Mars Mejia
KARA
Kiedy szkoła się skończyła, bolała mnie głowa. Wszystko z powodu gwałtownego temperamentu Adama i głupiej gęby Jasona, teraz wszyscy zastanawiali się, czy jesteśmy w jakimś trójkącie miłosnym.
Wyszłam na zewnątrz, przed szkołę, pozwalając, by owiał mnie wiatr.
Szary Jeep mojego brata podjechał do mnie i gwałtownie się zatrzymał. Muzyka reggaeton rozbrzmiewała bez żenady.
- Cześć, Charlie - zaświergotałem, wskakując na siedzenie pasażera.
- Hej - mój starszy brat obdarzył mnie szerokim uśmiechem. Byłam trochę zaskoczona tym, jak miły był Charlie.
Nie zrozumcie mnie źle, nigdy mnie nie maltretował, ale będąc moim starszym bratem, zawsze się mnie czepiał i robił mi psikusy na lewo i prawo.
Pewnego razu, kiedy nie chciałam się obudzić, Charlie oblał mnie wodą.
Krzyknęłam i powiedziałam mu, że jest sobota i że nie mamy szkoły. Ten idiota powiedział, że zapomniał i dzięki niemu przez tydzień byłem przeziębiona.
- Głodna? - uśmiech mojego brata nie zmalał. Charlie wcisnął gaz i zaczął jechać do naszego celu.
Tęskniłem za tym, kiedy Charlie i ja chodziliśmy do tej samej szkoły. Był chłopakiem, którego wszyscy kochali. Charlie mógłby kogoś pobić na miazgę, a oni i tak by go kochali. Nie żeby kiedykolwiek to zrobił.
Wszyscy wiedzieli, że jestem jego siostrą, a ja spędzałam czas z nim i jego przyjaciółmi. Wciąż ich widywałam, ale bez Charliego to już nie było to samo.
- Skończ z tym przesadnym myśleniem - Charlie zerknął na mnie, gdy zaparkował przy najlepszej knajpce w naszym małym miasteczku. Mój brat znał mnie lepiej niż ja sama, dlatego też łatwo przychodziło mu robienie mi psikusów.
- Długi dzień - mruknęłam, wysiadając z Jeepa.
Zapach wypełnił mój nos, gdy tylko weszliśmy do knajpy, a mój żołądek głośno zaburczał. Do tej knajpki chodzili wszyscy ze szkoły i pewnie dlatego Charlie tu przyszedł.
Prowadziła ją urocza meksykańska para, która serwowała najlepsze tradycyjne jedzenie.
Zobaczyłam grupę chłopaków z tyłu i kilka dziewczyn odrabiających lekcje w loży po naszej lewej stronie.
Zanim Charlie poszedł na studia, mieliśmy tradycję przychodzenia tutaj i jedzenia tacos w każdą niedzielę o pierwszej w nocy. To pomagało nam się rozluźnić, bo oboje jesteśmy nocnymi markami. Również w ten sposób trzymaliśmy się blisko siebie.
Podążyłam za Charliem i usiedliśmy w drewnianej loży. Czerwona poduszka pocieszyła mój obolały tyłek. Byłam zmęczona siedzeniem na twardych krzesłach przez cały dzień.
- Umieram z głodu - mój brat natychmiast chwycił menu i przewertował je.
- Próbowałem zrobić jakieś jedzenie w domu, ale zapomniałem włączyć kuchenkę, kiedy poszedłem do salonu. Więc wszedłem z powrotem do kuchni tylko po to, aby zobaczyć, że moje jedzenie wciąż stało i czekało na ugotowanie.
Uśmiechnął się głupkowato, a ja przewróciłam oczami, również chwytając menu.
- Charlie? - mój brat i ja odwróciliśmy głowy i zobaczyliśmy Quintina szczerzącego się dziko, gdy podszedł do naszej loży. Nie widziałam go od imprezy Layli, kiedy to niegrzecznie przerwała nam Karina.
