Galatea logo
Galatea logobyInkitt logo
Uzyskaj nieograniczony dostęp
Kategorie
Zaloguj się
  • Strona główna
  • Kategorie
  • Listy
  • Zaloguj się
  • Uzyskaj nieograniczony dostęp
  • Pomoc
Galatea Logo
ListyPomoc
Wilkołaki
Mafia
Miliarderzy
Romans z dręczycielem
Slow Burn
Od wrogów do kochanków
Paranormalne i fantastyczne
Ostre
Sports
College
Druga szansa
Zobacz wszystkie kategorie
Ocena 4,6 w App Store
Warunki korzystania z usługiPrywatnośćImprint
/images/icons/facebook.svg/images/icons/instagram.svg/images/icons/tiktok.svg
Cover image for Lisica Alfy

Lisica Alfy

Rozdział pierwszy

MYRA

– Tato – zawołała Myra, wybiegając z sypialni i zakładając brązowy kardigan na białą koszulkę.

Przy drzwiach wejściowych z trudem włożyła buty i znów zawołała.

– Tatusiu, jestem tak spóźniona… – spojrzała na swoje odbicie w lustrze w wejściu i z trudem zebrała swoje niesforne, kręcone włosy do połowy pleców w niechlujny kok.

Posmarowała usta ChapStickiem i wysłała pocałunki do swojego odbicia.

– Hej, tato, możesz...? – zaczęła wypytywać pustą kuchnię.

W domu panowała niesamowita cisza, więc przełączyła się na swój wyostrzony zmysł słuchu; usłyszała tylko delikatny szum lodówki i lekkie kapanie wody z kuchennego kranu.

– Cholera! – krzyknęła, gdy zorientowała się, że nikogo nie ma w domu. Wyciągnęła telefon komórkowy i próbując opiekać dwie kromki chleba, wybrała numer ojca.

Odebrał po drugim dzwonku. – Myra?

– Tato, dlaczego mnie nie obudziłeś? – zapytała, dotykając dzbanka z kawą, aby ocenić, jak ciepła jest znajdująca się w nim kawa.

– Jesteś jeszcze w domu? – wykrzyknął. – Przepraszam, kochanie, dziś z samego rana mieliśmy dostawę i musiałem odebrać Benjiego – wyjaśnił, gdy w słuchawce rozległy się głośne odgłosy z otoczenia. – Poczekaj.

– Tato...aach!!!

Wzięła swój ulubiony kubek do kawy i nalała do niego świeżej kawy.

– Kochanie, przepraszam, że cię nie obudziłem, ale jesteśmy w tej chwili zajęci. Pogadamy później, dobrze?

KLIK

– Cholera, tato! – przeklinała, wpatrując się w rozłączone połączenie. – Dwadzieścia jeden lat, bez samochodu i beznadziejna... taka właśnie jestem.

Próbując uspokoić swoje szalone myśli, poczuła, że jej tost zaczyna się przypalać. Szybko go wyjęła i westchnęła ciężko, smarując go masłem.

Mam dwadzieścia minut do rozpoczęcia zajęć... Mogę się przemienić i pobiec, ale będę spocona i zgrzana przez cały ranek. Może wezwę zastępstwo na rano i będę miała leniwy poranek... albo po prostu zgłoszę chorobowe.

Oparła się o kuchenną wyspę, skubiąc tosta i rozważając różne opcje. Nagle jej telefon zawibrował, a na ekranie pojawiło się imię Megan.

– Hej, suko.

– Hej-ho, potrzebujesz podwózki? – roześmiała się Megan.

– Nie wiem, jak ty to czasem robisz... ale teraz tak bardzo cię kocham. Za ile? – zanim zdążyła dokończyć pytanie, z zewnątrz rozległo się echo klaksonu samochodu. – Już kończę.

– Nie potrzebujesz mężczyzny lub zabawki, aby to osiągnąć? – zażartowała Megan, po czym rozłączyła się.

Myra potrząsnęła głową, szybko chwyciła swoją torebkę, która leżała przy drzwiach wejściowych i wybiegła z domu.

– Ratujesz mi życie – powiedziała z ulgą Myra, wsiadając do Range Rovera Megan. Pochyliła się nad środkową konsolą i pocałowała Megan w policzek.

Megan uśmiechnęła się, wrzucając bieg i wyjeżdżając z podjazdu. – Możesz mi się odwdzięczyć, przychodząc wieczorem do klubu.

Myra próbowała uniknąć tej prośby i zmienić temat. – Skoro pracujesz, to dlaczego nie śpisz o tak nieludzkiej porze? – Myra droczyła się, patrząc na swoją najlepszą przyjaciółkę.

