Wilki Zachodu - Okładka książki

Wilki Zachodu

Abigail Lynne

Rozdział siódmy

HAVEN

– Więc Logan, jakie zajęcia ty i Haven macie razem?

Spojrzałam na Logana i dźgnęłam zawzięcie makaron.

– Uważaj Haven, bo rozbijesz talerz! – ciocia Sarah roześmiała się, a Logan dołączył do niej. Walczyłam z przemożną chęcią przewrócenia oczami i wbicia widelca w jego szyję.

– Cóż, Haven i ja mamy razem angielski i historię; właściwie robimy razem projekt. – Logan uśmiechnął się i wziął kęs swojego jedzenia, mrugając do mnie.

– Och, to cudownie! Jesteś takim uroczym młodym człowiekiem. Jestem pewna, że ty i Haven dostaniecie dobrą ocenę za wasz projekt.

Zerknęła na mnie. – I żebyś wiedział, dom jest zawsze otwarty, jeśli wy dwoje potrzebujecie popracować nad czymś.

Zarumieniłam się, spuszczając głowę w zakłopotaniu.

Logan uśmiechnął się. – Dziękuję, a tak przy okazji chcę ci powiedzieć, że, jesteś świetnym kucharzem. Ta lasagna jest wspaniała.

Moja ciotka uśmiechnęła się. – Chciałabym być kucharzem, ale to Haven to zrobiła.

Logan wyglądał na zaskoczonego. – Potrafisz gotować?

Wzruszyłam ramionami. – Trochę.

Moja ciotka roześmiała się. – Nie bądź taka skromna, Hav. Ona potrafi ugotować dosłownie wszystko!

Logan uśmiechnął się i pochylił się bliżej mnie. – Uwielbiam kobietę, która zna się na kuchni. Proces godowy jest świetny, co?

Poczułam, jak szczęka mi opada i spojrzałam w górę na moją ciotkę. Na szczęście była zbyt pochłonięta zajadaniem się jedzeniem, by usłyszeć, co powiedział Logan.

– Proces godowy to podstęp; nie mogę uwierzyć, że utknęłam z tobą! – wysyczałam pod nosem. – Los jest okrutny. Chciałabym nie mieć partnera.

Popychałam jedzenie na talerzu, nie zastanawiając się nad tym, co powiedziałam, dopóki nie usłyszałam trzasku.

Obejrzałam się i zadygotałam. Logan uszkodził stół, odłamał kawałek antycznego drewna.

Spojrzałam na niego i napotkałam jego ciemne oczy. Jego górna warga wykrzywiła się, a ja odwróciłam wzrok. Ciotka Sarah nie usłyszała trzasku – była zbyt pochłonięta kończeniem swojego kieliszka wina.

– Muszę już iść, ale dziękuję za kolację – cała postawa Logana uległa zmianie. Nie był już ciepły i czarujący, ale spięty i zły.

Ciotka zmarszczyła brwi. – Jesteś pewien?

Posłałam jej napięte spojrzenie.

Na szczęście zrozumiała. – Cóż, to była przyjemność gościć cię, kochanie. Wróć, kiedy tylko zechcesz. Haven, proszę odprowadzić go do drzwi. Inaczej byłoby to niegrzeczne.

Przytaknęłam i wstałam, podążając z wahaniem za Loganem.

– Dziękuję, że przyszedłeś na kolację – powiedziałam tak, żeby moja ciotka słyszała. Wyszłam za nim na ganek, z rękami założonymi na piersi.

Logan był wściekły. – Nie mówisz poważnie. Nawet nie chciałaś mnie tu dziś wieczorem. Następnym razem wyślę Jude'a, brzmi dobrze?

Z jakiegoś powodu, gniew rozbłysnął we mnie. – Tak, to brzmi świetnie! Już nie mogę się doczekać!

Logan powstrzymywał tyle gniewu i energii, że całe jego ciało trzęsło się z wysiłku. – Obudź się, Haven. On nigdy nie będzie zainteresowany tobą w ten sposób!

