Anna R. Bennet
Emily
To nie jest pierwszy raz, kiedy Alex dał mi klucz do swojego biura. Poprosiłam go o to raz, kiedy dorywczo spotykałam się z Jamesem, ale tak naprawdę do niczego nie doszło. Chyba nie bardzo chciałam.
Ale teraz, o rany, chyba nie mogę się oprzeć.
Zamykam za sobą drzwi, a on góruje nade mną, gdy się odwracam.
– Emily – kładzie jedną rękę na drzwiach, tuż obok mojej głowy.
– Liam – kładę jedną rękę na jego klatce piersiowej, a fala ciepła przeszywa mnie i trafia prosto do mojego wrażliwego miejsca.
Zaczyna ściągać moją maskę, ale go powstrzymuję.
– Zachowajmy maski – tłumię zdenerwowanie i próbuje to powiedzieć tak pewnie, jak tylko potrafię. Przechyla głowę i przejeżdża palcami po moim policzku, aż jego palec wskazujący przytrzymuje mój podbródek.
– Zamierzam cię teraz pocałować.
Jego usta spotykają się z moimi, przejeżdża językiem po moich wargach, które natychmiast rozstają się, wypuszczając westchnienie.
Pogłębia pocałunek, sięga do tyłu moich ud, a ja owijam moje nogi wokół jego talii. Jego dłonie chwytają moje pośladki i czuję, jak powoli przesuwają się na środek moich ud.
– Jesteś taka mokra, piękności. Muszę cię posmakować – jego głos sprawia, że przechodzą mnie dreszcze.
Zaraz dojdę, a on mnie jeszcze nawet nie zerżnął!
Jestem zaskoczona, że nie niesie mnie na kanapę. To dobrze, bo wiem, że Alex od czasu do czasu przyprowadza tu kobiety i zgaduję, że jego biurko jest o wiele mniej brudne.
Kładzie mnie na biurku, tak, że moja pupa jest tuż przy krawędzi, a plecy powoli opadają na papierkową robotę.
Masuje wewnętrzną stronę moich ud i toruje sobie drogę do mojego centrum; odsuwa moje białe koronkowe majtki na bok, a moje całe ciało drży, gdy jego język muska moją łechtaczkę.
– Kurwa... smakujesz tak dobrze – jego język eksploruje moje wnętrze. Delikatnie bierze w zęby moją łechtaczkę, po czym ssie ją tak mocno, że moje paznokcie wbijają się w drewniane biurko, kiedy dochodzę.
– Kurwa... och, to było niesamowite! – to bardziej niż niesamowite, ale to najlepsze, co mogę powiedzieć w tym momencie. Mój mózg jest teraz niewolnikiem mojego libido.
Przesuwa się nade mną i mówi mi, żebym zdjęła sukienkę.
– Nie mogę się ruszyć… – szepczę, wciąż czując drgania od najbardziej elektryzującego orgazmu, jakiego kiedykolwiek doświadczyłam.
– Jeśli nie zdejmiesz jej w tej chwili, zerwę ją z ciebie – podnoszę głowę na dźwięk jego groźnego tonu i widzę, jak się uśmiecha.
Słyszę, jak rozpina rozporek, gdy rzucam sukienkę na krzesło za biurkiem.
Siadam prosto na brzegu biurka; on stoi między moimi nogami z zawiniątkiem prezerwatywy zwisającym z ust, zamierzając ściągnąć bokserki.
Wyciąga opakowanie z zębów, rozrywając je. Drugą ręką sięgam po jego wybrzuszenie.
Oh, dziękuję ci, Panie. Został pobłogosławiony.
Jest twardy jak skała, a moja dłoń wygląda wokół niego na całkiem małą. – Chcę cię we mnie – mówię, przenosząc wzrok w górę od jego penisa do jego oczu.
– Jesteś teraz całkowicie odpowiedzialna za całą sytuację – uśmiecha się – tak bardzo, jak podoba mi się, co robisz w tej chwili, jestem bardziej niż chętny, aby dać ci to, czego chcesz.
Owijam moje nogi wokół niego, a on wbija się we mnie.
Jasna cholera!
