Ava jest samotnym wilkiem, łowcą nagród, która ściga najbardziej niebezpiecznych motocyklistów w Północnej Kalifornii. Kiedy jednak okoliczności zmuszają ją do współpracy z Bjornem, wspaniałym wikingiem z klubu Jeźdźców Tyru, nie może zwalczyć ognia, który między nimi iskrzy. Czy Ava pozwoli sobie zakochać się w tym złym chłopcu, czy też powróci do samotnego życia w drodze?
Kategoria wiekowa: 18+
Rozdział 1
Człowiek w czerniRozdział 2
Samotny WikingRozdział 3
PogońRozdział 4
Wymiana uprzejmościAVA
Nigdy nie wiedziałam, czym jest miłość, dopóki nie próbował mnie zabić.
Uciekam od tak dawna
Tak bardzo chcę uciec od prześladujących mnie demonów, że zapomniałam co to znaczy czuć.
Co to znaczy żyć.
I wtedy on wkroczył do mojego życia, wymierzył we mnie pistolet.
...i zerżnął mnie tak mocno, że znów zobaczyłam świat w kolorach.
Wiem, że nie zasługuję na to, żeby żyć, nie po tym wszystkim co zrobiłam
Ale po raz pierwszy od bardzo dawna zaczynam mieć nadzieję…
***
KILKA DNI TEMU...
Izzy nie żartowała, gdy mówiła, że ten facet będzie niebezpieczny.
Zwykłe zlecenia od mojego poręczyciela są za mniejsze sumy.
Dupki, które zapomniały zapłacić mandat za parkowanie i postanowiły ominąć kaucję.
Nie ma satysfakcji z łapania.
Ale ten?
Przeglądam link, który przysłała Izzy, rozkładając się na siedzeniu białej Toyoty Prius, którą wynajmuję.
Zaparkowałam naprzeciwko ogromnej posiadłości w sercu San Leandro w Kalifornii. Miejsce jest imponujące, ze strzelistymi białymi filarami i frontowym trawnikiem prosto z Better Homes and Gardens.
Geometryczny krzak ozdobny wyznacza linie krawędzi nieruchomości, poza niskim murem z cegły.
Szokująco gustowne jak na człowieka, który handluje bronią i narkotykami.
Słyszałem już o Toltekach. Każdy, kto mieszka w Bay Area, wie o nich.
Pojawili się w San Leandro kilka lat temu.
Banda kolesi na Harleyach z Mexico City, ze spluwami przypiętymi do pleców i gotówką wylewającą się z kieszeni.
Ten gość, ten Pasado, nie jest kimś, z kim można się pieprzyć.
Będzie silnie uzbrojony. Niemal niemożliwy do pokonania w pojedynkę.
A ja potrzebuję go żywego.
Nie miałam prawdziwego wyzwania od tamtych czasów...
Nie myśl o tym - rozkazałam sobie.
Przestań być mięczakiem
Usiadłam ponownie, odwracając lustro, aby wyregulować dwie japońskie spinki wystające z mojego gładkiego, czarnego kucyka. Pamiątki z mojej przeszłości.
Moja skóra jest bledsza niż zwykle, przez co moje zielone oczy wyglądają, jakby wyskakiwały z czaszki.
Zazwyczaj większość pracy wykonuję w nocy. Zawsze tak było.
Dziś jest wyjątek - ten facet jest zbyt niebezpieczny, żeby go śledzić po zmroku.
Gdy śledzę gładkie srebro ostrza szpilki do włosów, przypadkowo kłuję się w palec.
Cholera.
Z jego czubka tryska mała kropla krwi.
Wpatruję się w nią, pogrążona w myślach.
Myśląc o tym, ile krwi rozlałam tymi nożami.
Myśląc o wszystkim, co widziały.
Myśląc o nim.
PRZESTAŃ BYĆ MIĘCZAKIEM
Zacisnęłam zęby, wypierając mroczne myśli z mojego mózgu.
I właśnie wtedy go widzę.
Javier.
Kurwa.
Pasado.
Wjeżdża swoim Harleyem na koniec podjazdu, flankowany przez innego motocyklistę z Toltec, i obaj zsiadają.
Pasado w niczym nie przypomina siebie ze zdjęcia.
Jest przystojny w pewien ponury sposób.
Ciemne rysy. Kilka kolorowych tatuaży na szyi wystaje spod jego skórzanej kurtki.
