Słodka pomyłka - Okładka książki

Słodka pomyłka

Mel Ryle

Kontrola

KYLA

Jensen przesunął palcem po mojej szyi, wzdłuż odsłoniętej skóry, grożąc ściągnięciem dekoltu mojej sukienki.

Cholera. Cholera. Cholera!

Nie chciałam, żeby przestał.

Byliśmy w hotelu. Byłam pewna, że znajdę dla nas pokój, do którego będziemy mogli się wymknąć.

Ale wtedy, przypomniałam sobie Aldena pieprzącego Mallory.

Złożyłam sobie pewną obietnicę!

Nikomu nie można było zaufać. Nie mogłam pozwolić, żeby ten jednonocny romans przerodził się w coś więcej.

Jensen był moim szefem, a zaczął mnie podrywać w ciągu kilku minut od swojego przybycia. Jeśli to nie był przepis na katastrofę, to nie wiedziałam, co nim jest.

Odepchnęłam jego rękę i spokojnie powiedziałam: - Panie Hawksley, to nieprofesjonalne i wysoce niestosowne. Proszę otworzyć drzwi, abyśmy mogli rozpocząć zwiedzanie.

Jensen uśmiechnął się i skinął głową. - Jak sobie pani życzy, panno Tristen. Puścił przycisk zamykania i drzwi się otworzyły.

Przeszłam obok niego,trzymając głowę wysoko.

JENSEN

Potrząsnąłem głową, gdy Kyla przeszła obok mnie, spokojna i chłodna w zachowaniu.

Teraz była moim pracownikiem.

Podobała mi się, kiedy się poznaliśmy, ale obecna sytuacja sprawiła, że było to jeszcze bardziej kurewsko gorące.

Jej pewność siebie jako kobiety pracującej, jej gotowość do odrzucenia tego, co przeżyliśmy...

Prawda była taka, że Kyla naprawdę wywarła na mnie wrażenie i kiedy zobaczyłem ją rano w holu, zostałem całkowicie wytrącony z równowagi.

Nie myślałem jasno i być może w windzie trochę za bardzo się rozpędziłem.

Na szczęście miałem całą wycieczkę, żeby zrobić lepsze wrażenie.

Poszedłem za nią do restauracji i natychmiast spotkałem się z zachęcającymi zapachami smażonych jajek, gofrów, placków ziemniaczanych i mieszanki innych śniadaniowych potraw. Z jednej strony zauważyłem stół bufetowy.

Musiałbym sam sprawdzić jakość, ale pierwsze pozory były dobre.

Maître d' podszedł do nas. - Pani Tristen, miło panią widzieć. A kim jest ten dżentelmen?

-To jest nowy kie-

-Znajomy Kyli - powiedziałam, wysuwając się do przodu, by zaoferować swoją dłoń, którą drugi mężczyzna uścisnął. - Jesteśmy starymi przyjaciółmi, i mam szczęście, że jest dostępna, aby oprowadzić mnie po tym wspaniałym lokalu.

-Cóż, ma pan doskonałego przewodnika.

Błysnąłem moim najlepszym uśmiechem. - Czy byłbyś tak uprzejmy i pokazał nam stolik i przyniósł dwa talerze tego, co jest specjalnością tego ranka? Bylibyśmy zachwyceni mogąc spróbować waszej gościnności.

-Nie mogę - powiedziała Kyla. - Pracuję.

Albo ta dziewczyna naprawdę poważnie traktowała swoją pracę, albo starała się uniknąć zjedzenia ze mną posiłku.

Cóż, ponieważ byłem jej szefem nie mogła mi odmówić. A ja miałem kilka sztuczek, żeby ją rozluźnić.

-Nonsens. Nalegam.

Maître d' zaprowadził nas do stolika. Gdy tylko odszedł, Kyla szepnęła: - Dlaczego nie powiedziałeś mu, że jesteś nowym dyrektorem?

Wzruszyłem ramionami. -Wkrótce się dowie. Na razie chcę zobaczyć, do czego są zdolni, kiedy nie wiedzą, że to ja. A teraz opowiedz mi o tej restauracji.

-To jest Le Petit Lieu - powiedziała, gestykulując. - Jedna z dwóch czterogwiazdkowych restauracji na terenie obiektu. Staraliśmy się wdrożyć nowoczesny wystrój, który nasi goście wydają się naprawdę uwielbiać. W nocy, zazwyczaj sprowadzamy pianistę na żywo, aby przygrywał gościom.

Pewność, z jaką mówiła, była tak pociągająca, tak odurzająca. Po prostu chciałem wiedzieć o niej wszystko.

I wyglądała kurewsko niesamowicie w tej spódnicy.

Pochyliłem się do przodu i oparłem łokcie na stole, częściowo po to, żeby sprawdzić, czy się chwieje - nie chwiał się - ale też po to, żeby być bliżej niej. - Brzmi romantycznie.

Uniosła brew. -Tak jest, panie Hawksley. Proponuję wrócić wieczorem, jeśli tego właśnie pan szuka.

