Przepowiednia - Okładka książki

Przepowiednia

H. Knight

Rozdział 4: Wojownik w treningu

ESTELLA

Minął tydzień, odkąd beta Levi pozwolił mi zostać ze stadem i byłam mu za to bardzo wdzięczna. Zbliżyłam się do Olivii i kilku innych członków, głównie wojowników i niektórych ich partnerek.

Ludzie zdawali się mnie szanować, odkąd powaliłam Kentona na łopatki.

Myślenie o tym rozśmieszyło mnie. Byłam wdzięczna, że od tamtej pory mi nie dokuczał, a Bell odetchnęła z ulgą.

Niektórzy z pozostałych wojowników pozwolili mi nawet trenować razem z nimi. Czułam się mile widziana i nie spodziewałam się tego.

Ale wciąż wydawało mi się, że czegoś brakuje. Nie byłam jeszcze w stanie tego rozgryźć i to mi przeszkadzało. Nie spałam też dobrze, odkąd tam dotarłam.

Coś było nie tak z moją wilczycą, a ja nie mogłam się dowiedzieć, co to było.

Bell milczała, a ja nie mogłam tego znieść. Bywała cicha, ale to teraz w niczym nie przypominało jej przed opuszczeniem mojego starego stada. Wciąż próbowałam się do niej odezwać, ale nie otrzymywałam nic w zamian.

„Estella”, Kenton spojrzał na mnie, gdy wszedł do domu stada. Przewróciłam oczami i zignorowałam go, idąc do kuchni.

Byłam właśnie w drodze, aby porozmawiać z wojownikami i sprawdzić, czy mogłabym z nimi dzisiaj trenować.

„Ed! Tess!” krzyknęłam, idąc w ich kierunku w kuchni.

„Hej!” powiedziała Tess, przytulając mnie, a Ed przywitał mnie uśmiechem.

Ed jest jednym z wojowników, który również chce ubiegać się o stanowisko trzeciego dowódcy. Tess i Ed są mniej więcej w moim wieku i są partnerami. Szybko się z nimi zaprzyjaźniłam, co mnie zaskoczyło.

„Będziesz dzisiaj z nami trenować?” zapytała Robin, podchodząc do nas.

Robin jest również w moim wieku i jest bratem bliźniakiem Tess. Wyglądali podobnie, ale byli kompletnymi przeciwieństwami. Zabawnie było patrzeć, jak się ze sobą komunikują.

„Może”. Wzruszyłam ramionami z uśmiechem.

„Dzień dobry”, powiedział beta Levi, podchodząc do nas. „O czym rozmawiamy?”

„Estella dzisiaj z nami trenuje”, powiedziała Robin z uśmiechem.

Mogłam powiedzieć, że lekko się we mnie podkochiwał, ale był w tym tak słodki, że postanowiłam nic nie mówić.

„Brzmi fajnie”. Beta Levi się uśmiechnął.

„Estella”. Olivia chwyciła mnie i odciągnęła. Zaciągnęła mnie na trzecie piętro, po czym puściła na krótką chwilę.

„Potrzebuję twojej pomocy!” powiedziała, ciągnąc mnie do pokoju bety i jej.

„Z czym?” zapytałam zaniepokojona. Wyglądała na nieco zrozpaczoną, a ja nie wiedziałam, co się dzieje.

„Levi i ja wychodzimy dziś wieczorem. Potrzebuję pomocy w wyborze ciuchów”, powiedziała, zaczynając grzebać w swojej szafie. Prawie westchnęłam z ulgą, gdy zdałam sobie sprawę, że to nic poważnego.

Śmiałam się z jej gorączkowych ruchów. Powiedziała mi, że odkąd nie ma alfy, Levi nie zwracał dużej uwagi na jej potrzeby i nie wiedziała, co robić.

Levi był jej pierwszym, a ona wciąż wydawała się nieśmiała i zdenerwowana, gdy byli blisko siebie. Było to co bardzo urocze.

„Uspokój się”, powiedziałam, patrząc na ubrania, które już na mnie rzuciła.

„Co jest nie tak z tą opcją?” zapytałam, trzymając czerwoną sukienkę.

„Nie wiem”, powiedziała, wpatrując się w nią.

Była jeszcze taka młoda, dopiero co skończyła dziewiętnaście lat. Nie miała w pobliżu mamy ani taty, których mogłaby zapytać o takie rzeczy, a ja cieszyłam się, że mogłam jej pomóc.

