Galatea logo
Galatea logobyInkitt logo
Uzyskaj nieograniczony dostęp
Kategorie
Zaloguj się
  • Strona główna
  • Kategorie
  • Listy
  • Zaloguj się
  • Uzyskaj nieograniczony dostęp
  • Pomoc
Galatea Logo
ListyPomoc
Wilkołaki
Mafia
Miliarderzy
Romans z dręczycielem
Slow Burn
Od wrogów do kochanków
Paranormalne i fantastyczne
Ostre
Sports
College
Druga szansa
Zobacz wszystkie kategorie
Ocena 4,6 w App Store
Warunki korzystania z usługiPrywatnośćImprint
/images/icons/facebook.svg/images/icons/instagram.svg/images/icons/tiktok.svg
Cover image for Znaki, które nas łączą

Znaki, które nas łączą

3: Rozdział 3

AVA

„Upięte czy rozpuszczone?” Pochyliłam się przed kamerą, aby Maisy mogła lepiej zobaczyć moje włosy.

Postukała palcem wskazującym w dolną wargę i zmarszczyła brwi. „Myślę, że to wygląda bardziej profesjonalnie, ale wygląda mniej jak… Ty, jeśli wiesz co mam na myśli”.
Westchnęłam. Oczywiście miała rację. Zawsze miała. Ale to tylko utrudniało sprawę. Czy powinnam wyglądać profesjonalnie, czy bardziej jak ja?

Wyciągnęłam spinkę z włosów i schowałam ją do torebki. Mogłabym upiąć włosy w ostatniej chwili, gdybym zmieniła zdanie, ale na razie postanowiłam wyglądać bardziej autentycznie.

Odsunęłam się, aby móc zobaczyć swój strój w lustrze. Wybrałam jedwabną bluzkę w kolorze królewskiego błękitu włożoną w ołówkową spódnicę z wysokim stanem i zamieniłam moje zaufane buty bojowe na botki do kostki na grubym obcasie.

„Wyglądasz świetnie!” usłyszałam Maisy przez głośnik laptopa.

Odwróciłam się, by spojrzeć na siebie z boku. „Przyzwoicie, prawda? Buty też są w porządku?” Zgięłam kolano, kopiąc butem w tyłek, żeby mogła zobaczyć.

„Tak! Idealnie!” Klasnęła podekscytowana.

Uśmiechnęłam się do niej i usiadłam z powrotem przy biurku. „Dzięki, że tu jesteś. Doceniam to”.

Maisy przygryzła wargę. „Chciałabym naprawdę tam być”. Przyjaźniłyśmy się od pierwszej klasy liceum, a to była najdłuższa rozłąka.

Spojrzałam na zegar. „W porządku, muszę się zbierać!”

Ożywiła się. „Uda ci się! Byliby głupcami, gdyby cię nie zatrudnili. Znajdź sobie tę nową pracę, dziewczyno. I zarabiaj dużo pieniędzy, żebyś mogła przylecieć do mnie!”

Obiecałam, że napiszę do niej i rozłączyłam się. Chwyciłam płaszcz i wyszłam przez drzwi.

Im bardziej zbliżałam się do budynku Brentstone, tym bardziej się denerwowałam. Zaparkowałam samochód na parterze i przeszłam przez przesuwane szklane drzwi do budynku.

Znalazłam się w dużym, jasnym holu z białymi marmurowymi podłogami, które zdawały się płynnie przechodzić w białe marmurowe ściany.

Wszystko wyglądało niesamowicie czysto i lśniąco. Zastanawiałam się, czy mają sprzątaczki zatrudnione przez całą dobę, które polerują marmur za każdym razem, gdy ktoś go dotknie.

Po drugiej stronie dużej, otwartej przestrzeni zobaczyłam coś, co wyglądało na recepcję. Podeszłam do niej, stukając obcasami o podłogę. Dźwięk odbijał się nieprzyjemnym echem, sprawiając, że chciałam zniknąć.

Pani za biurkiem przywitała mnie uprzejmie i dała mi wskazówki dotyczące tego, jak dotrzeć na miejsce. Odwróciłam się i poszłam w kierunku windy, którą mi wskazała, przeklinając przy tym swoje obcasy.

Na dwunastym piętrze inna kobieta zaprowadziła mnie do biura wykonanego głównie ze szkła z widokiem na port. Znajdowało się w nim wąskie, białe biurko wyposażone w duży komputer iMac i mnóstwo miejsca do pracy.

„Zostawię cię, żebyś się zaaklimatyzowała. Przynieść ci coś do picia?”

