Dwa lata później - Okładka książki

Dwa lata później

Kelsie Tate

Rozdział 7

ZANE

Całą noc czułem odprężenie po naszym szybkim numerku z Mariah. Tęskniłem za nią.

Gdy pożegnałem już wszystkich gości, odwróciłem się w stronę domu, i właśnie wtedy drzwi się otworzyły i po raz kolejny ujrzałem Ellę.

Czy ta dziewczyna jest wszędzie? Pomyślałem. Pachniała tak dobrze.

Potrząsnąłem głową, nie rozumiejąc, dlaczego wciąż wydawała się mieć na mnie wpływ. Poszedłem za nią w dół wzgórza, próbując z nią porozmawiać, aby dowiedzieć się, dlaczego tak mnie do niej ciągnie.

Ale ona walczyła ze mną przez całą drogę. Jej bezczelność graniczyła niemal z jawnym buntem. Nie była już tą potulną omegą, jaką znałem wcześniej.

Kiedy chwyciłem ją za rękę, by ją zatrzymać, poczułem, jak przenika mnie jej ciepło. Nigdy nie doświadczyłem tego uczucia z Mariah. Ale ten czar prysł w chwili, gdy się wzdrygnęła. Bała się mnie.

Po naszym spotkaniu wpadłem do swojego pokoju. Rzuciłem się na łóżko, gapiąc się w sufit.

„Dlaczego mnie do niej ciągnie?” myślałem na głos. Mój wilk krążył we mnie, wciąż zły za odrzucenie mojej partnerki. Może to on był powodem, dla którego wciąż czułem do niej pociąg.

Przewróciłem się na bok, by spróbować zasnąć. Rano się nad tym zastanowię.

Następnego dnia mój ojciec odsunął zasłonę w mojej sypialni, wpuszczając do niej światło słoneczne. Jęknąłem zrzędliwie, po czym obróciłem się na drugi bok.

„Pobudka, śpiąca królewno!” zawołał mój ojciec, zanim zepchnął mnie z łóżka.

„Tato!” jęknąłem. „A gdybym był z dziewczyną?”

Mój ojciec się roześmiał. „Chłopcze, gdybyś miał partnerkę, zostawiłbym cię w spokoju. Ale obaj wiedzieliśmy, że jesteś tu sam”.

Dwa lata temu nie mogłem się zdobyć na powiedzenie ojcu, że znalazłem partnerkę w Elli i że ją odrzuciłem. Po prostu wyjechałem, mając nadzieję, że bałagan sam się uporządkuje i wszystko będzie dobrze, kiedy wrócę.

„Wstawaj, Zane”. Ojciec szturchnął mnie przez prześcieradło. „Za godzinę mamy być na terenie treningowym”.

„Tak jest, proszę pana” stęknąłem.

Kiedy zszedłem na dół, poczułem zapach śniadania. „Sophie, pachnie niesamowicie! Przeszłaś samą siebie!” wykrzyknąłem, gdy skręciłem za róg, ale w kuchni zobaczyłem tylko Ellę.

„Och, uch… Ella?” Podrapałem się w głowę. „Co ty tu robisz?”

„Jestem małą omegą. Gotuję ci posiłki” powiedziała bez ogródek.

„Gdzie jest twoja mama?” zapytałem.

„Dziś rano musiała załatwić kilka spraw” odpowiedziała, nawet nie podnosząc wzroku. Jej chłodne nastawienie zaczynało mnie irytować.

„Dzień dobry!” krzyknął mój ojciec, wchodząc do środka.

„Dzień dobry, Alfa!” odpowiedziało całe stado.

„Więc… ty zrobiłaś śniadanie?” pytałem dalej.

„Tak. Jako główna kucharka jestem odpowiedzialna za posiłki, gdy nie ma tu mojej matki” odpowiedziała.

