Anna R. Bennet
HALEY
Wspomnienie przeszywających niebieskich oczu przesłania mi wzrok, gdy wracam z napojami do kompleksu willi. Te oczy wydawały się przyciągać uwagę wszystkich w kawiarni.
Nie mogę się powstrzymać od myśli, jak czułam jego klatkę piersiową pod dłońmi. Silna. Kusząca.
Jak ktoś tak seksowny może być takim kutasem?
I jak para butów może być tak ładna, a jednocześnie tak niewygodna?
Podziwiam moje zdradzieckie buty i opieram rower o ścianę centralnej willi. Teraz rozumiem, dlaczego kosztowały marne 15 dolarów.
Nie mogę zrozumieć, dlaczego oczy tego wyniosłego przystojniaka odwracają moją uwagę od butów.
Nie wspominając o pracy… do której zdecydowanie się spóźniłam.
Cholera.
Otrząsając się z myśli o niesprawiedliwie gorących dupkach i butach, kieruję się w stronę grupy ludzi rozmawiających kilka metrów dalej. Łatwo jest dostrzec Adele w tłumie, bo ma naturalnie rude loki.
„Hej, nieznajoma”.
„O mój Boże, ratujesz mi życie” mówi i bierze napój, który jej proponuję.
„Cóż mogę powiedzieć? Chyba po prostu tak bardzo cię kocham”.
Uderza mnie w biodro i pochyla się do mnie.
„Jedyne, co musisz zrobić, to powiedzieć jedno słowo, a rzucę się na ciebie w mgnieniu oka”.
„Wiesz, że to kuszące, ale nie jestem pewna, czy Nick doceniłby to, że sypiam z jego dziewczyną”.
„Nie byłabym tego taka pewna, Lee Lee – i skoro już jesteśmy przy tym temacie. Czy jesteś gotowa, aby jutro ponownie wykorzystać swoje umiejętności swatania? Jak idzie planowanie?”
Jutrzejszy wieczór będzie trzecim wydarzeniem swatania, które zorganizuję w tym mieście od czasu przeprowadzki. Pierwsze dwa poszły dobrze, ale bez względu na to, ile razy organizowałam coś takiego, nie mogę powstrzymać się od lekkiego strachu przed tym wydarzeniem.
Bez względu na to, jak łatwo może brzmieć zwykła noc pogawędek i dopasowywania singli, to dalekie od prawdy. To żonglowanie niezliczoną ilością przyszłości w moich rękach.
Na dodatek nienawidzę być w centrum uwagi.
Coś, czego nie wzięłam pod uwagę, gdy byłam mała i zdecydowałam, że będę swatką. Że muszę ~być swatką.
To zarówno moja pasja, jak i obecna przyczyna bezsenności.
„Ziemia do Haley!”
Rzucam Adele nieśmiałe spojrzenie.
„Przepraszam. Tak, dobrze! Tylko koktajle i rozmowy. Nic szalonego”.
Del odczytuje mnie aż zbyt dobrze, gdy próbuję ukryć zdenerwowanie za uśmiechem.
„Świetnie sobie dasz radę, Haley. Całe życie chciałaś być swatką, a już połączyłaś ze sobą połowę miasta. Nie ma się czym martwić”.
„Ech, jesteś dla mnie zbyt dobra” mówię jej szczerze. „Wiem, że to głupie, ale czuję, że jeśli pomogę ludziom znaleźć swoje bratnie dusze, to będę robić coś naprawdę wartościowego”.
„A może unikniesz konfrontacji z własnym życiem miłosnym?”
Jak już mówiłam, zna mnie zbyt dobrze.
Przejdźmy dalej…
„Ooch, zanim zapomnę, mogę pożyczyć tę twoją śliczną sukienkę na jutrzejszy wieczór? Tę bordową?”
Przewraca oczami.
„Jasne, ale nie myśl, że nie widzę, co tu zaszło, panienko. To był oczywisty unik”.
Przyłapała mnie.
„Co? Nic nie robię. Po prostu podziwiam twój gust. Moja własna garderoba rozpaczliwie potrzebuje pomocy”.
