Galatea logo
Galatea logobyInkitt logo
Uzyskaj nieograniczony dostęp
Kategorie
Zaloguj się
  • Strona główna
  • Kategorie
  • Listy
  • Zaloguj się
  • Uzyskaj nieograniczony dostęp
  • Pomoc
Galatea Logo
ListyPomoc
Wilkołaki
Mafia
Miliarderzy
Romans z dręczycielem
Slow Burn
Od wrogów do kochanków
Paranormalne i fantastyczne
Ostre
Sports
College
Druga szansa
Zobacz wszystkie kategorie
Ocena 4,6 w App Store
Warunki korzystania z usługiPrywatnośćImprint
/images/icons/facebook.svg/images/icons/instagram.svg/images/icons/tiktok.svg
Cover image for Bezceremonialnie

Bezceremonialnie

Ale ja pracuję dla tego faceta

VICTORIA

– No i? – mówił spokojnie, patrząc na mnie tymi pięknymi zieleniami.

Mogłam powiedzieć, że dużo mrugam i chociaż prawdopodobnie przez to wyglądam na winną, starałam się nie patrzeć zbyt długo na jego olśniewająco przystojną twarz.

– Nie wiem, o co panu chodzi, proszę pana. – Przeklinałam swój własny napalony umysł za to, że myślałam o sprośnych czynach związanych z faktem, że właśnie nazwałam go panem.

– Victoria. – Zrobił pauzę i spojrzał mi surowo w oczy. – Wiem, że skłamałaś w swoim życiorysie.

Oh. To właśnie miał na myśli.

– Dałaś referencje do tych firm i szczerze mówiąc, nie wiem, jak Pam mogła nie przyłapać cię na tych fałszywych nazwiskach.

Podniósł z biurka teczkę i otworzył ją, aby przejrzeć coś, co, jak przypuszczałam, było moim życiorysem.

A, no właśnie. Ta pani z działu kadr to Pam. Oczarowałam ją, żeby przyspieszyć proces zatrudniania.

– No i co? Co masz do powiedzenia na swój temat? – Położył teczkę z powrotem na biurku przede mną i przechylił głowę, żeby upewnić się, że patrzę mu w oczy.

Westchnęłam, zdając sobie sprawę, że to może być mój pierwszy i ostatni dzień pracy w tym miejscu. – Z całym szacunkiem, panie Belrose, ale każdy kłamie w swoim życiorysie.

– Co? – Zdumiony wyraz jego twarzy sprawił, że na moich ustach pojawił się uśmiech.

– Każdy kłamie, aby zrobić wrażenie. Każdy chce zrobić dobre wrażenie – mówiłam szczerze.

– A dlaczego myślisz, że będę cię tu trzymał z tym “dobrym wrażeniem”, które zbudowałaś dzięki fałszywym referencjom?

Miał uniesioną brew, ale lekkie uniesienie kącików ust sugerowało, że mam szansę znaleźć się po jego stronie.

– Ponieważ wykonałam swoją pracę. Zrobiłam wszystko, o co pan prosił, z wyjątkiem porannego bałaganu z kawą, a i to wynikało tylko z nerwów pierwszego dnia – odpowiedziałam z pewnością siebie, choć nie znalazłam jej źródła. Nie miałam powodu, aby być tak pewną siebie.

Miał zabawny wyraz twarzy, gdy mnie obserwował, a cisza zaczynała działać mi na nerwy.

– Szczerze mówiąc, panie Belrose – wstałam, co prawdopodobnie było błędem, bo teraz stałam z nim twarzą w twarz. – Uważam, że zasługuję na szansę, by zostać.

Otworzył usta, gotowy do mówienia, ale rozległo się głośne pukanie do drzwi i odwróciłam się, by zobaczyć Roba stojącego w drzwiach.

Moje oczy rozszerzyły się, ale gdy odwróciłam się, by stanąć twarzą w twarz z panem Belrose, powstrzymałam szok.

– Wracaj do pracy. Porozmawiamy później.

Przytaknęłam i odwróciłam się, by rzucić Robowi spojrzenie, jakby chciał powiedzieć: "Tylko nic nie mów, bo odrąbię ci jaja".

Wróciłam do swojego biurka, prawie pewna, że zrozumiał wiadomość, ale wciąż miałam dreszcze w kościach. Mogłam się już domyślić, dlaczego tu jest. Nie było żadnych dokumentów dotyczących pracy w zeszły piątek.

Wiedzieli tylko, że zatrudnili mnie z puli pracowników Roba, więc oczywiście wezwano go, żeby udzielił odpowiedzi.

Powietrze było gęste od niepokoju, gdy z szaleńczą intensywnością wpatrywałam się w okno biura pana Belrose'a.

Wibracje telefonu przywróciły mnie do rzeczywistości, a kiedy sprawdziłam telefon, znalazłam SMS-a z nieznanego mi numeru.

Nieznany
Hej, ślicznotko. Czy Henry już cię zwolnił?

