Mel Ryle
ZOEY
Daniels nie marnował czasu. Nie usiadłam nawet przy biurku, zanim pojawił się na nim z czerwoną twarzą.
Nie wiedziałam, czy był naprawdę zdenerwowany tym, że mnie nie ma... czy podejrzewał, że wymknęłam się na rozmowę kwalifikacyjną... czy może nadal był zdenerwowany tym, że włączyłam alarm przeciwpożarowy.
– Zawsze załatwiasz sprawy z wyprzedzeniem, i oczekujesz, że uwierzę, że nagle, coś ci po prostu 'wypadło'? Czy zapomniałaś, kto tu rządzi?
Nie miałam zamiaru być biurową rozrywką, więc wstałam od biurka i skierowałam się z powrotem w stronę pokoju pracowniczego.
– Skończyłam wszystkie moje poranne i popołudniowe projekty przed czasem, resztę oddelegowałam, i nie było żadnych problemów. Więc skończyłam. Przepraszam.
To go nie uspokoiło..
Poszedł za mną do pokoju dla pracowników, blokując drzwi, aby zmusić mnie do rozmowy.
– Od początku jesteś do mnie negatywnie nastawiona, co możemy z tym zrobić?
– Możesz traktować mnie z szacunkiem i dystansem, a gdybyś to zrobił, nie prowadzilibyśmy tej rozmowy.
Zrobiłam unik i weszłam do pokoju. On wszedł za mną, zamykając drzwi.
– Czy ty mnie o coś oskarżasz – zapytał.
– Don, ja naprawdę chciałabym po prostu wrócić do pracy.
– Jaki masz problem? – prawie krzyknął, tracąc spokój.
Drzwi się otworzyły i wszedł pracownik o imieniu Pete. Widząc pana Danielsa bliżej niż powinien być, zapytał: – Zoey, wszystko w porządku?
Don prychnął i skrzyżował ramiona. – Zoey nic się nie dzieje, Pete, jest coś, czego potrzebujesz?
Pracownik wskazał na mnie. – Coś do ciebie przyszło.
Wyciągnął bukiet kwiatów: białe tulipany. Nie należały do moich ulubionych, ale były piękne.
Twarz Danielsa wykrzywiła się w zazdrosnym gniewie i ruszył w stronę drzwi, żeby zabrać kwiaty.
– To jest miejsce pracy, a nie cholerna szkoła średnia! Kto ci je przysłał, do cholery? Ten twój głupi chłopak?
Pete w popłochu uciekł z pokoju.
Daniels przeczytał notatkę, która była dołączona do kwiatów.
– Tulipany, kwiat przeprosin. Przepraszam, dobrze? Proszę, rozważ to jeszcze raz. JH.
JH.
Julian Hawksley kupił mi kwiaty.
Och, wow...
– Kto do… – zaczął Don, ale jego uwaga została zwrócona z powrotem na lobby.
Przy wejściu zobaczyłam Rufusa w płaszczu.
– Co tu się dzieje? Kim jest ten facet? Za co on przeprasza?
– On wysyła ci kwiaty, i to nic wielkiego, a kiedy ja staram się dać ci niewinnego całusa– to jestem szalony, Zoey! – Don powiedział i rzucił kwiaty na mnie.
Udało mi się je złapać, a następnie poszłam z powrotem w kierunku drzwi do holu. – Zgadzam się! Zwalniam się!
Wyciągnął rękę i objął mnie w pasie, obrócił mnie – na oczach wszystkich – i drugą ręką spróbował złapać moje biodro.
– Zoey, co się stało… – zaczął.
– NIE DOTYKAJ MNIE! – krzyknęłam, wbijając kolano w jego pachwinę.
On upadł na kolana, dysząc.
Biuro zamarło, zszokowane.
– To był dreszczyk emocji, wszyscy, mam nadzieję, że podobało wam się przedstawienie. I dzięki za wsparcie.
Skierowałam się w stronę drzwi, blisko których stał Rufus.
Uśmiechnął się i otworzył mi drzwi. Gdy przechodziłam obok, powiedziałam: – Rozważę ponownie twoją ofertę.
– Proszę bardzo – odpowiedział.
***
Ben i ja wzięliśmy taksówkę do domu mojej mamy.
Odbywał wideorozmowę z artystką. Miał słuchawki, więc słyszałam tylko jego naprawdę łamany hiszpański.
Nie było czasu, żeby nadrobić zaległości, zanim dotarliśmy do domu mojej rodziny.
Nie było go przez około dwa miesiące, a oni mieli do nas pytania, zwłaszcza o to, kiedy będą zaręczyny.
