Czarodziejka lykana - Okładka książki

Czarodziejka lykana

Harmony S.

Prolog

EMILY

TRZY LATA TEMU

Ja, Zeke Quill, wojownik stada East Moon Pack, odrzucam ciebie, Emily Davis, jako moją partnerkę”.

Czekaj, co? Odrzucasz… mnie?

Ja… nie rozumiem”. Potrząsam głową, zdezorientowana.

Zeke i ja spotykaliśmy się przez kilka miesięcy. Według niego jestem jego partnerką.

Ale jako czarownica na początku nie byłam tego taka pewna. Byłam zaskoczona, gdy zaczęłam odczuwać z nim więź partnerską. Na nas, nie-wilkołaków, nie wywiera tak dramatycznie silnego wpływu, ale to też nie tak, że nic nie czujemy.

Ostatecznie chciałam poznać Zeke’a przed podjęciem decyzji. Planowałam się z nim spotykać i nie spieszyć przed podjęciem decyzji o utrzymaniu lub odrzuceniu naszego związku.

Spędzamy razem czas, by lepiej się poznać przed oficjalnym ślubem.

Wszystko idzie dobrze. Myślę o nim w najdziwniejszych momentach, chcę być bliżej niego, dowiedzieć się o nim wszystkiego.

Jestem gotowa, by oficjalnie ogłosić, że jesteśmy razem.

Czuję, że mogę zaangażować się w nasz związek. Przeznaczoną nam więź.

Ale on najwyraźniej myśli inaczej.

„Ale powiedziałeś, że jesteśmy partnerami. Że czujesz więź między nami. Ja też zaczynałam to czuć”. Wyciągam do niego rękę, nie rozumiem, skąd mu się to bierze.

Cofa się o krok ode mnie.

„Dlaczego?” udaje mi się wydusić.

„Ponieważ jesteś wiedźmą”, mówi ze wzruszeniem ramion.

Wzdrygam się. Wiedźmą? Nikt nie używa tego słowa od… To obelga. Najgorsza obelga, jaką można nazwać czarownicę.

„Nie jestem”, szepczę. „Jestem czarownicą”.

Zeke przewraca oczami. „Wiedźma, czarownica. To jedno i to samo. Nie mógłbym połączyć się w parę z wiedźmą”.

Wiedźma, mówię cicho, wciąż zdumiona, z jaką swobodą używa tego określenia.

To słowo pozostawia gorzki smak w moich ustach.

Mianem hexera określano czarownice i czarnoksiężników ponad sto lat temu, w czasach Nekromanty, czyli kilka pokoleń wstecz.

To były przerażające czasy w świecie sił nadprzyrodzonych. Śmierć i zniszczenie spadały na istoty wszelkiego rodzaju.

W obawie przed mocą Nekromanty, nadprzyrodzeni zaczęli nazywać wszystkich użytkowników magii wiedźmami, ponieważ w ich oczach siali jedynie zniszczenie.

Słowo to stało się tabu, gdy czarownice i czarnoksiężnicy pomogli pokonać Nekromantę. Obecnie posługują się tym słowem tylko zaciekli przeciwnicy użytkowników magii.

Wpatruję się w Zeke’a i wciąż nie dowierzam, że wypowiedział to słowo, jakby używał go codziennie. Nachodzi mnie refleksja, że rasizm w świecie sił nadprzyrodzonych jest bardziej rażący, niż myślałam.

Z ulgą zauważam, że w parku nie ma nikogo oprócz nas. Ostatnią rzeczą, jakiej potrzebuję, jest publiczność, która widziałaby, jak okrutnie mnie lekceważy, jakbym była poniżej jego poziomu.

Obejmuję się za brzuch, a ogień w żołądku przybiera na sile od jego szyderczych spojrzeń.

Cofam się o krok. Muszę od niego uciec. Z dala od rozdzierającego mnie bólu.

„W porządku, akceptuję twoje odrzucenie”, jąkam się, za wszelką cenę staram się nie rozpłakać.

Szybko kiwa głową i odchodzi. Pozostawia za sobą tylko szelest liści.

Patrzę, jak odchodzi, a oczy zachodzą mi łzami.

Tak bardzo pragnęłam mieć partnera. Zawsze uważałam, że to całkiem fajne, że na każdego z nas czeka bratnia dusza. Oznacza to, że każdy znajdzie kogoś dla siebie.

Teraz brzmi to bardziej jak mrzonki.

W końcu odrzucił mnie z powodu tego, kim jestem. Ale ja nie jestem wiedźmą. Jestem czarownicą! Jest różnica.

Śledzę go wzrokiem, gdy zmierza do bramy i wychodzi na ulicę. Nawet nie ogląda się za siebie.

Szloch wymyka mi się z ust, ale staram się powstrzymać. Nawet nie wyglądał na zawstydzonego, że mnie odrzucił lub nazwał wiedźmą.

Nie rozumiem, jak mógł tak bezdusznie odejść. Moje serce rozdziera się na pół i mam ochotę zwymiotować.

Nie wiem, jak długo tam stoję, ale w końcu zapada noc i zmuszam się do ruchu.

Kiedy chodzę po terenach stada, zauważam, że każdy, kogo mijam, obrzuca mnie ukradkowymi, pełnymi niechęci spojrzeniami.

Nie słyszę, co mówią, ale muszę wiedzieć. Muszę wiedzieć, jak daleko rozeszła się wieść o moim odrzuceniu.

Rzucam w myślach zaklęcie, które wzmacnia mój słuch, by w drodze do domu podsłuchać plotki.

„Hej, to ona”, szepcze ktoś.

„Tak, to ona odrzuciła Zeke’a, biedny facet”.

„Słyszałem, że odrzuciła go, ponieważ uważa go za słabego”.

„Mówią, że odrzuciła go, bo sypia z kim popadnie”.

„Zeke powiedział, że był podekscytowany przyjęciem jej, ale ona go odrzuciła”.

„Co za suka!”

Moje oczy rozszerzają się i wypełniają łzami. Nie mogę w to uwierzyć. Opowiadają sobie same kłamstwa. To wszystko kłamstwa!

Zeke odrzucił mnie, bo jestem czarownicą. Nazwał mnie nawet wiedźmą!

Może to dobrze, że mnie odrzucił. Może znajdę kogoś lepszego.

Pozostaje mi tylko być dobrej myśli.

Następny rozdział
Ocena 4.4 na 5 w App Store
82.5K Ratings
Galatea logo

Nielimitowane książki, wciągające doświadczenia.

Facebook GalateaInstagram GalateaTikTok Galatea