
Mokre sny i rozkoszny poranek
W środku nocy Trey śni o tym, jak piękna kobieta daje mu rozkosz. Widzi ją wyraźnie, jej długie, czarne włosy i wytatułowane na plecach anielskie skrzydła… a może to skrzydła diabła? Po przebudzeniu Trey odkrywa, że niektóre sny mogą przerodzić się w rzeczywistość.
Rozdział 1
Mokre sny i rozkoszny poranek
Dreszcz przebiegł po kręgosłupie Treya. Zacisnął oczy, by utrzymać sen, gdy poruszał biodrami, czując przy tym iskry przyjemnej elektryczności na czubku swojego kutasa. Desperacko chwytał się wspomnienia swojego snu, starając się nie zapomnieć zamglonej twarzy seksownej kobiety, która go ujeżdżała.
Jęknął, gdy zaczęła do niego docierać rzeczywistość. Zmaganie się z utknięciem w zawieszeniu między mokrym snem a surową rzeczywistością wystarczyło, by zawył.
Gdy zamglona twarz kobiety ze snu zniknęła, a delikatne promienie światła zajrzały za jego powieki, stęknął na zaskakujący ruch języka u nasady jego fiuta.
Spojrzał w dół, kobieta, którą poderwał zeszłej nocy, była między jego udami… naga. Pieściła jego ciało, podczas gdy jej język bawił się główką jego kutasa. Jej atramentowoczarne włosy rozsypały się po jego udach, gdy powoli mu obciągała.
„Dzień dobry”. Przywitał go jej ochrypły poranny głos.















































