Kimi L Davis
JENNY
Zamknęłam za sobą drzwi, kiedy Kieran i ja wyszliśmy na naszą randkę. Nie mogłam uwierzyć, że to mi się przydarzyło.
Kiedy tylko wrócę, upewnię się, że zadźgam Ellis wielokrotnie. Wysłała mnie z nieznajomym i oczekuje, że zapewni mi bezpieczeństwo.
– Więc, jak się masz? Nie widziałem cię dzisiaj w sklepie z zabawkami, czy wszystko w porządku? – Kieran zapytał.
Prawie nie zwracałam na niego uwagi, moja głowa obracała się w lewo i prawo w poszukiwaniu jakiegokolwiek znaku mojego przyrodniego brata lub ojczyma.
Słońce już dawno zaszło, co oznaczało, że nadszedł czas, by wyszły też potwory i zaczęły się bawić, jeśli jeszcze tego nie zrobiły. Chciałam się cofnąć. Chciałam schować się w swoim mieszkaniu i udawać, że potwory nie żyją.
Ale smutna prawda jest taka, że one wciąż żyją, mają się dobrze i mają lepsze życie niż ja.
Nie było zbyt wielu ludzi na zewnątrz o tej porze. Większość jadła właśnie kolację lub kładła się spać.
Byłam nadświadoma wszystkiego. Miałam oczy i uszy otwarte na najmniejsze zmiany.
– Truskawko.
– Och przepraszam, czy coś mówiłeś? – zarumieniłam się, zawstydzona.
Kieran zatrzymał się i odwrócił się do mnie twarzą w twarz. – Zapytałem cię, czy wszystko w porządku, ale widzę, że coś jest nie tak.
– Powiedz mi, co się dzieje – niepokój w jego głosie sprawił, że się zatrzymałam. Dlaczego tak się o mnie martwi, skoro nawet mnie nie zna?
– Wszystko w porządku. Wszystko w porządku. Po prostu boję się w ciemności – skłamałam. Nie było mowy, żebym powiedziała obcemu człowiekowi, co mnie trapi.
– Dlaczego nie powiedziałaś mi tego wcześniej? Zabiorę cię w miejsce, gdzie jest dużo światła. Spodoba ci się. Chodź – zbliżył się do mnie, naruszając moją przestrzeń osobistą, a w mojej głowie zadzwoniły dzwonki alarmowe.
– C…czy możesz... cofnąć się... tam – wskazałam na miejsce, w którym stał wcześniej.
Kieran zmarszczył brwi, ale mimo to zrobił krok do tyłu. W świetle latarni zobaczyłam, że w jego oczach pojawiło się coś dziwnego. Coś, czego nie znałam.
To sprawiło, że po moim kręgosłupie przebiegł dziwny dreszcz.
Chcę poznać tego faceta, chcę wiedzieć, kim naprawdę jest. Mężczyźni nie są słodcy, przynajmniej nie ci, których spotkałam w swoim życiu. Więc dlaczego Kieran miałby być inny?
Jest potworem, musi nim być, a ja muszę zdemaskować go takim, jakim jest naprawdę, zanim będzie za późno.
– Więc, jesteś gotowa do wyjazdu? Mój samochód jest tam – wskazał na srebrny samochód, który wyglądał drogo nawet z daleka.
– G…gdzie pojedziemy? – zapytałam, idąc z nim w stronę jego samochodu.
– Mam w głowie pewne miejsce, ale jeśli jest miejsce, do którego chciałabyś się udać, możesz mi powiedzieć, a ja cię tam zabiorę – odpowiedział, zanim odblokował drzwi samochodu i otworzył dla mnie drzwi pasażera.
– Dziękuję – uśmiechnęłam się przed wślizgnięciem się do środka. Nikt nigdy nie otworzył dla mnie drzwi. Po zamknięciu moich drzwi, Kieran okrążył samochód i wsunął się na siedzenie kierowcy.
– Więc, czy jest jakieś miejsce, do którego chciałabyś się udać? – Kieran zapytał, gdy przekręcił kluczyk. Samochód obudził się do życia, wydając głośne dźwięki.
– Twój dom – nie wiedziałam, co mnie opętało. Albo jestem idiotką, albo zaufałam temu facetowi bardziej niż powinnam.
Kieran rzucił mi zdziwione spojrzenie. – Chcesz iść do mnie?
Przytaknęłam. – Jeśli nie masz nic przeciwko. Nie chcę przekroczyć twoich granic – chciałam po prostu pójść w jakieś bezpieczne miejsce.
