Opuszczona i jej alfa - Okładka książki

Opuszczona i jej alfa

B. E. Harmel

6: Rozdział 6

Po dobrze przespanej nocy obudził mnie aromat świeżej kawy.

Kiedy weszłam do kuchni, moja mama i Lilian już tam były.

„Dzień dobry” powiedziałam ze szczytu schodów. „Jak ja tęskniłam za tą kawą”. Usiadłam obok Lilian z ciepłym kubkiem w dłoniach.

Wkrótce do kuchni wkradł się nowy aromat, mieszając się z zapachem kawy. Był to niepowtarzalny sosnowy zapach Brada. Odwróciłam się, by zauważyć go wpatrującego się we mnie z dołu schodów.

Miał na sobie spodenki gimnastyczne i zwykłą koszulkę, bardzo różniącą się od stroju biznesowego, do którego byłam przyzwyczajona.

Wszedł do kuchni i złożył pocałunek na czubku głowy Lilian.

„Dzień dobry, kuzynko”.

Następnie podszedł do mojej mamy i również pocałował ją w czubek głowy.

„Dzień dobry, Valery”.

Odwrócił się do mnie z uśmiechem na twarzy. Kiedy jego usta dotknęły czubka mojej głowy, zwalczyłam drżenie, które groziło mi przejęciem kontroli nad moim ciałem.

„Dzień dobry, Alice”.

Jak on może być pieprzonym alfą i wciąż być tak miły i troskliwy?

„Alice, mogę cię o coś zapytać?” rzuciła Lilian, przerywając moje myśli.

„Oczywiście, Lili” odpowiedziałam, uśmiechając się. Chwyciłam talerze i zaczęłam nakrywać do stołu.

„Masz jakieś blizny?”

Prawie upuściłam jeden z talerzy, ale Brad szybko zareagował i złapał go w powietrzu. Spojrzał na mnie z troską.

„Nie musisz odpowiadać. Przepraszam, byłam po prostu ciekawa”.

Zazwyczaj wilki nie nosiły blizn. Powstawały tylko wtedy, gdy rana była na tyle poważna, że rzucała nas między życiem a śmiercią. To właśnie przydarzyło się mnie. Rozumiem, dlaczego była taka ciekawa.

„Nie, Lili, wszystko w porządku. Mam bliznę na kolanie i jedną na brzuchu”.

Wysunęłam krzesło i oparłam na nim stopę, unosząc kolano i wskazując cienką linię na skórze. Była to jasnoróżowa linia, prawie niezauważalna. „Tutaj. I tutaj”. Opuściłam nogę i lekko uniosłam koszulkę, pokazując bliznę obok pępka.

Nie tylko Lilian ją widziała, ale także moja mama i Brad. Przez chwilę zadrżałam na wspomnienie, że całował moje blizny, nie zdając sobie z tego sprawy.

„Czy to twoje blizny?” Rozległ się głos mojego ojca, gdy on i mój brat weszli do kuchni.

Podniosłam koszulę, by mogli się im lepiej przyjrzeć.

„Lekarz powiedział, że rany będą mocno widoczne, ale są ledwo zauważalne” powiedział zaciekawiony tata, zanim usiadł.

Opuściłam koszulę i dokończyłam nakrywanie do stołu.

„Na początku bolały. Czułam ogromny ból. Były fioletowe i brzydkie, a ja czułam głęboki smutek i niemal panikę, gdy na nie patrzyłam. Ale stopniowo wyblakły, a sam ból zniknął. Już mnie nie dręczą”.

„Pozostał jedynie emocjonalny ból tamtego dnia. Pustka, smutek i poczucie winy. Dlatego nie mogłam wrócić”.

Wszyscy stali bez ruchu, wpatrując się we mnie.

„Wróciłaś z jego powodu, prawda?” Lilian zapytała mnie zdławionym głosem. Adam przytulił ją do ramienia.

Przełknęłam ciężko i przytaknęłam.

„Odkąd poznałam Brada, odkąd powiedział mi o Liamie, myślałam o powrocie. Ale choć stan Liama był pod kontrolą, i chciałam go odwiedzić, coś we mnie nie pozwalało mi na to. Nie uważałam tego za słuszne. Nie sądziłam, że to sprawiedliwe, że znów mogę mieć to wszystko, a Joseph nie…”

Głos mi się załamał. Oczy zaszły mi łzami, ale żadna nie spadła. „A potem zadzwonił Brad, mówiąc mi, że Liam przestał reagować na leczenie… Nigdy bym sobie nie wybaczyła, gdyby odszedł bez pożegnania…”

Wszystkie oczy zwróciły się na mnie. Cisza była ogłuszająca.

„Dzień dobry” powiedział Liam ze szczytu schodów, przerywając naszą zadumę. Miałam nadzieję, że nie usłyszał tego, co mówiłam. Ale nie byłoby problemu, gdyby tak się stało. To była prawda, a on i tak pewnie się domyślił.