Już na pierwszy rzut oka widać, że to kompletna szumowina.
Patrzę jak idzie podjazdem w stronę swojego domu, a za nim podąża jego przydupas.
Nie mogę uwierzyć, jakie mam szczęście.
Ponieważ Pasado może nie być całkowicie samotny, nie mogę podejść bliżej...
Kiedy zaczynam wysiadać z samochodu, zatrzymuję się nagle, patrząc jak facet na Harleyu zjeżdża na pobocze przede mną.
Coś w środku mówi mi, żebym zaczekała.
Patrzę, jak niewiarygodnie wysoki mężczyzna zsiada z motoru i mój oddech się zatrzymuje.
Niech to
Co to za koleś!
Ma na sobie czarne buty, czarne jeansy i obcisłą koszulkę, która przylega do każdego konturu jego posągowego ciała.
Jest...imponujące.
Pokryty tatuażami.
Jego długie, ciemne włosy są zmierzwione w głęboko odurzający sposób.
Oh mój Boże...czy moje sutki właśnie stwardniały?
Jezus, Ava!
Skup się!
Kiedy mężczyzna odwraca się, by spojrzeć na dom Pasado, zapadam się nisko w fotelu, dostrzegając seksowną brodę, która pasuje do jego niesfornej grzywy.
Cholera
Kim jest~ ten facet?~
Wiem aż za dobrze, że kiedy moje ruchy są śledzone, to albo przez federalnych, albo przez konkurencyjny gang.
A on na pewno nie wygląda na agenta federalnego.
Mężczyzna ostrożnie przechodzi przez ulicę ze wzrokiem wlepionym w dom, a ja nagle zauważam, że trzyma coś w ręce.
Czarne pudełko.
Zbliża się do krawędzi posesji, zagląda między żywopłoty i za mur, aby sprawdzić, czy wybrzeże jest czyste.
Co on robi?
W dole mojego żołądka powoli zaczyna narastać uczucie strachu.
Pasado wyłania się z domu, odwrócony plecami. Odwracam się do brodatego faceta, patrząc jak zastyga w bezruchu i zastanawia się.
A potem wybiega zza muru, kuca pod żywopłotem i podchodzi do roweru Pasado.
Ostrożnie przymocowuje czarne pudełko do tylnej opony roweru, majstrując przy jakimś mechanizmie.
A to co?
Wygląda jak jakiś rodzaj ładunku wybuchowego domowej roboty.
I właśnie wtedy dotarło do mnie...
O żeż kurwa!
On próbuje zabić mój cel!
Nie dzisiaj.
Wybiegłam z samochodu, gdy on się odwrócił, żeby uciec.
Nie obchodzi mnie, że ten facet wygląda, jakby mógł mnie rozerwać na strzępy swoim małym palcem.
Nie obchodzi mnie, że mnie zobaczy.
Choć boli mnie ratowanie życia takiemu gnojkowi jak Pasado, nic nie stanie na przeszkodzie, bym zdobyła moją nagrodę.
Nawet ten seksowny jak diabli mężczyzna w czerni...
Zanim zdążyłam zastanowić się nad swoim następnym ruchem, pobiegłam przez ulicę z prędkością błyskawicy, mijając potężnego faceta z ciemnymi włosami, który właśnie uczynił mój dzień tysiąc razy trudniejszym.
Zesztywniał, gdy mnie zobaczył, jego oczy rozszerzyły się z zaskoczenia, gdy przechodziłam.
I wtedy jego masywna ręka złapała mnie za nadgarstek, odciągając mnie do tyłu.
Cholera!
Potykając się do tyłu, obracam się twarzą do niego, ledwo utrzymując równowagę.
Obrócił mnie do swojej klatki piersiowej, owijając wokół mnie swoje masywne ramię i przyciągając mnie do siebie w niedźwiedzim uścisku.
-Kurwa mać...! - odpycham go, próbując wyślizgnąć się z jego uścisku. On trzyma mnie mocno.
I właśnie wtedy to zauważam.
Ten dziwny prąd, który wydaje się płynąć z jego dotyku, pozostawiając po sobie gęsią skórkę.
Czuję, jak pojawia się na karku, ramionach, klatce piersiowej...
Jezus kurwa Chryste!
Weź się w garść!
Podnosząc głowę, zanurzam się w jego zielonych oczach, które wpatrują się we mnie z fascynacją.