Skręciłam dłonie w pięści. – Dlaczego nie? Jestem skażona czy coś? – odparłam ze złością.

Logan przestał się trząść i wpatrywał się we mnie. – Nie, jesteś idealna – sięgnął w górę i pogłaskał mój policzek, patrząc na mnie z taką miłością, że wpadłam w panikę.

Wszystko działo się zbyt szybko. Ten cały związek był zbyt nienaturalny.

– Prze…przestań – jąkałam się, próbując odepchnąć się od niego.

Oczy Logana pociemniały. – Dlaczego się opierasz? Dlaczego sprawiasz, że wszystko jest dla mnie tak cholernie trudne?

– Bo nie jestem taka jak ty!

Logan przyciągnął mnie bliżej, jego ramię owinęło się wokół mojej talii. Przyciągnął mnie mocno do siebie, chwytając moją pełną uwagę.

– Jesteś dokładnie taki jak ja, Haven, oboje jesteśmy w połowie ludźmi, w połowie wilkami, bez prawdziwej formy. Jesteśmy nomadami w naszych własnych ciałach.

Przesunął nosem po długości mojej szyi, a ja mimowolnie zadrżałam. Nie pozwoliłam jednak, by ten dotyk mnie rozproszył.

– Nie o to mi chodzi; chodzi mi o to, że dorastałam jako człowiek. Ta cała natychmiastowa więź – ta sprawa z partnerami – przeraża mnie; to nienaturalne.

Próbowałam go odepchnąć, ale to tylko sprawiło, że przyciągnął mnie bliżej. Całe moje ciało zesztywniało, gdy elektryczność rozeszła się po mojej skórze.

– Nie ma nic bardziej naturalnego dla nas niż proces kojarzenia, Haven. Po prostu pozwól swojemu ciału przejąć kontrolę. Pozwól mu robić to, do czego zostało stworzone – wyszeptał ostatnią część do mojego ucha przed złożeniem pocałunku na mojej szyi.

Odepchnięcie go z powrotem wymagało całej mojej siły.

– Słucham? Nie zostałam zaprojektowana, aby być twoim partnerem do zabawy! Jestem osobą, Logan, a nie bezmyślnym zwierzęciem.

Spojrzałam na niego. – Nie masz prawa wtargnąć do mojego życia i przejąć wszystkiego. Czy wszystkie wilkołaki utknęły w przeszłości? Co z równością płci?

Logan powłóczył swoimi rękami w dół moich pleców i oparł je tuż pod moimi plecami. – Jesteś taka niesamowita, Haven. Chciałbym tylko, żebyś była moja – ułatw to nam obojgu.

Warknęłam na niego i poczułam, jak jego ręce trzymają mnie trochę mocniej. – Nie jestem twoją, abyś mnie trzymał.

Logan uśmiechnął się i umieścił pocałunek na moim policzku. – Nie martw się, wkrótce będziesz – wyczuł mój gniew i pochylił się, by szepnąć mi do ucha. – Ja też będę twój.

Ta myśl mnie zaintrygowała, zatruła mój umysł. Mój wilk i ja nagle stałyśmy się pełne pożądania. Logan miałby być nasz?

Potrząsnęłam głową i zacisnęłam zęby. – A co, jeśli cię nie chcę?

– Dlaczego mnie nie chcesz, Haven? Co sprawia, że jestem dla ciebie tak odpychający? – teraz po prostu brzmiał na zranionego; opuścił ręce i poczułam, że brakuje mi jego dotyku.

– Cóż, ciągle powtarzasz mi, że jestem twoja…

Logan uśmiechnął się. – To dlatego, że jesteś. Każda wspaniała krzywizna na twoim ciele dopasowuje się do mojego; zostaliśmy stworzeni, aby być kompatybilni. Nie rozumiesz, Haven?

– Jesteś arogancki i pewny siebie.

Logan wzruszył ramionami. – To wynika z bycia alfa. Jestem przywódcą.

Przewróciłam oczami. – To nie jest tylko to, Logan. To nie jest jedyny powód, dla którego się opieram.