Jej siostra i reszta rodziny wrócili do jej starego stada. Jej ojciec był alfą Cameron Mountain.

„No powiedz”, poprosiłam.

„Po prostu nie wiem. Nie podoba mi się ta sukienka”, Westchnęła.

„Dlaczego nie? To idealny kolor dla ciebie i jestem pewna, że wygląda na tobie seksownie”, powiedziałam, rzucając sukienkę w jej stronę.

„Jesteś pewna?” zapytała.

„Tak!” krzyknęłam. „Zaufaj mi. Wiem, co lubią mężczyźni”. Mrugnęłam do niej.

Uśmiechnęła się delikatnie, wieszając sukienkę z powrotem.

„Pomożesz mi się później ubrać?” zapytała, mrugając do mnie swoimi szczenięcymi oczami.

Czułam się, jakby była młodszą siostrą, której nigdy nie miałam. „Oczywiście!” Uśmiechnęłam się, po czym przytuliłam ją do siebie.

„Dziękuję”. Uśmiechnęła się i odwzajemniła uścisk.

„Levi cię szuka”, powiedziała, ciągnąc mnie na dół. Zawsze ciągnęła mnie po domu, a ja i stado nigdy nie wydawaliśmy się jej powstrzymywać.

„Tutaj jesteś”, powiedział Robin z uśmiechem. „Beta Levi powiedział, że czas na trening!”Uśmiechnął się. Zawsze był czymś podekscytowany i wydawało się, że to na mnie działa.

„Chodźmy trenować!” krzyknęłam, po czym wyszłam z nim ze stada, machając Olivii na pożegnanie.

***

„Cholera”, powiedział Ed, gdy złapał oddech. „Gdy alfa zobaczy, co potrafisz, nie będzie mógł cię wyrzucić!”

„Mam taką nadzieję”. Uśmiechnęłam się i odwróciłam wzrok. Nie byłam jeszcze pewna, co chcę robić, ale wiedziałam, że muszę to rozgryźć przed przybyciem alfy.

„Podoba ci się tutaj?” Robin zapytała, przyciągając moją uwagę.

„Tak”. Wzruszyłam ramionami, patrząc raz na niego, raz na Eda.

„To nie było zbyt przekonujące”, powiedział beta Levi, podchodząc do nas. Zaraz za nim szedł Kenton.

„To znaczy, nie podoba mi się, że musiałam opuścić moje stare stado, ale oto tu jestem. Naprawdę podobało mi się poznawanie wszystkich, ale sama nie wiem”. Westchnęłam.

„Czego nie jesteś pewna?” zapytał Ed. Był naprawdę dobry w czytaniu ludzi i wiedziałam, że gdyby miał zostać trzecim dowódcą, byłaby to doskonała umiejętność.

Gdyby to był mój wybór, nie byłoby nawet rywalizacji między nim a Kentonem.

„Moja wilczyca”, powiedziałam, przeczesując dłońmi swoje długie brązowe włosy. „Była niespokojna, nie wiem dlaczego i nie rozumiem tego”, powiedziałam.

Szybko nauczyłam się, że noszenie koszulek z dekoltem w serek lub z obniżonym stanem w pobliżu chłopaków, zwłaszcza tych niezaspokojonych, było złym pomysłem.

Nie mogli się skoncentrować podczas treningu i choć łatwiej było ich szybciej sprowadzić na ziemię, nie pomagało mi to w doskonaleniu umiejętności.

W moim starym stadzie nikt nawet nie zawracał sobie głowy patrzeniem, głównie dlatego, że byłam córką alfy, a on by ich zabił. Wydawało mi się też, że beta Ryan groził, gdyby ktoś spojrzał.

Zawsze chronił mnie przed kimś lub czymś.

„Cóż, miejmy nadzieję, że wszystko się ułoży”, powiedziała Robin ze współczującym uśmiechem.

„Tak”. Westchnęłam.

Ed skinął głową i odwrócił wzrok, chociaż wyglądał, jakby chciał powiedzieć coś więcej. Beta rzucił mi dziwne spojrzenie, jakby wiedział coś, czego ja nie wiedziałam, ale nie kwestionowałam tego.

„Muszę się spotkać z Olivią. Dzięki za zaproszenie”, powiedziałam, machając im na pożegnanie, po czym pobiegłam w stronę domu stada.

„Tu jesteś!” powiedziała Tess, schodząc po schodach. „Olivia wariuje”.