I chociaż nie było gwarancji, że dom Kierana jest bezpieczny, był lepszą opcją niż ulica.
– Nie, nie przekraczasz żadnych granic. Jeśli chcesz zobaczyć moje miejsce, chętnie cię tam zabiorę – z uśmiechem Kieran ruszył samochodem i wyjechał na drogę.
Nie rozmawialiśmy przez kilka minut. Byłam zbyt zajęta wyglądaniem przez okno, próbując dostrzec mojego przyrodniego brata.
Może już poszedł do domu. Zastanawiałam się, gdzie mieszka. To musi być jakieś duże miejsce, mój ojczym i przyrodni brat zawsze żyli wystawnie.
– Twój samochód ładnie pachnie – skomentowałam. Pachniał jak męska woda kolońska, a nie jak te samochodowe odświeżacze powietrza.
– Dziękuję – odpowiedział Kieran.
– I... wyglądasz naprawdę dobrze w tym garniturze – kontynuowałam.
– Dziękuję, Truskawko – Kieran uśmiechnął się, powodując, że moje serce zatrzymało się na sekundę. Boże, jest taki piękny, kiedy się tak uśmiecha. Na chwilę zapomniałam gdzie jestem.
Zapomniałam o moich zmartwieniach, zapomniałam o wszystkim.
– Twój uśmiech jest taki piękny – przygryzłam wargę, bo ciepło paliło moje policzki. Boże, zawstydzałam samą siebie.
Nie wiedziałam jak rozmawiać z mężczyznami. Nie wiedziałam, co do nich powiedzieć.
– Przepraszam, nie powinnam była tego mówić.
Kieran położył dłoń na mojej, powodując, że zesztywniałam. W porządku. Dotknął twojej ręki, nie nadgarstka. Nie panikuj. – Nie przepraszaj. Możesz mi powiedzieć wszystko, absolutnie wszystko.
– G…gdzie mieszkasz? – zapytałam.
– Mayfair – odpowiedział.
Och wow. Musi być naprawdę bogaty, skoro stać go na mieszkanie w tej dzielnicy.
Może Mitchell i jego ojciec też mieszkają w Mayfair. Z pewnością nie wybraliby mieszkania w żadnej innej części Londynu. Nie, wybraliby dla siebie to, co najlepsze.
– Czy kiedykolwiek tam byłaś? – zapytał mnie Kieran.
Potrząsnęłam głową. – Nie, ale zawsze chciałam – powiedziałam mu. Nie miałam czasu ani pieniędzy, żeby tam pojechać, więc w pewnym sensie dobrze, że Kieran tam mieszka. Dzięki niemu mogę zobaczyć Mayfair.
– Cóż, w takim razie to twój szczęśliwy dzień – Kieran błysnął mi kolejnym uśmiechem.
– Dużo się uśmiechasz. To naprawdę miłe – powiedziałam mu. Mam zerowe pojęcie o tym, jak rozmawiać z mężczyznami. Miałam tylko nadzieję, że nie narobiłam bałaganu na mojej pierwszej randce po tak długim czasie.
– A ty masz wiele tajemnic – stwierdził Kieran, skręcając ostro w prawo.
Moje serce zaczęło walić na jego oświadczenie. Skąd wiedział, że coś ukrywam? Starałam się nie okazywać swoich emocji, więc jak Kieran się o tym dowiedział?
– C…co masz na myśli? – zapytałam.
– Dokładnie to, co powiedziałem. Te twoje niebieskie oczy skrywają ocean sekretów – powiedział Kieran, rzucając mi spojrzenie.
– Każdy ma tajemnice – odpowiedziałam.
– Tak, ale nie takie jak twoje – zauważył.
– Cóż, wszyscy prowadzimy inne życie – przekonywałam.
– Tak jest – zgodził się.
– Powinieneś być szczęśliwy, że twoje życie jest takie proste – powiedziałam mu.
– Och, teraz zakładasz różne rzeczy. Co sprawia, że myślisz, że moje życie jest łatwe? – zapytał Kieran, skręcając ponownie w prawo..
Byłam zbyt skupiona na nim, żeby zauważyć, dokąd zmierzamy. To było głupie, ale nie mogłam się powstrzymać.
Kieran Maslow jest typem osoby, która wymaga całkowitej uwagi, więc nie miałam innego wyjścia, jak tylko mu ją poświęcić.
