Galatea logo
Galatea logobyInkitt logo
Uzyskaj nieograniczony dostęp
Kategorie
Zaloguj się
  • Strona główna
  • Kategorie
  • Listy
  • Zaloguj się
  • Uzyskaj nieograniczony dostęp
  • Pomoc
Galatea Logo
ListyPomoc
Wilkołaki
Mafia
Miliarderzy
Romans z dręczycielem
Slow Burn
Od wrogów do kochanków
Paranormalne i fantastyczne
Ostre
Sports
College
Druga szansa
Zobacz wszystkie kategorie
Ocena 4,6 w App Store
Warunki korzystania z usługiPrywatnośćImprint
/images/icons/facebook.svg/images/icons/instagram.svg/images/icons/tiktok.svg
Cover image for Związani niechęcią

Związani niechęcią

Zdrada stada

To była dobra noc na polowanie na czarownice.

Jego stado właśnie skończyło łapać zdradzieckie wilki, które ukrywały jego najnowszy cel.

Kieran Gallagher był więcej niż gotowy, by położyć kres kolejnej zarazie zła, szerzącej zepsucie na świecie, zanim wróci do domu ze swoimi wilkami.

Kieranowi trudno było wrócić myślami do życia, które wiódł, zanim obiecał zlikwidować mroczne czarownice żyjące wśród nich.

Były złe i okrutne i powinny były zostać wymazane z tej planety na długo przed tym, jak rozpoczął swoją misję unicestwiania ich gatunku.

Gdyby tak się stało, mógł tylko przypuszczać, że jego życie wyglądałoby zupełnie inaczej niż teraz. Prawdopodobnie byłby już ojcem, a szczenięta opanowałyby jego dom.

Mógłby być nawet szczęśliwy, zamiast być cieniem wilka, którego paliwem jest tylko płonąca wściekłość, nienawiść i palące poczucie winy.

Podczas swojej wielowiekowej misji stworzył jedno z największych stad w Ameryce, Stado Havenwood.

Rekrutował tych, którzy musieli zmierzyć się z czymś podobnym do bólu Kierana, zbierając po drodze zabłąkanych do realizacji swojej nieubłaganej wendety.

Wilki, które zgubiły drogę z powodu czarownic, demonów, wampirów i tym podobnych, znalazły się w Havenwood.

Jego wataha nie należała do najbardziej stabilnych, ale była jedną z najbardziej zaciekłych, a to był zaszczyt wśród wilków, zwłaszcza przy jego misji.

Spędził ostatnie kilkaset lat zabijając czarownice w każdy możliwy sposób.

Zazwyczaj skupiał się tylko na mrocznych czarownicach, ale często do jego uszu docierały plotki o czarownicach światła na granicy przejścia do mrocznego rzemiosła.

Zawsze powstrzymywał je, zanim osiągnęły swój pełny potencjał.

Nigdy tak naprawdę nie obchodziło go, jaką wiedźmę zabił. Najlepszym rodzajem czarownicy była martwa czarownica, to jasne i proste.

Jedyną wadą ochrony innych przed udręką, jakiej sam doświadczał było to, że im więcej zabijał, tym ciemniejsza stawała się plama na jego duszy, aż nie czuł już prawie nic.

Nawet jego wilk leżał w nim prawie uśpiony, a jego obecność z każdym rokiem stawała się coraz mniej zauważalna. Wiedział, co to oznacza. Kieran umierał powoli, ale nie mógł teraz zmienić kursu swego losu.

Nie wiedziałby, jak przekierować swoje życie, nawet gdyby próbował, a od wieków nie liczyło się dla niego nic poza zemstą.

Tak bardzo poświęcił się wojennej ścieżce, unicestwiając swoich wrogów w Ameryce Północnej, że był zbyt zajęty, aby ubiegać się o tytuł głównego alfy w swoim regionie.

Nie chciał dodatkowych obowiązków, będąc zbyt pochłoniętym zabijaniem szumowin.

