Krew smoka - Okładka książki

Krew smoka

C. Swallow

Rozdział 6

Luvenia

Tanecznym krokiem podchodzę do rezydencji moich rodziców, którą nazywają sypialnią Madeline. Zatrzymuję się przed drewnianymi drzwiami i grzecznie pukam, podczas gdy przechodzący obok niewolnicy myślą zdecydowanie zbyt głośno.

Księżniczka Luvenia ma tak dobrze wysklepione plecy. Chciałabym mieć dobrą postawę. Gdybym tylko nie musiała tak dużo zamiatać przez cały dzień każdego dnia...

... Co za bezuczuciowa pustka, czy jej usta kiedykolwiek drgają?...

... Bóg wie, co może jej przeszkadzać...

... Luvenia! Och, jakże bym chciał po prostu złapać ten tyłek, choć raz, sprawdzić, czy jest tak jędrny, na jaki wygląda...

Jestem już zgarbiona, gdy drzwi się otwierają i widzę po drugiej stronie Haela, wyglądającego na cholernie zirytowanego, że mu przerwano.

– Jesteś zajęty? – pytam, a jego oczy miękną, gdy widzi, że to tylko ja.

– Tylko trochę, Luv. – Hael blokuje mi drogę do sypialni i słyszę, jak Madeline spieszy się w tle. Słyszę kilka brzęków.

– Czy ona znowu jest przykuta? – pytam, przewracając oczami.

– Nie zaczynaj tego znowu – warczy Hael. – Co się stało, mała małpko?

– Chcę, żeby Thad i Sylvan odeszli – warczę na niego, a drzwi są nagle otwierają się na oścież, gdy Madeline za nie ciągnie.

Widzę, jak rumieni się w zakłopotaniu, gdy poprawia płynącą sukienkę, którą właśnie naciągnęła na siebie.

– Luv, proszę wejdź. – Maddie jest dla mnie słodka, a ja czuję się winna, że jestem tak źle nastawiona.

Czuję się winna tylko przez chwilę, bo szybko przypominam sobie sekret, który ona przede mną ukrywa.

– Wszyscy wiecie, że mam wyjątkowe zdolności czytania w myślach... – zaczynam, już agresywnie, gdy wdzieram się do pokoju, czując na sobie niecierpliwe spojrzenie Haela i zmartwione oczy Madeline.

– Co słyszałaś? – pyta Madeline, a ja się na nią patrzę.

– Wszyscy coś przede mną ukrywają. Coś o książętach i o mnie. Osobiście uważam, że powinni wyjechać stąd już dawno temu.

– Chcę, żeby odeszli. Nie lubię ich. Są naprawdę irytujący!

Wystarczy. – Madeline nie zwraca się już do mnie swoim miłym tonem. Wskazuje na łóżko. – Usiądź. Jeśli chcesz wiedzieć, co się dzieje, powiem ci.

– Jest pewien powód, dla którego nie powiedziałam ci o twojej zbliżającej się podróży do Hordy Fortuny...

Co? – Właśnie usiadłam na łóżku, ale od razu wstaję. – Mówisz poważnie?

– Śmiertelnie poważnie, Luv – warczy Hael. – Byłaś trzymana pod kloszem dorastając w tych murach, ale nie możesz tu zostać na zawsze.

– Lochness i ja oboje wiemy, że wciąż słabo kontrolujesz swoje zdolności czytania w myślach. Horda Fortuny jest znana ze swojego spokojnego powietrza.

– To dobre miejsce, by nauczyć się lepiej kontrolować swoją moc.

– I wszyscy wiedzieliśmy, jak zareagujesz na nasz pomysł, więc trzymaliśmy go w tajemnicy – dodaje Madeline, wyglądając na zaniepokojoną moją reakcją.

– Jak długo? – pytam przez zgrzytające zęby.

– Nie długo – wzrusza ramionami Madeline. – Tylko tydzień.

– Chyba nie jest tak źle, jak mogłoby być – warczę na ich oboje. – Myślałam, że Thaddeusowi i Sylvanowi obiecano moją rękę w małżeństwie.

Oczy Madeline rozszerzają się w szoku, a ona tylko kręci głową na mnie, podczas gdy Hael patrzy na mnie, rozbawiony.

– Nie bądź głupia – westchnęła Madeline. – Dwaj książęta zgodzili się cię eskortować Czy masz z tym jakiś problem?

Otwieram usta, by wyjaśnić każdy problem, jaki mam z książętami, ale jedno spojrzenie Haela i moje usta zamykają się po raz kolejny.

Potrząsam tylko głową, postanawiając nie kłócić się dalej.

