Galatea logo
Galatea logobyInkitt logo
Uzyskaj nieograniczony dostęp
Kategorie
Zaloguj się
  • Strona główna
  • Kategorie
  • Listy
  • Zaloguj się
  • Uzyskaj nieograniczony dostęp
  • Pomoc
Galatea Logo
ListyPomoc
Wilkołaki
Mafia
Miliarderzy
Romans z dręczycielem
Slow Burn
Od wrogów do kochanków
Paranormalne i fantastyczne
Ostre
Sports
College
Druga szansa
Zobacz wszystkie kategorie
Ocena 4,6 w App Store
Warunki korzystania z usługiPrywatnośćImprint
/images/icons/facebook.svg/images/icons/instagram.svg/images/icons/tiktok.svg
Cover image for Prezes

Prezes

Mamy problem

Patrząc na puste, szare drzwi Pearl Street 14, nie wiadomo, co kryje się w środku. Jest 21:00 w piątkowy wieczór, a nowojorczycy w strojach klubowych śpieszą się w obu kierunkach, ledwo rzucając okiem na nieoznakowane wejście.

Mężczyzna w średnim wieku w trzyczęściowym garniturze, z włosami zaczesanymi na bok, zatrzymuje się, kontemplując drzwi, jakby nigdy wcześniej ich nie widział.

Jego prawa ręka jest umieszczona na małej części pleców jego towarzysza. Jego towarzysz, szczupły mężczyzna w wieku około dwudziestu lat, ma postawę przestraszonego królika, jakby w każdej chwili mógł uciec.

Starszy mężczyzna rozgląda się dookoła, jakby upewniając się, że nikt nie zwraca na niego uwagi, a następnie elegancko puka do szarych drzwi – dwa puknięcia, przerwa, a następnie trzy kolejne.

Krępy mężczyzna o nieugiętej postawie bramkarza otwiera drzwi i rzuca obu mężczyznom oceniające spojrzenie. „Dobry wieczór, senatorze Taylor” wita się. „Kontrola jest tam, gdzie zwykle. Pański przyjaciel już na pana czeka”.

Senator Taylor kiwa głową i wpycha swojego towarzysza do środka. Gdy drzwi się zamykają, rzuca się na bramkarza. „Nie wymawiaj mojego imienia tam, gdzie ludzie mogą je usłyszeć, ty imbecylu” syczy.

Bramkarz bez skrupułów wzrusza ramionami. „Przepraszam, senatorze. Czy twój podwładny idzie z tobą, czy czeka przy drzwiach jak grzeczny chłopiec?”.

„Idzie” warknął senator. „Nie udowodnił, że potrafi sobie poradzić bez nadzoru. Prawda, Connor?”

„Tak, mistrzu” powiedział młodszy mężczyzna szybko, niemal robotycznie.

Idąc pewnym krokiem stałego bywalca tego lokalu, senator Taylor wchodzi za róg do dużej garderoby. „Rozbierz mnie, pachołku” rozkazuje.

Connor podchodzi do przodu i ostrożnie zdejmuje marynarkę senatora, wytrzepując ją przed rozłożeniem na drewnianym wieszaku. Kamizelka, koszula, pasek i spodnie również trafiają na wieszak.

Pod spodem senator Taylor ma na sobie obcisłe, czarne skórzane body z krzyżującymi się paskami na zaskakująco umięśnionej klatce piersiowej, zakończone małymi szortami, które nie pozostawiają wiele wyobraźni.

„Rozbierz się” powiedział „i to szybko. Nie możemy kazać naszemu gościowi czekać”.

***

Sam klub jest znacznie większy niż wygląda z zewnątrz.

Za pomieszczeniem do sprawdzania odzieży recepcjonistka w skórzanym body oferuje klientom różnokolorowe opaski na rękę. Dalej, naprazeciwko parkietu, znajduje się długi bar zajmujący jedną ścianę.

W większości przypadków ludzie nie tańczą. Całują się; obmacują; biczują; wiją się, w dwójkach, trójkach lub więcej. Przy przeciwległej ścianie znajduje się podniesiona scena z ogromnym krzyżem św. Andrzeja, na razie niezajętym.

Drzwi po prawej stronie sceny prowadzą w głąb budynku, do prywatnych pokoi, w których klienci mogą oddać się bardziej prywatnym igraszkom.

Przy jednym z nich siedzi elegancka, w pełni ubrana kobieta po siedemdziesiątce, wyglądająca zupełnie nie na miejscu i lekko pogardliwie.

