Przepowiednia - Okładka książki

Przepowiednia

H. Knight

Rozdział: 6: Kara

ESTELLA

„Postaw mnie”, warknęłam, walcząc z jego uściskiem, ale to nie miało sensu.

Czułam się zażenowana i podniecona jednocześnie.

„Nie”, powiedział surowo.

Zaczęłam zadawać mu ciosy w plecy i kopać w brzuch.

Wolną ręką uderzył mnie mocno w tyłek, a ja prawie krzyknęłam. Zabolało.

„Jesteś dupkiem”, chrząknęłam i zaczęłam drapać go po plecach, próbując się uwolnić.

Ponownie uderzył mnie w tyłek, nawet mocniej niż za pierwszym razem, a ja nie mogłam powstrzymać krzyku.

Warknęłam, gdy ponownie zbliżyliśmy się do stada, a ludzie patrzyli, jak znów niesie mnie przez podwórko. Zakryłam twarz w upokorzeniu.

Nienawidzę go, jęknęła Bell, a ja usłyszałam warknięcie z jego piersi. Czyżby usłyszał, co powiedziała?

Tym razem nie zatrzymał się przy domu stada. Szedł dalej, mijając centrum treningowe wojowników, a ja nie miałam pojęcia, dokąd idziemy.

On nas zabije. Bell panikowała, a on tym razem się zaśmiał.

Tak, słyszał ją. Czy to z powodu więzi partnerskiej?

Po kilku minutach wszedł po schodach do domu. Nigdy tu nie byłam. Postawił mnie na nogi i cofnął się o kilka kroków. Jego oczy wciąż były czarne, a wilk pod kontrolą.

„Jeśli spróbujesz uciekać, będziesz miała jeszcze większe kłopoty. Nie wystawiaj mnie na próbę”. Warknął ze złością. Nie odpowiedziałam. Po prostu stałam i wpatrywałam się w jego gniewny wyraz twarzy.

Wszedł do kuchni, a ja rozejrzałam się po pomieszczeniu, w którym byliśmy. Miał swój własny dom. To chyba miało sens. Był alfą.

Pachniał jak on – ciepłym i rześkim deszczem. Mogłam powiedzieć, że nikt poza nim nie korzystał z tego domu.

„Na górę”. powiedział, wskazując na schody. „Teraz”.

Spojrzałam na niego, jakbym chciała rzucić mu wyzwanie, ale wiedziałam, że nie wygram, a on już wystarczająco mnie upokorzył.

Chwycił mnie za ramię, gdy dotarliśmy na szczyt drugiego piętra i zaciągnął do czegoś, co wyglądało na jego biuro.

Chwycił moją torbę i opróżnił ją na podłogę, przeszukując ją w poszukiwaniu Bóg wie czego.

„Zdejmij bluzę”, powiedział, patrząc na mnie. Zrobiłam to, co powiedział, gdy przyglądał się mojemu ciału.

„Buty”, powiedział, opierając się o biurko.

Zdjąłem buty i skarpetki, rzucając je na bok.

„Spodnie”, powiedział, patrząc na moje nogi.

„Co?” zapytałam, co wywołało jego gniew.

„Zdejmuj”.

Zdjęłam je. Miałam na sobie tylko bieliznę i luźny podkoszulek ze stanikiem pod spodem.

„Teraz”, powiedział. „Zamierzam cię ukarać”. Przyjrzał się mojemu ciału.

„Co?” zapytałam. Patrząc w jego ciemne oczy, wiedziałam, że mówił poważnie. Bell i ja byłyśmy tego samego zdania: nie lubiłyśmy go.

„Chyba dobrze słyszałaś”, warknął.

Nie bałam się go, a martwiłam się, bo był nieprzewidywalny.

Alfy były naturalnie dominujące, a teraz on wyrażał to, że pełni stanowisko alfy, a dokładniej, mojego alfy.

W każdej innej sytuacji mogłabym być podniecona, ale nie zrobiłam nic, by na to zasłużyć.

Moja matka zawsze powtarzała mi, że kiedy spotykasz swojego partnera, wszystko się zmienia. Patrzą na ciebie z miłością i uwielbieniem. Wszystko, co chcą zrobić, to dać ci miłość, ale to nie było to, co działo się z nim.