– Jesteśmy zawsze na odległość wezwania, kochanie – dodaje Hael, podchodząc do tej obietnicy śmiertelnie poważnie. – Pamiętaj o tym.

– Więc wysyłasz mnie, żebym spróbowała nauczyć się lepiej kontrolować moje moce? A co z Lexem?

– Dajemy ci dobrą ofertę, Luv – wyjaśnia Hael z zadowolonym uśmiechem. – Wyjedziesz jutro rano razem z bliźniakami.

– Co do Lexa i wszystkich innych rozpieszczonych adeptów... wyrzucam ich z Hordy.

– Czekaj... łącznie z Lexem? – Jestem przytłoczona. – Co się stało?

– Młode smoki nie radzą sobie dobrze dorastając zbyt blisko pod jednym dachem – odpowiada Hael. – Zbyt wiele walk powstaje między niektórymi i smokami, które się ze sobą dobrze nie dogadują.

– Daję wam wszystkim szansę na niezależność, na uporządkowanie tego, co chcecie w puszczy. – Hael wydaje się zadowolony tłumacząc dalej.

– Niektórzy mogą wyruszyć, by zostać łotrami. Większość wróci pod moje rządy. Lex dobrowolnie chciał dołączyć do innych.

– Oczywiście, że tak. Kiedy ma się to stać? – pytam.

– Jutro rano, wysyłamy ich do lasu – wyjaśnia resztę Madeline. – Nie chcę, żebyś była z innymi zbiegłymi w lesie, gdy upłynie twój tydzień w Hordzie Fortuny.

– Po tym czasie wracasz tutaj.

– Przypuszczam, że powinnam czuć się 'wyjątkowa' – mruczę, nie będąc pewna czy czuć się urażona czy nie.

– Już zdecydowałam, że dopóki nie znajdziesz swojego przeznaczonego partnera, nie opuścisz naszej ochrony na zbyt długo – próbuje wyjaśnić Madeline, ale odcinam ją.

– Wysłanie mnie do innej Hordy z dwoma książętami zapewni mi bezpieczeństwo, prawda? – odpyskowuję.

– Myśli książąt są dobrze ukierunkowane... w większości – warczy Hael. – Pamiętaj, co powiedziałem, Luvenia. Jesteśmy na odległość jednego telefonu. Czy rozumiesz?

– Zrozumiałam... – ignoruję Madeline i tylko kiwam głową na Haela, gdy idę w kierunku drzwi.

– Luv – warczy mi do ucha Hael, gdy wychodzę na korytarz jaskini.

– Jeszcze jedna uncja braku szacunku wobec twojej matki, a zostaniesz podrzucona wraz z innymi adeptami do lasu, aż nie wypracujesz sobie tego, kim są twoi przyjaciele.

Jestem łotrem – mówię przez zęby, gdy obracam się na pięcie, a Hael trzyma rękę na drzwiach, gotów je zamknąć.

– Więc będziesz całkiem samotna w lesie, Luv – ostrzega mnie po raz ostatni Hael, zanim doda to, co wyraźnie określił jako konstruktywną krytykę.

– Zrozum – nie wiesz, jak łatwo ci było w porównaniu z twoją matką.

– Ona wypracowała sobie drogę do mojego serca poprzez krew, pot i łzy, które poświęciła przez całe swoje życie tylko po to, by przetrwać spotkanie z każdą kolejną osobą... i ze mną.

– Pracowała ciężko jako niewolnik, gdy dorastała w górze. Teraz jest kobietą, moją kobietą, a ty jeszcze nie pojmujesz jak bardzo jesteś naiwna i niedoświadczona w życiu.

– Potraktuj jutrzejsze wydarzenie jako pozytywne doświadczenie. Potrafisz się bronić, a jeśli nie dasz sobie z czymś rady, Lochness i ja jesteśmy...

– Na odległość jednego wezwania. Wiem. – Patrzę na swoje stopy, z dala od intensywnego spojrzenia Haela, gdy ten uśmiecha się w zadowoleniu i zamyka drzwi.

Dobra dziewczynka. – Hael aprobuje moją zgodność z jego słowami.

Jednak gdy tylko te drzwi zostają zamknięte i nasza rozmowa dobiega końca, przywołuję swoją mentalną ścianę ognia.

Gdy moje myśli są chronione, pozwalam łzom wypłynąć na powierzchnię.

Odwracam się i szybko idę do mojej sypialni, moje oczy są czerwone i wodniste, gdy tylko kładę rękę na gałce i otwieram drzwi.

Zatrzaskuję je i siadam na środku podłogi w sypialni, z kolanami przy piersi, a moje emocje biorą górę.