– Wyjaśnij więc – drażnił się.

– Złamałeś stół mojej ciotki – rzuciłam gorzko.

Logan wzruszył ramionami. – Zapłacę za to. Żaden problem.

– Nie, jest pewien problem, Logan.

Logan wyglądał na chętnego. – No to powiedz mi, a ja naprawię ten problem.

Spojrzałam na niego. – Wystarczy zatrzymać się i pomyśleć przez chwilę. Pomyśl o tym, jak ja się czuję. Spędziłam szesnaście lat żyjąc jako normalny człowiek w Pensylwanii – szesnaście lat, Logan!

A potem, gdy obchodzę swoje siedemnaste urodziny, moje ciało zostaje rozerwane na strzępy i nagle przestaję być normalna. Moi rodzice zostali mi odebrani.

Mój głos się załamał. – Zostali przeze mnie doprowadzeni do szaleństwa, nie mogli poradzić sobie z tym, co widzieli! Zostali zamknięci, uznani za niezdolnych opiekunów.

Przełknęłam. – Wtedy przeprowadziłam się na drugi koniec kraju, zupełnie sama, by zamieszkać z kimś, kogo nigdy wcześniej nie spotkałam. Trafiam do szkoły, poznaję przyjaciół i dwa dni później dowiaduję się, że wszyscy oni są wilkołakami!

Wyrzuciłam w górę ręce. – I wtedy, nagle, mam tego dziwnego chłopaka biegającego za mną twierdząc, że jest właścicielem mojej przyszłości. Jak byś się czuł, gdybyś był mną?

Spojrzałam w górę na Logana, spodziewając się współczucia, ale znajdując w jego miejscu pożądanie.

– Nic dziwnego, że jesteś moją partnerką, jesteś tak silna nawet w trudnych czasach – przyciągnął mnie do swojej piersi i przesunął swoje usta w dół po boku mojej twarzy i do mojej szyi, sadząc małe pocałunki po drodze.

Złożył lekki pocałunek na moim obojczyku i uśmiechnął się do mnie.

Westchnęłam, nie mając więcej siły walki w sobie. – Proszę, po prostu idź do domu, Logan.

Logan trzymał się mocniej. – Nie.

Spojrzałam na niego. – Idź do domu! I puść mnie.

Jego palce wbiły się w moją talię, sprawiając, że krzyknęłam z zaskoczenia. – Powiedziałem, nie.

– Logan. Chodź człowieku, nie rób jej teraz krzywdy.

Spojrzałam przez ramię Logana i zobaczyłam Jude'a. Ulga przepłynęła przeze mnie i poczułam, jak moje usta rozciągają się w szeroki uśmiech. – Jude! Cieszę się, że tu jesteś!

Jude zaśmiał się i wsadził ręce do kieszeni. – Słyszałem kłótnię, a ja przecież jestem rozjemcą.

Logan warknął. – Odejdź, Jude. Nigdy bym jej nie skrzywdził, nic nam nie jest.

Jude był spokojny i zimny. – Naprawdę? Nie wygląda na to, wygląda na to, że Haven chce zostać uwolniona.

Przytaknęłam. – Bardzo bym tego chciała.

– Powiedziałem, odsuń się, Jude!

Jude nagle znalazł się między nami, plecami do mnie. – Nie masz nade mną kontroli, kiedy jesteś zdenerwowany, Logan. Teraz, chodź, po prostu odejdź.

– Ona jest moja i mogę być z nią, kiedy tylko chcę.

Jude uśmiechnął się. – Ale nie wygląda na to, że ona chce być z tobą w tej chwili, Logan. Więc myślę, że powinieneś iść do domu.

Całe ciało Logana zatrzęsło się. Będąc alfą, nie lubił, gdy ludzie wydawali mu rozkazy do wykonania. – Nie odejdę.

Spojrzał na mnie i jego oczy zalśniły się. – Nadal mamy rzeczy do omówienia, Haven.