„Woda byłaby świetna, dziękuję”. Zajęłam miejsce naprzeciwko komputera, wyciągnęłam z torebki kieszonkowe lusterko i szybko sprawdziłam twarz i zęby, po czym schowałam je z powrotem.

Kobieta wróciła chwilę później z moją wodą. Spojrzała na mnie i zmarszczyła brwi w zakłopotaniu.

„Czy coś jest nie tak?” spytałam.

„Może zechcesz usiąść tam?” Wskazała na fotel naprzeciwko komputera.

„Czy to nie tutaj odbędzie się rozmowa?”

„Och, przepraszam. Nie do końca. Właściwie to jest twoje ~biuro”.

Musiałam się pilnować, by nie patrzeć na nią z otwartą buzią. „Przepraszam, co takiego?”

Kobieta spojrzała przez ramię w kierunku swojego biurka, najwyraźniej mając już za sobą tę rozmowę. „Tak… Przyślę kogoś, żeby zapoznał cię z biurem i w ogóle”.

I wyszła przez drzwi.

Siedziałam tak chyba z minutę, zanim zdołałam się pozbierać. Co się działo?

Kiedy wstałam, by rozejrzeć się po biurze, zza rogu wyskoczyła młoda dziewczyna z fryzurą na pazia.

„Ava?”

„Tak”. Uścisnęłam jej wyciągniętą dłoń.

„Mam na imię Ella. Jestem tu, by cię oprowadzić”.

„Przepraszam… Czy wy zdajecie sobie sprawę, że nie przeprowadzono jeszcze ze mną rozmowy kwalifikacyjnej? Wszyscy zachowują się tak, jakbym już miała tę pracę”.

„O tak, to dlatego, że masz tę pracę. Jeśli tylko tego chcesz”.

Zamrugałam, gdy dotarła do mnie ta informacja. Chciałam tej pracy, prawda? To znaczy, tak, chciałam tej pracy. Bardzo. Dlaczego jednak czułam się, jakbym oszukiwała?

„Niczego nie podpisałam. Poza tym nawet nie rzuciłam jeszcze obecnej pracy!”

Ella skrzywiła się. „Cóż, możesz chcieć szybko się tym zająć”.

„Mamy mnóstwo pracy, a zbliżają się święta, co oznacza, że wiele osób będzie przez jakiś czas poza biurem, a mi z pewnością przydałaby mi się dodatkowa pomoc przy wszystkich projektach, które obecnie realizujemy”.

Gestem wskazała na inne przeszklone biuro po drugiej stronie pokoju. „Tam jest dział HR. Omówią z tobą umowę i zajmą się wszystkimi nudnymi sprawami. Tam kończy się wycieczka. Ale najpierw możemy zrobić wszystkie zabawne rzeczy!”

Ella była powiewem świeżego powietrza z jej niemal dziecięcą energią i pozornie niekończącym się pozytywnym nastawieniem. Pokazała mi różne działy, wszystkie w ich własnych oszklonych biurach.

Było też kilka sal konferencyjnych, a także kilka „think tanków”, jak nazywała je Ella. Ich szklane ściany były pełne zdjęć, tablic plakatowych i notatek nabazgranych bezpośrednio na szkle.

Samo zwiedzanie tego miejsca sprawiało, że byłam podekscytowana.

Następnie Ella pokazała mi „stację nawadniającą”, która składała się z obszernej strefy z kawą i herbatą, baru z sokami i kilku dystrybutorów schłodzonej wody z różnymi rodzajami owoców.

Obok znajdowała się mała kuchenna strefa, w której można było znaleźć wiele różnych potraw i przekąsek. Trudno było mi uwierzyć własnym oczom. Byłam tak przyzwyczajona do Porthouse i jego pojedynczego automatu z zawyżonymi cenami.

Naprzeciwko strefy z jedzeniem i napojami znajdowała się długa, lustrzana ściana, praktycznie jedyna, która nie była wykonana z przezroczystego szkła.

Doceniłam możliwość sprawdzenia mojego stroju, gdy przechodziłyśmy obok. W końcu Ella podrzuciła mnie do działu HR i wprowadziła do środka.

„Podpisz kontrakt i przyjdź mi pomóc! Wszyscy inni twórcy to chłopcy, a ja desperacko potrzebuję kolejnej dziewczyny, by zrównoważyć testosteron!”

Zapukałam do szklanych drzwi, przez które właśnie przepchnęła mnie Ella, i zanim się obejrzałam, ustalałam warunki i podpisywałam umowę.