- Jasna cholera - Charlie odwzajemnił uśmiech i wstał, żeby mogli się przywitać. Zamarłam, kiedy zobaczyłam Jasona podchodzącego do nich. Wpatrywał się w Charlie'go i mnie w dziwny sposób.
Mój żołądek nadal burczał, a ja chciałam, żeby się pospieszyli i przestali rozmawiać, żebym mogła zamówić jedzenie.
Mój temperament miał tendencję do gwałtowności, gdy byłam głodna.
- Jason, poznaj legendarnego Charliego Acostę. Quintin objął Charliego ramieniem. Charlie uśmiechnął się do Jasona, gdy się witali.
- To Jason Kade - Quintin cofnął rękę i żartobliwie uderzył Jasona. Jason spojrzał na Quintina, ale stanowczo uścisnął dłoń mojego brata.
- Wydaje mi się, że cię pamiętam. Czy nie byłeś najmłodszym biegaczem w drużynie varsity? - Charlie uniósł brew, okazując swoje rozbawienie.
Nie mogłam się powstrzymać od przewrócenia oczami, ale nikt tego nie zauważył. Pozostałam w loży, będąc całkowicie ignorowana, a oni trzej nadal stali. Moje oczy spotkały się z Jasona, który pokazał mi swój zaczepny uśmieszek.
- To ja - Jason nie przerwał kontaktu wzrokowego, gdy odpowiadał mojemu bratu, ale przewróciłam oczami na jego arogancję. Nie byłam pod wrażeniem ani trochę.
Charlie z powrotem usiadł naprzeciwko mnie, a Quintin dołączył do niego. Zobaczyłam, że Jason zerknął na siedzenie obok mnie, ale szybko przesunęłam się na krawędź, żeby nie mógł usiąść. Zaśmiałam się z jego zaskoczonego wyrazu twarzy.
- Kara, przesuń się - powiedział Charlie, nawet nie spoglądając w moją stronę. Quintin pokazywał mu coś na telefonie i nadal śmiali się razem.
Śmiech zamarł mi w gardle i mruknęłam, przesuwając się z powrotem, a Jason natychmiast usiadł ze zwycięskim grymasem.
- Nadal grasz? - Charlie zapytał Jasona, nawiązując rozmowę. Wpatrywałam się w menu, ignorując Jasona, który wciąż zerkał na mnie kątem oka.
- Tak, to w końcu mój ostatni rok - Jason odpowiedział chłodno.
- Och, więc ty i moja siostra - Jason szturchnął mnie w nogę, powodując, że odepchnęłam go od siebie i kontynuowałam próbę zdecydowania się na to, co chcę zjeść - znacie się?
Charlie skończył akurat w momencie, gdy uderzyłam jego udo pod stołem.
- Nie.
- Tak.
Oboje odpowiedzieliśmy w tym samym czasie.
Charlie spojrzał między naszą dwójka, a ja zwęziłam oczy na Jasona. Jego niebieskie oczy mrugały w rozbawieniu, a on odwrócił się z powrotem do mojego brata.
- Tak jakby - w końcu odpowiedziałam za nas obu. Jason uśmiechnął się wiedząc, że niechętnie to przyznałam.
Moje serce podskoczyło z radości, gdy zobaczyłam kelnerkę idącą w kierunku naszego stołu, ale mój sen umarł, gdy skręciła w lewo, i podeszła do innego stołu.
- Fajnie - Charlie przytaknął - Powinniście kiedyś wpaść, żebyśmy mogli nadrobić zaległości.
- Nie! - niechcący krzyknęłam głośno, powodując, że chłopaki podskoczyli - Miałam na myśli nie, wracaj - patrzyłam jak kelnerka znika, a trzech zdezorientowanych chłopaków wróciło do swojej pierwotnej rozmowy.