Jude zmarszczył brwi i wziął mnie za rękę. Poprowadził mnie w dół po schodach ganku mojej ciotki, a potem wokół boku domu.

Logan krzyczał za nami, ale Jude już mnie przynaglał do sprintu. Dotarliśmy do drzew, gdy Logan skręcał za róg.

Jude odwrócił się, gdy byłam w linii drzew, oczy ciepłe i uspokajające.

– Zostań tu, Haven. Tylko na kilka minut, a potem wróć do środka do cioci. Cokolwiek będzie się działo, nie wychodź. Odbiorę cię jutro przed szkołą.

Przytaknęłam, po czym odczekałam kilka sekund po jego odejściu, zanim podbiegłam do tylnych drzwi. Już miałam wejść do środka, kiedy usłyszałam głośne warknięcie.

Logan był teraz w formie wilka i podążał w kierunku Jude'a. Jude, nie tracąc ani chwili, zmienił się w złotego wilka.

Warknął. Nie był teraz tak duży jak Logan, ale to nie o niego się martwiłam.

Dwa wilki rzuciły się sobie do gardeł i wpadły do lasu. Po kilku minutach warczenie i szczekanie zamarło w oddali.

Drżąc, otworzyłam drzwi i wślizgnęłam się do środka. Wygładzając włosy i ubranie, poszłam do kuchni.

Moja ciotka wyglądała na zmartwioną. – Czy wszystko w porządku, Haven?

Przytaknęłam i przykleiłam fałszywy uśmiech. – Wszystko jest w porządku, rozmawiałam z Loganem o projekcie.

Moja ciotka zmarszczyła brwi. – Wyglądasz blado, kochanie.

– Nie czuję się dobrze znowu – westchnęłam.

– W porządku, dobrze, więc idź na górę i do łóżka. Zajmę się sprzątaniem.

Uśmiechnęłam się z wdzięcznością i pobiegłam na górę. Kilka minut później, leżąc w moim łóżku, zasnęłam słuchając wycia wilków.

***

Następnego ranka, żułam paznokcie, czekając na ganku. Jude był pięć minut spóźniony.

A co, jeśli Logan go skrzywdził?

Co jeśli on skrzywdził Logana? – zapytał mój wilk.

Zignorowałam ją i spojrzałam w dół ulicy. Na szczęście zobaczyłam Jeepa Jude'a, który podjechał pod mój dom, i odetchnęłam z ulgą.

– Jude! Nic ci nie jest! – wykrzyknęłam, gdy wdrapałam się na przednie siedzenie.

Jude spoważniał. – W przeważającej części tak. Logan też jest w porządku.

Zmarszczyłam nos, ale część mnie była szczęśliwa wiedząc, że jest bezpieczny. Jude tylko roześmiał się i potrząsnął głową, jego blond włosy wpadały mu do oczu.

– Co się stało? – zapytałam.

Jude wzruszył ramionami. – Walczyliśmy w lesie, aż wyrzucił cały swój gniew, a potem przemienił się i rozmawialiśmy przez chwilę. Nic, z czym nie mógłbym sobie poradzić, musiałem już wcześniej rozbrajać dużo gorsze sytuacje.

Przygryzłam wargę. – O czym rozmawialiście?

Jude uśmiechnął się do mnie. – Cóż, czyż nie jesteś wścibska?

Zaśmiałam się. – Więc co jeśli jestem?

– Cóż, jeśli musisz wiedzieć, rozmawialiśmy o partnerach.

Kiwnęłam głową, ale nie powiedziałam nic więcej. Wpadliśmy w spokojną ciszę i nagle zdałam sobie sprawę, że coś jest nie tak. – Gdzie są Rachel i Cecily?

– Cóż, Rachel znalazła swojego partnera ostatniej nocy, więc spędzają dzień razem, a Cecily ma spotkanie ze starszyzną dziś rano.

Założyłam, że starszyzna ma pewną władzę w stadzie. – Spotkanie ze starszyzną? Po co?

Jude uśmiechnął się. – To nie jest moja historia do opowiedzenia.

