Galatea logo
Galatea logobyInkitt logo
Uzyskaj nieograniczony dostęp
Kategorie
Zaloguj się
  • Strona główna
  • Kategorie
  • Listy
  • Zaloguj się
  • Uzyskaj nieograniczony dostęp
  • Pomoc
Galatea Logo
ListyPomoc
Wilkołaki
Mafia
Miliarderzy
Romans z dręczycielem
Slow Burn
Od wrogów do kochanków
Paranormalne i fantastyczne
Ostre
Sports
College
Druga szansa
Zobacz wszystkie kategorie
Ocena 4,6 w App Store
Warunki korzystania z usługiPrywatnośćImprint
/images/icons/facebook.svg/images/icons/instagram.svg/images/icons/tiktok.svg
Cover image for Siła Róży

Siła Róży

Egzekucja

DEANNA

– Dillon! – powiedziała Deanna, zaskoczona, gdy zobaczyła w drzwiach swojego młodszego brata.

– Słyszałem, że zostałaś zaatakowana – powiedział brat, wchodząc do jej pokoju i oglądając go dokładnie, jakby spodziewał się zobaczyć pozostałości po śmiertelnym polu bitwy.

– Tak, jak się miewa Mary?

– Jak ona się miewa? – powtórzył Dillon z obrzydzeniem. – Ma zostać stracona za zdradę, oczywiście. Egzekucja odbędzie się jutro o wschodzie słońca.

– Nie! Tego się obawiałam. Musimy ich powstrzymać!

– Co się stało?

Deanna przygryzła wargę, zastanawiając się, ile można bezpiecznie wyjawić.

Rodzeństwo Deanny nie miało takich samych relacji z królową jak ona.

A Dillon, odkąd rozpoczął treningi z rycerzami, nie wydaje się mieć takich samych relacji z Lamontem.

Czy to możliwe, że spędzanie czasu z rycerzami, którzy służą przyszłemu królowi, sprawiło, że Dillon zaczął szanować swojego starszego brata?

Co mogła mu powiedzieć o Mary? Nie miała na to żadnych dowodów.

– Uważam, że to nieporozumienie – powiedziała Deanna. To nie była zupełna nieprawda.

– Jak? – zapytał Dillon.

– Znam Mary całe moje życie. Jestem pewna, że musi być jakieś wyjaśnienie – odpowiedziała Deanna.

– Jakie wytłumaczenie mogłoby usprawiedliwić próbę zabójstwa?

– Nie wiem – przyznała Deanna. Nie mogła powiedzieć, że Mary była szantażowana, bo to nasunęłoby pytanie przez kogo.

– Nie, Deanna.

– Nie? – Deanna była zaskoczona niechęcią swojego młodszego brata.

– Mam tego dość! Jesteś słaba. Popełniła zdradę i musi ponieść tego konsekwencje.

Deanna była zszokowana. – Czy to mówisz ty, czy Lamont?

– On jest przyszłym królem! – odpowiedział Dillon. – Może powinnaś o tym pamiętać i pozwolić mu chronić cię tak, jak uzna to za stosowne.

Było tak, jak Deanna się obawiała. Jej zmarły ojciec nie był już głównym idolem Dillona. Spojrzała na niego ze łzami w oczach.

– To znaczy, siostro – jego głos złagodniał. – Prawa są po to, by nas chronić. I ciebie też – dodał.

Deanna wiedziała, że Dillon chciał dobrze, ale w tym momencie zdała sobie sprawę, że musi działać sama.

Nie była taka jak inni. Nigdy nie była. Było tylko kwestią czasu, by jej życie to odzwierciedlało.

Teraz, gdy jej ojciec odszedł, podział między nią a resztą rodziny zdawał się pogłębiać z każdym dniem.

Nie mogła teraz na nikim polegać. Nie mogła nikomu wyjawić swojego planu ani poprosić o pomoc.

Ani sługi, ani rodzeństwa. Nie, gdy w centrum tego zdradzieckiego czynu znalazła się sama rodzina królewska.

Rozwiązanie tej zagadki należało do niej.

Deanna powiedziała: – Masz – biorąc list z biurka. – Zanieś to Helenie.

Dillon skinął głową i wyszedł, najwyraźniej zadowolony, że ma zadanie do wykonania.

Deanna wybaczyła mu, że nie rozumiał.

Był młody, pozbawiony ojca. Tak bardzo chciał być już mężczyzną.

Deanna siedziała i obserwowała horyzont przez szybę swojego okna.

