Galatea logo
Galatea logobyInkitt logo
Uzyskaj nieograniczony dostęp
Kategorie
Zaloguj się
  • Strona główna
  • Kategorie
  • Listy
  • Zaloguj się
  • Uzyskaj nieograniczony dostęp
  • Pomoc
Galatea Logo
ListyPomoc
Wilkołaki
Mafia
Miliarderzy
Romans z dręczycielem
Slow Burn
Od wrogów do kochanków
Paranormalne i fantastyczne
Ostre
Sports
College
Druga szansa
Zobacz wszystkie kategorie
Ocena 4,6 w App Store
Warunki korzystania z usługiPrywatnośćImprint
/images/icons/facebook.svg/images/icons/instagram.svg/images/icons/tiktok.svg
Cover image for I tak bez końca

I tak bez końca

Rozdział 4

ANNA

. . . . W chwili, gdy przekraczam próg, widzę moją małą dziewczynkę w wysokim krzesełku. Je ciasteczka w kształcie zwierzątek i wygląda na zadowoloną.

„Anna” ciocia Liz wita się ze mną.

Olivia odwraca głowę w stronę drzwi.

„Mama” mówi z szerokim uśmiechem. Podchodzę do niej i całuję ją w czoło.

„Cześć, ciociu. Cześć, skarbie”. Opadam na krzesło i chowam twarz w dłoniach.

Jest tutaj. Cholera. Teraz, kiedy mnie zobaczył, wiem, że nie da mi spokoju. Chce odpowiedzi. Cholera jasna, James. Dlaczego nie mogłeś po prostu dać mi spokoju?

Ale wciąż wygląda tak dobrze. Jego brązowe włosy są zaczesane do tyłu i trochę dłuższe, niż pamiętam. Jego jasne zielone oczy wciąż patrzą tak intensywnie. Wiem, że wie, że skłamałam. Cholera.

„Mama” odzywa się Olivia. Podnoszę głowę i widzę te same zielone oczy patrzące na mnie.

„Wszystko w porządku?” pyta.

„Oczywiście, skarbie. Mama ma tylko lekki ból głowy. Ale zgadnij co?” Jej oczy robią się wielkie. Wie, że czeka ją niespodzianka. „Dzisiaj wieczorem makaron, a wujek Jim powiedział, że też przyjdzie”. Jej twarz się rozjaśnia. „Wujek Jim?” Kiwam głową, a ona szeroko się uśmiecha. Liz i ja nie możemy powstrzymać śmiechu.

„Makaron?” pyta Liz.

„W porządku, prawda?”

„Twój makaron jest najlepszy, jaki kiedykolwiek jadłam, więc oczywiście, że w porządku”.

Widzę, że chce mnie o coś zapytać, ale tego nie robi.

„Liv, może pójdziesz pobawić się do salonu?” mówię.

Olivia kiwa głową i podnosi ręce, żebym mogła wyjąć ją z krzesełka. Jak tylko jej stopy dotykają podłogi, biegnie do salonu.

„Powiedz mi. Co się dzieje?” pyta Liz, gdy Olivia już nas nie słyszy.

„Widziałam go dzisiaj” mówię jej.

Liz wie, kim jest ojciec Olivii. Jest na niego bardzo zła za to, jak mnie zostawił. Ale wie też, że szansa, którą dostał, była taka, której nie mógł odrzucić.

„O Boże”. Kiwam głową.

„Więc…” zaczyna.

„Nie mogłam mu powiedzieć o Olivii. Po prostu nie mogę – żyje swoim marzeniem. Nie mogę mu tego odebrać” mówię. Nienawidzę tego, jak zostawił sprawy, ale to nie znaczy, że chcę zrujnować mu życie.

Jeśli jedno z nas może żyć swoim wymarzonym życiem, będę szczęśliwa. Cholera, jestem szczęśliwa. Kocham moją córkę bardziej niż cokolwiek.

Liz kręci głową.

„To nie do ciebie należy ta decyzja. Powinien wiedzieć”.

„Zabij mnie teraz, proszę”.

„Gdzie on teraz jest?”

„W szkole, chyba”.

„Będziesz musiała mu powiedzieć wkrótce. Powinien wiedzieć” powtarza.

Kiwam głową.