Nawet nie znałam jego imienia! Ryan miał rację co do partnerów, a ja nienawidziłam siebie za to, że kiedykolwiek w niego wątpiłam.

„Możesz uciec”, wyszeptała Bell. Jego oczy rozszerzyły się i wiedziałam, że ją usłyszał. ~Przepraszam. ~

Nie rozumiałam, jak to zrobił.

Wyciągnął rękę, chwycił mnie za ramię i przyciągnął do siebie. Wstrzymałam oddech, gdy znalazłam się zaledwie kilka centymetrów od jego twarzy.

„Dlaczego?” zapytałam ściszonym tonem.

Zbył moje pytanie i tylko przewrócił oczami. „Jesteś moją partnerką i będziesz mi posłuszna. Nie będziesz uciekać i będziesz mnie szanować”, powiedział, patrząc na mnie.

„Na szacunek się zasługuje, a nie się go po prostu otrzymuje”, odparłam. Gotowałam się od środka.

„Sugeruję, żebyś uważała na to, jak się do mnie zwracasz. Możesz znaleźć się w wyjątkowo niekomfortowej sytuacji”, warknął.

„Nie odważyłabyś się”, Czułam, jak moja twarz robi się coraz gorętsza.

„Naprawdę chcesz mnie przetestować?” zapytał, unosząc brew.

Wzdrygnęłam się. Nawet nie znałam tego faceta.

Zaśmiał się i popchnął mnie w stronę biurka. „Pochyl się do przodu i połóż ręce płasko na blacie”, powiedział szyderczo.

Bałam się, bardzo się bałam, ale zrobiłam, co powiedział. Rozsunął moje nogi stopami i popchnął mnie dalej na biurko. Nie mogłam kłamać; byłam podniecona, ale wciąż przerażona.

Usłyszałam, jak bierze coś z półki, po czym wraca do mnie. Poczułam to, zanim usłyszałam: ostre ukłucie skórzanego paska uderzającego w mój tyłek.

Krzyknęłam, nie mogąc dłużej powstrzymywać łez. Poczułam to ponownie, a potem usłyszałam dźwięk i jeszcze raz.

Starałam się pozostać tak nieruchomo, jak to tylko możliwe, ale nie mogłam powstrzymać się od podskoczenia przy trzecim uderzeniu.

„Nie ruszaj się”, zażądał, kładąc rękę na moich plecach, by utrzymać mnie w miejscu.

Nerwy rozeszły się po całym moim ciele. Nie było we mnie iskier. Czułam pustkę. Byłam pusta.

Usłyszałam, jak odchyla rękę, po czym skórzany pasek ponownie zetknął się z moim tyłkiem. Ponownie krzyknęłam. W tym momencie szlochałam. Zrobił to jeszcze raz, a moje kolana prawie się pode mną ugięły.

Nie byłam pewna dlaczego, ale przestał. Może przez mój szloch, a może zdał sobie sprawę, że nie zasłużyłam na to, ponieważ nie zrobiłam nic złego.

„Gdyby to nie miała być kara, mój kutas byłby teraz głęboko w twojej mokrej cipce”, wyszeptał.

Czułam na sobie jego gorący oddech. „Proszę, nie rób tego”, błagałam.

„A dlaczego nie?” zapytał. Złapał mnie za włosy i pociągnął, bym wstała.

„Proszę”, błagałam. Nie byłam już pewna, o co proszę. Wszystko było zamazane.

„Lepiej, żeby następne słowa z twoich ust były przeprosinami, bo inaczej znajdziesz się w jeszcze bardziej kompromitującej sytuacji”. Zaśmiał się.

Nie miałam pojęcia, za co miałam go przeprosić, ale byłam już wystarczająco upokorzona jak na jeden dzień.

„Przepraszam”, wyszeptałam i znów zaczęłam płakać.

„Dobrze, powinno ci być przykro”, warknął. „Jeśli kiedykolwiek spróbujesz dotknąć innego mężczyzny, odejść lub pyskować mi ponownie, pożałujesz tego”. Jego ton był okrutny. Nie mogłam nawet na niego spojrzeć.

„Spójrz na mnie”, warknął swoim tonem alfy.

Po raz pierwszy usłyszałam jego komendę alfy w stosunku do mnie, a Bell zamruczała na ten dźwięk. Spojrzałam na niego i zobaczyłam, że siedzi teraz za biurkiem z surowym wyrazem twarzy.