To właśnie doprowadziło go dziś do Stada Burzowego Deszczu, pomimo pełni księżyca, która mocno dała się we znaki jego wilkom.

Większość wilków nie chciałaby niczego więcej niż walczyć lub pieprzyć się podczas pełni księżyca, kierując się swoimi najbardziej pierwotnymi instynktami, ale Kieran był wystarczająco silny, aby oprzeć się temu pociągowi, ponieważ jego wilk zachowywał spokój, zwłaszcza gdy liczył na upolowanie wiedźmy.

Zabrał ze sobą wilki, którym uważał, że można zaufać i potrafią kontrolować swoją wilczą naturę, gdy najeżdżali ziemie innej watahy.

Zdradą Burzowego Deszczu zajmie się później, gdy już schwyta wiedźmę.

Garstka wilków, które ze sobą przyprowadził, już przeszukiwała okolicę, blokując drogi ucieczki, osaczając członków stada i kierując się do jego głównej rezydencji.

Jeden z jego wilków pchnął mocno schwytanego zmiennokształtnego niedźwiedzia, mrucząc kilka szyderczych słów pod jego adresem, które Kieran mógł usłyszeć zza kierownicy, uśmiechając się, gdy koordynował kolejne ruchy swoich ludzi.

Nikt nie spodziewał się ataku podczas pełni księżyca, a jego plan był doskonały, bo przejął stado bez najmniejszej straty w gronie własnych wilków.

Mrużąc oczy przez przednią szybę swojego SUV-a, Kieran wyszedł z pojazdu i zawołał do swojego beta. Ten młody dupek odwrócił się w jego stronę, uśmiechając się lekko, po czym ruszył w jego kierunku.

Tyler Ward był jego najlepszym przyjacielem i jednocześnie wrzodem na tyłku. Młodszy od Kierana o kilkaset lat, Tyler miał w sobie żywiołowość, o której Kieran wiedział, że w nim samym już dawno wygasła.

Poza zemstą Kieran wiódł ponurą egzystencję.

Gdyby choć trochę tym się przejmował, mógłby nawet przyznać, że jest samotny. Nie żeby mężczyźni tacy jak on zasługiwali na szczęście.

Jego ręce były poplamione taką ilością przeklętej krwi, że czasami mógłby przysiąc, że widzi tylko czerwień.

„Jaki jest status naszej czarownicy?”

Tyler potrząsnął głową. „Wilki, które zatrzymaliśmy, nic nam nie mówią. Są lojalne do granic możliwości”.

Obaj mężczyźni byli podobnego wzrostu, a ich ramiona stykały się, gdy wpatrywali się w schwytanych zmiennokształtnych.

Kieran uniósł brwi. „Wygląda na to, że uważają, iż mroczna czarownica zasługuje na ochronę przede mną. Może tortury skłonią ich do mówienia”. Słowa te miały nieprzyjemny posmak, ale były konieczne.

Z reguły jego wataha nie torturowała innych wilków, chyba że nie było innego wyjścia. Ale stado ukrywające mroczną wiedźmę? To był powód do wszelkich tortur, jakie Tyler mógł wymyślić.

„Właśnie tak, Alfa. Jedyną rzeczą, jaką powiedział nam Alfa Taylor jest to, że to jest czarownica światła. I w dodatku niepraktykująca

„Gdyby tak było, nie czuliby potrzeby ukrywania jej”.

Tyler wzruszył ramionami. „Mogliby, gdyby obawiali się, że wycofasz się z sojuszu z nimi. Ich stado nie jest znane ze swojej potęgi”.

„Może postanowili ją ukryć i nadal się na nas powoływać dla ochrony”.

Możliwe, ale i tak nie miało to teraz znaczenia, ponieważ Kieran otrzymał informacje, że ukrywana wiedźma odprawia mroczne rytuały na ziemi Stada Burzowego Deszczu.