- Z przyjemnością - Jason wyciągnął ręce za siebie, opierając ramię na tylnej części loży obok mojej głowy. Czułam, jak otacza mnie jego ciepło i robiłam co w mojej mocy, by stłumić fale przyjemności, które wysłał.
Na szczęście Charlie nie patrzył i trąciłam go łokciem, co spowodowało, że chrząknął.
Kelnerka, drobna dziewczyna o czarnych włosach, podeszła i przyjęła nasze zamówienia, moje na burgera w stylu meksykańskim. Po jej wyjściu Quintin i Charlie zaczęli oceniać ją w skali od jednego do dziesięciu.
- Jesteście płytcy - warknęłam na ich ignoranckie komentarze.
- Jak? - Charlie uniósł brew, wyglądając na rozbawionego moim poirytowanym wyrazem twarzy. Ten zarozumiały palant rzucał mi wyzwanie. Zawsze dyskutowaliśmy, tylko po to, aby udowodnić, kto ma rację, a kto nie.
Oczywiście ja zawsze miałam rację.
- Nie możesz oceniać dziewczyny po jej wyglądzie. To się nazywa 'osobowość'. - Quintin się roześmiał, Jason wyglądał na rozbawionego, no i cóż, Charlie nie poddawał się bez walki - Ładna buzia jest niczym, jeśli ma brzydkie serce.
Jakkolwiek banalnie to brzmiało, znałam to aż za dobrze z doświadczenia. Adam miał wygląd, ale brakowało mu osobowości.
- Wygląd jest tym, co przyciąga cię do danej osoby, czyż nie? - pozostali dwaj udawali, że zachowują się tak, jakbym została zdyskredytowana, ale nie domyślili się, że argument Charliego tylko pomógł mojemu własnemu.
- To prawda, wygląd przyciąga do osobę, ale osobowość jest tym, co sprawia, że dana osoba zostaje - chłopcy nie wyglądali na przekonanych.
- A po cechach twojej osobowości, mój drogi bracie, może to dlatego każda dziewczyna, z którą rozmawiasz, ucieka na koniec świata.
Obdarzyłam Charliego moim słodkim i niewinnym uśmiechem, podczas gdy Quintin i Jason wybuchnęli śmiechem jak hieny.
- Charlie, zero. Kara, jeden - droczył się Quintin. Charlie spojrzał na mnie, a ja przygryzłam wargę, próbując powstrzymać własny śmiech. Uwielbiałam robić to Charliemu, zwłaszcza przy jego przyjaciołach.
Charlie i Quintin znów zaczęli rozmawiać, a kiedy jedzenie dotarło na miejsce, mój żołądek wydał z siebie odgłos przypominający konającego wieloryba.
- Ktoś jest głodny - zachichotał Jason, ale zignorowałam go i zaczęłam pożerać frytki, jakby od tego zależało moje życie. Smak pysznego jedzenia tylko sprawił, że chciałam więcej.
Wszyscy kontynuowaliśmy jedzenie w spokoju.
Ręka Jasona wylądowała na moim nagim udzie. Warknęłam i próbowałam strząsnąć jego rękę, ignorując że mnie to lekko nakręciło.
- Chcecie zagrać u mnie w domu? - Quintin zapytał, gdy tylko skończył jedzenie. Charlie też już skończył.
Boże, ależ oni szybko jedli.
- Chcę - odpowiedział Charlie i zapłacił za nas oboje. Wstali, a ja zakrztusiłem się jedzeniem, gdy zobaczyłem, że mój brat wstaje.
- Możesz najpierw zabrać mnie do domu? - podniosłam brew na Charliego. Ten dupek się uśmiechnął i wiedziałam, że zrobi coś, co mnie wkurzy.
- Nie da rady, siostrzyczko. Wygląda na to, że idziesz z nami - Charlie chwycił swoją kurtkę i poszedł w kierunku wyjścia.