Po wszystkim wyszłam na zewnątrz i wróciłam do biura. Mojego biura. Wciąż nie mogłam w to uwierzyć.

Właśnie miałam wejść, gdy coś po mojej prawej stronie przykuło moją uwagę.

Był to wyjątkowo wysoki mężczyzna, nienagannie ubrany w ciemnoszary garnitur od projektanta i szałwiowozielony krawat. Jego lekko zmierzwione włosy i ciemne brwi sprawiły, że oddech ponownie uwiązł mi w gardle.

Cyrus.

Przeszedł przez pokój i skierował się w stronę lustrzanej ściany, gdzie wszedł do biura, którego nie pokazano mi ani nawet nie zauważyłam go podczas mojej wycieczki.

Postanowiłam się z nim spotkać. To on musiał być odpowiedzialny za załatwienie mi tej niesamowitej pracy, prawda?

Nagle poczułam się bardzo zaniepokojona. Co jeśli nie będę w stanie sprostać tutejszym standardom? Tak naprawdę opublikowałam tylko jeden projekt.

Czułam, jak zaczyna się budzić we mnie niepokój, ale słabe brzęczenie w torebce sprawiło, że się z tego wyrwałam. To była Maisy, sprawdzała, co u mnie.

Maisy
Jak poszło? Obiecałaś, że napiszesz do mnie po wszystkim. Nie jesteś jeszcze na rozmowie kwalifikacyjnej, prawda?
Maisy
Proszę, powiedz mi, że nie przerwałam ci rozmowy?
Ava
Nie, nie martw się o to. DOSTAŁAM TĘ PRACĘ! Zadzwonię później ze szczegółami. Potrzebuję jednak twojej rady, ten facet tu jest, mam mu podziękować?
Maisy
O MÓJ BOŻE, GRATULACJE, RZĄDZISZ
Maisy
Ooooh, gorąca koleś tam jest?
Ava
Mam na myśli faceta z samochodu, tak
Maisy
Facet, o którym nie mogłaś przestać mówić
Maisy
Opisałaś go tak obrazowo, że miałam o nim sny, a nigdy nawet nie widziałam jego twarzy
Ava
MAISY SKUP SIĘ PROSZĘ
Maisy
TAK, POROZMAWIAJ Z NIM. Oczywiście.

Ukradkiem włożyłam telefon z powrotem do torebki, niepewna, co ludzie sądzą o pisaniu SMS-ów w pracy. Zanim zdążyłam się od tego odwieść, udałam się do biura, do którego wszedł Cyrus.

Zapukałam do drzwi, które były zamknięte – prawdopodobnie były to jedyne zamknięte drzwi, jakie do tej pory widziałam, i jedyne, które nie były wykonane ze szkła.

Co takiego robił ten facet, że musiał być tak odizolowany w tak otwartym biurze? „Biznes”, ~powiedział, cokolwiek by to nie znaczyło.

„Tak?” Usłyszałam jego niski głos i nerwowo otworzyłam drzwi. Cyrus ledwo na mnie spojrzał, zanim wrócił do papierów na swoim biurku. „Co mogę dla ciebie zrobić?”

„To, to… ja”. Poczułam, jak moje policzki rozgrzewają się z zażenowania. „Chciałam ci tylko podziękować za załatwienie mi tej pracy”.

„A co to za praca?” Brzmiał na znudzonego.

„Chyba w ilustracjach?” Właśnie wtedy zdałam sobie sprawę, że nawet nie zapytałam nikogo, jaki będzie mój oficjalny tytuł zawodowy.

Cyrus spojrzał na mnie. „Czy to wszystko?”

Spojrzałam w dół, poczułam się nagle niesamowicie głupio. „Tak, przypuszczam. Dziękuję za poświęcony czas i przepraszam, że przeszkadzam”.

„Zamknij drzwi wychodząc”.

Wróciłam do biura, ale zanim zdążyłam wejść, Ella znów się pojawiła.

„Co robiłaś w biurze pana Brentstone’a?” Jej głos był pełen ciekawości i podziwu.

Odwróciłam głowę, by na nią spojrzeć, prawie przyprawiłam się przy tym o uraz kręgosłupa szyjnego.

„Pana Brentstone’a?!”

Continue to the next chapter of Znaki, które nas łączą

Odkryj Galateę

Potomek NajstarszegoUjarzmiając TheoNigdy mnie nie znałeśTrenerGranice rozsądku

Najnowsze publikacje

Mason Spin-off: ImpulsTrzy. Liczba idealna: Złoto i bielDuchy ŚwiątW łóżku z wampiremCukierek albo psikus