Choć bardzo bym chciała, nie mogę powstrzymać następnej myśli, która pojawia się w mojej głowie.
O Jezu
On jest...
Piękny.
Jak jakiś bóg, każdy jego centymetr wyrzeźbiony jest z marmuru. Te szerokie barki, te ramiona... które są pokryte runicznymi tatuażami.
Jeden z nich na przedramieniu wyróżnia się szczególnie:
RoT
A pod nim, głowa wilka z wyszczerzonymi zębami.
Zastanawiam się...gdzie ja już widziałam ten symbol?
On przygląda mi się z podobną fascynacją, jakby...
Hej, ogarnij się!
Wbijam mu łokieć w żebra, a on momentalnie rozluźnia uścisk, wciągając oddech.
Prześlizgując się przez jego ramiona, udaje mi się uwolnić z jego uścisku, uciekając jak nietoperz z piekła rodem.
Nawet nie próbuję spojrzeć przez ramię. Nie ma czasu do stracenia.
Pasado i jego człowiek są już na skraju podjazdu, za chwilę okrążą bramę i wyjdą na chodnik.
Gdy mnie zauważają, widzę, jak człowiek Pasado sięga po pistolet przy biodrze. Ale ja jestem szybsza.
-Co do… - krzyczy Pasado, a ja rzucam się na niego z impetem, przewracając go do tyłu, gdy za mną wybucha bomba.
BUUM!
W uszach dzwoni mi na maksa. Czuję, że kręci mi się w głowie, otwieram oczy i powoli wstaję.
Mrugam kilka razy, próbując skupić się na wszystkim.
Wokół nas leżą porozrzucane szczątki. Jeden z rowerów płonie. Drugi jest całkowicie zniszczony.
Spoglądam w dół na moją zdobycz.
Kurwa.
Czy on jest...
Pasado leży pode mną, całkowicie wiotki, jak szmaciana lalka.
Sprawdziłam jego puls, odetchnęłam z ulgą i opadłam z powrotem na łokcie.
Nieprzytomny. Nie martwy.
Prawdopodobnie znokautowany od uderzenia głową o chodnik.
Po oględzinach miejsca zdarzenia, wygląda na to, że jego kumpel nie miał tyle szczęścia...
Gdy wrzaskliwy dźwięk w moich uszach cichnie, zastępuje go coś innego. Zawodzenie, które brzmi jakby było oddalone o mile. Trudno go usłyszeć.
Ale z każdą chwilą, dźwięk staje się coraz wyraźniejszy.
Cholera!
Gliny!
Policyjne syreny - dużo ich, z tego co słychać - zbliżają się z każdą sekundą.
Brudni gliniarze Tolteków.
Pewnie zastrzelą mnie na miejscu, bez żadnych pytań.
Albo wrobią mnie w tę nieudaną próbę zamachu.
Przełykam, moje oczy wracają do wiotkiej postaci Pasado.
Cholera.
Jak ja go teraz sama załaduję do auta?
Może gdybym miała więcej niż 30 sekund...
Ale nie mam.
Złapią mnie.
Będę musiała złapać Pasado później.
Ale teraz będzie to trudniejsze...
Teraz, gdy pieprzony RoT, kimkolwiek jest, właśnie powiadomił Tolteków o nagrodzie za głowę Pasado.
Jeśli wcześniej myślałam, że jest trudno dostępny...
Znów przeklinam.
Nigdy wcześniej nie spieprzyłam roboty.
To była jego wina.
Człowiek w czerni.
Jestem wściekła - zdesperowana, by wiedzieć, kim on jest.
I jak do kurwy nędzy udało mu się doprowadzić mnie do takiego stanu...
Bez kolejnej zabawy, podnoszę się na nogi i uciekam do swojego samochodu.
Jeśli go jeszcze kiedyś zobaczę, poderżnę mu jego pieprzone gardło.
Zaraz po tym jak się zabawi z moją-
BUM!
Kurwa mać!
Drugi motor eksploduje za mną.
Wsiadam do mojego Priusa, wrzucam go na bieg, gdy na drugim końcu ulicy skręca flota gliniarzy.
Kiedy odjeżdżam, zerkając w lusterko wsteczne na ten pieprzony bałagan za mną, jedyne o czym mogę myśleć to te morskie zielone oczy...
I tatuaż RoT.
Oddałabym wszystko, żeby wiedzieć, co on oznacza...
Żeby wiedzieć, kiedy znów zobaczę jego.