
Praca w kuchni pełnej nienawistnych wilkołaczek wcale nie była łatwa. Przysięgam, że w każdej chwili każda z nich mogłaby mi odciąć głowę.
Cassy i jej przyjaciółka, o której dowiedziałam się, że ma na imię Mary, ciągle mnie obserwowały, ale nie wdawały się ze mną w żadne pogawędki.
Siekałam cebulę, którą dała mi Mary, kiedy jedna z wilczyc celowo na mnie wpadła. Uderzenie spowodowało, że nóż, który trzymałam, wyślizgnął się i rozcięłam sobie dłoń prawej ręki. Było to głębokie cięcie, krew szybko zaczęła płynąć, a ja poczułam ból.
Dziewczyna, która na mnie wpadła, uśmiechnęła się. – Powinnaś być bardziej ostrożna, zobacz, co zrobiłaś. Lepiej posprzątaj ten bałagan. Nikt nie chce dotykać twojej brudnej ludzkiej krwi. Weź inną cebulę i zacznij siekać – powiedziała, odchodząc.
Westchnęłam. Nie chciało mi się nawet płakać, bo byłam od tego silniejsza. Przeżyłam gorsze rzeczy niż głębokie, małe rozcięcie na dłoni i głupe zagrywki.
Umyłam ręce w zlewie i wyrzuciłam do kosza cebulę, którą pokroiłam, bo teraz cała była pokryta krwią.
– Powinnaś to zakleić plastrem, zanim dostaniesz infekcji. Apteczka jest w pokoju służby. Powinna być w jednej z szaf. Proszę, weź tę szmatkę i uciśnij trochę. Ja zajmę się cebulą, ale pospiesz się z powrotem, zanim Emma przyjdzie cię sprawdzić – powiedziała Cassy, podając mi szmatkę, a ja szybko ucisnęłam ranę, bo krwawienie nie chciało ustać.
Pobiegłam z powrotem do sypialni służby i szybko przejrzałam wszystkie szafy. Nie minęło wiele czasu, gdy znalazłam apteczkę. Przetarłam ranę jakimś płynem odkażającym i nakleiłam plaster.
Spakowałam wszystko z powrotem tam, gdzie je znalazłam i rozpoczęłam swoją krótką drogę powrotną do kuchni. Niestety dla mnie, zatrzymałam się na korytarzu, gdzie młoda, niska kobieta była poniewierana przez dwóch dużych mężczyzn.
Wyglądała tak młodo i słabo. Miała na sobie krótką niebieską letnią sukienkę i z ogromnego brzucha domyśliłam się, że jest w ciąży. Dlaczego ktoś miałby nękać ciężarną kobietę? To było takie złe i obrzydliwe!
Bez zastanowienia pomaszerowałam w stronę dwóch dużych mężczyzn i odepchnęłam ich od młodej dziewczyny, która już zalewała się łzami. Była tak młoda, że wyglądała jakby miała mniej niż osiemnaście lat. Obaj warknęli na mnie, a ja się na nich gapiłam.
– Jak śmiecie napastować tę młodą ciężarną dziewczynę! Powinniście się wstydzić, wy żałosne psy! – powiedziałam, żałując ostatniej części, w której nazwałam ich psami. Jeden z nich chwycił mnie mocno za ramię i pociągnął w ich stronę.
Obwąchał mnie i uśmiechnął się. – O popatrz, Marcus, mamy kolejnego człowieka, który próbuje uratować swoją małą ciężarną ludzką przyjaciółkę – powiedział z psotnymi orzechowymi oczami patrzącymi prosto na mnie. Szarpałam się z jego uchwytem.
Marcus, który również trzymał ciężarną dziewczynę, roześmiał się. – To musi być nasz szczęśliwy dzień, zaprowadzimy krnąbrną żonę Jasona z powrotem do jej pokoju i możemy bawić się z naszą małą służącą – powiedział tak, jakby mnie tu nie było.
A więc ciężarna dziewczyna miała tu męża? Ale w jaki sposób? Przecież była człowiekiem. To w ogóle nie miało sensu. Przynajmniej byli tu inni ludzie, dzięki Bogu!
– Pozwól jej odejść, beta wziął tę dziewczynę za służącą i wyraźnie powiedział, że nie stanie się jej żadna krzywda, dopóki król nie przybędzie, by ogłosić losy wszystkich ludzkich niewolników – powiedziała Emma, idąc w naszą stronę.
Duży mężczyzna, który trzymał mnie za rękę, prychnął. – Nie ma mowy, dlaczego beta miałby uczynić człowieka sługą w zamku? To niedorzeczne.