Miałam dwadzieścia siedem lat, a my byliśmy razem od trzech. W mojej rodzinie tak się nie robi.
Moja rodzina zawsze była blisko, i mimo że wszyscy byli już dorośli, wszyscy przychodziliśmy do domu i regularnie odwiedzaliśmy moich rodziców.
Mama, bliźniaki Kathy i Mateo oraz mąż Kathy, Peter, byli uśmiechnięci na widok Bena.
– Dobrze cię widzieć, Ben! – powiedziała mama, przytulając go mocno.
Ben odwzajemnił uścisk. – Dzięki, Barbaro, dzięki za zaproszenie.
Wkrótce zasypali go pytaniami i rozmowami.
Dom nie zmienił się od lat, chociaż moja mama miała teraz psa do pomocy, który załatwiał się na całej podłodze.
Nawet kiedy radziła sobie ze swoją chorobą, byłam dumna i pod wrażeniem sposobu, w jaki sobie radziła.
Wiedziała, jak dostosować się do tego, co rzucało w nią życie.
Miałam nadzieję, że mam taką samą wrażliwość.
Zgodnie z przewidywaniami, rozmowa szybko zeszła na plany i przyszłość... i teraźniejszość.
Wiedziałam, że to spowoduje duże zamieszanie, ale najlepiej zerwać opatrunek na raz.
Zdałam im relację z mojego ostatniego dnia w Vlashion, a potem opowiedziałam o mojej rozmowie kwalifikacyjnej do Hawksley.
Moja mama podała lasagnę, którą zrobiła. – Byłaś w trzech biurach z rzędu z mężczyznami, którzy nie wiedzą jak się zachowywać. Czy ten nowy facet będzie?
Mateo wskoczył, zanim ktokolwiek inny mógł mówić. – Czy to ten brat, który jest poważny i w ogóle?
– Nie, to ten młodszy – odpowiedziała Kathy. – To Jensen.
– Oczywiście, że ona o tym wie – powiedział Peter, łaskocząc ją trochę.
Ona uśmiechnęła się. – Bo tak się składa, że jestem poinformowana, kochanie. To jest nieco bardziej dziki starszy brat.
– Ale nie słyszałam o nim nic strasznego – kontynuowała. – Czyli pracowałabyś dla niego?
Wzruszyłam ramionami. Nie było zbyt wielu szczegółów, które wyszły na jaw podczas rozmowy, zanim Julian stał się tak obleśny jak pies mamy.
Kathy wzruszyła ramionami, rozczarowana. – ...Dobrze wyglądający facet...
Ben mruknął. – Myślę, że to błąd, Zoey. Może powinnaś spróbować odzyskać swoją obecną pracę, zanim wskoczysz w jakiś nowy bałagan.
Moja krew zaczęła buzować. Nie wiedział, o czym mówi, ale to go nie powstrzymało. Jedna z jego najmniej atrakcyjnych cech.
Kathy powiedziała: – Ona wie, jak zapewnić sobie bezpieczeństwo.
Widząc czerwień, odpowiedziałam: – Masz cholerną rację, że tak. I wątpię, żebym odzyskała pracę po tym, jak kopnęłam Dona Danielsa w jaja, więc... to by było na tyle.
Wcześniej pominęłam ten szczegół, ale teraz wszystkich uciszył.
Z mojej kieszeni usłyszeliśmy wibrację mojego telefonu. Wyciągnęłam go i zobaczyłam połączenie przychodzące z nieznanego numeru.
Motyle przeszły przez mój żołądek i zamroziły kęs jedzenia w moich ustach. Poczułam, że to połączenie zmieni moje życie.
– Nie odbieraj telefonu podczas kolacji – powiedziała mama.
Odeszłam od stołu i wkroczyłam do salonu i odpowiedziałam: – Halo?
– Rozumiem, że miałaś ciężkie popołudnie.
– Słucham? – powiedziałam, nie do końca rozpoznając głos na drugim końcu.
– Rufus powiedział, że ty i twój szef wdaliście się w rundę kickboxingu.
Uśmiechnęłam się do siebie.
To był Julian!
Uśmiechnęłam się lekko, po czym zamknęłam drzwi, aby zachować trochę prywatności – chociaż wszyscy próbowali mnie podsłuchiwać. W końcu musiałam zamknąć się w łazience.
– Nic mi nie jest, dzięki.
– Och, jestem pewien, postawiłbym na ciebie wszystkie moje pieniądze. Wiem, kiedy widzę dobrego zawodnika – powiedział.
Uśmiechając się, przewróciłam oczami. – Panie Hawksley, jest już późno.
– Tylko jeśli jesteś nudziarzem – powiedział. – A ty nie jesteś. Porozmawiajmy.