„Dzień dobry” odpowiedzieliśmy zgodnie, a ja skończyłam nakrywać do stołu.

Wkrótce w domu zapachniało naleśnikami i bekonem, a my zasiedliśmy do jedzenia. Kakofonia rodzinnego śniadania była muzyką dla moich uszu. Popijając kolejną filiżankę pysznej kawy, przypomniałam sobie, że zawsze czułam się tak tylko z watahą.

„Przez cały ten czas nie widziałaś innych wilków? Bez przemiany?” zapytał mój ojciec, kontynuując swoje pytanie z ostatniej nocy.

„Tak, ale to nie było łatwe”. Przełknęłam ciężko, przypominając sobie reakcję mojej wilczycy, gdy po raz pierwszy zobaczyła Brada. „Pozwoliłam temu trwać zbyt długo i moja wilczyca prawie oszalała. Ale biegam co tydzień, odkąd Brad pokazał mi rezerwat”.

„Cieszę się, że ci to pomogło” powiedział Brad, popijając kawę.

Odczytałam w jego słowach podwójną intencję i po prostu na niego spojrzałam.

Następnie zmarszczył brwi, jakby coś sobie przypomniał. „Wilczyca Alice jest biała. Jak to możliwe, skoro ty jesteś cały szary?”

„Alice jest identyczna jak moja matka, nawet pod względem osobowości. Moja matka była białym wilkiem z rodziny Claumman-Eastwood, alf północnego wschodu” powiedział ojciec.

„Rodziny alf. Więc masz DNA alfy? To wyjaśnia osobowość i upór”. Brad zachichotał.

„Ona nigdy nie była łatwa” powiedziała moja matka. „Adam był zawsze spokojny i posłuszny, ale Alice zawsze wszystko kwestionowała”.

„Nawet jako dziecko zawsze dowodziła zabawami, w które graliśmy” powiedziała Lilian, śmiejąc się.

„Hej, ja to słyszę” powiedziałam, próbując zaprotestować.

„Ale to nic złego. To tylko cecha. Cecha, której trudno nie zauważyć, Alice”. Brad ponownie zachichotał i zatrzymał na mnie wzrok.

Trzy rytmiczne uderzenia w drzwi wejściowe sprawiły, że wszyscy odwrócili uwagę, a strażnicy wbiegli do salonu.

Główny strażnik zatrzymał się, gdy mnie zobaczył. Dopiero wtedy go rozpoznałam. To był James. Był najlepszym przyjacielem Josepha, a z insygniów na jego koszuli wynikało, że był teraz szefem straży.

„Alice…” powiedział z wyraźnym zmieszaniem w głosie.

Uśmiechnęłam się i wstałam. Podbiegł mnie przytulić, unosząc mnie w powietrze.

„Dobrze cię widzieć. Wróciłaś?” zapytał. To było pytanie, które każdy chciał zadać, ale nikt nie chciał kusić losu.

„Przyjechałam w odwiedziny, James. Przynajmniej na razie”. Nie wiedziałam, co powiedzieć. Przyjechałam tylko na chwilę, ale nie spodziewałam się, że po powrocie poczuję się tak dobrze. Pozostanie było możliwe, ale miałam jeszcze wiele demonów do pokonania.

James uśmiechnął się, zanim powiedział: „Cieszę się, że cię widzę”. Ale potem jego spojrzenie stało się poważne i zwrócił uwagę na Brada. „Alfa, mamy nagły wypadek…”

Było jasne, że James wahał się z powodu mojej obecności. Strażnicy nigdy nie byli ostrożni z wiadomościami dostarczanymi do domu watahy. W końcu mieszkali tam tylko przywódcy watahy.

Ale ja byłam uciekinierką, nie należałam już do watahy.

„Możesz mówić swobodnie, James” powiedział stanowczo Brad.

„Na granicy miał miejsce nalot, prawdopodobnie wygnanie”.

„Znowu?” zapytał Brad. „Ostatnio nasilają ataki. Musimy dotrzeć do sedna sprawy”. Położył dłonie na stole i wstał, odsuwając krzesło.

Czułam na sobie jego wzrok, ale nie mogłam na niego spojrzeć. Mój tata również szybko wstał. A potem wszyscy się rozeszli.

Siedziałam tam, zdumiona, nie wiedząc dokładnie, co robić, co czuć, gdy wokół mnie wszystko wirowało. To było tak, jakby moje serce było wielką zupą emocji i nie mogłam odróżnić jednej od drugiej. Byłam zdenerwowana, zmartwiona i przestraszona. Ale jednocześnie chciałam im towarzyszyć, rozwiązać tę sprawę z nimi.

Kiedy byłam w watasze i trenowałam, by zostać następną betą, to była część życia, którą kochałam najbardziej.

