Sprzedana alfie - Okładka książki

Sprzedana alfie

Kelsie Tate

Rozdział 6

Autumn mieszkała w pałacu od prawie miesiąca, jej dni wypełniała ta sama monotonna rutyna i obowiązki. Każdego ranka budziła się i sumiennie wykonywała swoje obowiązki, upewniając się, że wszystko jest czyste i uporządkowane. Planowała odejść, ale wiedziała, że zanim do tego dojdzie, musi dobrze wykonywać swoje obowiązki. W końcu nie było sensu planować ucieczki tylko po to, by zostać straconą za niewłaściwe ścielenie królewskiego łoża.

Miała nadzieję, że wkrótce znajdzie okazję, by uwolnić się z tego miejsca. Tego wieczoru, gdy Autumn i personel siadali do kolacji, przerwał im Thomas.

„Przepraszam za najście, pani Timmons, ale potrzebujemy jednej z twoich pokojówek. Tej, która sprząta kwatery alfy”, oznajmił.

Oczy Autumn rozszerzyły się, a pani Timmons rzuciła jej surowe spojrzenie. „Autumn, idź z betą Thomasem”.

Z pochyloną głową Autumn poszła za Thomasem na górę, do kwatery alfy. „Wiesz, o co chodzi?” zapytała go łagodnie.

„Wkrótce się dowiesz. Po prostu nie wychylaj się i nie dawaj mu powodów do ukarania cię”.

Gdy stanęli przed drzwiami do kwatery alfy, Autumn wzięła głęboki oddech. Po wejściu do środka wyczuła obecność króla, potężną siłę, która zdawała się spowijać całe pomieszczenie niczym gęsta mgła.

„Proszę, tędy”, powiedział Thomas, otwierając drzwi do biura.

Autumn weszła do środka i spuściła głowę. Pokój pachniał niesamowicie, mieszanką sosny i piżma, a ona czuła energię promieniującą od mężczyzny, którego uznała za króla Elijaha. Nie odważyła się podnieść wzroku, zastanawiając się, dlaczego została wezwana.

Przez kilka napiętych chwil stała w milczeniu, czekając, aż król przemówi. Czuła na sobie jego wzrok, badający każdy jej szczegół. Nagle poczuła się niesamowicie skrępowana.

W końcu przemówił. „Jesteś pokojówką, która sprząta moje kwatery?”

„Tak, proszę pana… To znaczy, tak, alfo”, wydukała nerwowo Autumn.

„Jesteś dziewczyną, którą Beta Thomas przywiózł z Wysokiej Góry”, stwierdził, bardziej jako fakt niż pytanie.

„Tak…” odpowiedziała cicho.

„Cóż, dziewczyno z Wysokiej Góry, czy masz w zwyczaju zostawiać rzeczy w gorszym nieładzie, niż je zastałaś?”

Autumn zmarszczyła brwi w zakłopotaniu. „Przepraszam, nie rozumiem”.

„Moje biuro. Pozmieniałaś wszystko, a teraz nie mogę znaleźć żadnych ważnych dokumentów. Ukradłaś poufne informacje?” warknął.

Jej głowa podniosła się ze zdziwienia. „Absolutnie nie!” Zdając sobie sprawę ze swojego buntu, szybko ponownie opuściła wzrok.

Warknął i wstał z krzesła. „Więc gdzie są wszystkie moje dokumenty, mała służąco? Wszystkie były tutaj zeszłej nocy, kiedy opuściłem biuro”.

Autumn potrząsnęła głową. „Zostawiłam je na biurku, Wasza Wysokość. Jeśli zniknęły, ktoś inny musiał je przenieść”.

Skrzywił się. „Naprawdę sugerujesz, że to moja wina, że zaginęły?”

Autumn zamarła, świadoma, że stąpa po niebezpiecznym gruncie. „Nie, alfo. Jeśli dasz mi chwilę, poszukam ich”.

Warknął. „Skoro ja nie mogę ich znaleźć, to skąd pomysł, że ty będziesz w stanie?”

Wzruszyła ramionami. „Warto spróbować”. Kiedy Autumn zaczęła przeszukiwać pokój, zapytała: „Co to za papiery? Żebym wiedziała, czego szukać”.

„Są to ugody dotyczące sporów w stadzie”, odpowiedział chłodno.

„Och!” wykrzyknęła Autumn, przechodząc na drugą stronę biurka. Przeszukała stos, znajdując akta na jego spodzie. Wręczając mu je, nie nawiązując kontaktu wzrokowego, przeprosiła. „Przepraszam, alfo. Były porozrzucane po całym biurku i wyglądały na ważne. Nie chciałam, żeby te luźne papiery się zgubiły, więc włożyłam je do teczki. To moja wina, że nie mogłeś ich znaleźć”.

Wziął od niej teczkę, po czym przyparł ją do ściany, mocno ściskając kołnierzyk jej koszuli. „Dlaczego myślisz, że możesz to zrobić? Jesteś sekretarką czy pokojówką? Nie masz pozwolenia na dotykanie informacji o stadach”.

Serce waliło jej w piersi. „Przepraszam…” wyszeptała. W końcu Autumn podniosła wzrok, napotykając jego oczy. Ciemne oczy nakrapiane złotem wpatrywały się w nią, a całe jej ciało zapłonęło.

~Partner! Partner, partner, partner, partner!!- krzyczała jej wilczyca, biegając w kółko w jej umyśle.

Na chwilę oczy alfy Elijaha złagodniały, po czym znów pociemniały. „Wynoś się”. Puścił jej kołnierzyk i cofnął się, pozwalając Autumn uciec.

Czując się odrzuconą, pospieszyła do swojego pokoju, a w jej głowie kłębiły się myśli po tym spotkaniu. „Co się stało?” Marie zapytała, gdy weszła. „Nie mogło być źle, biorąc pod uwagę, że wciąż żyjesz”.

Autumn zdobyła się na roztargniony uśmiech. „Ledwie”.

„I co?” zapytała Marie.

„Ja… hmm…” Potrząsnęła głową, próbując oczyścić umysł. „Król nie mógł znaleźć pewnych akt, a ponieważ posprzątałam pokój, zapytał, gdzie je położyłam”.

Oczy Marie rozszerzyły się. „Widziałaś go? Rozmawiałaś z nim? Jaki on jest? Pracuję tu od trzech lat i nigdy nie byłam w tym samym pokoju, co on, nie mówiąc już o rozmowie z nim!”

On jest wszystkim! Wróć i porozmawiaj z nim! zawołała wilczyca.

„Jest taki, jak mówią, że jest”, mruknęła Autumn, po czym przebrała się w piżamę i położyła do łóżka.

Leżąc w ciemności, nie mogła zasnąć. Wszystko, na czym mogła się skupić, to jego ciemne oczy, które prześladowały każdą jej myśl. Jak to możliwe, że Król Alfa był jej partnerem? Los spłatał jej okrutnego figla. „Nie ma mowy, żebym teraz uciekła”, pomyślała.

Nie ma mowy, żebyśmy teraz tego chciały… wilczyca szeptał w jej umyśle.

Następny rozdział
Ocena 4.4 na 5 w App Store
82.5K Ratings
Galatea logo

Nielimitowane książki, wciągające doświadczenia.

Facebook GalateaInstagram GalateaTikTok Galatea