
Gdy jej łagodne, szerokie oczy wpatrywały się we mnie, poczułem, że robi mi się gorąco. Jej piękno było niezrównane.
Chciałbym patrzeć na nią w ten sposób przez cały czas. Chciałbym wypalić ten obraz w pamięci, aby za każdym razem, gdy zmienię się z powrotem w ludzką postać, widzieć tylko jej twarz.
Zamiast tego widziałem tylko ciemność.
Zacząłem ciężko oddychać, czując, jak ogarnia mnie fala gniewu.
Nawet w na wpół zmienionej postaci, moja wilcza wściekłość była potężna.
Moje kły zaczęły wysuwać się z pyska, a w oczach Bambi zobaczyłem strach.
Nie potrafiłem kontrolować mojego wilka, kiedy całkowicie się zmieniałem, nie od czasu wojny.
Wielka Wojna pozostawiła we mnie PTSD, które pojawiało się zawsze, gdy byłem w wilczej postaci.
Kiedy się zmieniałem, było to niebezpieczne dla wszystkich wokół mnie.
Nie mogłem ryzykować, że skrzywdzę Bambi. Nie mogłem też jej o tym powiedzieć. Bałaby się mnie jeszcze bardziej.
Wziąłem głęboki oddech i zacząłem chować pazury i kły, zamykając oczy.
Kiedy je otworzyłem, mój wzrok powrócił do ciemnej mgły.
Czułem bicie serca Bambi. Spowolniło się.
– Przepraszam... Chciałem cię tylko zobaczyć. Nie chciałem cię przestraszyć.
– W porządku – odpowiedziała cicho.
Słyszałem, jak się kręci. Właśnie pytała o swoich rodziców. I o wojnę.
Miała wiele pytań.
Były rzeczy, których nie mogłem jej powiedzieć, dla jej własnego bezpieczeństwa.
Ale może, gdybym jej trochę powiedział, zaspokoiłbym jej ciekawość.
– Ile wiesz o Wielkiej Wojnie? – zapytałem.
– Niewiele – odpowiedziała. – Max nigdy o tym nie mówił. Wiem tylko, że zginęło wielu ludzi, w tym moi rodzice.
– Wielka Wojna przyćmiła wszystkie inne wojny, które się przed nią toczyły. Brały w niej udział wszystkie watahy z kraju, a nawet sojusznicy z innych państw. Kulminacyjnym polem bitwy było królestwo króla Dymitra w Rumunii. To tam ostatecznie zwyciężyliśmy w walce z Łotrami.
– Łotrzy? – zapytała niewinnie. – Kim oni byli?
– W czasie Wielkiej Wojny ścierały się dwie główne frakcje – odpowiedziałem. – Królewscy i Łotrzy. Obóz królewski składał się z watah walczących dla rodziny królewskiej, do której należała między innymi moja wataha i twoja.
– A kto przewodził Łotrom? – zapytała. – Jaki spór miał z królem?
Chciałem dać jej krótką lekcję historii, ale była na to zbyt bystra. Te pytania chodziły jej po głowie już od jakiegoś czasu.
Musiałem ostrożnie podchodzić do moich odpowiedzi.
– Łotrzy byli wspierani przez rodzinę Blackwoodów. Zostali wykluczeni z Rady, ponieważ nie zgadzali się ze sposobem, w jaki królewscy władcy zarządzali królestwem – odpowiedziałem. – Zostaliśmy zmuszeni do wyboru strony, a to wywołało wojnę.
Milczenie Bambi dało mi do zrozumienia, że jest pogrążona w myślach.
– A... moi rodzice... mówiłeś, że ich znasz?
– Tylko przelotnie – skłamałem. – Byli dzielnymi wojownikami. Z tego, co słyszałem, walczyli mężnie do samego końca.
Poczułem, jak dotyka mojej ręki, gdy stanęła przede mną. Dlaczego nagle znalazła się tak blisko?
– Twoje oczy... kto ci to zrobił? Czy to był Blackwood?
Szorstko wyrwałem rękę z jej uścisku.
– Koniec opowiadania – warknąłem. – Odpowiedziałem na wystarczająco dużo twoich pytań.
– Czy to naprawdę takie straszne, że chcę cię lepiej poznać? – odpowiedziała z oburzeniem. – Bardzo cierpisz z tego powodu. Chcę tylko zrozumieć... jak to cię zmieniło.
– Na wojnie każdy poniósł ofiary. Czy myślisz, że jest jakaś cholerna osoba, która przeżyła, i się nie zmieniła? Nie jestem jakimś szczególnym przypadkiem. A już na pewno nie jestem jakimś cholernym bohaterem, którego powinno się stawiać na piedestale – warknąłem.
Najwyraźniej nie chciał poradzić sobie ze swoimi problemami za pomocą innych środków niż alkohol.
Zaczęłam myśleć, że te skromne informacje, które mi przekazał, były jak na jego standardy wręcz zalewem informacji.
Ale nie byłam zadowolona... ani trochę.
Ukrywał przede mną pewne rzeczy, a ja nie chciałbym mieszkać pod jednym dachem z kimś, kto mnie okłamuje.
Kiedy chwyciłam go za rękę, poczułam to. Musiała to być nasza więź godowa, ale wiedziałam ponad wszelką wątpliwość, że nie mówi mi całej prawdy.
Musiałam dowiedzieć się więcej o śmierci moich rodziców i o roli Ekona w wojnie.
Chociaż w osobistej bibliotece Ekona mógł obowiązywać zakaz czytania książek o wojnie, wątpiłam, by tak było w przypadku biblioteki watahy w mieście.
Jedyny problem polegał na tym, że nie mogłam opuścić kompleksu bez uzbrojonego strażnika, a nawet wtedy musiałbym argumentować swoje racje.
