
Wchodzę do kawiarni, w której pracuję, odkładam płaszcz i łykam tabletkę przeciwbólową przed rozpoczęciem zmiany.
Jak zwykle panuje tu istny młyn. Klienci stoją w kolejce, zerkając na barmanów przygotowujących cudze zamówienia. Obsługuję zarówno zamówienia na wynos, jak i stoliki, starając się nadążyć ze wszystkim.
Dziś mamy za mało rąk do pracy, więc jest jeszcze większy ruch niż zwykle, ale nie mam nic przeciwko temu. Pomaga mi to nie myśleć o bólu, który wciąż mi doskwiera.
„Dzień dobry, czy mogę przyjąć zamówienie?” pytam klientkę przy jednym z moich stolików. Uśmiecham się, mimo że głowa mi pęka.
„Cześć, jasne! Przepraszam, jestem tu pierwszy raz”, mówi, wpatrując się w menu. „Co byś poleciła?”
Wymieniam kilka hitów z karty. Kobieta nadal przegląda menu. W końcu decyduje się na lawendowe latte z miodem i kanapkę z serem. Pewnie jest turystką.
Powtarzam sobie, że jestem tak bezpieczna, jak to tylko możliwe. Luna Dorothy była bardzo miła od naszego pierwszego spotkania. Nawet alfa Dawson czasem sprawdza, co u mnie, zwykle ze swoją żoną.
Przyjęli mnie pod swoje skrzydła. Pomogli mi znaleźć miejsce do życia i pracę. Ciągle oferują pomoc z moją szyją. Nie mogą wiele zrobić, ale krem, który daje mi doktor Everett, trochę łagodzi ból.
Teraz po prostu staram się cieszyć czasem, który mi pozostał i odkładać pieniądze, żeby spłacić Krwawy Księżyc za ich dobroć.
Reszta mojej zmiany mija jak zwykle. Zmęczona i z obolałymi stopami, wychodzę z pracy i kieruję się do lokalnej biblioteki – jedynego miejsca, w którym czuję się bezpiecznie.
Kilka przecznic dalej dostrzegam zdezorientowaną kobietę z brązowymi włosami. Po chwili przypominam sobie, że to turystka, którą obsługiwałam wcześniej w kawiarni.
„Cześć, wszystko w porządku?” pytam ją, zachowując się przyjaźnie jak w pracy.
„Tak, przepraszam”. Podnosi wzrok. „O, hej! Jesteś tą kelnerką z kawiarni! Czy mogłabyś mi powiedzieć, gdzie to jest?” Pokazuje mi swój telefon ze stroną lokalnej księgarni.
„Jasne, to jest kawałek dalej. Idę w tamtą stronę”. To nie do końca prawda – księgarnia jest trochę nie po drodze do biblioteki, ale nie przeszkadza mi dłuższy spacer, a lubię pomagać. „Chcesz iść razem?”
Kiwa głową z uśmiechem, a ja prowadzę ją w kierunku Main Street.
„Jesteś tu, żeby zwiedzać parki?” pytam, prowadząc małą rozmowę.
„Nie, nie do końca. Mój mąż jest tu służbowo, a ja przyjechałam z nim. Pomyślałam, że trochę pozwiedzam miasto. Nie wychodzę zbyt często”. Kobieta wydaje się zdenerwowana i bawi się swoją kurtką podczas spaceru.
Lubię ją, mimo że mówi głównie o swoim mężu i jego pracy. Wydaje się, że on bardzo ją kontroluje; mówi, że prawie nigdy nie wychodzi z domu bez niego.
„Miłego pobytu!” mówię, zostawiając ją przy księgarni. Prawdopodobnie nigdy więcej jej nie zobaczę. To w porządku. I tak nie mogę się do nikogo zbliżyć, skoro i tak umieram.
Biegnę ulicą, zakładając kamizelkę w biegu. Moje ciało boli od szybkiego ruchu.
Czytałam książkę, żeby zapomnieć o bólu i straciłam poczucie czasu. Teraz spóźniam się do mojej drugiej pracy w Yardhouse. To najelegantszy lokal w mieście, głównie dla turystów i par na randkach.
Jest też bardzo surowy dla pracowników. Jeśli spóźnię się jeszcze raz, zwolnią mnie. Za dobrze płacą, żebym mogła stracić tę pracę. Poza tym, alfa Dawson załatwił mi tę robotę; będzie bardzo niezręcznie, jeśli mnie zwolnią.
Patrzę na zegarek. Mam pięć minut, żeby przebiec jeszcze spory kawał drogi i się przebrać. Próbuję szybko związać włosy.
Moja stopa ślizga się na krawężniku, a kostka się wykręca, gdy lecę w kierunku ziemi. Wyciągam ręce, przygotowując się na ból uderzenia o twardy chodnik.
Nagle dwie silne dłonie łapią mnie w talii, powstrzymując od upadku i podciągając z powrotem.
Moje mięśnie napinają się, gdy patrzę w jasne niebieskie oczy mężczyzny, który mnie uratował. Wszystko inne znika, a ja wstrzymuję oddech.
On patrzy na mnie, jego czarne włosy w nieładzie opadają mu na twarz, gdy się uśmiecha. Moje serce bije szybciej i nie mogę oderwać wzroku. Ten mężczyzna jest bardzo przystojny.
„Cześć”, mówi cicho, a jego głos wywołuje we mnie dreszcz.
Przygryzam wargę, przysuwając się bliżej, czując iskrę między nami. „Cześć”, odpowiadam, nie mogąc wymyślić nic innego. Mogę się skupić tylko na nim.
