Galatea logo
Galatea logobyInkitt logo
Uzyskaj nieograniczony dostęp
Kategorie
Zaloguj się
  • Strona główna
  • Kategorie
  • Listy
  • Zaloguj się
  • Uzyskaj nieograniczony dostęp
  • Pomoc
Galatea Logo
ListyPomoc
Wilkołaki
Mafia
Miliarderzy
Romans z dręczycielem
Slow Burn
Od wrogów do kochanków
Paranormalne i fantastyczne
Ostre
Sports
College
Druga szansa
Zobacz wszystkie kategorie
Ocena 4,6 w App Store
Warunki korzystania z usługiPrywatnośćImprint
/images/icons/facebook.svg/images/icons/instagram.svg/images/icons/tiktok.svg
Cover image for Doskonałe podkręcenie

Doskonałe podkręcenie

Rozdział 2

Głośny warkot silnika wyrwał mnie z zamyślenia. Luksusowy, granatowy sportowy samochód zatrzymał się tuż obok. Drzwi się otworzyły i wysiadł z niego wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna.

To był Knox.

Wyglądał jak model z okładki – imponująco wysoki i umięśniony, o przystojnej twarzy, niebieskich oczach i potarganych brązowych włosach. Koszula opinała się na jego szerokim torsie, a dżinsy idealnie przylegały do ciała. Mimo smutku nie mogłam nie zauważyć, jak był atrakcyjny.

Zatrzasnął drzwi auta i szybkim krokiem podszedł do mnie.

„Knox” szepnęłam. „Nie musiałeś…”

Przerwał mi, otaczając mnie ramionami. Jedną ręką trzymał moją głowę, drugą obejmował w talii, dając mi poczucie bezpieczeństwa. Jak ktoś tak silny mógł być jednocześnie tak delikatny?

Wtuliłam twarz w jego pierś, mocząc łzami jego koszulę i wyrzucając z siebie cały żal.

„Widziałam… j-jak… mnie zdradził” wychlipałam w jego koszulę.

Knox odsunął się lekko, by spojrzeć mi w oczy z troską.

„Kto to był, Alex? Kto cię zdradził?”

Z trudem wykrztusiłam imię.

„Andrew” wydusiłam w końcu. „Byliśmy razem dwa lata. Studiował medycynę, był inteligentny, miły… wydawał się idealny”.

Knox wyglądał na wściekłego.

„Dla mnie nie brzmi idealnie”.

Wzięłam drżący oddech.

„Był. A przynajmniej tak mi się wydawało. Dopóki nie zobaczyłam, jak pieprzy się z tą głupią dziewuchą”.

Knox zaśmiał się cicho.

„Zawsze miałaś cięty język”. Potem spojrzał mi prosto w oczy, a jego błękitne spojrzenie sprawiło, że zaparło mi dech. „Posłuchaj, ten gość nie jest tak mądry, jak ci się wydawało, skoro cię zdradził”.

Jego głos był spokojny, ale kryło się w nim coś jeszcze. Jakby chciał mnie chronić i był zły jednocześnie.

Otarłam twarz i pociągnęłam nosem, szepcząc:

„Dziękuję, Knox”. Odwróciłam wzrok. „Czemu w ogóle jesteś w L.A.? Myślałam, że jesteś na Wschodnim Wybrzeżu”.

„Robię sesję” powiedział, jakby to było coś zwyczajnego. „Jakaś nowa reklama napoju energetycznego, nie wiem. Marketingowcy zajmują się szczegółami. Ja tylko się pojawiam, trochę napinam mięśnie, staram się nie wyglądać na zbyt spoconego”.

Uniosłam brew. Pewny siebie Knox, którego pamiętałam z dzieciństwa, powrócił.

Uśmiechnął się.

„Ach, i mam dziś kolację ze sławną piosenkarką, która »lubi sportowców«. Przynajmniej tak twierdzi mój agent. Jej muzyka jest do bani, ale jest niezła, więc czemu nie?”

To był on. Ten pyszałek, który kiedyś przezywał mnie kujonem i próbował mnie pokonać w dyktandach. Zanim zdążyłam odciąć się jakąś złośliwością, usłyszałam, jak ktoś woła moje imię.