„Wiem, ale złamał mi serce. Nie mogłam mu tego powiedzieć dzisiaj. Powiedziałam mu, że chcę, żeby dał mi spokój” mówię.

„Musi wiedzieć. Olivia powinna mieć ojca – zrób to dla niej”.

Wypuszczam długi oddech. Wiem, że ma rację. Ale to nie sprawia, że boli mniej.

„Dobrze. Następnym razem, gdy go zobaczę, powiem mu”.

Zaczynam robić kolację, podczas gdy Liz bawi się z Olivią w sąsiednim pokoju. Wciąż mam pranie do zrobienia, łóżko Olivii do pościelenia i kąpiel do wykąpania jej. To będzie długi wieczór.

Siódma nadchodzi szybko, a wujek Jim wchodzi przez frontowe drzwi.

„Cześć, dynieczko!” woła. Olivia biegnie w stronę drzwi i prawie przewraca Jima. Liz i ja zaczynamy się śmiać na ten widok.

„Boże, dynieczko. Robisz się silna”.

Olivia kiwa głową.

„Jestem dużą dziewczynką. Mam tyle lat” mówi, pokazując trzy palce.

„Cześć, Anno, kochanie” wita się i całuje Liz.

„Jedzenie prawie gotowe” mówię im.

Wujek Jim siada przy stole. Podaję mu kieliszek wina. Wiem, że lubi jeden po długim dniu.

„Więc słyszałem o twoim spotkaniu z Jamesem Brownem po zajęciach. Profesor Peterson był w szoku”. Wypuszczam długi oddech.

„Zobaczenie Jamesa było trudne, wujku”.

„Ale dlaczego?” pyta, biorąc łyk wina.

„On jest ojcem Olivii” mówię mu. Jim prawie się krztusi winem i wypluwa je.

„Jim?” Podbiegam do niego i klepię go po plecach.

„CEO JB jest jej ojcem?”

Kiwam głową.

„Nie wiedziałam, że wrócił”.

Wypuszczam długi oddech. Czuję, jak łza spływa mi po policzku. Wycierają ją i wracam do kuchni.

„Więc dlatego byłaś zdenerwowana?”

Kiwam głową.

„Próbowałam zachować spokój, ale wszystko wróciło”.

Wypuszcza długi oddech.

„Wiesz, że powinien wiedzieć, prawda?”

Tak. Tak, wiem.

„Powiem mu, kiedy znowu go zobaczę. Boże, chciałabym, żeby po prostu został tam, gdzie był. Nie chcę go w moim życiu. Mam dobrze, a on ma swoje marzenie. To powinno wystarczyć”.

Wujek Jim kręci głową.

„Powinnaś mieć więcej niż dobrze, kochanie. Powinnaś żyć wygodnie i nie harować tak ciężko tylko po to, żeby opłacić rachunki. A po szpitalu mogę tylko myśleć, że rachunki się piętrzą”.

„Wszystko w porządku” mówię mu.

Wiem, że ma dobre intencje, ale nie potrzebuję pomocy. Tak, rachunki ze szpitala są duże, ale dlatego miałam odłożone pieniądze. Czy wszystko jest opłacone? Nie. Ale mam plan, żeby to spłacić.

„Zajęłam się tym, nie martw się” mówię mu z uśmiechem.

„Nie mówię, że nie dasz rady. Po prostu mówię, że powinnaś mieć kogoś, kto może ci pomóc i się tobą zaopiekować”.

Wzruszam ramionami.

„Mam ciebie i ciocię. Czego więcej potrzebuję?”

Sadzam wszystkich przy stole i nalewam nam wina, podczas gdy Olivia dostaje swój mały kubeczek ze słomką. Nie lubię, żeby miała za dużo cukru, więc zamiast napoju gazowanego daję jej wodę z odrobiną syropu truskawkowego.

Wkrótce kolacja się kończy i nadchodzi czas na lekarstwo Olivii. Biorę strzykawkę i napełniam ją lekarstwem.

„Dobra, skarbie, to ostatnie” mówię jej. Lekarstwo nie smakuje dobrze, ale wie, że jest potrzebne.

„Mogę dostać lody?” pyta z nadzieją.

