchnienie uciekło z jej ust. Tym razem jednak było inaczej; nie było w tym strachu.

Czułem lekki łuk jej pleców, gdy się do mnie pochylała, nie wzbraniając się jak wcześniej.

Continue to the next chapter of Jego kociak

Odkryj Galateę

Alexei: Opowieść o rosyjskiej mafiiMiliarder Latino 2: Szkarłatny KwiatPalące sekretySeria Snowred 1: SnowredSzef się żeni 1

Najnowsze publikacje

Mason Spin-off: ImpulsTrzy. Liczba idealna: Złoto i bielDuchy ŚwiątW łóżku z wampiremCukierek albo psikus