Senator Taylor podchodzi do niej, prowadząc Connora za smycz przymocowaną do kolczastej obroży na jego szyi. „Siadaj” rozkazuje, a Connor kładzie się obok kabiny.

„Szczerze mówiąc, James” mówi kobieta, gdy senator Taylor siada „czy nie było nigdzie bardziej… przyzwoitego miejsca, gdzie moglibyśmy się spotkać?”

„Przeszkodziłaś mi w piątkowej rozrywce, Fiono” zwraca się senator. „Przynajmniej tyle możesz zrobić, to przyjść do mnie. Poza tym, to miejsce nie ma sobie równych, jeśli chodzi o prywatność. Co się dzieje?”

„Mamy problem” odgryzła się Fiona. „Michael nie żyje”.

„Bez jaj?” Senator Taylor wydaje niski gwizd. „Nawet nie wiedziałem, że jest chory”.

„Nikt z nas tego nie zrobił” odpowiada Fiona. „Wygląda na to, że trzymał karty bardzo blisko piersi”.

„Mimo wszystko. Co za problem, że go nie ma? Wydaje mi się, że to rozwiązuje dla nas wszystkie problemy. To znaczy” rzucił spojrzenie na jej twarz „przykro mi z powodu twojej straty i tak dalej”.

„Mojego syna straciłam już dawno temu” mówi, ucinając każde słowo. „Ale to wprowadza nową zmienną do i tak już niestabilnej sytuacji”.

„Jaka nowa zmienna? Po odejściu Michaela zarząd mianuje nowego dyrektora generalnego. We dwójkę stanowimy dwie piąte zarządu. Nie powinno być trudno znaleźć kogoś przychylnego naszym interesom”.

„Gdyby świat działał w uporządkowany sposób, to tak. Ale wygląda na to, że Michael miał własne pomysły. Oni już przeczytali testament”.

Senator Taylor ponownie gwiżdże. „Szybko poszło. Więc co, wyznaczył następcę?”

Fiona uśmiechnęła się bezczelnie. „Dam ci jedną szansę”.

„Czekaj, Scarlett?” Senator Taylor pochyla się do przodu, a wszelkie ślady swobody znikają. „On ledwo ją znał!”

„Odbyła staż w firmie przez dwa lata i z tego, co słyszałam, nie jest zainteresowana kolejnymi. To właśnie doprowadziło do rozstania między nią a moim synem”.

„Dlatego cię wezwałam”. Fiona kładzie jedną rękę na senatorze Tayloru. „Wiesz o mojej wnuczce znacznie więcej niż ja. Nigdy nawet z nią nie rozmawiałam. Naprawdę myślisz, że odrzuci stanowisko dyrektora generalnego, gdy zostanie jej zaoferowane?”

„Trudno powiedzieć. Jase mówi, że nie jest zainteresowana jałmużną. Uważa, że nie ma predyspozycji do przywództwa. Ale jeśli coś wpadnie jej w ręce? Kto by odmówił?”

„Czy możemy zrobić coś, by ją zachęcić?”Senator Taylor westchnął, odsuwając rękę. „Zastanowię się nad tym. Na pewno wiesz, jak zrujnować męską noc, Fiona”.

Fiona zaciska usta i wstaje. „W takim razie zostawię cię samego. Miłego wieczoru”. Przechodzi przez pokój, stukając obcasami o twardą, wyłożoną kafelkami podłogę.

Senator Taylor marszczy brwi, po czym zwraca uwagę na Connora leżącego na podłodze u jego stóp. Młody mężczyzna nie poruszył się przez całą rozmowę. „Nic z tego nie słyszałeś, rozumiesz?”

„Tak, mistrzu” mówi Connor, a jego oczy wciąż są szeroko otwarte ze strachu.

Taylor wstaje. „Po tym wszystkim muszę w coś uderzyć, a mam nową chłostę, którą chcę wypróbować. Chodź”. Szarpie szorstko za smycz, ciągnąc Connora w stronę prywatnych pokoi.

Continue to the next chapter of Prezes

Odkryj Galateę

Umowa z alfą DotykNaznaczonaMilenijne Wilki - Wydanie ŚwiąteczneNasz mały, brzydki sekret

Najnowsze publikacje

Mason Spin-off: ImpulsTrzy. Liczba idealna: Złoto i bielDuchy ŚwiątW łóżku z wampiremCukierek albo psikus