Nie obchodziło mnie nawet, jak teraz wyglądam. Wyglądałam źle, ale nie obchodziło mnie, co on o mnie myśli. Przynajmniej już nie.

„Zaufaj mi, kiedy mówię, że byłem dla ciebie łagodny. Następnym razem nie będzie łatwo. Będziesz stać naga, pochylona nad moim biurkiem. Czy wyraziłem się jasno?”

Łzy nadal płynęły mi z oczu i nic nie powiedziałam.

„Powiedz: Tak, Alfo”, warknął, wstając i podchodząc bliżej mnie. Serce waliło mi w piersi.

„Tak, Alfo”, wymamrotałam tak głośno, jak tylko mogłam, mając nadzieję, że mnie nie dotknie.

„Chodźmy”, powiedział, wychodząc z biura.

Potknęłam się o własne nogi, po czym poszłam za nim. Gdy wyszłam z biura, chwycił mnie za ramię i zaprowadził do najbardziej oddalonego pokoju.

Otworzył drzwi i wepchnął mnie do środka, po czym zamknął je za mną.

Pokój nie był jego. Nawet nie pachniał jak on.

„I tak nie chcemy pachnieć jak on” Bell splunęła z obrzydzeniem. Wiedziałam, że potajemnie go pragnęła, ale nie kwestionowałam jej motywów, ponieważ ja go nienawidziłam.

„Ciii. Proszę, nie chcę, żeby słyszał. On wróci”, wyszeptałam.

Upadłam na łóżko, a moje serce się ścisnęło.

„On nas nie skrzywdzi. Nie pozwolę mu na to”, powiedziała, próbując mnie uspokoić.

„Nie byłybyśmyw tej sytuacji, gdyby nie ty”, warknęłam.

„To nie moja wina”.

„Twoja. Wiedziałaś o tym. To dlatego zamknęłaś się na mnie i nie odzywałaś przez cały tydzień. Gdybyś coś powiedziała, mogłybyśmy odejść”. Jęknęłam z bólu.

„Nie odeszłabyś”. zaśmiała się. W głębi duszy wciąż chciała naszego partnera.

„Tak, odeszłabym!” warknęłam.

„Dlaczego?”

„Ryan powiedział mi, jak niektórzy partnerzy traktują siebie nawzajem. To kolejny powód, dla którego nigdy nie opuściłam stada, by szukać partnera po śmierci mamy. Bałam się, że zostanę skrzywdzona”.

„Wiedziałam, że albo będę uwięziona w związku bez miłości, w którym będę workiem treningowym, albo zostanę odrzucona”, jęknęłam, gdy łzy spłynęły mi po twarzy.

„Nie rozumiem twojej obsesji na jego punkcie”.

„Nie mam obsesji na punkcie Ryana. On tam był. Nie miałam partnera, a jego go odrzuciła”, powiedziałam.

„Ryan nigdy nie pokocha cię tak, jak nasz partner”.

„Nasz partner nas nie kocha. Ryan kocha. Nie bądź głupia. Wiesz, że kochasz wilka Ryana”, zawołałam.

„Przestań dramatyzować”, westchnęła.

„Moja mama umarła przez głupi błąd mojego ojca, ale on twierdził, że to moja wina. Nasz partner nas nie kocha, a ty nazywasz mnie dramatyczną? Nie, mam już dość”.

„Jeśli chce mnie jako swój worek treningowy, niech tak będzie. Już mnie to nie obchodzi. Prawdopodobnie masz rację, co do Ryana. Pieprzył mnie tylko dlatego, że tam byłam”, powiedziałam, gdy ogarnął mnie gniew.

„Może to jest jego sposób na wyrażenie swoich uczuć”. W jej głosie zabrzmiała nutka nadziei.

„Już mnie to nie obchodzi, Bell. Nie chcę więcej słyszeć twojego głosu”, powiedziałam, zanim całkowicie zamknęłam jej usta. Szlochałam, aż do momentu kiedy nie było we mnie więcej łez.

Następny rozdział
Ocena 4.4 na 5 w App Store
82.5K Ratings
Galatea logo

Nielimitowane książki, wciągające doświadczenia.

Facebook GalateaInstagram GalateaTikTok Galatea