– Cóż, czyż nie? – wyglądał, jakby miał najłatwiejsze życie z nas wszystkich.
– Truskawko, powiedziałaś, że wszyscy mamy jakieś tajemnice. Więc, tak jak ty, ja też mam wiele sekretów. Więc nie możesz zakładać, że moje życie jest idealne – odpowiedział.
– Masz rację, przykro mi. Nie mam prawa zakładać o tobie rzeczy, kiedy nawet cię nie znam.
Tak, zdecydowanie spieprzyłam tę randkę. Nie zdziwiłabym się, gdyby Kieran zawrócił samochód i zabrał mnie z powrotem do domu.
Byłam zaskoczona, że nie był już mną zmęczony. Boże, gdyby tylko wiedział, ile czasu minęło, odkąd wyszłam na randkę z mężczyzną...
– Wszystko w porządku, wkrótce mnie poznasz – stwierdził Kieran.
Roześmiałam się wewnętrznie. Byłam pewna, że do końca tej nocy nie będzie chciał mieć ze mną nic wspólnego.
– Jak daleko jest twój dom? – zapytałam.
– Jeszcze jakieś piętnaście minut – Kieran przerwał na kilka sekund, pozwalając, by jego słowa lepiej do mnie dotarły. – Dlaczego nie chciałaś pójść ze mną na randkę?
Jego pytanie mnie zaskoczyło.
Dlaczego obchodziło go, czy chciałam się z nim umówić, czy nie, skoro jestem z nim w tej chwili. Albo ten człowiek jest jedyny w swoim rodzaju, albo mocno zmieniły się zasady randkowania.
– Czy to ma jakieś znaczenie? To znaczy, jestem tutaj, z tobą – powiedziałam.
– Tak, ale wcześniej wymyślałaś wymówki, żeby ze mną nie wyjść. Więc powiedz mi, dlaczego? Czy nie jestem w twoim typie? – zapytał.
Mój typ? Nie mam żadnego typu. Nigdy nie miałam okazji, żeby mieć typ. Ale nie mogłam mu tego powiedzieć. Nie chcę, żeby zaglądał w moją mroczną duszę i dostrzegł jej przerażające wnętrze.
– Nie mam typu. Po prostu minęło dużo czasu odkąd byłam ostatni raz na randce – odpowiedziałam.
– Och, rozumiem. Ale, Truskawko, trzeba dać życiu szansę. Jasne, nie zawsze jest przyjemnie, ale życie może być piękne. Musisz wykorzystać szanse – poradził.
– Masz rację – tylko, że ja nigdy nie dostałam szansy na odkrywanie życia.
O moim życiu decydowali ojczym i przyrodni brat. Oni decydowali, kiedy mnie skrzywdzić. Decydowali, kiedy pozwolić mi wziąć prysznic. Jeszcze sześć lat temu byłam tylko przedmiotem.
Samochód gładko się zatrzymał. – Jesteśmy – Kieran ogłosił, przed wyjściem z samochodu, po czym zbliżył się, aby otworzyć moje drzwi.
– Dziękuję, ale nie musisz tego robić. Mogę otworzyć drzwi sama – powiedziałam. Mocniej owinęłam się płaszczem, gdy wiatr zaczął rozwiewać moje włosy.
– Chodź, wejdźmy do środka. Będzie ci zimno – biorąc mnie za rękę, Kieran poprowadził mnie do środka. – Witaj w moim lofcie – powiedział, zanim odblokował drzwi i wszedł do środka.
Jego loft jest oszałamiający. Salon jest przestronny, największy, jaki kiedykolwiek widziałam. Są tam czarne marmurowe schody prowadzące na drugie piętro i gigantyczne okna z pięknym widokiem na Londyn.
– Wow tu jest cudownie, Kieran – skomplementowałam, patrząc na blat kuchenny na końcu salonu.
– Dziękuję. Proszę, usiądź i rozgość się. Czy chcesz coś do jedzenia, może drinka? – Kieran zapytał, kierując się w stronę lady kuchennej.
– Nie, nie, dziękuję – jestem głodna, ale nie chciałam zawracać mu tym głowy.
– Oboje wiemy, że nie jadłaś kolacji. Więc, powiedz mi, co chciałabyś zjeść? – Kieran stwierdził.
– Cokolwiek masz w lodówce. Nie jestem wybredna – powiedziałam mu.
– Mam surowe warzywa i surowe mięso. Więc będę musiał coś ugotować – odpowiedział.