„Mhm. Nie przeczę, ale nie myśl, że zamierzam ci odpuścić w najbliższym czasie. Musimy znaleźć ci kochanka, i to szybko”.
Teraz to ja przewracam oczami.
„Adele Cherie!”
„Co? Obie jesteśmy dorosłe. To nie tak, że nie możemy rozmawiać o S E K S I E”.
Wymawia to słowo jak przekleństwo, a ja patrzę na nią wymownie. Ale bez przekonania. Nie mogę powstrzymać uśmiechu na twarzy.
Poza tym, przecież się nie myli. Minęło dużo czasu. Zbyt dużo.
Zów czuję te silne dłonie na talii z dzisiejszego ranka. Ściskają delikatnie, ale stanowczo. Dominujące, ale nie władcze. Przesuwam własnymi dłońmi po miejscu, gdzie mnie dotykały.
„O mój Boże. Co to za spojrzenie? O kim myślisz?”
Cholera. Może powinnam sobie ściągnąć Tindera, skoro myślę tylko o tym… nie, lepiej nie.
Nie chcę przyznać, nawet przed samą sobą, jak bardzo pragnę fizycznego kontaktu.
Zanim Adele może zagłębić się w absolutny bałagan, jakim jest moje życie miłosne, przerywa nam głos naszej szefowej. Piękna brunetka, Emily, stoi na podeście wspaniałej willi. Posyła nam ciepły uśmiech przed rozpoczęciem porannej odprawy.
„Dzień dobry, mam nadzieję, że wszyscy mają wspaniałą sobotę”.
Jej głos jest słodki i zawsze wywołuje uśmiech na mojej twarzy.
Omawia typową rutynę, przydzielając każdemu indywidualne zadania na dany dzień. Nie zwracam na nią zbytniej uwagi. Pomimo najlepszych starań, moje myśli wciąż wędrują do tych niebieskich oczu.
Jaki miał ze mną problem?
„Aha, i zanim zapomnę, w poniedziałek zatrudnimy nowego pracownika”.
To przykuwa moją uwagę. Nierzadko zdarza się, że do firmy dołącza nowy pracownik, ale najczęściej są to kobiety.
„Haley, poproszę go, aby pracował z tobą przy Willi Sunset, ponieważ w ciągu najbliższego tygodnia lub dwóch powinniśmy przyjąć tam nowych gości”.
Cholera.
Staram się powstrzymać jęk. Nie tylko wolę pracować sam na sam z własnymi myślami, ale pomysł spędzania czasu z obcym mężczyzną sprawia, że czuję się… nieswojo.
Od czasu Derecka trzymam się z dala od mężczyzn. Tak naprawdę kiedy ostatni raz byłam sama z mężczyzną, skończyło się to ucieczką ze stanu. Naprawdę subtelnie, wiem.
To znaczy, z wyjątkiem Nicka, ale on jest bardziej jak brat.
Adele posyła mi uśmiech, który wygląda bardziej na grymas, gdy idzie do swojego zadania. Emily zajmuje miejsce obok mnie.
„Hej Haley, mam nadzieję, że to nie będzie duży problem”.
Musiała zauważyć moją minę. Zastępuję ją lekkim uśmiechem.
„Ostatnią rzeczą, jaką chcę zrobić, jest dokładanie ci więcej roboty – jestem pewna, że masz wiele do przemyślenia w związku z jutrzejszym wieczorem i resztą – po prostu jesteś tak ciężko pracującą osobą”.
„Nie martw się Em, rozumiem. Jestem całkiem niezła” drażnię się z nią, by poprawić atmosferę.
Ściska mnie czule za ramię.
„Dobrze, więc pozwolę ci zająć się pracą, a w poniedziałek udzielę ci więcej informacji. Powodzenia jutro. Wiesz, że gdybym nie była z Liamem, byłabym pierwsza w kolejce do twojego swatania!”
„Dziewczyno, złapałaś super partię. Nigdy ci nie wybaczę, jeśli zrezygnujesz z tego mężczyzny”.
Śmieje się i ściska mnie jeszcze raz za ramię, po czym wraca do pracy.