„I, droga Ello, wygląda niesamowicie, jak zawsze” wtrącił się mój ojciec. Wziął talerz z jedzeniem i skierował się do stołu.

Już miałem coś powiedzieć, kiedy pojawiła się Mariah.

„Cześć, kochanie” powiedziała słodko, obejmując mnie ramionami wokół szyi i całując mnie mocno. „Zrobiłaś mi śniadanie, Omega?” powiedziała szyderczo, odwracając się do Elli.

Prawie wydałem z siebie warknięcie, ale udało mi się je powstrzymać. Naprawdę musiałem się zastanowić, co się dzieje w mojej głowie. Czułem się, jakbym odchodził od zmysłów.

„Tak, jest tutaj” odpowiedziała Ella, wyciągając z tyłu przykryty talerz. Spojrzałem na nią.

„Alfa Zane”. Ponownie opuściła głowę. Odszedłem z jedzeniem i usiadłem obok Mariah. Z jakiegoś dziwnego powodu to, że nazywała mnie alfą, działało mi na nerwy.

„Dzień dobry, Ells” powitał ją członek stada, którego nie znałem. Patrzyłem, jak facet okrąża ladę i przytula ją.

Pomógł jej przy sprzątaniu kuchni, a potem oboje stanęli przy blacie, jedząc własne śniadanie. Mój wilk nagle poczuł zazdrość.

Nigdy wcześniej tak się nie czułem i ani trochę mi się to nie podobało. Ale kimkolwiek był ten facet, sprawiał, że się uśmiechała i śmiała.

Potrząsnąłem głową i pocałowałem Mariah w usta, mając nadzieję, że to sprawi, że poczuję się lepiej. Tak się nie stało. Odwróciłem się i nadal patrzyłem, jak ze sobą przyjaźnie rozmawiają. To było irytujące.

Wstałem i udałem się do biblioteki, mając nadzieję na znalezienie jakiejś książki o partnerach. Znalazłem jedną i chciałem usiąść, by zacząć ją czytać, ale usłyszałem śmiech Elli z sąsiedniego pomieszczenia.

Warknąłem, wiedząc, że to przez tamtego faceta. Chwyciłem książkę i poszedłem do biura stada, mając nadzieję, że znajdę tam trochę spokoju.

Otworzyłem książkę i przewertowałem ją, aż znalazłem coś interesującego…

…gdy ktoś odrzuca swojego partnera, a jego odrzucenie zostaje zaakceptowane, przeznaczenie do bycia partnerami zostaje zerwane. Więź partnerska będzie zanikać z czasem, aż zupełnie zniknie.

Czasami więź partnerska może pozostać nienaruszona, jeśli jeden z wilków nie zaakceptuje odrzucenia.

Może się tak zdarzyć, nawet jeśli ludzka część danej osoby mówi o odrzuceniu, ale wilcza część tego nie robi…

Podniosłem wzrok znad książki i zmarszczyłem brwi. „To twoja wina, prawda?” powiedziałem na głos do mojego wilka. Mogłem usłyszeć jego warczenie.

W takim razie tak właśnie jest, odpowiedziałem sobie.

Czytałem dalej, mając nadzieję, że istnieje sposób, aby to jakoś naprawić. Ale oczywiście nie było. Mój wilk nie zaakceptował odrzucenia Elli.

Utknąłem w miejscu, dopóki mój wilk w końcu się nie obudzi i nie zda sobie sprawy, że nie będą partnerami. Mimo że teraz mnie do niej ciągnęło, wiedziałem, że to tylko więź partnerska.

Wstałem i wyszedłem z biura, kiedy znów usłyszałem śmiech Elli. Warknąłem, moja irytacja była prawie nie do zniesienia.

Następny rozdział
Ocena 4.4 na 5 w App Store
82.5K Ratings
Galatea logo

Nielimitowane książki, wciągające doświadczenia.

Facebook GalateaInstagram GalateaTikTok Galatea