W poszukiwaniu szczęścia - Okładka książki

W poszukiwaniu szczęścia

Alissa C. Kleinfield

Rozdział piąty

CHRIS

Po rozmowie Chris wrócił do rezydencji. Odetchnął z ulgą, że Ava tak dobrze przyjęła jego wiadomość. Miał nadzieję, że Danny'emu i Avie uda się wszystko ułożyć, że jego przyjaciel naprawdę będzie szczęśliwy ze swoją wybranką.

Wbrew swojemu pierwszemu postanowieniu, by nie mówić dziewczynom, że są wilkami, a tym bardziej że utrzymują kontakt z jego watahą, zaprosił Avę i Jolenę na kolację tego wieczoru.

Uznał, że skoro Ava wie, że są wilkołakami, to Jolena też wkrótce się dowie, więc to i tak nie będzie miało znaczenia. Miał tylko nadzieję, że mądrze potraktują ten sekret.

Wjechał samochodem do garażu i poszedł do swojego apartamentu, żeby przebrać się w ubrania do ćwiczeń.

Kiedy był w Litchley, nie miał czasu na ćwiczenia, więc przyszedł czas na intensywny trening. Jego treningi były ciężkie, o wiele cięższe niż treningi większości wojowników z jego stada.

Zawsze sprawdzał granice swoich możliwości, aby przekonać się, jak daleko może posunąć się jego ciało. Kiedy kończył, jego ciało było mokre od potu, ręcznik, który miał przy sobie, nie był zbyt pomocny.

Był już w drodze do swojego apartamentu, gdy Danny zawołał go przez połączenie.

– Chris!

– Danny! Co się dzieje? – Chris nigdy nie słyszał Danny'ego tak strapionego. Natychmiast się zaniepokoił.

– Ja, mój wilk ciągle ze mną walczy. Nie mogę go uspokoić! Jest coraz gorzej. Chce znaleźć Avę i ją zabrać! Nie mam pojęcia, jak go powstrzymać!

– Musisz go powstrzymać! Jeśli teraz się o nią upomnisz, to ją odstraszysz!

– Myślisz, że tego nie wiem? Chris, zrób coś – on jest coraz silniejszy. Nie wytrzymam już długo! – Danny naprawdę wydawał się zaniepokojony.

– Gdzie teraz jesteś? Już idę!

– Na zewnątrz. Na skraju lasu, za watahą.

– Chwileczkę. Będę tam za kilka minut.

Kiedy Chris dotarł do Danny'ego, zobaczył, że chodzi on tam i z powrotem, raz po raz rozmawiając sam ze sobą, jak się wydaje. Jego oczy świeciły się na żółto, co było oznaką, że przejął nad nim kontrolę wilk. Dosłownie walczył z samym sobą.

Kiedy Danny zobaczył zbliżającego się Chrisa, cofnął się. – Nie rób tego! – krzyczał do Chrisa, starając się utrzymać go na dystans. – Zostaw mnie w spokoju! Muszę zobaczyć moją partnerkę, ona jest moja, tylko moja!

Chris musiał działać szybko. Ruszył się i stanął naprzeciwko Danny'ego, górując nad nim. – Danny! Powstrzymaj się! – krzyknął Chris swoim głosem alfa. Spojrzał Danny'emu prosto w oczy.

Chris sprawił, że wilk Danny'ego poddał się jemu, swojemu alfie. Wiedział, że Danny stracił kontrolę nad swoim wilkiem i że teraz wilk Danny'ego będzie się poddawał i będzie posłuszny tylko jemu. Nikt inny nie będzie w stanie go kontrolować, nawet sam Danny.

Danny cofnął się o krok, aby odsunąć się od Chrisa.

Chris ryknął ponownie. – Wilku, poddaj się swojemu alfie!

Danny upadł na kolana; jego wilk wciąż walczył, ale w końcu się poddał. Nie miał innego wyboru, jak tylko słuchać swojego alfy, Chrisa.

Danny zachłysnął się powietrzem, trzymając ręce przed sobą, na ziemi, głową w dół. – Przepraszam, alfo – powiedział cicho, prawie szeptem. Nie poruszył się i trzymał głowę nisko. – Przepraszam, że nie mogłem powstrzymać mojego wilka.

– Wszystko w porządku? – zapytał Chris zaniepokojony. Położył rękę na plecach Danny'ego.

Danny powoli wstał, był podtrzymywany przez Chrisa. – Tak, myślę, że już nic mi nie będzie. Gdy stanął prosto, wreszcie spojrzał Chrisowi w oczy. – Teraz jestem tylko trochę wyczerpany. Dzięki, że mi pomogłeś.