Spojrzałam w dół na moje ręce i uśmiechnęłam się, spodziewałam się tej odpowiedzi.

– Ej, Haven?

– Tak?

– Jeśli chodzi o wczoraj, tak mi przykro. Nie powinienem był się wyładowywać. Nie jesteś bachorem, Haven, jesteś po prostu zdezorientowaną, młodą wilczycą, która nie ma pojęcia, co się dzieje w jej życiu. To było złe z mojej strony, że się zdenerwowałem.

Przełknęłam. – Dziękuję, że przeprosiłeś.

Jude uśmiechnął się półgębkiem. – Miała na imię Rosa; mieliśmy tylko czternaście lat, kiedy się poznaliśmy. Znałem ją przez około tydzień, a potem umarła.

Zamarłam i spojrzałam na Jude'a. Wpatrywał się prosto, skupiając całą swoją energię na drodze.

– Została zabita, zastrzelona na ulicy. Kula trafiła w jej serce i nie ważne jak bardzo jej ciało próbowało się zregenerować, naprawić, nie mogło.

Zrobił pauzę. – Wykrwawiła się na ulicy, zupełnie sama. Nie mogłem trzymać jej za rękę, gdy umierała, nie mogłem jej pocieszyć. Była sama, zmarznięta i samotna na środku ulicy.

Patrzyłam jak łza stoczyła się po policzku Jude'a i poczułam, że serce mi pęka. – O mój Boże, Jude…

– Najgorsze było to, kiedy ją znalazłem. Zanim tam dotarłem, już dawno jej nie było, nic nie można było zrobić, żeby ją uratować. Moja słodka Rosa, znałem ją zaledwie od tygodnia.

Potrząsnął głową. – To cały czas, jaki miałem z moją partnerką, zanim została wyrwana z mojego życia. Żałuję tylko, że nie mogłem być przy niej. Masz być tam dla swojego partnera, a ja ją zawiodłem.

– Jude, tak mi przykro – wyszeptałam, łzy spadały na mój policzek.

Mogłam sobie tylko wyobrazić biedną dziewczynę, która zmarła, gdy miała zaledwie czternaście lat.

Nie mogłam sobie wyobrazić szczęścia, jakie musiała odczuwać, odkrywając, że Jude jest jej partnerem, tylko po to, by tak krótko później doszło do tragedii.

Jude otarł łzy z policzków i skrzywił się. – W porządku, to było dawno temu.

Potrząsnęłam głową. – Nie wystarczająco dawno, kilka lat to nie jest wystarczająco długo, Jude. Musisz pozwolić sobie to poczuć.

Jude wjechał na miejsce parkingowe i byłam zszokowana, że byliśmy już w szkole; byłam tak zauroczona jego opowieścią, że zapomniałam, co robimy.

Odpięłam pas bezpieczeństwa i zsunęłam się po siedzeniu, obejmując Jude'a ramionami i przytulając go do piersi. Pozwoliłam mu się wypłakać, gdy tak siedzieliśmy.

W oddali słychać było dzwonek, ale zignorowałam go. Czasami były ważniejsze rzeczy.

– Już w porządku, Haven, dziękuję.

Uśmiechnęłam się do niego łagodnie. – Dziękuję, że się tym ze mną podzieliłeś. Pocałowałam go w policzek i wysiadłam z samochodu, po czym wzięłam go za rękę i pociągnęłam za sobą.

Weszliśmy do klasy i natychmiast usłyszeliśmy warknięcie Logana. Zignorowałam go, a Jude i ja usiedliśmy na naszych normalnych miejscach.

Gdy nauczyciel mówił, Logan odwrócił się, patrząc wściekły. – Dlaczego się spóźniłaś? I dlaczego trzymacie się za ręce?

– Po prostu zapomnij o tym, Logan – proszę.

Logan wypuścił niski warkot. – Odpowiedz na moje pytanie!

– Spóźniliśmy się, bo rozmawialiśmy, a ja trzymam go za rękę, bo mogę. Teraz skończ to i słuchaj nauczyciela.