– Będziesz gotować? Nie, nie musisz tego robić. Zjem coś, jak wrócę do domu. Możemy usiąść i coś zrobić – powiedziałam.
W mieszkaniu było tak ciepło, że zdjęłam płaszcz. Wstałam i podeszłam do miejsca, gdzie stał Kieran, wyjmując z lodówki warzywa i kurczaka.
Kieran rzucił mi zdziwione spojrzenie, zanim zamknął drzwi lodówki. – Ile czasu minęło, odkąd z kimkolwiek się umówiłaś?
– Uch, dlaczego pytasz? – czy powiedziałam coś nie tak?
– Zamierzam coś dla nas ugotować, dobrze? Moja gospodyni już wyszła, więc nie ma sensu jej teraz wzywać – powiedział Kieran, chwytając nóż, który stał na blacie.
– Nie musisz gotować. Naprawdę, nie musisz tego dla mnie robić – odpowiedziałam.
– Dlaczego? – Kieran uniósł brew, domagając się wyjaśnień.
Jak mogłam mu powiedzieć, że nikt nigdy nie zrobił dla mnie czegoś takiego? Nie jestem do tego przyzwyczajona. Żaden mężczyzna nigdy nie sprawił, że poczułam się wyjątkowo. Kieran nie powinien tu stać, gotując dla mnie, to nie w porządku.
Westchnęłam. – Jeśli masz zamiar gotować, to chcę pomóc – powiedziałam, obchodząc wyspę kuchenną, żeby mu pomóc.
– Nie, absolutnie nie. Nie będziesz gotować. Nie pozwolę na to – stwierdził.
– Nie masz wyboru, zamierzam ci pomóc – powiedziałam mu. Nie miałam zamiaru pozwolić mu na robienie mi jakichkolwiek przysług.
– Mówi kto? – Kieran zapytał.
– Mówię ja – powiedziałam.
– Truskawko. Siadaj, nie pozwolę ci gotować – odpowiedział.
– Jeśli nie pozwolisz mi pomóc, to nie będę jadła – stwierdziłam.
– Słucham? – Kieran rzucił mi zaskoczone spojrzenie.
– Słyszałeś – skrzyżowałam ręce przed klatką piersiową, zaskoczona tym nagłym wybuchem pewności siebie. – Jeśli ci nie pomogę, to nie będę jadła. Możesz jeść wtedy sam.
– Nie bądź niemądra, Truskawko. To jest twoja pierwsza randka ze mną. Pozwól mi to dla ciebie zrobić – odpowiedział Kieran.
Potrząsnęłam głową. Nigdy nie dałabym mu tej szansy. Nigdy nie dałabym mu szansy, żeby miał nade mną przewagę. Kieran skorzysta z mojej pomocy, czy mu się to podoba, czy nie.
– Nie, to również twoja pierwsza randka ze mną i nie pozwolę ci wykonać całej pracy samemu. Poza tym nudno będzie po prostu siedzieć i patrzeć, jak gotujesz.
Jeśli nadal odmówi, wydostanę się z tego miejsca.
Kieran westchnął, westchnienie, które oznaczało porażkę. – Dobrze. Boże, jesteś uparta. Będę musiał coś z tym zrobić. Możesz pokroić paprykę.
Uśmiechnęłam się na moje małe zwycięstwo. Żaden mężczyzna nigdy się tak przede mną nie poddał. Kieran jest pierwszym, który pozwolił mi postawić na swoim.
I bardzo go za to podziwiałam. Nie próbował narzucać mi swojej decyzji. Wysłuchał mnie i zgodził się na moją pomoc.
– Dziękuję. Jestem dobra w krojeniu warzyw – powiedziałam, zanim podniosłam nóż.
– Nie, nie ten. Wybierz mniejszy nóż, nie chcę, żebyś się skaleczyła – rozkazał Kieran.
Mitchell cieszyłby się, gdybym się zraniła. Widok mojej krwi podnieciłby go w chory sposób.
Więc Kieran mówiący mi, żebym nie robiła sobie krzywdy to coś, czego nigdy wcześniej nie słyszałam. Mimo to zrobiłam, co powiedział i wyciągnęłam mniejszy nóż.
– Teraz bądź ostrożna. Nie chcę, żebyś się skaleczyła – poinstruował Kieran.
Przytaknęłam i zaczęłam kroić paprykę, a moje serce zawirowało z dziwnym szczęściem.
Może jednak ta randka nie będzie taka zła.