Chris poklepał go po plecach i razem wrócili do watahy. – Zawsze możesz na mnie liczyć, kolego, wiesz, że cię popieram. Musisz jednak być ostrożny. To nie może się powtórzyć. Następnym razem mogę być za późno.

– Powiedziałem Avie, że jesteśmy wilkami. Ona wie, jak przebiega rozmnażanie i krycie, ale jeszcze tego nie zrozumiała.

Danny zatrzymał Chrisa, żeby na niego spojrzeć. – Co takiego? Wydałeś nas?

– Tak, wydałem – odpowiedział Chris i obszedł Danny'ego, aby udać się do swojego apartamentu.

– Dlaczego to zrobiłeś? – zapytał Danny, idąc za Chrisem.

Chris zatrzymał się, by spojrzeć Danny'emu w oczy.

– Każdy wilk zasługuje na to, by być ze swoją partnerką, bez względu na to, czy jest to wilk, czy człowiek, samiec czy samica, nie powinno to mieć znaczenia – powiedział Chris – jest powód, dla którego zostaliście sobie przeznaczeni. Kim jesteśmy, żeby mieszać się do woli Księżycowej Bogini?

Kontynuowali spacer do apartamentu Chrisa.

– Kiedy tak to ujmujesz, nie mogę mieć nic przeciwko temu – powiedział Danny. – Ale mimo wszystko podjąłeś ryzyko.

Chris otworzył drzwi i wszedł do swojego apartamentu. Danny zatrzymał się tuż przed drzwiami.

– Wiem – powiedział Chris, odwracając się w stronę Danny'ego. Ale gdybym tego nie zrobił, to jutro już by jej nie było.

Wróciłaby, a ona musiałaby się z tym pogodzić, czy jej się to podoba, czy nie. Teraz ma szansę odrzucić ofertę pracy i wrócić do swojego życia.

Ale może też zdecydować, że i tak tu zostanie. Może się zdecydować i będzie to jej własna decyzja.

– Może masz rację – powiedział Danny po namyśle, wciąż mając wątpliwości co do właściwego postępowania.

– Myślisz, że dasz sobie radę ze swoim wilkiem? – zapytał Chris wciąż nieco zaniepokojony. – Zaprosiłem dziewczyny na kolację, która odbędzie się dzisiaj w rezydencji watahy. Czy to będzie problem?

– Nie, nie sądzę. Przynajmniej mam taką nadzieję – powiedział Danny z westchnieniem. – Muszę z nią porozmawiać prędzej czy później. Może lepiej zrobić to teraz, żeby się nie przeciągało.

– W porządku, idę teraz wziąć prysznic. Czuję, że bardzo śmierdzę – Chris uśmiechnął się lekko.

– Cały czas zastanawiałem się, co czuję, ale to ciebie czułem. Idź się umyć, śmierdzielu. Danny uśmiechnął się lekko, po prostu uwielbiał drażnić się ze swoim alfą.

– Zobaczymy się na kolacji.

Kilka godzin później Chris wszedł do jadalni. Kolacja miała być gotowa już niedługo. Wszystkie stoły były już nakryte, a stado miało zająć swoje miejsca. Usłyszał pukanie do drzwi i powiedział: – Wejść.

– Ehm, Christopher? – to była Ava, która nieśmiało zerknęła do środka. – Nie powiedziałeś mi, o której jest kolacja, więc przyszłam sprawdzić...

Nie dokończyła zdania, tak naprawdę nie wiedziała, co powiedzieć. Jej oczy przesunęły się na podłogę. Była świadoma jego dominującej aury.

– Wejdź. Kolacja jest już prawie gotowa. To nie potrwa długo – powiedział po przyjacielsku, po czym zmarszczył brwi, gdy zorientował się, że nie ma z nią jej przyjaciółki.

– Czy twojej przyjaciółki z tobą nie ma? – teraz gdy o niej pomyślał, przypomniał sobie słodki zapach w ich kabinie.

Weszła trochę dalej do pokoju i potrząsnęła lekko głową. Nadal była trochę oszołomiona jego potężną aurą.

– Nie, po południu poszła na wycieczkę i jeszcze się odświeżała, gdy wychodziłam. Powiedziała mi, żebym już poszła i że zaraz po mnie przyjdzie.

Zdziwiła się, gdy ktoś wpadł przez drzwi. Był to Simon, gamma Chrisa.

– Alfo, dzwoni veta ze Stada Mglistego Lasu. Chciałby z tobą porozmawiać.

– Już idę – powiedział do Simona, po czym zwrócił się do Avy. – Ava, możesz tu poczekać do rozpoczęcia kolacji. Dzwonek zadzwoni lada chwila. A teraz wybacz mi.