Logan zwęził oczy na Jude'a i mnie, zanim obrócił się i skierował się do frontu klasy. Oddychał ciężko, widocznie zdenerwowany.

– Mogłabyś być trochę milsza, Haven – Jude zaśmiał się cicho.

Uśmiechnęłam się, nagle przypominając sobie jego historię o Rosie. – On nie jest dla mnie aż tak miły, więc jesteśmy kwita.

Angielski zawsze wydawał się mijać w mgnieniu oka i myślę, że miało to coś wspólnego z tym, że Jude tam był.

Nigdy tak naprawdę nie słuchaliśmy, tylko graliśmy w głupie gry, takie jak tic-tac-toe i wisielec, żeby umilić sobie czas.

Historia to była zupełnie inna sprawa.

– Więc, co zrobimy, co sprawi, że nasz projekt będzie się wyróżniał na tle innych? – zapytałam Logana, kiedy usiedliśmy do wspólnej pracy.

– Haven, przepraszam za wczorajszą noc. Jestem alfą i nigdy nie powinienem tracić zimnej krwi. Po prostu wydaje się, że jesteś słabym punktem, jeśli chodzi o mój gniew.

Przytaknęłam. – Cóż, przepraszam za bycie słabym punktem.

Logan uśmiechnął się. – Przeprosiny przyjęte.

Uśmiechnęłam się i zaczęłam bazgrać jakieś notatki, kiedy usłyszałam, jak chrząka.

– Więc zastanawiałem się, czy chciałbyś przyjść do domu watahy dzisiaj po szkole? Tylko po to, aby go zobaczyć, może poznać niektórych z innych członków. Bez presji lub cokolwiek.

Logan posłał mi słaby, pełen nadziei uśmiech, błagając mnie o akceptację swoimi oczami.

– Jasne – mruknęłam. – Z przyjemnością poznam watahę.

Twarz Logana pękła w olśniewający uśmiech. – Świetnie! A potem może rozważysz dołączenie, nie podoba mi się pomysł, że jesteś nomadem.

Zmarszczyłam brwi. – Co jest złego w byciu nomadem?

– Cóż, samotny wilk w pojedynkę jest o wiele łatwiejszy do pokonania niż cała wataha.

– Dlaczego jakiś wilk chciałby mnie zaatakować? Czy wszyscy nie jesteśmy przyjaciółmi?

Logan potrząsnął głową. – Haven, czy wszyscy ludzie są ze sobą zaprzyjaźnieni?

– Cóż, nie...

– Tak samo jest z wilkami; masz dobre, złe i takie, które są pasywne.

Zmarszczył brwi. – Złe watahy zabijają inne wilki dla sportu, biorą je jako zakładników i używają ich do uczenia swoich młodych, jak kogoś okaleczyć.

Zadrżałam. – Dlaczego mieliby to robić własnemu rodzajowi?

Wyraz Logana pociemniał. – Bo są szaleni, dlaczego ludzie mordują się nawzajem? To jest ten sam pomysł, Haven. Mamy swoich złych ludzi, potwory, o których opowiadamy naszym dzieciom. Czarne Luny, bestie i łotrzyki.

– Nic nie wiem Logan, w ogóle nic o świecie, w którym żyjesz.

Zmarszczka Logana pogłębiła się, gdyż intensywnie myślał. – Świat, w którym żyjemy, i to właśnie czyni cię bezbronną, Haven.

– Deacon powiedział coś o mnie, że jestem 'gorącym towarem'. Co miał przez to na myśli?

Logan warknął. – Zawsze będziesz bezpieczna, Haven, to jest obietnica.

Zmarszczyłam brwi. – To tak naprawdę nie odpowiada na moje pytanie...

– Po prostu zapomnij o tym, Haven, będziesz bezpieczna. Dopilnuję tego.

Następny rozdział
Ocena 4.4 na 5 w App Store
82.5K Ratings
Galatea logo

Nielimitowane książki, wciągające doświadczenia.

Facebook GalateaInstagram GalateaTikTok Galatea