Musiałbym mieć przekonującą wymówkę. Nuda nie wystarczyła. Już tego próbowałam.
Weszłam do gabinetu Ekona, starając się zachowywać tak swobodnie, jak to tylko możliwe, aby nie wzbudzić podejrzeń.
– Chcesz czegoś. Wyczuwam to – powiedział natychmiast.
– Ja... chciałam tylko wiedzieć, czy mogę pójść do biblioteki – jąkałam się.
– Tu jest biblioteka – odparł stanowczo.
Byłam na to przygotowana...
– Tak, cóż, podsłuchałam, jak pokojówki rozmawiały o klubie książki w bibliotece w mieście. Pomyślałam, że miło byłoby porozmawiać o książkach z innymi dziewczynami w moim wieku.
Pogłaskał się po brodzie, rozważając moją prośbę.
Ekon westchnął i niechętnie skinął głową.
– Dobrze, możesz chodzić na kilka godzin... ale tylko raz w tygodniu... i tylko pod uzbrojoną strażą.
Pisnęłam z prawdziwą ekscytacją. Myślałam, że to będzie trudniejsze.
Podbiegłam do niego i dałam mu buziaka w policzek, co było dla nas obojga zaskoczeniem.
Ekon nacisnął przycisk i odezwał się do głośnika na swoim biurku.
– Kalindi, proszę natychmiast przyjść do mojego biura.
– Tak, mój Alfo – odpowiedział jedwabisty, egzotyczny głos.
Zaczęłam się denerwować. Co by było, gdyby mój podstęp został odkryty? Dlaczego przysłał kogoś tak ważnego, aby mi towarzyszył?
Chwilę później do biura weszła cudownie, wysoka kobieta o niewiarygodnie długich nogach, wyglądająca jak księżniczka o karmelowej skórze i czarnych włosach, spiętych w koński ogon. Jej oczy były ciemnobrązowe, a w ostrym królewskim nosie tkwiło kilka kolczyków.
– Bambi, poznaj Kalindi. Jest wyszkolona w różnych sztukach walki, studiowała w Himalajach i jest także moim głównym strategiem – powiedział Ekon.
– Będzie miała cię na oku przez cały czas trwania tego... klubu książki – powiedział surowo.
Kalindi rzuciła mi zaciekawione spojrzenie, a jej usta wykrzywiły się w uśmiechu.
– Nie martw się, Alfo. Moja siostra i jej przyjaciółka również uczęszczają do tego klubu książki. Jestem pewna, że szybko się zaprzyjaźnią.
Kiwnął głową z aprobatą, ale ja musiałam powstrzymać się od otwarcia ust.
Właśnie skłamała mu prosto w twarz. Wymyśliłam ten klub książki z niczego.
W samochodzie jadącym do biblioteki, panowała w cisza, a ja nerwowo przygryzałam wargę.
Czy ona powie mu o moim kłamstwie? Czy w ogóle zabierała mnie do biblioteki? Prawdopodobnie wywoziła mnie do pokoju przesłuchań, gdzie użyje na mnie pięćdziesięciu rodzajów sztuk walki, dopóki...
– Możesz się odprężyć – powiedziała Kalindi, patrząc na mnie we wstecznym lusterku. – Nie powiem mu, że to ty wymyśliłaś klub książki. Łatwo się domyślić, dlaczego.
– Naprawdę? – zapytałam z wahaniem.
– Musisz się strasznie nudzić, siedząc na tym odludziu. – Roześmiała się.
– Tak, dokładnie tak – odpowiedziałam, oddychając z ulgą. – Cieszę się, że to rozumiesz.
– Jesteś mi dłużna – zażartowała. – Ale pociągnęłam za kilka sznurków, żeby to było bardziej legalne.
– Co masz na myśli?
– Zaprosiłam moją młodszą siostrę Elę i jej przyjaciółkę Victorię, aby dołączyły do ciebie podczas dni spędzanych w bibliotece. Będą działać jako twój "przykrywkowy" klub książki.
– Bardzo ci dziękuję. Naprawdę mi pomagasz – powiedziałam, odwzajemniając uśmiech.
Wiedziałem, że Bambi dobrze zrobi przebywanie z innymi dziewczynami w jej wieku, ale mimo to czułem się nieswojo. Tutaj, na terenie kompleksu, było o wiele bezpieczniej, a przy obecnym klimacie łobuzerstwa nie chciałem ryzykować.
Kalindi była jednak bardzo dobrym żołnierzem, więc nie miałem się czego obawiać.
Poza tym, gdybym trzymał tu Bambi, znienawidziłbym siebie jeszcze bardziej.
A gdyby poznała prawdę o wszystkim...
Więź godowa mogłaby nawet nie być na tyle silna, żeby ją tu zatrzymać.
Zaczynałem już myśleć, że nigdy nie zostanę skojarzony, zanim nie spotkam Bambi. Byłem tak cholernie niekompetentny, jeśli chodzi o życie w związku.
Wszystko, co znałem, to życie wojskowe. Nakazy i rozkazy.
Ale nie mogłem traktować jej jak jednego z moich żołnierzy. Nie, jeśli chciałem się do niej zbliżyć.
Drzwi mojego biura nagle się otworzyły, gdy mój Beta wpadł do środka, wyglądając na spanikowanego.
– Ryland, co to ma znaczyć?
– Przykro mi, mój Alfo, ale dopiero się dowiedziałem... Nawet nie wysłał powiadomienia, po prostu przyszedł niezapowiedziany. Ryland dyszał, nie mogąc złapać tchu.
– Kto przyszedł? Kto tu jest, do cholery? – warknąłem.
– Alfa Hunter Blackwood – powiedział.