Odwrócił się, by ponownie spojrzeć na Simona. – Simon, zaprowadź Avę na jej miejsce. Upewnij się, że jest pod dobrą opieką. Jest tu gościem, razem ze swoją przyjaciółką Joleną.

– Już się robi, alfo – powiedział Simon, kłaniając się lekko.

Chris wyszedł z jadalni do swojego biura, aby odebrać telefon. Zastanawiał się, dlaczego jego brat Nick, beta Stada Mglistego Lasu, dzwoni do niego o tej porze.

Gdy odłożył słuchawkę, patrzył przed siebie pogrążony w myślach. To, co przed chwilą powiedział mu brat, było niepokojące. Jego wataha miała do czynienia z małymi atakami zdziczałych wilków.

Zawsze atakowały małe grupy dzikich wilków, ale ataki stawały się coraz częstsze i zbliżały się do domu watahy.

Nick obawiał się, że wszystko to pochodzi od większej grupy zdziczałych wilków, a może nawet watahy z własnym przywódcą. Obawiał się, że będzie jeszcze gorzej, że planują osłabić watahę Nicka, a potem przypuścić wielki atak.

Nick chciał ostrzec Chrisa, ale też poprosić o pomoc w imieniu swojego alfy. Chris obiecał, że zrobi co w jego mocy, ale musi przedyskutować tę sprawę ze swoim betą, gammą i deltą.

Musiał wymyślić jakąś strategię, aby pokonać tych łotrów. Potarł twarz dłońmi. To nie było dobre, w ogóle nie było dobre.

Otworzył połączenie, aby ostrzec wszystkich swoich wojowników i wszystkich wyższych rangą członków stada, aby byli w stanie podwyższonej gotowości.

Złoczyńcy zaatakowali stado z Mglistego Lasu i muszą zwracać baczną uwagę na swoje otoczenie. Wszystko, co choć trochę odbiegało od normy, musiało zostać natychmiast zgłoszone.

Myślał o atakach aż do momentu, gdy po około godziny rozbolał go brzuch. Postanowił sprawdzić, czy nic nie zostało z obiadu, z pustym żołądkiem nie mógł jasno myśleć.

Kiedy schodził po schodach, znów poczuł ten słodki zapach. Tym razem był on wyjątkowo silny.

– Partnerka! – krzyknął radośnie jego wilk w jego głowie. ~– Mogę ją wyczuć, ona tu jest!~

Chris rozejrzał się, ale nikogo nie zauważył. Wszedł do jadalni, gdzie też był jej zapach. Ale było tam tylko kilku członków stada, którzy zajmowali się swoimi obowiązkami, sprzątając pozostałości po kolacji.

Ukradł z koszyka resztki chleba i wrócił na korytarz.

– Wyszła. Wyszła na zewnątrz! – krzyknął w głowie do swojego wilka. – ~Idź za nią natychmiast! Musimy ją znaleźć, musimy ją odzyskać! Jest nasza i tylko nasza!~

Wow, przestań! – pomyślał sobie Chris. Wyglądało na to, że jego wilk zachowywał się tak samo, jak wilk Danny'ego. Próbował zmusić go, by się o nią upomniał, zanim jeszcze zrozumiała, co to znaczy.

– Jeśli teraz się o nią upomnę, to ją odstraszę – odpowiedział Chris swojemu wilkowi.

– Nie chcę jej zmuszać do związku ze mną. Chcę, żeby była ze mną, bo tego chce, a nie dlatego, że ją sobie przywłaszczyłem bez jej zgody i zmusiłem ją do bycia ze mną.

Jego wilk warczał i mruczał, ale nie przejmował się tym. Jego wilk musiałby go posłuchać. Po prostu nie chciał się jej teraz domagać.

Przeszedł przez główne wejście do watahy i podążył za jej zapachem, ale zapach ulotnił się szybciej, niż on mógł za nią podążyć i wkrótce już jej nie czuł.

Przeklął sfrustrowany, że był tak blisko znalezienia swojej partnerki.

– Mówiłem ci, że musisz być szybszy! – powiedział do niego jego wilk. Jego wilk był tak zdenerwowany, tak sfrustrowany. Poczuł, że jego wilk się chowa.

– Tak, wiem. Przepraszam! – odpowiedział. Po tym, jak nie udało mu się znaleźć żadnych śladów zapachu, chodząc w kółko, rozczarowany udał się do domu. Czas do łóżka – dziś już jej nie znajdzie.

Następny rozdział
Ocena 4.4 na 5 w App Store
82.5K Ratings
Galatea logo

Nielimitowane książki, wciągające doświadczenia.

Facebook GalateaInstagram GalateaTikTok Galatea