Wbiegłam po schodach, Olivia chodziła po pokoju.

To było urocze, że denerwowała się randką z betą Levim. Zazdrościłam jej posiadania partnera.

Czasami trudno było przebywać w pobliżu nich i niektórych innych par, ponieważ byli szczęśliwi – mieli swoją drugą połówkę. Ja nie miałam.

Olivia rozluźniła się, gdy mnie zobaczyła, a ja uśmiechnąłem się do niej.

„Wzięłam prysznic i nie wiem, co zrobić z włosami i makijażem”, wymamrotała, chwytając mnie za ręce.

„W porządku”, powiedziałam, próbując ją uspokoić. „Może zakręcimy ci włosy i zrobimy naturalny makijaż?”

„Ok”, zgodziła się.

Tess i ja pomogłyśmy jej się przygotować.

Olivia miała długie czerwono-brązowe włosy, które były naturalnie falowane, więc dodanie loków zwiększyło ich objętość.

Wiedziałam po sposobie, w jaki beta Levi na nią patrzyła, że w jego oczach była ładna, bez względu na wszystko, więc utrzymanie ich w naturalnym stanie wydawało się odpowiednie.

„Wow”, powiedziała, przyglądając się sobie w lustrze, gdy skończyłyśmy układać jej fryzurę.

Włosy miała rozpuszczone i zakręcone, a naturalny makijaż podkreślał jej naturalne rysy.

Jej czerwona sukienka sięgała tuż nad kolana. Była obcisła wokół talii, ale luźna na dole.

„Wyglądasz idealnie”, powiedziałyśmy z Tess w tym samym czasie, po czym zachichotałyśmy.

„Strasznie się denerwuję. Nie wychodziłyśmy nigdzie razem odkąd alfa wyjechał prawie dwa tygodnie temu z powodu całego stresu Leviego i naprawdę chcę, żeby dzisiejszy wieczór poszedł idealnie”, wyjaśniła, podchodząc do nas.

„Będzie idealnie”. Uśmiechnęłam się uspokajająco.

Usłyszeliśmy pukanie do drzwi i Tess poszła otworzyć. Beta Levi przyszedł na spotkanie z Olivią.

„Miłej nocy”, krzyknęłyśmy z Tess, zbiegając razem po schodach.

Beta Levi nie mógł oderwać wzroku od Olivii, gdy tylko ją zobaczył.

„Estella”, powiedział Kenton, blokując mi drogę.

Stał na ostatnim stopniu z rękami skrzyżowanymi na piersi. Miał zdeterminowany wyraz twarzy, który nie przypadł mi do gustu.

„Do zobaczenia później!” krzyknęła Tess, po czym pobiegła poszukać Eda.

Chciałam za nią krzyknąć, ale uznałam, że to na nic.

„Co?” zapytałam, gdy dotarłam na sam dół schodów. Moja wilczyca poruszyła się, jakby chciała powiedzieć, że jest zdenerwowana.

„Więc, to ja dziś dowodzę”. Uśmiechnął się.

Nie wierzyłam w to ani trochę, ale zignorowałam chęć powiedzenia czegokolwiek. „W porządku”. Przewróciłam oczami.

„Chodź ze mną”, powiedział, chwytając mnie za ramię i ciągnąc przez tylne drzwi domu stada do lasu.

Wyrwałam się z jego uścisku. Nie chciałam być z nim sama. Nie ufałam mu i czułam się przy nim wyjątkowo nieswojo, zwłaszcza teraz.

Bell drapała mnie od środka i nie mogłam zrozumieć dlaczego.

„Chodź za mną”, powiedział, spoglądając na mnie z uśmiechem.

Nie do końca wiedziałam, co do niego czuję, ale i tak poszłam za nim. Szedł w tym samym kierunku, w którym Bell zdawała się mnie popychać.

Zmierzał w kierunku drzew i kontynuował jeszcze kilka stóp, aż znaleźliśmy się w lesie.

Bell skomlała w mojej głowie i wciąż drapała. Coś się zbliżało.

„Tutaj”. Odwrócił się i chwycił mnie w pasie, przyciskając do drzewa.

Bell warknęła, ale szok sprawił, że zamilkłam.

Następny rozdział
Ocena 4.4 na 5 w App Store
82.5K Ratings
Galatea logo

Nielimitowane książki, wciągające doświadczenia.

Facebook GalateaInstagram GalateaTikTok Galatea