
Siedzę pokryta potem. Dysząca. Krzyczę. Moja twarz jest mokra od moich szlochów. Rozglądam się i widzę Leviathana stojącego w drzwiach, oszalałego i zastygłego w miejscu.
Jego oczy nie są w pełni złote, choć jego wilk jest na powierzchni. Wpatruje się we mnie. W jego oczach kryje się strach i dezorientacja. Nie rusza się.
Trzymam prześcieradło w pięści, trzęsąc się, nie mogąc zrozumieć, co się dzieje.
Gdzie jest moja matka? Dlaczego Leviathan do mnie nie podchodzi? Dlaczego moje ciało płonie, a jednocześnie jest zimne? W tej chwili nic nie ma sensu.
To był tylko sen?