- Charlie. To twoi kumple - poważnie nie chciałam iść gdziekolwiek, gdzie miał być Jason. Wszyscy trzej prawdopodobnie będą przeciwko mnie.
Plus to nie byłaby żadna zabawa dla mnie - oni mieli zamiar grać w gry wideo przez cały czas.
- W porządku, jestem pewien, że nie będą mieli nic przeciwko.
- Tak, nie mam nic przeciwko - Jason uśmiechnął się obok mnie. Mamrotałem jakieś barwne słowa przed opuszczeniem mojego miejsca i podążając za chłopcami na zewnątrz.
***
Byłam w domu Quintina tylko raz wcześniej, było to na imprezie jego i Jasona. Imprezie, na której wszystko się zaczęło.
Za pierwszym razem nie zwróciłam na niego uwagi, bo był zaśmiecony czerwonymi kubkami i pijanymi nastolatkami.
Tym razem zauważyłam, że był to miły, przytulny dom.
Podążałam za Charliem, kiedy szliśmy korytarzem. Nie miałam zbyt wiele czasu, żeby rozejrzeć się po wnętrzu, bo Quintin popędził nas do swojego chłopięcego pokoju.
Od razu rzucił mi się w oczy olbrzymi niebieski poduchowy fotel u stóp jego łóżka.
Poza tym jego pokój zdobiło kilka plakatów, a na podwójnym łóżku leżał koc z napisem Looney Tunes Naprzeciwko niego stał mały telewizor z płaskim ekranem.
W rogu stało biurko, na którym leżał laptop, a obok łóżka mała, zużyta kanapa.
Quintin zajął łóżko, Charlie usiadł na fotelu, a ja niestety utknęłam z Jasonem na kanapie. Moje oczy skierowały się na Charliego, który ukradł mi poduszkę, na której bardzo chciałam usiąść.
Chłopaki spędzili następne kilka minut rozmawiając o grach wideo, podczas gdy ja siedziałem absolutnie znudzona, ale nadal słuchając tego, o czym mówili.
- Muszę się wysikać - ogłosił Charlie, przerywając grę, wstał i poszedł w stronę drzwi.
- Dzięki za informację - powiedziałam z obrzydzeniem, gdy wyszedł z uśmiechem, czując się zadowolony z siebie, że sprawił mi dyskomfort.
- Chcecie coś do picia? - zapytał Quintin, patrząc na naszą dwójkę. Zerknęłam na Jasona po mojej prawej stronie, a on zaczął kiwać głową, ciemne blond fale opadały mu na czoło.
- Tak, wodę proszę - odpowiedział Jason, a ja potrząsnąłem głową na nie. Jedyną rzeczą, której chciałam było iść do domu.
Ekran mojego telefonu zaświecił się, a na ekranie pojawiło się imię Jess. Zerknęłam na czas i zmarszczyłam się, widząc że to prawie piąta.
Przekazałam jej aktualne informacje i odłożyłam telefon, aby ponownie poświęcić swoją uwagę Quintinowi.
- Zaraz wracam - Quintin wstał z łóżka i poszedł w kierunku drzwi swojej sypialni. Zesztywniałam na myśl o tym, że miałabym utknąć sama w pokoju z Jasonem.
W żadnym wypadku nie zamierzałam do tego dopuścić.
- Mogę pomóc - zaproponowałam i wstałam, ale Quintin potrząsnął głową.
- Nie, jesteś moim gościem, nie przejmuj się tym - Quintin wyszedł za drzwi, zostawiając mnie uwięzioną zupełnie samą z Jasonem.
Nie minęła nawet chwila, a poczułam silne ramię, które oplotło mnie w talii i pociągnęło do tyłu. Mój tyłek wylądował na kolanach Jasona.
- I zostało dwoje - Jason szepnął za mną, podczas gdy jego ręka pozostała owinięta wokół mojej talii. Próbowałem ją strzepnąć, ale moje próby były słabe.