Jego twarz rozjaśnia się jeszcze bardziej, gdy słyszy mój głos, i pochyla się bliżej mnie.
Jest jedyną rzeczą, którą widzę, jedyną osobą, która się teraz liczy.
Wszystko wokół nas cichnie, a ja zapominam o swoich zmartwieniach. Jego dłoń przesuwa się po moim boku do twarzy, pozostawiając mrowienie na skórze.
Czy naprawdę byłoby tak źle umówić się z człowiekiem? Mogłoby to uczynić czas przed śmiercią trochę przyjemniejszym.
„Hej, ty! Odsuń się od niej!” krzyczy znajomy głos. „Maisie, wszystko w porządku?”
Odsuwam się od tajemniczego mężczyzny i odwracam do Elisy, innej młodej kelnerki, która pracuje ze mną w Yardhouse. Nagle znów mogę jasno myśleć.
Patrzę w ziemię i kiwam głową, nie mogąc mówić. Dlaczego pozwalałam temu nieznajomemu dotykać mnie w ten sposób?
„Przepraszam, ja… przepraszam”, mówi mężczyzna. „Nie wiem, co się stało. Proszę, wybacz mi”. Bez dalszych słów odwraca się i odbiega.
Elisa chwyta mnie za ramię, ciągnąc w stronę tylnych drzwi restauracji. „Na pewno wszystko w porządku?” pyta ponownie, lekko mną potrząsając.
Kiwam głową, w końcu mogąc mówić. „Tak, nic się nie stało; on tylko… Złapał mnie, gdy upadałam”. Oglądam się za siebie, ale mężczyzna zniknął. Czuję smutek. Dlaczego uciekł? „Powinnam iść do pracy, zanim wpadnę w kłopoty za spóźnienie”.
„Znowu masz ludzi proszących o stolik w twojej sekcji”, mówi Elisa. „Są z tyłu”.
Elisa i ja zostałyśmy dobrymi przyjaciółkami. Jest wszystkim, czym ja nie jestem: zabawna, beztroska i szalona. Oszczędza pieniądze, żeby wiosną zacząć studia. Muszę przyznać, że będę za nią tęsknić, gdy wyjedzie.
„Blee, kolejny stolik. Jest tak tłoczno”, narzekam.
„Chcesz, żebym go wzięła?” Zatrzymuje się, patrząc na moją twarz. Uważnie mnie obserwuje podczas tej zmiany. Martwi się po tym, co wydarzyło się w alejce, co jest miłe.
Kontynuuje: „To ta starsza para, która zawsze o ciebie pyta, więc nie chciałam się kłócić”.
Oczywiście, to Dawson i Dorothy. Stado zwykle trzyma się z dala od ludzkiego miasta, ale czasami widuję tu niektórych ważnych członków stada. Jedzenie jest po prostu tak dobre.
Kręcę głową. „Dam radę. Dzięki”.
Idę do mojej sekcji. Alfa Dawson, luna Dorothy, beta Blake i dwie osoby, których nie znam, siedzą przy najlepszym stoliku w restauracji.
„Miło was znowu widzieć”, mówię do trójki, którą znam. Potem, do pozostałych osób, mówię to, co zawsze jako kelnerka. „Nazywam się Maisie i będę waszą kelnerką dzisi…” Przerywam, gdy rozpoznaję jedną z dwóch nieznajomych osób – brązowowłosą kobietę z wcześniej.
Uśmiecham się do niej. „To już trzeci raz, kiedy panią dziś widzę! Co za przypadek. Jak było w księgarni?”
„Bardzo fajnie! Znalazłam świetne książki”. Odwraca się do mężczyzny obok niej. „Kochanie, to ta miła kobieta, o której ci mówiłam – ta, która pomogła mi, gdy się zgubiłam”.
To musi być jej mąż. Jest wysoki, postawny i wygląda na silnego – ewidentnie wilkołak, ale jego kręcone brązowe włosy, szeroki uśmiech i czuły sposób, w jaki patrzy na żonę, sprawiają, że czuję się spokojnie.
Obejmuje ją ramieniem i się śmieje. „Dziękuję bardzo za pomoc! Ona łatwo się gubi”.
Dorothy mówi: „Maisie jest bardzo miła. Twoja żona była z nią bezpieczna. Maisie, to jest gamma Lochlan i jego żona, Lola, z stada Błękitny Księżyc”.
Zarówno Dawson, jak i Dorothy obserwują mnie, by zobaczyć, czy zareaguję, gdy wymienia nazwę stada i ich przedstawia. Zawsze przyprowadzają tu swoich gości i często się zastanawiam, czy to część ich śledztwa.
„Miło was poznać”, mówię, spuszczając wzrok w geście szacunku.
„Co chcielibyście…” Przerywam, gdy mój umysł staje się pusty, gdy kolejny mężczyzna podchodzi do stolika od strony łazienek. To ciemnowłosy mężczyzna z alejki.
Zatrzymuje się, gdy mnie widzi, i szybko się uśmiecha. Nasze oczy się spotykają i znów czuję do niego przyciąganie.
Kim jest ten przystojny mężczyzna i dlaczego sprawia, że czuję się w ten sposób?
„Maisie, to jest alfa Kieran, z stada Błękitny Księżyc”, mówi luna Dorothy, wskazując na niego.
Przełykam ciężko i czuję mdłości w żołądku.
Alfa. Spuszczam wzrok, starając się nie patrzeć w jego oczy. To nie może się dziać. Nie czułam pociągu do nikogo od czasu ucieczki, ale teraz… czuję pociąg do wilkołaka.
Co gorsza, to alfa. Naprawdę lubię niewłaściwy typ mężczyzn.