Właśnie wtedy, Maître d' przybył z dwoma talerzami skwierczących jajek po benedyktyńsku. - Z pozdrowieniami od szefa kuchni.

Poświęciłem chwilę na delektowanie się zapachem, zanim odpowiedziałem. -Proszę, prześlij moje komplementy w zamian. I czy mogę prosić o kartę win?

-Na śniadanie? - Kyla zapytała, zdumiona.

Stłumiłem śmiech, gdy Maître d' wręczył mi listę. Zdecydowanie miałem zamiar zabawić się z nią na tej wycieczce.

-Odkryłem, że nic nie pasuje do jajek po benedyktyńsku tak jak dobre wino. Czerwone, aby być specyficznym. Rzuciłem w stronę kelnera: - Jakie jest Château Margaux?

-Wyśmienite.

-Rok?

-1990.

-To brzmi znakomicie. Prosimy o dwa kieliszki.

Odszedł, a Kyla spojrzała na mnie. - Panie Hawksley, nie mogę tego pić.

Udawaj, że jesteśmy na randce.

-Nie jestesmy. Powiedziała to jasno i wyraźnie.

Jeszcze nie.

Maître d' wrócił z butelką, otwierając ja na naszych oczach, po czym nalał fachowo, przekręcając butelkę, by zapobiec kapaniu. Prosta umiejętność serwowania, ale zdziwilibyście się, jak wiele restauracji to zaniedbuje.

Byłem zdecydowanie zadowolony.

-Wiesz, dobrze jest wypić kieliszek wina w pracy. - Mrugnąłem. -To będzie nasza tajemnica.

-Och, to nie tak, panie Hawksley. Proszę nie myśleć, że nie zauważyłam, jak bardzo jest pan skąpy. Château Margaux jest dopiero trzecim najdroższym winem w naszej ofercie, kosztuje dziesięć tysięcy za butelkę. Jeśli naprawdę chce mi pan zaimponować, mógłby pan przynajmniej wybrać butelkę za piętnaście tysięcy dolarów, jak Château Lafite.

Uśmiechnęła się chytrze, robiąc pauzę. - A może myślałeś, że nie zauważę?

Opadła mi nieco szczęka. Bawiła się ze mną... testowała mnie!

Sprytna dziewczyna.

Cóż, do tej gry trzeba dwojga.

-Mądre posunięcie, pani Tristen. Właściwie nie pochwalam moich pracowników pijących w pracy. Nie w moim hotelu, nawet nie z szefem.

Jej brwi się uniosły. - Czy to był test?

-Oczywiście. Odkroiłem kawałek jajka i spróbowałem go. Było trochę suche, szczerze mówiąc. Na pewno musiałem sprawdzić, kto to ugotował, żeby można było z nimi porozmawiać.

-Jeśli chcę zmienić ten hotel w najlepszą wersję samego siebie, muszę wiedzieć wszystko o każdym pracowniku, łącznie z tym, kto jest skłonny łamać jakie zasady.

.I nie myśl, że nie będę cię dyscyplinować, jeśli złamiesz zasady

Nie powiedziałem tego na głos, ale nie mogłem przestać myśleć o naszej wspólnej nocy. Musiałem wiedzieć o niej więcej.

- Nie opowiesz mi trochę o sobie?

Przygryzła dolną wargę, prawdopodobnie zastanawiając się nad tym, jak wiele mi powiedzieć. -Studiowałam marketing na Uniwersytecie w Chicago - zaczęła, ale przerwałem jej.

-Gdybym był zainteresowany twoim życiorysem, poprosiłbym o niego dział kadr. Chcę usłyszeć o tym, co cię interesuje.

-W takim razie możesz być rozczarowany. Moja praca jest moim życiem, a więc to właśnie jej poświęcam większość swojego czasu. Skupiam się na sprzedaży miejsc w hotelu dla dużych grup na imprezy integracyjne. To właśnie stamtąd pochodzi duża część naszego biznesu.

- Czyli zajmujesz się planowaniem imprez - powiedziałem, popijając wino.

-Sporadycznie. Dlaczego pytasz?

Wzruszyłem ramionami i odłożyłem sztućce. Kiwnąłem głową w kierunku podwójnych drzwi, które prowadziły na zewnątrz, zapytałem: - Co tam jest?

- Taras widokowy. Można z niego zobaczyć całe centrum miasta.

-Sprawdźmy to.

KYLA

Podniósł się, podążając za mną w kierunku tarasu widokowego. Często zatrzymywał się, aby sprawdzić różne rzeczy: czystość stosu talerzy obok bufetu; farbę na ścianie, czy któreś z krzeseł się nie chwieje.

Widać było, że poważnie traktuje swoje nowe stanowisko i zamierza poznać każdy szczegół hotelu.

Cieszyłam się, że byłam wystarczająco szybka, aby odeprzeć incydent z winem. Sprawdzał, jak daleko da się obniżyć moje morale.

A ja zdecydowanie nie mogłam pozwolić sobie na to, żeby moja garda osłabła choćby trochę. Już teraz trudno było mi się oprzeć jego urokowi.