Tylko cztery rzeczy na tym świecie mogły sprawić, żebym stała się naprawdę zdenerwowana.

Moi ojcowie i ich gniew.

I...

Książęta, Thaddeus i Sylvan.

Byłam naiwna, niedoświadczona... i samotna.

Byłam trzymana pod kloszem w tych murach, od czasu do czasu znajdując wolność w lesie wewnątrz mojego własnego umysłu; zawsze mogłam uciec w to miejsce wewnątrz siebie.

Byłam tam zawsze wolna od odpowiedzialności.

Chyba Hael miał rację. Niewiele przeżyłam, a teraz uznali mnie za wystarczająco dorosłą, bym mogła poznawać świat bez nich.

Jutro rano miały się otworzyć drzwi w mojej pozłacanej klatce.

Nie spodziewałam się tylko, że ten pierwszy skok w kierunku wolności wykonam z Thaddeusem i Sylvanem.

Nie chciałam wyjść z jednej klatki... i wejść wprost do drugiej.

Żałuję, że nie słyszałam, jak dziewczyny nadmiernie tłumaczyły się z doświadczeń z książętami.

Książęta najwyraźniej bardzo lubili uległe samice. Chyba zapomniałam wspomnieć, że połowa kobiet, z którymi sypiali książęta, była najbardziej uległa i nieśmiała.

Wiedziałam, dlaczego lubili te uległe. Althor wychował swoich siostrzeńców, by wierzyli w tradycyjny sposób myślenia: to samce miały w tym świecie przewagę.

Nieważne, czy było się smokiem, półkrwi, człowiekiem, czy królem.

Może i byłam półkrwi księżniczką... jednak nadal byłam kobietą.

Nie chciałam tylko myśleć o tym, co zrobiliby książęta, gdyby próbowali mnie dalej zaczepiać.

Nie jestem uległa.

To miał być ich największy problem, jeśli spróbują wystawić mnie na próbę. To znaczy, kogo ja oszukiwałam? Moim jedynym największym strachem było co zrobią ze mną, jeśli doświadczą pełnego zakresu moich emocji.

Szczerze mówiąc, nie ufam sobie, że nie walnę ich obu w ich idealne twarze, jeśli zirytują mnie ponad miarę.

Kiedy byłam przestraszona, zareagowałam... i to niekoniecznie w granicach rozsądku.

Myślę sobie jeszcze trochę, gdy mam nagłą chwilę uświadomienia. Rozwiązanie uderza we mnie!

Musiałam tylko sprawić, aby to oni stracili zainteresowanie mną!

I wiem jak to zrobić!

Thad i Sylvan wybrali dziewczyny z krągłościami we wszystkich właściwych miejscach, opalone... o jaśniejszych odcieniach włosów.

Ethne i inne dziewczyny mówiły mi za każdym razem, gdy wszystkie wychodziłyśmy na wiosenne kąpiele, że mój typ ciała nie jest atrakcyjny dla mężczyzn.

Dziewczyny zawsze tłumaczyły mi, że mimo ładnej twarzy, moje zbyt duże piersi na szczupłym ciele o bladej skórze są wyjątkowo nieatrakcyjne.

Miałam tendencję do wierzenia im, a w tym przypadku nawet chciałam.

Tak, wszyscy zdawali się kochać moją twarz. Była idealnie symetryczna.

Ale kiedy już się rozebrałam? Nie byłam niczym szczególnym. Nie miałam dokładnie takich proporcji, jakie zwykle były pożądane.

Moja blada cera była według Ethne największą przeszkodą ze wszystkich.

Nie mówiąc już o mojej niezdolności do uśmiechu.

Tak więc mój plan był ułożony.

Może kiedy Thaddeus i Sylvan zobaczą mnie nago, będą tak zdenerwowani i zdegustowani, że wrócą do swojego typu dziewczyny.

Musiałam też pamiętać, że przez całe moje życie, gdy ja ich unikałam, książęta również mnie unikali.

Dopiero w ostatnich dwóch dniach zaczęli się mną nieco bardziej interesować. Stąd nie powinno być zbyt trudno sprawić, by to zainteresowanie szybko się rozwiało.

Gdy obmyślam swój plan nieco dokładniej, nabieram pewności, że uda mi się go zrealizować.

Gdybym była sprytna, mogłabym zakończyć tę bitwę z książętami, zanim jeszcze się zacznie.

Następny rozdział
Ocena 4.4 na 5 w App Store
82.5K Ratings
Galatea logo

Nielimitowane książki, wciągające doświadczenia.

Facebook GalateaInstagram GalateaTikTok Galatea