Wiedziałam, że wszyscy oprócz Liama i Heleny muszą iść. Brad i moi rodzice byli przywódcami watahy i podejmowali decyzje, ale Lilian i Adam byli w trakcie szkolenia. Oni również musieli tam być.

„Lilian, czy nie mówiłaś, że chcesz zabrać Alice na wycieczkę po wiosce? Może tym razem zostaniesz? Poinformuję cię później, kochanie” powiedział Adam, uśmiechając się, próbując rozładować napięcie.

„Świetny pomysł, Adamie. Będę bardziej zrelaksowana, jeśli Alice będzie miała kogoś przy sobie. Czy to w porządku, Lilian?” zapytał Brad. Lilian tylko skinęła głową, uśmiechając się do mnie.

„Chodźmy więc” powiedział głośno do wszystkich. Podszedł do mnie i pocałował mnie w czubek głowy, szepcząc tylko po to, żebym usłyszała. „Wszystko będzie dobrze, prawda? Jeśli coś się stanie, zadzwoń do mnie”.

Zgodziłam się i wszyscy wyszli.

Liam, w towarzystwie Heleny, poszedł na górę odpocząć. Leki sprawiały, że był zmęczony i bolesne było patrzeć, jak Helena słabnie w miarę pogarszania się jego stanu.

Lilian pomogła mi pozbierać naczynia. „Nie wiem, jak bardzo ten atak cię sponiewierał, ale widziałam w twoich oczach, że chcesz z nimi iść”.

„Tak”. Odwzajemniłam uśmiech. „Ale to nie jest teraz moje życie”.

Po sprzątnięciu śniadania przebrałyśmy się i wyszłyśmy z domu. Ale zanim to zrobiłyśmy, zawahałam się.

„Czy powinnam pokazywać się w wiosce? Czy nie dostanę więcej pytań? Jestem teraz sama” powiedziałam do Lilian, wzdychając ze spuszczoną głową.

„Sama? Zwariowałaś, Ali? Zawsze jesteś tu mile widziana. To twój dom, twoja wataha i nigdy nie zrobiłaś nic złego. Chodźmy, będzie miło”. Wyciągnęła do mnie rękę i wyszłyśmy.

„A teraz powiedz mi, co jest między tobą a alfą?” Zawsze była bezpośrednia, przechodząc od razu do rzeczy.

„Do niczego nie doszło, Lili. Spotkaliśmy się tylko raz…” Próbowałam kłamać, ale wiedziałam, że mnie przejrzy.

„Ali, mogłabyś okłamać swoich rodziców, ale mnie? On praktycznie pożera cię wzrokiem, a ty irytujesz się za każdym razem, gdy wydaje rozkaz. Jeśli jeszcze tego nie robiliście, to wkrótce to się stanie”.

Milczałam.

„Więc już uprawialiście seks?” Mówiła głośniej niż bym chciała.

„Lili, mów ciszej… To był tylko jeden raz i więcej się nie powtórzy” powiedziałam prawie szeptem.

„Wiedziałam, wiedziałam. Ale powiedz mi wszystko”. Pomachała podekscytowana rękami.

„On jest twoim kuzynem, czy to nie dziwne?” zapytałam, unosząc brew.

„Jestem partnerką twojego brata. Gdybym opowiedziała ci o naszym życiu seksualnym, byłoby to dziwne” powiedziała Lilian, przechylając głowę.

„Tak, nie mów mi. Nie muszę wiedzieć”. Cieszyłam się z ich szczęścia, ale nie chciałam znać intymnych szczegółów.

„Więc…” zapytała Lili.

„Więc… poznałam Brada w barze. Jego zapach mnie podniecił. Nie potrafię tego wyjaśnić. Byłam tak podniecona samym patrzeniem na niego, a moja wilczyca prawie sprawiła, że straciłam kontrolę. Ale to było tylko to. Wiedziałam, że muszę ją wypuścić. Zaoferował pomoc i zabrał mnie na przebieżkę… i to się po prostu… stało…”

To się po prostu stało? Uwielbiam takie usprawiedliwienia”. Roześmiała się głośno. „Ale jak było?”

„To był najlepszy seks w moim życiu” wymamrotałam bez zastanowienia. Prawie tak, jakby moje ciało mówiło za mnie.

„Hmm, więc to na pewno się powtórzy, to tylko kwestia czasu. Kto wie, może zostaniesz moją kuzynką, co?”

To nie miało sensu, ale dało mi do myślenia.

Czy to możliwe? Bogini Księżyca obdarzyła mnie już partnerem, ale potem został mi brutalnie odebrany. Rzadko przytrafiał się drugi partner, gdy jeden z pary odchodził.

Ale ja byłam wyjątkiem od reguły. Czy między Bradem a mną mogło się coś tworzyć?

Następny rozdział
Ocena 4.4 na 5 w App Store
82.5K Ratings
Galatea logo

Nielimitowane książki, wciągające doświadczenia.

Facebook GalateaInstagram GalateaTikTok Galatea