Emma przewróciła oczami. – Może powinieneś iść zapytać bety. Jestem pewna, że uwielbia być przesłuchiwany przez kogoś tak nieznaczącego, jak ty – powiedziała sarkastycznie.
Mężczyzna szybko puścił moje ramię, ale na pewno zostawił tam siniaka. Wyglądał na zirytowanego i wkurzonego. – Zobaczymy, jak długo wytrzyma w zamku, w którym wszędzie pełno wilków – mamrotał, gdy odchodzili z ciężarną.
Chciałam pójść za nimi, ale Emma szybko złapała moje i tak już obolałe ramię i syknęłam z bólu. – Nawet o tym nie myśl! Zostawiam cię na mniej niż godzinę, a ty już pakujesz się w kłopoty.
– Ale oni ją krzywdzili, proszę pani. Ja tylko próbowałam pomóc ciężarnej, wygląda tak młodo i jest smutna – powiedziałam, patrząc na Emmę. Jej oczy zmiękły trochę i westchnęła, puszczając moje ramię.
– Masz wiele do nauczenia. Nie kręć się wokół próbując ratować ludzi, których nawet nie znasz. Nawet nie znasz historii tej dziewczyny. Nie zamierzali jej skrzywdzić, a gdyby to zrobili, król wrzuciłby ich głowy do ogniska. Ma na imię Lily. Jest przyrodnią siostrą króla i jest w połowie człowiekiem.
– Ma zmysły i połowę siły wilka, ale nigdy nie może się w niego przemienić, ponieważ jej matka była człowiekiem. Jej mąż to Jason, jest królewskim doradcą, a Lily jest bardzo zniesławiona. Sprzeciwia się swojemu bratu, macosze, która nie przepada za nią, a co gorsza swojemu mężowi – powiedziała, przewracając oczami, po czym kontynuowała.
– Jej małżeństwo zostało zaaranżowane przez królową w nadziei na oswojenie młodej księżniczki, ale to nie zadziałało, ona wciąż pieprzyła się z każdym królewskim strażnikiem, na którego spojrzała, więc królewski doradca wkurzył się i sprawił, że księżniczka zaszła w ciążę, czy jej się to podobało, czy nie. Ona została zamknięta w ich pokoju za karę, ale jestem pewna, że znalazła sposób, aby uciec ponownie.
Emma roześmiała się.
– Och, Lucy! Nie wiesz, że wilkołaki prawie się nie starzeją? Jestem pewna, że zauważyłaś, że większość wilkołaków tutaj wygląda tak młodo i ładnie? Lily jest młoda, ale nie aż tak. Ma dwadzieścia jeden lat. Jej mąż jest jednak starszy, musi mieć ze trzydzieści lat, jak słyszałam z plotek – wyszeptała, gdy wracałyśmy do kuchni.
Byłam w szoku. Ta dziewczyna nie mogła mieć dwudziestu jeden lat! Kończyłam dwadzieścia jeden lat i chciałam wyglądać tak młodo i uroczo. Założę się, że w porównaniu z tymi wszystkimi aniołkami, wyglądałam na pięćdziesiątkę.
Emma musiała zauważyć szok na mojej twarzy i zachichotała. Właściwie zaczynałam lubić tę jej stronę, była taka ludzka.
– Och, poczekaj, aż zobaczysz króla! Jestem pewna, że gdy go zobaczysz to zwali cię z nóg, jeśli wiek Lily cię zaszokował. Chodź za mną, musimy zdobyć kilka róż do dekoracji stołu w ogrodzie – powiedziała z uśmiechem, gdy otworzyła drzwi w pobliżu kuchni, które prowadziły na zewnątrz.
Ogród różany był bardzo blisko i był piękny.
Zarumieniłam się lekko w zakłopotaniu. Nie chciałam być tak zszokowana. To znaczy spodziewałam się, że te nadprzyrodzone istoty będą niezwykle piękne i anielskie, ale i tak było to dla mnie szokujące. Nigdy bym się do tego nie przyzwyczaiła.
– Czy król też jest... no wiesz, stary, ale młody? Słyszałam, że jest taki zły – wymamrotałam, zanim zdałam sobie sprawę, że właściwie obraziłam jej króla!
– Nie powiedziałbym, że jestem zły... Jest różnica między byciem złym a wymierzaniem sprawiedliwości – powiedział głęboki głos tuż za nami.
Emma i ja pisnęłyśmy w szoku, patrząc za siebie. O nie, to nie mógł być on! Dlaczego los był tak okrutny!
– Alfa! To znaczy mój królu… wróciłeś tak szybko. Wybacz mojej przyjaciółce, jest tu nową służącą i nie powinna była tego mówić – powiedziała Emma z ukłonem. Zauważyłam, że w ogóle nie patrzyła królowi w oczy.