Będzie dobrze, po prostu spędzę kilka godzin z jakimś facetem. Będzie trochę niezręcznie. Wielka mi rzecz.
Prawda?
***
Trzy godziny później żałuję, że nowy facet nie pojawił się wcześniej.
Jako najładniejsza i największa nieruchomość w całym kompleksie, Willa Sunset wymaga wielu zabiegów konserwacyjnych. Jej lokalizacja, bezpośrednio przed oszałamiającą białą piaszczystą plażą, sprawia, że jest to nasza najlepsza oferta.
Jestem bardzo dumna z tego, że mogę zapewnić naszym gościom jak najlepsze wrażenia.
Ale to nie znaczy, że nie mogę trochę ponarzekać. A jeśli o mnie chodzi, samodzielne przerzucanie wielu materacy jako dziewczyna o wzroście 1,70 m zasługuje na odrobinę narzekania.
Zwłaszcza, gdy oczy pewnego wyniosłego przystojniaka nawiedzają moje wspomnienia.
Nie mógł być aż tak gorący. Mój wygłodniały seksu mózg musi go podkręcać.
Zadowolona z tego wniosku, robię sobie przerwę na rozprostowanie pleców. Praca tutaj była dla mnie próbą postawy, którego nie jestem pewna, czy zdam.
Wtedy moją uwagę przykuwa dzwonek telefonu.
Przewracam oczami i wsuwam telefon do tylnej kieszeni spodni. Ale nie mogę przestać się zastanawiać, czy Adele ma rację.
Może powinnam więcej wychodzić do ludzi?
Staję przed jednym z wielu pełnowymiarowych luster w tym miejscu i upinam swoje długie brązowe loki w niechlujny kok. A potem przyglądam się swojemu odbiciu.
Dzięki troskliwemu kierownictwu Emily, jedynym ukłonem w stronę oficjalnego stroju roboczego, jaki noszę, jest smycz na szyi. Moje imię i nazwisko oraz stanowisko zarządczyni domu są dumnie wyeksponowane na plakietce.
Dżinsowe szorty, które mam na sobie, są nieco krótsze niż te, które założyłabym, gdyby byli tu goście. Połączyłam je z wygodną lnianą bluzką zapinaną na guziki i brązowymi botkami.
Całkiem ładny strój, przyznaję.
Zaczęłam uprawiać jogę, aby się odstresować po odejściu od Derecka, co przyniosło dodatkową korzyść w postaci ujędrnienia ciała. Mój tors, choć drobny i krągły, jest teraz pokryty subtelnymi mięśniami, których nie mogę przestać podziwiać.
Mój uśmiech znika, gdy przypominam sobie sposób, w jaki mężczyzna patrzył na mnie rano w kawiarni. Jakbym nie była warta nawet przelotnego spojrzenia.
Najwyraźniej nie był tak rozproszony przeze mnie, jak ja przez niego.
Chciałabym, żeby nie miał racji, ale jednak zostałam zaskoczona, kiedy go zobaczyłam. Te oczy, ten uśmieszek – kto by nie był? Wszystko to zmarnowane, bo jest dupkiem.
Co za szkoda.
Potrząsam głową, próbując usunąć z umysłu obraz tych oczu i odwracam wzrok od lustra. Nie ma czasu na wspominanie gorących, niegrzecznych nieznajomych czy… Derecka.
Czas wracać do pracy.
Tylko że właśnie wtedy, gdy podnoszę kilka starych prześcieradeł, by zanieść je do pralki, mój telefon brzęczy. Bez wątpienia Adele z kolejnymi poradami na temat seksu.
Zdenerwowana rozważam, czy nie pozwolić, by dzwoniła, ale w ostatniej chwili postanawiam sprawdzić ekran.
Prześcieradła wypadają z mojego uścisku z hukiem. Na ekranie miga Dereck Blackstone.
Przecieram oczy. To się nie dzieje naprawdę.
Z wyjątkiem tego, że to prawda. Brzęczenie nie ustaje, a ja wpatruję się w znajome zdjęcie profilowe na ekranie. Minęło sześć miesięcy, dlaczego dzwoni teraz?
Co ważniejsze, co mam zrobić?