Czułam, jak jego członek twardnieje przy moim tyłku, a ja położyłam ręce na jego kolanach, celowo naciskając na niego.
Mokrość zebrała się między moimi nogami, kiedy Jason przesunął drugą rękę do mojej piersi i mocno ją ujął w swoją dłoń. Wypuściłem miękki jęk i opadłam z powrotem tak, że moje plecy były całkowicie wciśnięte w jego klatkę piersiową.
Ramię Jasona, która był wokół jego talii nadal trzymało mnie mocno, stosując nacisk na mój tyłek, gdy delikatnie podniósł swoje biodra. Moja łechtaczka pulsowała, a ja nienawidziłam siebie za uleganie mu tak łatwo.
Ale, cholera, jego ręce były tak przyjemne na moim ciele.
Jason powoli pocierał moje sutki przez stanik. Stwardniały pod jego dotykiem i moje oczy zatrzepotały zamykając się. Ścisnął moją pierś, a następnie puścił, przesuwając rękę w dół do między moimi nogami.
Bolało mnie, tak chciałam żeby dotknął mojego słodkiego punktu. Zamiast tego, pocierał wnętrze moich ud, drażniąc się ze mną.
Logiczna część mnie zniknęła i odsunęłam jego ręce wstając, aby usiąść na nim.
- Jeszcze lepiej - Jason westchnął i umieścił swoje ręce na moich biodrach, przesuwając mnie nad swoim twardym członkiem. Chwyciłam oparcie kanapy, by podążać za jego rytmem. Nacisk na moją łechtaczkę się zwiększył i jęknęłam.
Mój umysł wędrował do wszystkich brudnych rzeczy, jakie Jason mógłby zrobić mi tu i teraz. Myśl o byciu złapanym tylko mnie podnieciła. Wiedziałam, że powinnam być logiczna, ale mój umysł był pełen brudnych myśli.
Adam nigdy nie sprawił, że czułam się w ten sposób. Teraz, kiedy byłam poza związkiem, byłam wolna, by robić co chcę z kim chcę.
Dopiero co poza związkiem, moje sumienie odbiło się echem. Poczucie winy uderzyło mnie.
-Właśnie zakończyłeś związek - wysyczałam jak grzechotnik i odskoczyłam od niego. Jak on mógł być takim flirciarzem, skoro w zasadzie nadal był w związku?
Między Adamem a mną było już po wszystkim, minął już miesiąc. Jason wciąż rozmawiał z Sarah, a nawet jeśli zerwali, to było to jakiś dzień temu. Sarah nie zamierzała pozwolić mu odejść tak łatwo.
Sarah dostawała to, co Sarah chciała, i chłopak którego chciała to Jason.
To wydawało się zaskoczyć go i jego ręka odleciał, jakby dotknął płonącego pieca. Twarz Jasona stała się poważna, zanim powiedział - Nic o tym nie wiesz.
Miał puste spojrzenie. Nadal oboje oddychaliśmy ciężko.
Moja twarz spoważniałą, gdy spojrzałam w dół na faceta z potarganymi włosami - Pewnie cię to nie obchodzi, ale ja z drugiej strony nie chcę żadnych niepotrzebnych dramatów w moim życiu.
Jego płonące niebieskie oczy wypalały we mnie dziurę, a on siedział wpatrując się we mnie w milczeniu przez kilka sekund, zanim powiedział - Nie chcesz dramatu, czy nie chcesz, żeby Sarah cię męczyła.
Moje pięści zacisnęły się na fakt, że trafił.
Ogień wewnątrz mnie tylko wzrósł, zwłaszcza, że wiedział dokładnie, dlaczego - Odkąd cię poznałam, moje życie było pełne tylko dramatów i plotek. To się tutaj kończy - zignorowałam jego pytanie i wyszłam.