Słońce było nisko na niebie i choć wieczór był ciepły, nieprawowita księżniczka zaczęła drżeć.

Musiała coś zrobić, żeby pomóc Mary.

Ale co?

AEON

Po tym, jak zostawili Deannę, by doszła do siebie po ataku, Aeon wiedział, że musi wyjaśnić bratu kilka szczegółów.

– Powinienem był być tam wcześniej – przyznał.

– Co? – zapytał Max. – Byłem tam, gdy tylko usłyszałem krzyki. Nie mogę sobie wyobrazić, jak udało ci się dotrzeć tam jako pierwszemu.

Te krzyki.

Aeon usłyszał je, gdy wbiegał po schodach. Był przerażony, że się spóźnił...

– Chodzi mi o to, bracie – kontynuował po chwili przerwy. – Że powinienem był wiedzieć, że to się stanie. Wczoraj wieczorem widziałem coś, o czym jeszcze nie mówiłem.

– Co?

– Widziałem księcia Lamonta z pokojówką. Dał jej sztylet.

– Co? Kiedy?

– W kuchni. Kiedy zszedłem po jedzenie.

– Dlaczego mi o tym nie powiedziałeś? Cały czas działam zgodnie z twoim planem, obsypując tę starą wiedźmę komplementami, znosząc jej czarujący uśmiech i sposób, w jaki czepia się mojego ramienia...

Aeon przewrócił oczami, ale pozwolił mu dokończyć.

– I przez cały ten czas – kontynuował Max – ukrywałeś przede mną ważne informacje? Ta dziewczyna prawie umarła, Aeon!

– Wiem o tym – pstryknął Aeon. – I mów ciszej. Nie chcemy, żeby ktoś zwrócił na nas uwagę.

– Najpierw mówisz, że królowa musi mnie zauważyć, a teraz, że musimy zachować dyskrecję. To jest mylące. Zdecyduj się.

– Twoją rolą jest być zauważonym, zabiegać o względy królowej. Moją jest zachowanie dyskrecji.

– Więc który z nas nie spełnia swojej roli? To ty prawie pozwoliłeś umrzeć księżniczce – powiedział Max.

W umyśle Aeona pojawił się obraz:

Deanna leżała na podłodze, a pokojówka trzymała sztylet przy jej gardle.

Było tak blisko.

Gdyby służący był doświadczonym zabójcą, Aeon nie zdążyłby uratować księżniczki.

Aeon był wściekły. Jego brat zapomniał, gdzie jest jego miejsce. – Dość! – ryknął.

Max był zaskoczony jego tonem. – Przykro mi, bracie. Po prostu uważam, że niepotrzebnie ryzykujesz. Nie rozumiem, dlaczego nie wtajemniczasz mnie w całą historię.

Dotarli do swojego pokoju sypialnego.

– Dobrze – powiedział Aeon, wiedząc, że Max chciał dobrze. Chciał tylko wiedzieć, co się dzieje i prawdopodobnie miał rację.

– Więc co Lamont ma przeciwko Deannie?

– Szczerze mówiąc, nie wiem – odpowiedział Aeon. – Nie potrafię sobie wyobrazić, co ktokolwiek mógłby mieć przeciwko tej dziewczynie.

Przypomniał sobie moment, gdy po raz pierwszy spojrzeli sobie w oczy, gdy obserwowała ich przybycie do zamku.

Jej długie włosy powiewały dziko, ale to jej oczy, nawet z tej odległości, były nie do zignorowania.

Aeon skupił się i zobaczył, że Max wpatruje się w niego, a w kącikach jego ust pojawił się mały uśmiech.

Przełknął ślinę. – Musimy uważać na nasze kolejne ruchy. Nie wiadomo, kto jeszcze mógł brać udział w tym spisku. To królestwo nie jest już tym, czym było kiedyś.

– Co teraz? – zapytał Maks. – Lamontowi nie można ufać. Deanna jest w bezpośrednim niebezpieczeństwie. I za cholerę nie wytrzymam kolejnej sekundy z tą królową!

– Przykro mi, Max, ale musimy trzymać się planu. Muszę jeszcze przez kilka dni poobserwować, zanim wymyślę nasz następny ruch...

Max zadrżał z ożywienia.

– Przestań się trząść, Max – skarcił go Aeon. – Nie wolno nam działać pochopnie. Ten podstęp będzie trwał tylko trochę dłużej.