Przewróciłam oczami, zanim napisałam odpowiedź.

Victoria
Skąd masz mój numer?
Nieznany
To tylko małe czary-mary.
Viktoria
Dzięki, Kopciuszku. Proszę, odejdź w swojej dyni.
Nieznany
Oh, no weź! Lubisz ze mną rozmawiać. Przyznaj się.
Victoria
Jeszcze bardziej lubię, gdy się zamykasz ☺
Nieznany
Hej! Dostałem uśmiech! 😀

Nie zdawałam sobie sprawy, że się uśmiecham, ale uśmiech zniknął, gdy zobaczyłam, jak Rob wychodzi z biura i kieruje się prosto do mnie.

Nie spuszczałam z niego wzroku, czekając, aż się odwróci i odejdzie, ale on nadal szedł w moją stronę.

– Victoria, proszę o zatwierdzenie parkingu pana Hamptona – powiedział pan Belrose, wychylając głowę zza drzwi. Poczekałam, aż zamknie drzwi, zanim wybuchnęłam śmiechem.

– Hampton? Twoje nazwisko to Hampton? – Nie mogłam przestać się śmiać. Rob, ze wszystkich ludzi, nie powinien mieć tak buńczucznego nazwiska.

– Zamknij się, kurwa, podałem im fałszywe nazwisko. – Trzymał głowę nisko, wręczając mi bilet parkingowy i patrząc w dół na mój dekolt. Nie miałam nic przeciwko temu. Ten stanik zawsze daje mi wspaniały dekolt.

– I czy oglądałeś w tym czasie Plotkarę? – Wciąż się uśmiechałam, gdy stemplowałam jego bilet.

– Lepiej przestań się ze mnie nabijać, bo właśnie uratowałem ci tyłek. – Wziął bilet z moich rąk.

– Co się stało? – zapytałam, rozglądając się po biurze, czy pan Belrose nie patrzy. Nie patrzył.

W rzeczywistości ciężko pracował, a skupiony wyraz jego twarzy przypominał jego seksowne oblicze.

Wow. To będzie... rozpraszające.

– Wyślę ci wszystko SMS-em. Muszę kończyć. – I z tym Rob wyszedł z biura w pośpiechu.

W ciągu dziesięciu minut dostałam od niego całą serię SMS-ów, w tym zdjęcie wizytówki mojego szefa, na której był jego osobisty numer oraz kilka innych nazw użytkowników mediów społecznościowych.

Pan Belrose najwyraźniej zadał mu serię pytań na temat tajemniczej dziewczyny z przyjęcia, a Rob nic nie zdradził.

Nigdy nie donosił, nigdy. To było jego motto.

Kiedy stało się jasne, że Rob nie zamierza niczego zdradzić, pan Belrose dał mu swoją wizytówkę, na której były jego osobiste dane kontaktowe.

Powiedział mu, żeby przekazał ją tajemniczej dziewczynie.

Mnie. Ja jestem tajemniczą dziewczyną.

Siedziałam tam, wpatrując się we wszystkie nazwy użytkowników na różnych aplikacjach, na których mogłam z nim rozmawiać. Nie byłam pewna, o co mu chodzi. Czy chciał tylko wiedzieć, kto kryje się za maską? Czy chciał znowu uprawiać seks?

Chyba nie miałbym nic przeciwko temu...
Nie. Co jest kurwa? Nie. Pracuję dla tego faceta.

Ale i tak pokusa była zbyt silna, więc otworzyłam Snapchata. Wylogowałam się z mojego konta, zarejestrowałam się na nowym i zaniedbałam wpisanie swojego numeru telefonu.

W ustawieniach mojego konta był czerwony wykrzyknik, który błagał mnie o wpisanie numeru telefonu, ale nie zdecydowałam się na to.

Gdy pisałam wiadomość do niego, czułam się oszołomiona. Każda komórka mojego ciała podskakiwała i tańczyła, gdy nacisnęłam wyślij pod prostym "Cześć".

Natychmiast podniosłam wzrok i zobaczyłam, że pan Belrose z uśmiechem patrzy na swój rozświetlony telefon. Nie zwlekał z odpowiedzią i chyba nawet widziałam, jak lekko trzęsły mu się ręce.

Henry
Cześć. Tu Henry z piątku. Czy jesteś tą, o której myślę?

Odgryzłam uśmiech, gdy spojrzałam na niego i zobaczyłam, że nadal wpatruje się w ekran przed sobą. Ten piękny mężczyzna po prostu siedział tam, czekając na moją odpowiedź.

Chyba będę musiała zacząć nazywać go Henry.
Continue to the next chapter of Bezceremonialnie

Odkryj Galateę

Zakochana w Panu MafiaWłasność króla demonów 2Seria Ultimate 1: DzikośćZraniona lunaNiewidzący Alfa

Najnowsze publikacje

Mason Spin-off: ImpulsTrzy. Liczba idealna: Złoto i bielDuchy ŚwiątW łóżku z wampiremCukierek albo psikus