Nigdy nie czułam się tak cała – całkowicie wypełniona przyjemnością, tak wielką przyjemnością. Pozwala mi dostosować się do jego wielkości. Początkowy ból zanika i zostaje pokonany przez gorączkowy dreszcz.
Wiem, że czeka na mój ruch, więc zaczynam kołysać biodrami. Pochyla się nade mną i ssie tak mocno moją prawą pierś, że na pewno zostawi po sobie ślad.
– Jesteś tak cholernie ciasna, Emily... kurwa – mówi i atakuje moją lewą pierś z jękiem.
– Och, Boże. Jestem tak blisko – mówię. I nie zrozum mnie źle, chcę tego bardzo, ale nie chcę by to się jeszcze stało, bo w tej chwili czuje się kurewsko niesamowicie i chcę, żeby to trwało wiecznie.
Wciąż wchodzi we mnie swoją długością i przysięgam na Boga, że moja dusza opuszcza moje ciało, gdy pociera kciukiem o mój nabrzmiały sutek, a ja dochodzę.
– Mówiłem ci, że dojdę z tobą – mówi między głośnymi oddechami, a potem całuje mnie, pozostawiając mnie ponownie bez tchu.
Trzymam swój telefon, gdy wychodzimy, żeby móc zamówić Ubera.
Jesteśmy teraz przed klubem, a na ulicy jest cicho, tak jak powinno być, biorąc pod uwagę, jak późno jest. Liam obserwuje mnie, jak piszę na telefonie i odbiera swój, nie spuszczając wzroku z mojego telefonu.
– Frontowe drzwi. Daj mi dziesięć minut, Ryan – myślę, że zauważył, że Uber będzie tu w ciągu dziesięciu minut i to jego próba bycia dżentelmenem tego przelotnego romansu.
Doceniam jednak towarzystwo, podczas oczekiwania.
Zaczynamy iść w stronę rogu. Wiem na pewno, że to właśnie stamtąd zazwyczaj przyjeżdża zamawiany samochód. Kiedy skręcamy w słabo oświetloną ulicę, on przyciąga mnie do szorstkiej i ziarnistej ściany z cegieł.
Syczę i już widzę kilka zadrapań na moich nagich plecach. Trochę boli, ale skupiam się na mężczyźnie, który jest coraz bliżej.
Słyszę jego oddech i zamykam oczy, gdy jego czoło opiera się o moje.
Jego ciało obejmuje moje, jego ręka podnosi moją sukienkę, a ja podnoszę nogę, gdy dotyka mojego mokrego łona.
Moje ręce krążą wokół jego szyi, a on podciąga mnie do góry i trzyma jedną ręką. Drugie ramię przesuwa w górę i chwyta tył mojej szyi, po czym zaczyna mnie całować.
Najlepszy pocałunek na dobranoc, którego kiedykolwiek doświadczyłam. W ogóle.
– Muszę zobaczyć twoją twarz – mówi, gdy delikatnie pociąga w tył moją maskę.
Moje nagie plecy wciąż opierają się o ścianę. Trochę boli, ale nie ruszam się, a już na pewno nie proszę go, żeby się ruszył. Przecież przeżyję kilka zadrapań, nie?
Rozluźniam więc uchwytna jego szyi, pozwalając plecom oprzeć się nieco bardziej o ścianę i zdejmuję jego maskę w tym samym czasie, kiedy on zdejmuje moją.
To… ja pierdole! To on! Wspaniały dupek jest prezesem Stowarzyszenia Bogów Seksu!
– Kurwa – szepcze, a ja przez sekundę nie wiem, co się dzieje. Jedyne co czuję to przeszywający ból, gdy moje plecy osuwają się po chropowatej ścianie.
Właśnie mnie puścił. A mój tyłek zaraz uderzy o ziemię. Dosłownie.
Patrzę na niego i nie wiem, czy to szok, zmieszanie, czy żal, który widzę na jego twarzy.
Oślepia mnie błysk białego światła, który zatrzymuje się tuż przed nami, nie dbam o to, żeby sprawdzić, czy to mój Uber. Po prostu wskakuję do samochodu.