„Alex!”

Wiedziałam, że to Drew mnie szuka.

„To on?” zapytał Knox, znów brzmiąc opiekuńczo.

„Możemy jechać? Naprawdę nie chcę go widzieć” poprosiłam.

Ramiona Knoxa puściły mnie i ruszył w stronę głosu Drew'a.

Złapałam go za rękę, ciągnąc z powrotem.

„Muszę przywalić temu gościowi za twojego brata”.

„Knox, on nie potrzebuje bicia, proszę, chcę po prostu wrócić do domu”.

Drew wyszedł zza rogu i stanął jak wryty na nasz widok. Wyglądał na winnego – dopóki nie zobaczył Knoxa.

„Kim, do cholery, jest ten gość?” warknął.

Próbował wyglądać groźnie, robiąc krok do przodu, ale gdy Knox wyprostował się, pokazując swój imponujący wzrost, Drew się zawahał.

„Czekaj… ty jesteś… Knox Carter? Ten futbolista?”

„Przepraszam, rozdaję autografy dzieciom, ale nie dorosłym niemowlakom” odparł Knox z kpiącym uśmiechem.

„Skąd go znasz, Alex?” zapytał Drew, próbując obejść Knoxa, ale bez powodzenia.

„Stary przyjaciel rodziny” odparł chłodno Knox. „A teraz spadaj”.

Drew spojrzał na mnie.

„Alex, co się dzieje? On cię teraz chroni? Jesteś moją dziewczyną”.

Wyprostowałam się i spojrzałam mu w oczy.

„Już nie”.

Knox zrobił krok do przodu, wyglądając groźnie.

„Słyszałeś ją”.

Drew stał jak słup soli na chodniku z lekko otwartymi ustami, gdy Knox wziął mnie za rękę i poprowadził do swojego sportowego samochodu. Każdy krok czułam jak zwycięstwo. Knox otworzył drzwi pasażera i pomógł mi wsiąść, kładąc dłoń na moich plecach.

Obszedł samochód i wsiadł od strony kierowcy. Nie odezwałam się ani słowem, gdy odjeżdżaliśmy – ale odwróciłam się na siedzeniu, opuściłam szybę i pokazałam Drew'owi środkowy palec, nie spuszczając z niego wzroku.

Wzdrygnął się.

To było naprawdę satysfakcjonujące.

Knox prowadził przez kilka cichych ulic, aż zatrzymaliśmy się przed moim blokiem – tym samym, z którego ledwo pamiętałam jak wyszłam wcześniej, czując się oszołomiona. Odwrócił się, by na mnie spojrzeć.

„Naprawdę powinnaś była pozwolić mi go uderzyć” powiedział, na wpół poważnie, na wpół żartobliwie.

„A co jeśli powiem ci, że już to zrobiłam?” wypaliłam nagle.

„Co zrobiłaś?” zaśmiał się, nie wierząc mi.

„Cóż, dałam mu w twarz…”

„To się nie liczy jako…”

Przerwałam mu.

„Potem go uderzyłam. Prosto w nos. Aż mu krew poleciała. Teraz mnie boli ręka”. Poruszyłam nią na kolanach, a Knox szybko ją chwycił, delikatnie obracając w swoich dużych, ciepłych dłoniach.

„Pokaż mi” powiedział.

„W porządku” odparłam cicho, ale nie cofnęłam ręki.

Oglądał opuchliznę na moich kostkach bardzo delikatnie, co wywołało dziwne uczucie w mojej piersi.

„Przyłożymy lód, jak tylko wejdziemy na górę”.

Roześmiał się głośno i znów mnie przytulił.

„Jestem z ciebie taki dumny. Twoi bracia też będą, jak im powiesz…”

„Dumny?!? Ja nie jestem z tego dumna! Zawsze mówię, że przemoc nigdy nie jest rozwiązaniem. Powinieneś to już wiedzieć”.

Knox przechylił głowę, jego uśmiech zmienił się w zaciekawiony.

„Czy dlatego nigdy nie przychodzisz na moje mecze? Z powodu przemocy?”