– Dałem ci dzisiaj trochę w tyłek – kontynuował. – Może trochę przesadziłem. Przepraszam za to; będę uważał w przyszłości.
Kontynuował. – Ostatnie pytanie: powiedziałaś, że chciałabyś być na moim krześle. Gdybyś była, powiedz mi jedną rzecz, co byś zrobiła w Hawksley?
Byli mną zainteresowani. To mogło się naprawdę wydarzyć.
Nie chciałam, aby moja ekscytacja wzięła nade mną górę, więc wzięłam oddech... i w tej sekundzie zdałam sobie sprawę, że nudna lub standardowa odpowiedź nie była tym, czego on szukał. Więc rzuciłam mu podkręconą piłkę.
– Nie chciałabym być prezesem Hawksley'a, chciałabym mieć swoją własną firmę.
– ...Wow. To jest teoretycznie imponujące. Powiedz mi więcej – powiedział.
W głowie miałam same bzdury, ale gdybym grała beztrosko, miałam nadzieję, że nie przejrzałby na oczy..
– Och, omawiam te sprawy tylko z potencjalnymi inwestorami – powiedziałam, odmawiając odpowiedzi.
– Cóż, będę musiał zlecić mojemu asystentowi zaplanowanie spotkania – wiesz, Hawksley zawsze szuka nowych inicjatyw, nowych przedsięwzięć...
– Co sądzisz o naszej ofercie? Chcesz wsiąść do tego pociągu?
– Czy mogę zadać ci pytanie? Dlaczego tak bardzo mnie pragniesz?
– Czy ja powiedziałem 'tak bardzo'? – kontynuował.
– Powiedziałeś wiele rzeczy.
JULIAN
Po raz pierwszy od dłuższego czasu nie wiedziałem, co powiedzieć.
Gdy tylko zobaczyłem ją w piątek w holu, było w niej coś, co wydawało mi się... właściwe.
Naturalne. Proste.
Nie to, że ona była prosta, ale to, że bycie z nią było proste. Większość ludzi drży w obecności prezesa miliardera.
Ona tego nie robiła. Ona po prostu pasowała.
– Panie Hawksley? Kandydatka do pracy i aspirujący Kierownik Marketingu zjadła ci język? – Zoey Curtis zapytała.
Życie jest nudne i przewidywalne, a ona w przeciągu dwudziestu czterech godzin, przeciwstawiła się obu tym oczekiwaniom.
A ja zawsze wpadam w kłopoty, kiedy się nudzę.
ZOEY
– Panie Hawksley? Jest pan tam jeszcze? – spytałam.
Linia ucichła po tym jak zapytałam go 'Dlaczego ja?' i założyłam, że połączenie zostało przerwane, ponieważ Julian Hawksley nie był człowiekiem, którego można uciszyć.
– Dałaś czadu na rozmowie, użyłaś każdej wskazówki z artykułu w magazynie, który, mogę ci przypomnieć, był piekielnie dobrym artykułem z piekielnie dobrym rozmówcą...
Uśmiechnęłam się i przygryzłam wargę. Jego niewymagający wysiłku humor odrzucił mnie, ale musiałam pozostać skupiona.
– Uhm – powiedziałam, próbując pozbyć się ciepłych pajęczyn, które spowijały mój umysł.
– Teraz oferujemy ci księżyc i przypadkiem wiem, że jesteś wolna na rynku. Wchodzisz w to czy nie?
Mateo otworzył drzwi do łazienki. Wszyscy inni byli stłoczeni wokół niego, szpiegując moją rozmowę. Każdy z nich wyglądał na udręczonego, czekając na moją odpowiedź...
Tak naprawdę nie miałam wyboru, ale to nie był wystarczający powód, by wybierać głupio.
W przeszłości zdarzało mi się przepuszczać okazje, kiedy musiałam zrobić zwrot. Zrobiłam to dla mojej mamy.
Ale dlaczego miałabym to robić teraz?
Przedsiębiorstwo Hawksley było znaną na całym świecie marką...
A mój niedoszły szef był również światowej sławy. Fantastyczny biznesmen z bystrym, wnikliwym umysłem, który mógłby mnie uczyć i pomóc mi wspiąć się po szczeblach kariery.
Nie wspominając o tym, że dogadywaliśmy się jak w domu z ognia.
Nie wspominając o tym, że byłam zachwycony możliwością spędzania z nim wielu godzin sam na sam.
Czy w pełni ufałam, że nie poświęci mi więcej uwagi, niż czułabym się komfortowo?
Nie byłam pewna, ale żyje się tylko raz.
– Wchodzę w to – powiedziałam.