Teraz jego zadaniem było zabranie jej i uporządkowanie bałaganu, który wywołało to stado.

Klepiąc przyjaciela po plecach, Kieran odwrócił się, zostawiając Tylera, by zajął się przesłuchaniem członków stada w sposób, jaki uzna za stosowny.

Stado Burzowego Deszczu świadomie ukrywało czarownicę przed jej własnym losem.

I o ile nie można było udowodnić, że byli pod wpływem czarnej magii, to naruszali sojusz, a Kieran miał prawo wypowiedzieć im wojnę.

Poczuł niepokój, po raz pierwszy od lat kwestionując własny osąd.

Czy wiedźma nie przeklęła go kiedyś, by wierzył we wszystko, co wyplują jej plugawe usta? Możliwe, że inna wiedźma zrobiła to samo z tym stadem.

Może powinien przemyśleć krzywdzenie tych ludzi, dopóki nie będzie miał swojego celu w szponach.

Jesteś złoczyńcą, ponieważ musisz być tak samo zły jak one, aby chronić innych przed wpływem tych stworzeń.

Ta myśl wystarczyła, by odciągnąć go od wyjaśnień, które był gotów przedstawić Stadu Burzowego Deszczu.

Jego pięści zacisnęły się po bokach ciała, zanim wytarł nieistniejącą krew z dłoni o dżinsy.

W powietrzu rozległ się krzyk, cichy, ale jego uszy zadrgały.

Jego wilk poruszył się na ten krzyk, budząc się po raz pierwszy od wieków, powodując swędzenie skóry Kierana, który poczuł chęć przemiany.

Kieran zatrzymał się, łapiąc oddech. Nie czuł takiej chęci od co najmniej dekady.

Tyler zbliżył się od południa. „Słyszałeś…”

„KIERAN!” Ten głos… Znajomy dźwięk rezonował w nim, gdy przerażony krzyk kobiety odbijał się echem wśród drzew.

Jego wilk zawył, budząc się na ten dźwięk, a Kieran odpowiedział mu wyciem, unosząc głowę ku niebu. Później rozległo się kilka innych skowytów, wywołanych przez jego głodny zew.

Wilczy instynkt, długo uśpiony, rozbrzmiewał w jego umyśle. Znajdź ją zażądał. Chroń ją.

Bez zastanowienia ruszył sprintem przez las, napinając mięśnie, gdy przeskakiwał nad kamieniami, zwalonymi kłodami, czymkolwiek, co znalazło się na jego drodze.

Prawie powalił drzewo, uderzając w nie mocno w pośpiechu, by dotrzeć do tego głosu.

Jej dramatyczne wezwanie odbiło się echem w jego głowie. Musiał ~do niej dotrzeć, zanim stanie się coś strasznego.

Nie był nawet pewien, kim była „ona”, tylko że wszystko w nim zmuszało go do ruchu, do pośpiechu. Wiedział, że nie może zwlekać, ale nie był pewien dlaczego.

Po czymś, co wydawało się wiecznością, Kieran natknął się na jednego ze swoich wilków, Joe’ego, rozkraczonego nad nieprzytomną kobietą. Jedną ręką przyciskał jej twarz do ziemi, a drugą dotykał siebie przez spodnie.

Jej sweter wyglądał na podarty, a ona sama była pokryta brudem i krwią, z widocznymi śladami walki. Oddech uwiązł Kieranowi w gardle na widok jej nieruchomej postaci, a instynkt popchnął go naprzód.

Jego wilk zawył ponownie, a jego skowyt rozbrzmiał w głowie Kierana.

Kieran warknął gardłowo, co zaskoczyło Joego, który szybko opuścił ręce i otworzył oczy.

Zapach strachu Joego przenikał zmysły Kierana, co nie było niczym niezwykłym dla kogoś takiego jak on, gdy przebywał w pobliżu słabszych wilków.