Zaśmiałam się cicho.

„Daj spokój. Wychowałam się z trzema braćmi. Widziałam gorsze rzeczy na podwórku. Nie, nie przychodzę, bo… cóż, trudno oglądać mecz, gdy każda dziewczyna na stadionie szaleje na twój widok za każdym razem, gdy grasz”.

Uśmiechnął się pewnie.

„Nie mogę nic poradzić, że laski lecą na to wszystko”.

Przewróciłam oczami.

„Jesteś niemożliwy”.

Jego uśmiech złagodniał.

„Ale naprawdę, bardzo bym chciał, żebyś przyszła na mój następny mecz”.

„Może” powiedziałam cicho.

Oczy Knoxa nie opuszczały mnie, patrząc na moją twarz, jakby był zafascynowany.

„Wyglądasz… inaczej” powiedział niskim głosem, jakby nie był pewien, czy powinien to mówić.

„Wyładniałam” wzruszyłam ramionami.

„Nie, nie wyładniałaś”.

Czy będę musiała spoliczkować drugiego faceta tej nocy?

Zanim zdążyłam go ofuknąć, pochylił się nieco bliżej.

„Zawsze byłaś dla mnie najpiękniejszą dziewczyną w pokoju, Alex”.

Moje serce podskoczyło, ale nie mogłam dać mu tego po sobie poznać.

„Taaa, jasne” powiedziałam, starając się brzmieć obojętnie.

Oparł się, kładąc jedną rękę na kierownicy.

„Dzisiaj może był dla ciebie kiepski dzień, ale szczerze?” Spojrzał na mnie z uśmiechem. „Dla mnie to całkiem dobry dzień”.

Zmrużyłam oczy.

„Niby dlaczego?”

„W końcu jesteś singielką”.

Przewróciłam oczami.

„Daj spokój. Byłeś dla mnie wredny jako dzieciak. Wsadzałeś mi głowę pod wodę w basenie, zabrałeś mój pamiętnik, wsypałeś brokat do mojego szamponu”.

„Nie jesteśmy już dziećmi, prawda?” powiedział cicho.

Pochylił się lekko i poczułam, jak przestrzeń między nami znika. Uśmiechnął się, jakbym już się zgodziła. Każda inna kobieta by to zrobiła.

Wszystko we mnie mówiło, żeby przewrócić oczami, odepchnąć go, powiedzieć coś złośliwego o wielkim ego i postawie piłkarza. Zawsze nienawidziłam jego zarozumiałej postawy „jestem-taki-wspaniały” tego, jak wiedział, że jest przystojny i zachowywał się, jakby świat był mu coś winien za to.

A moi bracia? Wściekliby się, gdyby kiedykolwiek dowiedzieli się, że pocałowałam Knoxa Cartera. Nie chciałam powodować tyle kłopotów.

Powinnam się odsunąć. Powinnam wysiąść z samochodu, trzasnąć drzwiami i odejść.

Ale tego nie zrobiłam. Dobrze było czuć się pożądaną po tym, co Drew mi właśnie zrobił. I wtedy przypomniałam sobie – wciąż miałam na sobie tę seksowną czarną bieliznę pod bluzą. Nagle zapragnęłam zobaczyć, jak zareaguje na jej widok.

Był teraz tak blisko, że czułam jego zapach – czysty i ciepły, jak drewno i coś bardzo męskiego. Jego ramię dotykało mojego, a gdy odwróciłam głowę, nasze twarze dzieliły tylko centymetry.

Nie mogłam oddychać, gdy Knox pochylił się jeszcze bardziej, jego usta prawie dotykały moich, a oczy patrzyły na mnie, jakbym była jedyną dziewczyną na świecie.

Continue to the next chapter of Doskonałe podkręcenie

Odkryj Galateę

Moon RiverDzika miłośćNasz mały, brzydki sekretNaznaczonaKrólowa Lykanów

Najnowsze publikacje

Mason Spin-off: ImpulsTrzy. Liczba idealna: Złoto i bielDuchy ŚwiątW łóżku z wampiremCukierek albo psikus