Nazwała mnie też swoją przyjaciółką, co było miłe, ale może powiedziała to tylko po to, żeby król mnie nie skrzywdził - na razie. Nie mogłam się powstrzymać, żeby nie zerknąć na niego ukradkiem. To znaczy, niekoniecznie było to patrzenie w jego oczy.
Spojrzałam na niego. Emma miała rację - prawie padłam. Był ogromny, większy od bety Lewisa pod względem mięśni i w ogóle. Czułam się, jakbym patrzyła na greckiego boga!
Anioł z wyglądu, miał niechlujne, falowane, czarne jak smoła włosy, które musiał zdecydowanie przeczesywać ręką tysiąc razy, ale to faktycznie sprawiło, że wyglądał seksownie i naprawdę przystojnie, jak ci modele z pierwszych stron gazet.
Był tak cholernie wysoki, prawdopodobnie ponad 2 metry, a jego ciało było pokryte mięśniami. Były bardzo widoczne.
Trzymał cygaro i stał tak swobodnie, patrząc w dół na Emmę, która próbowała mnie bronić, co sprowadziło mnie z powrotem na ziemię. Nadal byłam w tarapatach.
Westchnął, jakby to, co mówiła Emma, znudziło go na śmierć. Jakie to było niegrzeczne. – Nie zamierzam zjeść twojej żałosnej ludzkiej przyjaciółki, bo ona uważa, że jestem zły. Naprawdę mam w dupie to, co ona myśli – powiedział, w końcu patrząc na mnie.
Nie odważyłam się podnieść wzroku i zaryzykować spojrzenia mu prosto w oczy. Przecież oderwałby mi głowę!
Czułam, że jego spojrzenie zatrzymało się na mnie przez, jak mi się wydawało, wieczność. Dlaczego wciąż się gapił? Czułam go i miałam wrażenie, że jestem w centrum uwagi - nienawidziłam być w centrum uwagi!
Wtedy usłyszałam, jak warknął i zobaczyłam, jak jego na wpół wypalone cygaro powoli opada na ziemię. – Chyba sobie, kurwa, żartujesz, to jest, kurwa, żart! – powiedział, podchodząc bliżej mnie, a ja zrobiłam kilka kroków w tył.
Co się do cholery działo? On ruszył do przodu, a ja znów się cofnęłam, to wyglądało jak układ taneczny. W końcu złapał mnie za rękę, zanim zdążyłam się ponownie cofnąć.
Naprawdę myślałam, że to już dla mnie koniec, że urwie mi głowę, a może wyrwie moje ludzkie serce i umieści je w centrum tego pięknego różanego ogrodu. To by było cholernie poetyckie.
Pewnie zorientował się, że jestem głupią ludzką służką, która ośmieliła się nazwać go, króla, złem!
– Spójrz na mnie – zażądał jego głęboki głos. Czy chciał, żebym rzeczywiście patrzyła w jego oczy, czy na niego, ale nie w jego oczy? Pamiętałam wyraźnie swoje zasady.
Nie ryzykowałabym, że patrząc w jego oczy, dam królowi pretekst do zabicia mnie. Spojrzałam więc na jego twarz, ale nie w oczy, nigdy w oczy.
Warknął, zdecydowanie zirytowany. – Powiedziałem spójrz na mnie– powiedział znacznie głębszym głosem. To było ostrzeżenie, więc miał na myśli swoje oczy.
Los naprawdę uwziął się na mnie. Czułam śmierć i była bardzo blisko. Jęknęłam i powoli spojrzałam na niego, gdyż był tak wysoki.
Westchnęłam. Jego oczy były tak piękne i rozpraszające. Miały piękny jasny odcień srebrnej szarości, niemal przezroczysty. Nie mogłam wręcz odwrócić wzroku od tego pięknego mężczyzny o prostym nosie i ostrej szczęce ukształtowanej do perfekcji.
To było tak, jakby sam Bóg przeznaczył dodatkowe dziesięć lat na budowanie i formowanie tego człowieka, aż był zadowolony z jego urody. To było nieetyczne. Jak ktoś mógł być tak...doskonały?
– Pieprzona ludzka towarzyszka! Niewiarygodne... – szydził. Ten człowiek potrafił dużo przeklinać.
Zmarszczyłam brwi, gdy jego słowa do mnie dotarły. – Nie! – to ostatnie słowa, które pamiętam, że powiedziałam przed omdleniem. Naprawdę miałam nadzieję, że tym razem uderzyłam głową w wielką skałę i jestem martwa.