– Jeśli się nad tym zastanowić – kontynuował – zamiary królowej były doskonałą okazją do ukrycia naszych celów. Nie będziesz musiała zostać jej mężem.

– Mam nadzieję, że nie.

***

Aeon wiedział, że jest bardziej zły na siebie niż na Maxa.

Powinien był natychmiast zgłębić tę tajemnicę zeszłej nocy.

Powinien był pójść za pokojówką i zażądać informacji, co robiła z bronią.

Powinien był uderzyć Lamonta w twarz, kiedy miał ku temu okazję w kuchni.

Aeon przypomniał sobie, że wszystko było w porządku. W porę dotarł do księżniczki. Na jego rękach nie było niczyjej krwi.

Dobrze, że nie postąpił pochopnie.

Mimo to Max miał rację. Musieli być bardziej ostrożni.

Musieli dowiedzieć się, co się dzieje, w pełni i szybko. Aeon był zmęczony poczuciem, że jest o krok do tyłu.

Miał tendencję do zbyt długiego zastanawiania się nad różnymi sprawami.

Nie chciał działać, nie znając faktów, ale znajdował się na nieznanym terenie, a ta sytuacja była bardziej niebezpieczna, niż się spodziewał.

Idąc korytarzem, by sprawdzić, co z Deanną, zwiększył tempo.

Musiał mieć oko zarówno na nią, jak i na Lamonta.

Serce mu waliło na myśl, że znów ją zobaczy.

Wpływ, jaki na niego wywarła, był... nieoczekiwany.

Ale musiał się z nią zobaczyć. Czuł to w swoim ciele, w sposobie, w jaki biło mu serce, gdy była blisko, i w sposobie, w jaki mrowiły go kończyny, gdy mówiła tym swoim miękkim głosem.

Max, mimo swoich narzekań, potrafił poradzić sobie z królową.

Aeon zatrzymał się za rogiem komnaty sypialnej Deanny.

Spojrzał na jej drzwi, nie planując, co ma zrobić w tej chwili.

Czy powinienem zapukać?
Co miałbym powiedzieć?
Jaką mam wymówkę, by pukać do drzwi tej damy o tak późno w nocy?
Pewnie już śpi.

Spojrzał w dół korytarza. Nikogo nie było w pobliżu.

Zdziwił się, że przy jej drzwiach nie było strażników, biorąc pod uwagę, że dziś miał miejsce zamach na jej życie.

Oczywiście było możliwe, że Lamont nie działał sam.

Być może Aeon mógłby podsłuchać pod drzwiami.

Musiał się tylko upewnić, że jest bezpieczna.

Gdy już miał się ruszyć, Aeon zobaczył, że drzwi Deanny zaczynają się otwierać.

Cofnął się w cień.

Otwierały się powoli, cicho, jakby osoba w środku też nie chciała być zauważona.

Wyczuwając niebezpieczeństwo, Aeon położył rękę na sztylecie, który nosił przy biodrze.

Zakapturzona postać wychyliła głowę zza drzwi i rozejrzała się po korytarzu.

Serce Aeona omal nie zamarło na myśl o intruzie w pokoju Deanny, ale wtedy z kaptura opadł gęsty pukiel czekoladowych włosów.

Rozpoznał w tej postaci samą księżniczkę.

Westchnął z ulgą, gdy nowe pytania zastąpiły jego obawy.

Co ona robi o tej porze?
I dokąd zmierza?

Aeon wstrzymał oddech i modlił się, by nikt go nie usłyszał.

Po chwili Deanna opuściła swój pokój, kierując się w stronę schodów dla służby.

Aeon chciał ją ostrzec, że nie może być bezpieczna, ale wiedział, że jej komnata nie jest bezpieczniejsza niż ciemna noc.

Czy mogła uciekać?

A może planuje zemstę?

Cokolwiek planowała, nie chciała być obserwowana.

Zaintrygowany tym, dokąd zmierza nieprawowita księżniczka, Aeon pozwolił jej odejść.

Patrzył, jak wycofuje się korytarzem, dając jej przewagę.

Potem sam poszedł w jej ślady.

Aeon zachował dystans i podążył za Deanną w noc.

Continue to the next chapter of Siła Róży

Odkryj Galateę

Rodzeństwo Hart 2: Kochając TheoMiędzy oddechamiMała kocicaPrzeznaczona królowiGra o koronę

Najnowsze publikacje

Mason Spin-off: ImpulsTrzy. Liczba idealna: Złoto i bielDuchy ŚwiątW łóżku z wampiremCukierek albo psikus