Joe zatoczył się do tyłu, lądując na tyłku, a jego oczy zmieniły kolor na jasnoniebieski, gdy jego wilk wysunął się na pierwszy plan, bez wątpienia wyczuwając, że właśnie stał się ofiarą Kierana.

Kieran przeoczyłby niepokój wilka, ale inne zapachy otaczające go naprawdę go wkurzyły i sprawiły, że jego nowo przebudzony wilk rzucał się w jego wnętrzu, by się przebić i przejąć nad nim kontrolę, kłapiąc i warcząc z wściekłości.

Czuł słodki posmak jej krwi, choć nie widział żadnego płynu rozlewającego się na leśną ściółkę.

Najbardziej wyczuwał jej strach, zmieszany z mocnym zapachem lawendy i wanilii oraz ziemistym zapachem czarownicy.

Naraz poczuł się dziwnie podniecony, opiekuńczy i gotowy zabić pieprzonego członka swojego stada za dotknięcie jej.

Za skrzywdzenie czarownicy? Kieran potrząsnął głową, by oczyścić myśli, ale nalegania jego wilka stawały się coraz głośniejsze, aż zagłuszyły jego chęć zabicia jej.

Chroń ją. Chroń to, co nasze.
Jego wiedźma. Sama myśl o niej doprowadziła go do szaleństwa, żądza zabijania i okaleczania sprawiła, że jego ciało zaczęło się powiększać, a chęć zmiany niemal nim zawładnęła.

Walczył, by zapanować nad swoim wilkiem, zdeterminowany, by zapanować nad sobą, ale było to niemożliwe.

Walka w jego wnętrzu zakończyła się, gdy Joe się poruszył, a oczy Kierana skupiły się na zmiennokształtnym, gdy pozwolił swojemu wilkowi wysunąć się na pierwszy plan, nie po to, by się zmienić, ale by pokierować jego kolejnymi krokami.

Z jego gardła wyrwał się warkot. Dłonie zacisnęły się w pięści, gdy powoli podszedł do żałosnego gówniarza, który ją przytrzymywał.

Ona była jego. Jego nagrodą, jego wiedźmą, z którą mógł robić, co tylko chciał. A rzeczy, które chciał jej zrobić…

Prawie jęknął na tę myśl, a jego nozdrza poczuły więcej jej zapachu, przez co poczuł się zarówno spokojny, jak i morderczy.

Joe myślał, że może skrzywdzić kogoś, kto nie należał do niego?

Czerwień wypełniła wzrok Kierana, który wpadł w ślepą furię, a jego wilk błagał o pełne uwolnienie, aby mógł rozerwać ciało Joe’ego.

Nasza. Jego ~wilk powtarzał to jak mantrę. Czy jego bestia naprawdę obudziła się dzięki tej wiedźmie?
Nasza.

Jego ofiara? Jego wiedźma? Kieran miał to w tej chwili w dupie, oczyszczając przestrzeń między nim a ofiarą.

Podniósł swojego towarzysza bez wysiłku, jedną masywną ręką rzucając podwładnego na ziemię, nie dając mu czasu na przesunięcie się, gdy kopnął go wielokrotnie, rozkoszując się kośćmi trzaskającymi pod jego butem.

Joe krzyknął w udręce, a jego głos był wysoki i zgrzytający.

Cóż za słodki dźwięk.

Kierana wypełniło coś w rodzaju zamglenia, a w powietrzu unosił się zapach krwi. Jego umysł był pochłonięty tylko jedną myślą.

Chronić ją wszelkimi dostępnymi sposobami.~
Continue to the next chapter of Związani niechęcią

Odkryj Galateę

Dla mojego dobraWorek pełen prezentówPoza bielą i czernią 1: BishopNadnaturalne Instynkty 1: PrzemianaSmycz smoka

Najnowsze publikacje

Mason Spin-off: ImpulsTrzy. Liczba idealna: Złoto i bielDuchy ŚwiątW łóżku z wampiremCukierek albo psikus