Zauważyła, że Megan nie miała dziś rano żadnego makijażu, a jej naturalna, blado-oliwkowa skóra lśniła w porannym słońcu. Czarne jak smoła włosy związała w wysoki kucyk, a okulary przeciwsłoneczne odsunęły jej grzywkę od twarzy.

– Tata zapomniał lunchu; rozmawiałam z nim przez telefon, kiedy twój tata rozmawiał z tobą.

Pomyślałam: – Pozwólcie, że pobawię się w dobrego samarytanina i może uda mi się ją przekonać, żeby wyszła dziś wieczorem – Megan uśmiechnęła się, łapiąc się na tym, że Myra próbuje uniknąć tematu.

– Nacisk jest słuszny.

– Poza tym, firma Gallagher's Carpentry dostarcza towar do domu Jamisonów, a te wilki mogłyby mnie podgryzać każdego dnia – Megan westchnęła marzycielsko.

Myra uśmiechnęła się zawadiacko do Megan. – Myślałam, że baron Anderson ostatnio cię podgryza? Czy to nie dlatego nie może zdobyć części do mojego Jeepa?

– Hej, dziewczyna potrzebuje urozmaicenia... i to nie moja wina, że on nie potrafi być wielozadaniowy.

– Dziewczyna potrzebuje pasa cnoty... – mruknęła Myra pod nosem.

– Ale ja mam ciebie.

Myra udała zaskoczenie – Suka.

Wkrótce pogrążyły się w przyjemnej ciszy, podczas gdy w głośnikach samochodu grała muzyka z iPhone'a Megan. Myra uśmiechnęła się do siebie, myśląc o ich przyjaźni.

Megan była jej najlepszą przyjaciółką, odkąd jej ojciec zaczął pracować w firmie Gallagher's Carpentry, gdy miały po dziesięć lat. Oboje rodzice Megan są zmiennokształtnymi, ale Megan została adoptowana i jest w każdym calu człowiekiem.

Razem z Myrielle, siostrą Myry, były trzema muszkieterami, zawsze pakowały się w kłopoty, zarówno w szkole, jak i poza nią.

Z czasem Myrielle zaczęła studiować rachunkowość, a Megan i Myra zdecydowały się na pedagogikę.

Podczas gdy Myra ukończyła studia i była teraz nauczycielką drugiej klasy, Megan rzuciła naukę pod koniec drugiego roku. Odkryła, że taniec jest bardziej opłacalny, a nocne godziny pracy uwalniają jej dni.

– Jak się czuje Myrielle?

– Nadal jest w ciąży i ostatnio wygląda bardziej jak wieloryb na plaży. Po szkole zamierzam ją odwiedzić i zawieźć jej trochę zakupów.

– Mężatka i ciężarna. To przerażające, ale znalazła sobie przystojnego faceta, więc kto by ją winił.

– Zapomnij, że wilki z Jamison mogą cię zjeść... Myrielle zje cię pierwsza, jeśli usłyszy, że mówisz o Benjim w ten sposób.

– Tak, tak... partnerzy mogą być obsesyjni i opiekuńczy. Może i jestem człowiekiem, ale mama i tata nauczyli mnie, jak zachowywać się w pobliżu skojarzonych par – powiedziała Megan, skręcając w ulicę, przy której znajdowała się szkoła Myry.

– I oto jesteśmy... trzy minuty przed czasem – skomentowała, wjeżdżając na szkolny plac.

Na całym terenie znajdowały się dzieci w wieku szkolnym, a także rodzice i nauczyciele, którzy pilnowali ich przed pierwszym dzwonkiem.

– Dzięki, laleczko. Jesteś moim bohaterem.

– Nie ma sprawy. Wiesz, w duchu bycia dobrym samarytaninem, myślę, że wpadnę do warsztatu Frankiego po tym, jak podrzucę obiad taty, i poproszę ich, żeby pospieszyli się z tą częścią do twojego Jeepa.

– Powiedz tylko, że coś cię swędzi i chciałabyś, żeby Baron cię podrapał – Myra westchnęła, zbierając swoje rzeczy. Przynajmniej jedna z nas zostanie obsłużona.

– Z tymi wszystkimi eufemizmami na seks, co o tym myślisz? – Megan mrugnęła.

– Idź podrapać to swędzące miejsce, kochanie.

– Och, tak zrobię. Życzę miłego dnia, panno Myro... i proszę do mnie zadzwonić, zanim wyjdzie pani od Myrielle.

Pocałowały się, gdy zadzwonił pierwszy dzwonek.

Continue to the next chapter of Lisica Alfy

Odkryj Galateę

Malowane bliznyOstatnia randkaKenzoCena wolnościPrzepowiednia

Najnowsze publikacje

Mason Spin-off: ImpulsTrzy. Liczba idealna: Złoto i bielDuchy ŚwiątW łóżku z wampiremCukierek albo psikus