„Jeśli weźmiesz całe lekarstwo, dostaniesz gałkę lodów truskawkowych”.

Otwiera szeroko usta i mocno zamyka oczy. Obiecałam jej, kiedy zaczęła brać lekarstwo, że jeśli weźmie je całe, dostanie lody truskawkowe jako nagrodę.

Robi minę, gdy połyka ostatnią porcję.

„Dobra robota!” mówię radośnie, podnosząc rękę do przybicia piątki. Uderza w nią z uśmiechem.

„Czas na lody!”

Wstaję i biorę lody.

„Ktoś jeszcze chce gałkę?” pytam Jima i Liz, ale mówią, że nie.

„Dobra, skarbie. Proszę bardzo”.

„Dziękuję” mówi, jedząc je od razu.

Umiejętności mówienia Olivii są bardzo dobre. Tak jak jej tata, dobrze radzi sobie ze słowami. Radzi sobie świetnie jak na swój wiek, a spędzanie czasu z Liz jest świetne dla jej nauki.

Czasami zabierają ją do żłobka na kampusie. To dobre dla jej umiejętności społecznych i pozwala jej być w kontakcie ze zwykłymi dziecięcymi chorobami.

Nie mogę oczekiwać, że Liz zawsze będzie wolna, a szkoła jest na tyle miła, że daje mi niższą cenę, ponieważ jestem studentką. Pobierają tylko trzydzieści dolarów dziennie.

Żłobek jest po drugiej stronie kampusu, więc nikt nie odkrył, że mam trzylatką. Nie wstydzę się, ale też nie czuję, że to czyjakolwiek sprawa.

Liz i Jim wychodzą około ósmej, po tym jak pomogli mi posprzątać.

„Pamiętaj, o czym rozmawialiśmy”.

Kiwam głową.

„Zrobię to”.

„A teraz połóż tę małą do łóżka”.

Kiwam głową ponownie i żegnam się z nimi, zamykając za nimi drzwi.

Olivia leży na kanapie, pocierając oczy.

„Och, skarbie. Jesteś śpiąca?” Kiwa głową.

„Wykąpiemy cię i położymy do łóżka”. Biorę ją na ręce i idę na górę do łazienki. Rozbierają ją, podczas gdy wanna się napełnia.

„Dobra, czas wejść”. Pomagam jej wejść do wanny, myję jej włosy i ciało, a potem spłukuję.

„Chcesz się trochę pobawić, czy jesteś gotowa wyjść?” pytam, już znając odpowiedź – jest bardzo zmęczona. Myślę, że jest jedyną trzylatką, która mówi, kiedy jest zmęczona, za co jestem wdzięczna. Żadnych kłótni o porze snu.

„Wyjść, proszę” prosi. Wyciągam ją i wycierają.

„Wybierzmy piżamę”. Pokazuję jej dwa wybory: z biedronkami albo fioletową.

„Biedronki” wybiera, tak jak myślałam. Uważa, że ta piżama została stworzona specjalnie dla niej, ponieważ zawsze nazywam ją skarbie, a na piżamie są biedronki w kształcie serca.

Pomagam jej założyć piżamę.

„Chcesz, żebym zaplotła ci włosy?” pytam.

Po kąpieli zazwyczaj zaplatam jej włosy. Uwielbia, jak to daje jej loki następnego dnia – tak jak jej mama. Kiwa głową, więc sadzam ją między moimi nogami i zaczynam zaplatać.

Kilka minut później kończę warkocze – dwa po każdej stronie głowy. Lubię zaplatać jej włosy. To utrzymuje je schludne i z dala od jej pięknych oczu.

„Gotowe” mówię, kładąc ją do łóżka.

„Kocham cię” mówię cicho.

„Ja ciebie też kocham” odpowiada, a ja wyłączam światło, zostawiając ją, żeby spała.

Continue to the next chapter of I tak bez końca

Odkryj Galateę

Bracia Brimstone 2: ŻniwiarzMoja dziewczynaWybrani 2: PrzywiązaniAlexei: Opowieść o rosyjskiej mafiiDla mojego dobra

Najnowsze publikacje

Mason Spin-off: ImpulsTrzy. Liczba idealna: Złoto i bielDuchy ŚwiątW łóżku z wampiremCukierek albo psikus