Gdy wyszliśmy na taras widokowy, naszym oczom ukazała się panorama miasta. Masywne budynki wznosiły się w każdym kierunku, a niedaleko znajdował się bujny, zielony park.

Położyłam ręce na poręczy, a Jensen oparł łokcie obok mnie. Byłam aż nazbyt świadoma, że nasze ramiona praktycznie się dotykały.

-To naprawdę jest wspaniały widok - skomentował. - Podoba mi się wystrój.

-To tematyka 'morskie głębiny'. Zmieniamy go co miesiąc. Goście uważają go za spokojny i egzotyczny.

Odwrócił się, opierając się na jednym ramieniu, jego twarz była zaledwie kilka centymetrów od mojej. - Czy lubisz egzotykę, Kylo?

Sposób, w jaki się pochylił, tak swobodnie, tak chłodno... Trudno mi było myśleć.

Daj spokój, Kylo, on jest twoim szefem. Weź się w garść.

-Lubię podmorskie klimaty - powiedziałam. - Ten temat był właściwie moim pomysłem, opartym na wyprawie nurkowej, którą odbyłam kilka lat temu.

Nagle poczułam ukłucie w klatce piersiowej, gdy wróciły wspomnienia. Byłam na tej wyprawie z Aldenem, nasza pierwsza prawdziwa podróż jako pary, kiedy myślałam, że był tym jedynym..

Jak bardzo się myliłam.

-Nigdy tego nie robiłem - powiedział Jensen.

-Naprawdę?

-Tak, wiem, nie sądziłaś, że mógłbym nigdy tego nie robić. Bogata rodzina biznesmenów, czy jest coś bardziej oklepanego niż pływanie po dnie oceanu? Mój brat to uwielbia, ale mnie to przeraża. Ludzie nie są stworzeni do oddychania pod wodą.

-Ale właśnie to sprawia, że jest to tak ekscytujące - odparłam, uśmiechając się figlarnie. - To piękny świat, którego nigdy nie mieliśmy zobaczyć.

-Zechcesz mi go kiedyś pokazać ? - zapytał, sięgając do przodu i umieszczając luźny pukiel włosów za moim uchem.

Poczułam, że drżę, gdy spojrzał na mnie swoimi przeszywającymi, niebieskimi oczami.

Zrobił krok bliżej, nasze ciała prawie się stykały.

Położyłam rękę na jego klatce piersiowej i poczułam napięte mięśnie pod lnianą koszulą. -Panie Hawksley, proszę przestać.

-Mów mi Jensen - powiedział, pochylając swoją twarz bliżej mojej.

Poczułam jego dłoń na moim biodrze i zadrżałam.

Och, Boże.

-Panie Hawksley, jest pan moim szefem.

-Nie byłem twoim szefem w zeszłą sobotę.

Jego twarz zbliżała się coraz bardziej do mojej.

Nie mogłam się odsunąć.

Nie chciałam.

Chciałam go.

Mój telefon zabrzęczał.

Cofnęłam się o krok i wyciągnęłam go.

RheaPijawka właśnie zrzucił na ciebie masę dodatkowej pracy.
RheaLepiej się pospiesz, bo czekają cię nadgodziny.

Intymny moment został przerwany, a ja nagle zdałam sobie sprawę, że stoimy na dachu hotelu i całe miasto może to zobaczyć.

Na szczęście, na tarasie nie było żadnych gości. Mogłam tylko mieć nadzieję, że żaden z pracowników wewnątrz nie widział, jak blisko byliśmy.

-To moja sekretarka - powiedziałem Jensenowi. -Czy nie miałbyś nic przeciwko, gdybyśmy skrócili wycieczkę? Mam sporo dodatkowej pracy, którą muszę nadrobić.

Jensen przełknął, zdając się odzyskiwać opanowanie. - Tak, spóźniłaś się dzisiaj, przypuszczam, że to sprawiedliwe. Bardzo dobrze, pani Tristen, proszę kontynuować. Będę odkrywać resztę hotelu na własną rękę.

Uciekłam do windy. Gdy tylko drzwi się zamknęły, oparłam się plecami o ścianę i zsunęłam się na podłogę, ciężko oddychając.

To było zbyt wiele. Jensen zbyt mocno na mnie działał. Nie mógł zrozumieć, jakie to było nieprofesjonalne?

Czy może wiedział, jak bardzo go pragnęłam?

Cholera, Kyla. Nie możesz tak myśleć. Pamiętasz obietnicę złożoną sobie? A on jest twoim szefem!

Jedno było pewne: gdyby nie sms od Rhei, chyba bym się nie oparła.

Tym razem zostałam uratowana.

Ale Jensen na pewno zamierzał spróbować jeszcze raz.

I nie wiem, czy będę umiała się temu oprzeć.

Następny rozdział
Ocena 4.4 na 5 w App Store
82.5K Ratings
Galatea logo

Nielimitowane książki, wciągające doświadczenia.

Facebook GalateaInstagram GalateaTikTok Galatea